Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

środa, 30 listopada 2016

Z pamiętnika wampira

Rozdział 8

       Niebieskookie chłopak próbował się przespać jednak słabo mu t wychodziło. Przewrócił się na drugi bok i cicho westchnął.

- Naruto- Blondyn otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju. Już świeciło słońce lecz nikogo nie było w pomieszczeniu.

- Naruto.- Chłopak zmarszczył brwi.

- Kto tu jest? - Wstał. Chyba już miał omamy słuchowe.

- Sasuke. - Chłopak rozejrzał się jeszcze raz.

- Gdzie ty jesteś?

- Za drzwiami... - Brunet westchnął. Niebieskooki podszedł do drzwi i za nie szarpnął jednak widać było, że ktoś je trzyma. - Zasłoń zasłony młotku... jest już dzień. - Odparł brunet dość zirytowany. Niebieskooki od razu podszedł do okna i zasłonki zasłonki, kiedy tylko to zrobił drzwi się otworzyły i  do pokoju wszedł młody brunet. - Chcesz abym się spalił?

- Spalił? - Chłopak zrobił głupią minę. - Czyli to prawda?

- Odnośnie tego, że słońce może nas zabić? Tak. - Odparł Uchiha delikatnie się uśmiechając. - Miałeś spać.

- Nie mogłem... - Szepnął i uciekł wzrokiem w bok. Nie chciał mu mówić o swoich snach.

- Czemu? - Spojrzał na niego uważnie i powoli do niego podszedł.

- Nie wiem...

- Kłamiesz. - Wampir objął go delikatnie i spojrzał mu w oczy.

- Czy.. demon snów ma wpływ na sny? - Uchiha zmarszczył brwi i delikatnie kiwnął głową.

- Tak lecz musi znać daną osobę, a czemu o to pytasz?

- Tak bez powodu...

- Bez powodu? Sądzisz, że Ci uwierzę? - Chłopak spojrzał niepewnie na niego i westchnął.

- Nie...

- No to mów. - Zaprowadził go do łóżka i posadził sobie na kolanach.

- Mam koszmary... a raczej koszmar... zawsze jest taki sam. Idę po żużlowej drodze do ruin starego zamczyska. Zawsze wiem, co zrobię, bo robię zawsze to samo i nawet chociaż tego nie chce nigdy nie mogę się przed tym powstrzymać. To jest tak samo jak zaczynasz mnie całować, czuję dziwną siłę i moje ciało robi samo, to co chce nie mam nad tym kontroli....

- A co robisz w tym śnie?

- Zabijam... chłopaka. Nigdy go nie widziałem, nie znam go ale zawsze jest ten sam. Odcinam mu głowę a potem czuje ogromny ból w szyi tak jakby ktoś chciał mnie zabić. - Szepnął i spuścił wzrok. Po chwili spojrzał na wampira, który widocznie o czymś myślał. Zadał niepewnie pytanie - Uważasz, że to może mieć jakieś znaczenie? - Chciał wiedzieć. Ten koszmar miewał od dwóch lat i nie dawał mu spokoju. Zawsze śniło mu się to samo w identyczny sposób. Za każdym razem zarywał się z łóżka zlany potem i z pulsujący bólem tak jakby to wydarzyło się to naprawdę.

- Dlaczego nigdy nie napisałeś o tym w pamiętniku? - Brunet spojrzał na niego. To co powiedział mu chłopak było dziwne. Nawet bardzo dziwne jednak nie chał niepokoić tym blondyna. Wiedział, że pomimo tego i tak niebieskooki za bardzo to przeżywa, a nie chciał aby dalej o tym myłaś, w końcu to mogło nic nie znaczyć.

- W pamiętniku opisywałem tylko moje przeżycia w dzień... chciałem się w nim wygadać o rzeczach, których nikomu bym nie powiedział...- Zagryzł dolną wargę i spojrzał na czarnookiego. Do końca nie wiedział, czy powinien zadawać to pytanie jednak jego wrodzona ciekawość wzięła górę. - Odnośnie pamiętnika... to co się z nim stało? Został w moim mieszkaniu? - W jego spojrzeniu łatwo można było wyczytać niepewność, ale w końcu pamiętnik był dla niego jedyną wartościową rzeczą.

- Nie jest w naszej bibliotece. - Odparł brunet.

- Bibliotece? - Chłopak zapytał zaskoczony. Jedynka po chwili opanowała go złość. - Jak to w bibliotece?! Oszalałeś?! Każdy może go wziąć i przeczytać! - Krzyknął i zerwał się z jego kolan. Ruszył do drzwi i mocno za nie szarpną jednak drewniane wrota nie chciały się przed nim uchyli. Spojrzał od irytowany na wampira, który uśmiechał się w jego stronę drwiąco.

- Sądzisz, że komukolwiek bym na to pozwoli? - Czarnooki wstał i wolny krokiem zaczął podchodzić do blondyna. - Wiem jak jest dla Ciebie ważny nikomu bym nie pozwoliłbym go dotknąć... - Szepnął i stanął przed niebieskookim chłopakiem.

- Ale... ale jest w bibliotece... każdy może do niego zajrzeć... - W ogóle nie rozumiał o co chodzi brunetowi. Sam przecież powiedział, że jest w bibliotece, a to znaczy, że każdy może go wziąć i przeczytać.

- Nie... nie może. Widzisz Naruto twój pamiątki jest chroniony specjalnym zaklęciem. Nałożyłem go dawno temu. Zaklęcie sprawia, że nikt nie może z niego nic przeczytać, oczywiście wykluczając Ciebie i mnie. Każdy będzie widział czyste kartki. Na do datek twojego pamiętnika nikt nie może zniszczyć, no oprócz Ciebie i mnie, dlatego nie musisz się o to martwić. - Chłopak słysząc te słowa zmarszczył brwi i spojrzał podejrzanie na wampira.

- Kiedy nałożyłeś to zaklęcie?

- Wtedy gdy uznałem, że należysz tylko i wyłącznie do mnie i nikt nie powinien czytać twoich osobistych notatek...

- Oprócz Ciebie! - Warknął zły. W końcu nie prowadził tego pamiętnika dla użytku publicznego. Nie po to go tak chował i o niego dbał! Czuł się źle z myślą, że ktoś czytał jego najskrytsze myśli.

- Kochanie musisz mi to wybaczyć... chciałem o tobie wiedzieć wszystko, a jakoś nie bawi mnie wchodzenie do twojego umysłu... wolałem pobawić się w „złodzieja” twoich myśli... - Brunet uśmiechnął się delikatnie i go pocałował. - Wybacz mi... - Szepnął. Blondyn westchnął i oddał pocałunek.

- Wybaczę... jeśli mi go oddasz... - Powiedział pomiędzy pocałunkiem i przywarł do jego ust. Po raz kolejny działa na niego ta dziwna siła, tak samo jak w jego śnie. Lecz zdawał sobie sprawę, że ta była o wiele lepsza. Pomimo, że jego ciało, po raz kolejny robiło to co chce, czuł, że jego umysł też się temu oddaje.

- Obiecuje... - Mruknął cicho, jednak wiedział, że blondyn go usłyszał. Przywarł do go drzwi i zaczął namiętnie całować. Rozmowa z demona go zmęczył i miał ochotę się przespać, jednak poczuł dziwną siłę, która zamierzał przelać na swojego ukochanego.

***

         Czerwonowłosy chłopaka siedział w kuchni przed kubkiem herbaty. W milczeniu obserwował jak delikatna para walczy zimnym powietrzem o przetrwanie. Pomimo tego, że chłopak zdawał sobie sprawę z tego, że biała substancja unosząca się nad ceramicznym naczyniem nie ma żadnych szans z bezlitosnym zimnem, to i tak cały czas miał nadzieję. Jego pozytywne nastawienie otaczało każdą rzecz i sytuację jaką tylko spotykał na swojej drodze. Głęboko wierzył, że wszystko się ułoży i po raz kolejny odnajdzie słodkie szczęście, które zostało mu zabrane. Westchnął cicho obejmując drobnymi dłońmi ciepły kubek. Kiedy do jego uszu doszedł dźwięk skrzypiących drzwi oderwał wzrok od kupka w którym znikła para. Spojrzał na długowłosego blondyna. Chociaż nigdy nie potrafił przewidzieć przyszłości, doskonale wiedział co za chwilę nastąpi. Spuścił swój wzrok na ceramiczne naczynie i czekał cierpliwe.

- Co tu robisz? - Zapytał niebieskooki chłopak i podszedł do stołu.

- Jak widzisz siedzę... - Odparł bez żadnego entuzjazmu.

- Tak samotnie? Chyba przydało by Ci się jakiś towarzystwo? - Chłopak oparł się o stół przyglądając się brązowookiemu.

- Deidara dobrze obaj wiemy czego od mnie chcesz, jednak nie rozumiem po co bawisz się w tego bezsensowne gierki. - Spojrzał blondynowi w oczy. - Jeśli chcesz coś wiedzieć wystarczy zapytać.

- Jaki jest on jest? - Chłopak z kucykiem zapytał prosto z mostu.

- Jeśli odpowiem ci, że bije cię na głowę pod każdym względem to ci to wystarczy? - Sasori przekręcił głowę w bok patrząc na reakcję chłopaka.

- Chyba znacznie przesadzasz... - Powiedział, to z kipnął jednak czerwonowłosy doskonale wiedział, że był niepewny.

- Nigdy w życiu. Widziałeś jaką ma urodę. Kolor twoich oczu w żaden sposób nie dorównuje jemu. Jest drobny i delikatny. Jego skóra ma tak piękny odcień, że ma się aż ochotę ją dotknąć. Na do datek jest skromny i nieśmiały chociaż, mówi to co myśli i ma dość cięty język. A do tego Sasuke dba o niego jak o nikogo ze swoich poprzednich. A wiem co mówię, bo widziałem jak odnosił się do swoich poprzednich partnerów. On wręcz lgnie do niego i ciężko było mu się oderwać nawet kiedy przybył demon i był proszony na rozmowę. Wiem to, bo widziałem na własne oczy. - Odparł z delikatnym uśmiechem.

- Ma pewnie też i wady. - Powiedział zły blondyna.

- Jak każdy jednak sądzę, że Sasuke doskonale je zna, w końcu nie wziął go wprost z ulicy tak jak niektórych. - Jego kąciki drgnęły ku górze. - Tylko jak sam dobrze wiesz długi czas go obserwował i nikt nie był wstanie mu w tym przeszkodzić.

- Sasori zdajesz sobie sprawę, że gdyby nie Itachi, Sasuke już dawno odpuściłby sobie tego chłopczyka. Przyznaj raczej, że cię boli to iż zająłem twoje miejsce... - Powiedział wrednie. Rudowłosy spojrzał na swój kubek.

- Deidara nie chce byś złośliwy, jednak będąc z tobą Sasuke spotkał i wybrał Naruto na swojego partnera, co oznacza, że jednak się nie sprawdzałeś.

- Ha! I kto to mówi! Nędzny człowiek, który był i jest wpatrzony tylko w swoje lalki! Nigdy nie potrafiłeś zaspokoić Itachiego, tak samo jak nigdy nie widziałeś, że nudzi go twoje towarzystwo. Do tej pory dziwi mnie jego sentymentalność do swoich zużytych zabaweczek... chyba będę musiał mu wytłumaczyć, że nie warto trzymać popsutych rzeczy. - Brązowooki zacisnął mocniej dłonie na swoim kubku jednocześnie zaciskając mocniej szczękę. Nie nawiedzał tego chłopaka, chociaż rzadko czuł to uczucie. Słyszał jak blondyn wychodzi z kuchni głośno się śmiejąc. Kiedy tylko drzwi zamknęły się za blondynem w stronę ściany poleciał kubek z herbatą. Sasori uderzył kilka raz pięścią w stół hamując swoje łzy. Nie wiedział czemu niebieskooki tak bardzo go nie lubi i za każdym razem mu dogryza nawet przy Itachim. I nie wiedział, czemu wampir zaczął go ignorować i go zwyczajnie zostawił. Wziął głęboki oddech i sunął się krzesła. Zebrał szkło nie chcący rozcinając sobie dłoń. Skrzywił się na widok krwi. Tylko tego mu brakowało. Wyrzucił szkło i opłukał ranę pod wodą. Wyjął bandaż i szczelnie owinął dłoń. Podszedł do drzwi i uchylił je rozglądając się. Nie chciał natknąć się na jakiegokolwiek wampira. W końcu wszyscy doskonale wiedzieli jak krew na nich działa. Kiedy uznał, że nikogo nie ma szybko ruszył do swojego pokoju. Zastanawiał się, czy nie poprosić Itachiego o uwolnienie. Raczej lepiej było zniknąć i o wszystkim zapomnieć.

2 komentarze:

  1. Hej,
    wspaniały rozdział, coś mi się zdaje, że Deidara jeszcze sporo namota, biedny Sasorii...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniale, żal mi Sasoriego czemu Itachi tak się zachowuje w stosunku do niego i sam Deidara coś przeczuwam że na miesza i to sporo tutaj i jeszcze ten sen Naruto dziwny bardzo...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń