Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Z pamiętnika wampira


Rozdział 3




Nie! Znowu to samo miejsce. Po raz kolejny idę po tej cholernej żwirowej drodze do tych przeklętych ruin. Stary zamek, a raczej to, co z niego zostało wygląda koszmarnie. Nad nim latają czarne kruki. Jest zachód słońca, jak za każdym razem. Nie chce tam iść i nie chce tego robić. Nie chce po raz koleiny plamić się krwią, ale coś mnie zmusza. Czuje się jak szmaciana lalka wykonująca ruchy mojego "pana". Wchodząc do ruin, po których rozchodzi się zapach stęchlizny. Kieruje się chodami do lochów. Z każdym schodem w dół robi się coraz ciemniej. Wchodzę do pomieszczenia, w którym znajduje się wyrzeźbiony w kamieniu ołtarz. Żeby się do niego zbliżyć muszę wejść po małych schodkach. Na ołtarzu znajduje się przedmiot przykryty lniana płachtą. Chociaż ja dobrze zdaje sobie sprawę, że to nie jest żadna rzecz tylko ludzkie ciało. Klękam na pierwszym od góry schodku i zrywam szary materiał. Patrzę na blade ciało dokładnie zapamiętując wszystkie linie delikatnego truchła. Jego kształt rzeźbi się w mojej pamięci, jak rzeźbiarz rzeźbi w miękkim drewnie. Nie wiadomo skąd w moim ręku pojawia się drewniany kołek i jednym płynnym ruchem przebijam serce tego człowieka. To się dzieje samoistnie, jakby coś mną kierowało. W następnie w mojej dłoni pojawia się mały miecz, którym później odcinam głowę nieznajomemu. Z jego żył wypływa krew. Dokoła mnie spływa czerwona ciecz o metalicznym zapachu. Brudzi moje ubranie. Czuję ją na sobie. Po kilku chwilach tworzy się z niej czarna breja. Głowa nieznajomego toczy się powoli na dół. Jestem cały we krwi, a jedyne, co robię, to patrzę pustym wzrokiem na tatuaż nad lewym okiem chłopaka. Odcięta głowa jest tuż przed moimi nogami. Kołyszę się do tyły i do przodu. Już nikt mnie nie kontroluje. Wpadam w panikę i nie wiem, co mam teraz zrobić. Czuje jak koś obejmuje mnie od tyłu widzę tylko blade ręce. Próbuje się wyrwać, lecz to bez skuteczne, znów jestem kontrolowany. Później czuje tylko śliny ból od ugryzienia w szyje.
- Nie!!!!!!!


- Nie!!!!!!! - Zrywam się z krzykiem z łóżka. Łapie się odruchowo za szyje gdzie pulsuje ogromny ból jestem cały oblany potem. W końcu dochodzi do mnie, że to był kolejny koszmar. Opadam bezwładnie na łóżko. Przymykam zmęczone oczy i uspokajam oddech. Przekręcam się na bok. Mój policzek styka się z zimną jedwabną pościelą. Otwieram swoje niebieskie oczy i pierwsze, na co patrzę to podłoga. Leży na niej czarne pióro, jako od małego pisklaka. Zmarszczyłem brwi coś mi tu nie pasowało. Podłoga była w odcienie ciemnego brązu. Przeniosłem wzrok na resztę pokoju, w którym panował mrok. Ciemne grube zasłony były zasłonięte. Wstałem, lekko zakręciło się mi w głowię i czułem ogromny ból głowy. Chwiejnym krokiem poszedłem do zasłon. Odsłoniłem je mocnym szarpnięciem. To, co ujrzałem było niesamowite! Przepiękny zachód słońca rozciągający się wzdłuż bujnego ogrodu. To było coś niesamowitego i cudownego. Wpatrywałem się w to zjawisko oszołomiony. Pierwszy raz w życiu wdziałem coś tak fantastycznego. Odprowadziłem słonce za horyzont i odwróciłem się do pokoju, w którym się znajdowałem. To nie był mój pokój. Szybko rozejrzałem się po pomieszczeniu. Pokój był sporych rozmiarów. Zachowany był w nim ład i porządek znajdowała się stare zabytkowe meble, które były w odcieniu czekolady. Przy łóżku stała szafka nocna, a na niej świecznik ze stopioną świecą. A z drugiej strony krzesło z ciemnoniebieskim obiciem i przeróżnymi wyhaftowanymi wzorami. Łóżko było sporych rozmiarów, spokojnie zmieściłyby się na nim trzy osoby. Na łóżku znajdowały się białe i niebieskie poduszki z identycznymi haftami, co na krześle. Po prawej stronie pokoju znajdowała się szafa i komoda, a obok nich drzwi. Podeszłam do nich i próbował otworzyć lecz drzwi ani drgnęły. Naprzeciwko nich były kolejne drzwi, zbliżyłem się do nich i je otworzyłem, były to drzwi do łazienki. Łazienka była w odcieniu kości słoniowej. Wszedłem do pomieszczenia, a moje stopy spotkały się z nieprzyjemnym zimnem. W łazience znajdowała się ogromna wanna z jacuzzi, obok niej prysznic z hydromasażem. Na przeciwko tych drogich rzeczy znajdowała się umywalka z lustrem. Spojrzałem na swoje odbicie i się przeraziłem. Moja cera idealnie komponowała się w białe płytki. Miałem rozciętą wargę i podkrążone oczy. Postanowiłem wziąć prysznic i przemyśleć sobie wszystko.

***

- Sasuś przyprowadził sobie nowego słodziaka!!!!! - Młodszy Uchiha oderwał się od swojej lektury i posła bratu mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Masz trzymać łapy z daleka od niego, rozumiesz? Czy mam wytłumaczyć manualnie? - Wtrącił grzecznie młodszy brunet.
- Ale tylko ręce? - Itachi miał niesamowity ubaw ze swojego młodszego braciszka.
- Itachi tylko go tknij, a cię ukatrupię, rozumiesz mój kochany bracie? - Zapytał młodszy brunet.
- Dlaczego ty jesteś tatki zaborczy, co do swoich kochanków? A raczej zabaweczek.... – Mruknął Itachi.
- On nie jest zabawką. - Odpowiedział młodszy Uchiha.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że on jest....- Sasuke nie odpowiedział tylko zajął się swoją lekturą. - Sasuke, to poważna sprawa... on może być twoim partnerem na całe życie. Nie chce żebyś źle wybrał.
- Spokojne uczę się na twoich błędach... Sześć pomyłek jesteś rekordzistą. - Prychnął z kpiną.
- Ty się o mnie nie martw, tylko zajmij się swoim słodziakiem.- Odparł starszy z barci.
- Mój słodziak, mój problem zajmij się sobą braciszku....



Ten rozdział jest taki jakiś..... Sama nie wiem jaki xp Nie wiem kiedy pojawi się kolejna notka to zależy kiedy będę mieć internet.... 
                               Z Pozdrowieniami Cuks.

sobota, 4 sierpnia 2012

Z pamiętnika wampira



   Rozdział 2




- Boże!- Krzykną przerażony chłopiec.
Kiedy tajemniczy chłopka zdają kaptur, ukazała się jego przystojna twarz. Było w nim coś dziwnego, miał nienaturalnie soczysto-krwiste oczy, dodatkowo nienaturalnie jak na człowieka wydłużone kły. Głowę Naruto przepełniały myśli o seryjnych mordercach i psychopatach, którzy obserwują swoje ofiary i przez długi czas zbierają na ich temat informacje. Przerażony chłopiec nie myśląc ani chwili dłużej zaczął uciekać, za sobą usłyszał tylko melodyjny tajemniczego śmiech mężczyzny. Biegł przez całe miasto, które o tej porze było opuszczone. Wbiegł szybko do swojego bloku i z prędkością światła pokonał pięć pięter. Stano przed swoimi drzwiami i próbując otworzyć drzwi, kiedy usłyszał jak ktoś wchodzi na pierwszym piętrze. Przestraszony wpadł szybko do swojego mieszkania zamykając drzwi na klucz. Próbował zapalić światło, ale jak na złość nic się nie stało. Chłopak skierował się do kuchni i zapalił świeczkę. Zapaloną świeczką poszedł do pokoju i zobaczył otwarte okno, nie wiele myśląc postawił świeczkę na biurku i zamkną okno. Kiedy się odwrócił ujrzał swój pamiętnik. Dopiero teraz do niego doszło, że zostawił go na grobie. Rozejrzał się spanikowany po pokoju.

- Kto tu jest?!- Odpowiedziała mu cisza. Chwycił swój skarb i zaważył, że pod nim leżały kartki. Wziął je do ręki i zobaczył datę 17.04.2010r. data śmierci
Jiraiyi. Pamiętał, że zgubił te kartki około roku temu, kiedy uciekła prze grupą dresów. Wtedy biegł przez park wpadł na chłopaka i pamiętnik wypadł mu z ręki z którego wypadły kartki. Przeprosił nieznajomego zebrał to, co było pod ręką i zaczął biec dalej. Na odchodne powiedział chłopakowi, żeby lepiej się gdzieś schował. Z rozmyślań wyrwał go delikatny dotyk na karku. Szybko się odwrócił, ale nic nie dostrzegł.
-To nie jest śmieszne! Kto tu jest?! - Chłopka był już na załamaniu nerwowym.
- A jak myślisz słodziaku?- Blondyn odwrócił się szybko w stronę swojego łóżka, i ujrzał chłopaka z cmentarza.
- Jak tu wszedłeś?! - Przecież zamknąłem drzwi, co on od mnie chce?! - Naruto był przerażony.
- Przez okno. - Brunet odpowiedział krótko, cały czas przyglądając się blondynowi z rozbawieniem.
- Przez okno?! Żarty sobie ze mnie stroisz? Jesteśmy na piątym piętrze!!!!! - Krzyknął przestraszony chłopak.
- Jak dla mnie możemy być nawet na dziesiątym i nie krzycz tak, chyba się mnie nie boisz? - Czarnooki uśmiechną się cynicznie.
-Kim jesteś i czego od mnie chcesz? - Niebieskooki miał nadzieje, że to jakiś koszmar i za chwilę się obudzi.
- Jestem Sasuke Uchiha i chce ciebie Naruto. To nie jest żaden sen mój kotku. - Sasuke wstał i zaczął powoli podchodzić do blondyna.
- Mnie? - Naruto zrobił krok w tył. - W jaki sensie?
- Chce cię mieć na własność. – Oznajmił.
- Nie podchodź. - Niebieskooki dotkną ściany, bał się, nie wiedział, co chłopak chce mu zrobić. Brunet zbliży się do niego tak, że ich twarze dzieliła odległość kilku centymetrów.
- Nie bój się, jeśli będziesz grzeczny nic ci się nie stanie. - Blondyn już chciał coś powiedzieć, gdy poczuł na swoich ustach usta bruneta. Pocałunek był zaborczy. Sasuke przycisną Naruto swoim ciałem do ściany. Wsuną swój język do ust blondyna, smak jego ust był pomieszaniem zielonej herbaty z owocem granatu, do tego odurzający zapach pomarańczy, który pachniała skóra blondyna. Sasuke zapomniany chwilą przyjemności, rościło kłem wargę niebieskookiego. Zaczął powoli lizać i ssać wargę kochanka całkowicie nad sobą nie panując. Krew blondyna była inna niż wszystkie jakie pił w swoim życiu. Sasuke poczuł na swoim karku ręce blondyna, które go przyciągnęły do siebie. Uchiha przestał już zupełnie się kontrolować, jego ręce zjechały na jędrny tyłek słodkiego chłopaka i zaczął go delikatnie ugniatać. Blondynek zajęczał w usta bruneta. Sasuke odruchowo zacisną mocniej dłonie na tyłku blondyna, przez co Naruto ugryzł go w język i odsuną się od niego. Brunet spojrzał na blondyna, który miał zarumienione policzki, opuchniętą i rozciętą wargę oraz zaszklone przerażone oczy chłopca. Uchiha skarcił się w myślach za to, co zrobił niebieskookiemu, nie chciał go skrzywdzić, wręcz przeciwnie chciał się opiekować tym aniołkiem, szczególnie, dlatego, że znał jego historię i wiedział, co przeżył chłopak. Przytulił go delikatnie do siebie i wsuną nos w jego złociste włosy. Naruto nie wiedział jak na to zareagować stał zdezorientowany, gdy nagle brunet się odezwał.
- Przepraszam trochę mnie poniosło, nie powinienem tego robić. – Zaciągnął się zapachem blondyna.
- Dlaczego ja? – Zapytał szeptem Naruto.
-Eh… długo by tłumaczyć, lecz kiedyś zrozumiesz. Teraz jesteś mój i nikt cię już nie skrzywdzi, a teraz chodź. – Musnął delikatnie jego czoło i chwycił go za ręce.
- Dokąd? – Uzumaki spojrzał na niego niepewnie.
- Do domu. - Odparł mężczyzna.
- Tu jest mój dom. - Rzekł chłopak.
- Teraz twój dom jest przy mnie. - Sasuke spojrzał mu prosto w oczy.
- Nie, nie chce…
- Ciiii, śpi aniołku.- Naruto mimo woli zamkną oczy i zasną. 


 

Wyszedł mi lekki melodramat :D Ale mam nadzieje, że przeżyjecie (: