Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

piątek, 27 maja 2016

To nie przypadek

Rozdział 4




         Czarnooki chłopak siedział na masce swojego czarnego bmw w ramionach trzymając blondyna, którego namiętnie całował. Spotykali się codziennie od dwóch tygodni, a każde z ich spotkań wyglądało tak samo. Sasuke codziennie o dwudziestej przyjeżdżał na parking cmentarza i zabierał stąd niebieskookiego. Zazwyczaj jechali do Antyku lub wyjeżdżali w jakieś neutralne miejsce i spędzali czas w samochodzie ciesząc się swoim towarzystwem. Dzisiaj jednak miało być zupełnie inaczej. Brunet zaplanował zabrać Naruto w pewne wyjątkowe miejsce.

- Naruto… - Cicho westchnął czując ciepłe, wilgotne usta na swojej szyi.- Powinniśmy już jechać. – Wsunął dłoń w blond kosmyki odciągnął od siebie chłopaka delikatnie go przy tym całują.

- Pozwól mi się sobą nacieszyć. – Jęknął niezadowolony i spojrzał na niego z wyrzutem. – W Antyku muszę się powstrzymywać, a samochód nie jest najwygodniejszy.

- Wiem skarbie ale dziś jedziemy zupełnie w inne miejsce i obiecuję, że będziesz się mógł mną nacieszyć ile tylko będziesz chciał. – Uśmiechnął się delikatnie głaszcząc chłopaka po policzku.

- To było mi powiedzieć o tym od razu.

- Wiesz trudno się mówi z drugim językiem w ustach. – Uśmiechnął się złośliwe. Chłopak pokazał mu język i wsiadł do samochodu. Sasuke zajął miejsce kierowcy i ruszył w stronę wyznaczonego miejsc.

- A tak w ogóle to gdzie my jedziemy?

- Zobaczysz to niespodzianka.

- Dobrze wiesz, że nie lubię niespodzianek.

- Wiem.

- Jesteś okropnym chłopakiem.

- To też wiem chociaż te słowa płynące z twoich ust mnie ranią. – Uśmiechnął się pod nosem i zatrzymał się na światłach.

- Oj przestań. – Chłopak położył rękę na jego udzie. - Dobrze wiesz, że i tak Cię kocham. – Sasuke spojrzał zaskoczony na chłopaka. Dobrze wiedział jakim uczuciem darzy go blondyn chociaż o tym nie mówił wprost, no bo przecież znają się tylko dwa tygodnie. Po mino tego usłyszenie tych dwóch słów od osoby, którą się kocha sprawia ogromną radość. Czarnooki uśmiechnął się szeroko i nachylił się nad blondynem.

- Ja Ciebie też kocham skarbie. – Cmoknął go w usta i szybko wrzucił bieg i ruszy. Z jego twarzy nie schodził uśmiech, miał ochotę teraz się zatrzymać i wyściskać wszystkich dookoła.

- Z czego się tak cieszysz?

- Nie ważne.

- Masz przede mną tajemnice?

- Oczywiście! – Uśmiechnął się jeszcze szerzej i zaparkował samochód na placu budowy. – Jesteśmy. – Naruto spojrzał na niedokończone bloki i przeniósł wzrok na swojego chłopaka.

- Opuszczony plac budowy… ty na serio nie potrafisz wybierać dobrych miejsc na randki.

- Ej znowu się czepiasz! O Antyku też miałeś krytycznie zdanie do póki tam nie wszedłeś. A tak w ogóle powiedziała to osoba, która wybrała miejsce do spotkań parking przy cmentarzu.

- Sasuke to jest tylko miejsce, w którym się spotykamy, żeby nas nikt nie przyłapał. Nie zostajemy tam.

-Dobra, dobra. Choć, bo niespodzianka niedługo się zacznie, a nie chciałbym żeby był falstart. –Wyszedł z samochodu i wyją z bagażnika kosz piknikowy.

- Co tam masz dobrego?

- Wszystko! – Zamknął samochód i złapała chłopaka za rękę. – Choć bestyjko. – Ruszyli w stronę konstrukcji.

- Mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał. – Weszli do jednego z bloków i zaczęli iść po schodach w górę.

- Tak wiem, ale to określenie bardzo do Ciebie pasuje. – Weszli na ostatnie piętro gdzie było tylko częściowe zadaszenie. Pod zadaszeniem znajdowała się kanapa z poduszkami i kocami, stolik oraz grill.

- Nie mów mi, że tu mieszkasz. – Naruto zaśmiał się złośliwe.

- Nie mieszkam, ale często tu przebywam.

- Rozumiem, kiedy masz zajętą chatę, a masz okazję zaliczyć.

- No wiesz! Jak możesz tak mówić jestem gentlemanem i zapraszam do hotelu.

- Ej a mnie nie zaprosiłeś tylko przywiozłeś tutaj.

- Bo przyjechaliśmy tu coś zobaczyć, a nie się bzykać.

- A to co będziemy oglądać jest tak samo dobre jak seks? – Spojrzał na bruneta, który wypakowywał jedzenie z kosza.

- Powiedzmy, że mają coś wspólnego. – Czarnooki uśmiechną się pod nosem. Postawił kosz przy ścianie i wysuną kanapę z pod dachu. – Tak będzie lepiej. - Usiadł i poklepał miejsce obok siebie patrząc sugestywnie na blondyna.

- Nie podoba mi się twoje zadowolenie.

- Oj choć. – Naruto usiadł obok swojego chłopaka i spojrzał na niego. – Nie patrz na mnie tylko patrz w niebo.- Niebieskooki posłusznie skierował swój wzrok na gwieździste niebo. Musiał przyznać, że widok robił wrażenie szczególnie, że w jego części miasta już od kilku dni było zachmurzenie. Poczuł jak brunet go obejmuje i odruchowo się w niego w tulił.

- Skąd ten pomysł?

- Bo lubisz gwiazdy.

- Skąd wiesz, że lubię? – Zmarszczył zabawnie nos.

- Z obserwacji, często trudno Ci jest oderwać wzrok od gwiazd więc uznałem, że to dobry pomysł. Chociaż niespodzianka jeszcze się nie zaczęła. – Blondyn na te słowa uśmiechnął się pod nosem i oprał wygodnie głowę o ramię bruneta. Teraz już rozumiał jaką niespodziankę przygotował mu Sasuke. Dziś miał się rozpocząć pokaz spadających gwiazd, który trwa tylko kilka dni. Naruto nawet się nie łudził, że w tym roku je zobaczy, a tu taka niespodzianka. Niebieskooki nie odrywał wzroku od nieba i po dłuższym momencie zaczął się długo wyczekiwany pokaz. Co kilka chwili na horyzoncie pojawiały się szybkie przebłyski. Blondyn zamknął oczy i pomyślał życzenie uśmiechając się pod nosem. Ostatnio robił to kiedy był jeszcze dzieckiem i żyła jego mama.

- Wszystko ok?

- Tak. - Otworzył oczy i spojrzał na bruneta. - Wszystko jest jak najbardziej okej.

- To dlaczego zamknąłeś oczy?

- Myślałem życzenie.

- Życzenie? Wiesz nie chce Ci smucić ale spadające gwiazdy nie spełniają życzeń.

- Oczywiście że spełniają! Musisz tylko bardzo chcieć! Spróbuj! - Czarnooki westchną kręcąc głową. Spojrzał na niebo i kiedy tylko dostrzegł spadającą gwiazdę zamknął oczy i po krótkim momencie je otworzył.

- Zadowolony?

- Tak! - Naruto cmokną go w usta i chwycił butelkę wina stojąca na stoliku i korkociąg. - Otworzysz?

- Jasne. - Brunet otworzył wino i nalał chłopakowi w kieliszek.

- A ty?

- Prowadzę jakbyś zapomniał, przecież ktoś musi Cię odwieść do domu.

- A nie możemy tu zostać na noc?

- A twój ojciec?

- Pojechał w delegacie będzie dopiero jutro, dlatego możesz mnie odwieź nad ranem, a jeden kieliszek raczej nic Ci nie zrobi. - Nalał brunetowi wina i podał mu lampkę wina.

- Dobrze, przekonałeś mnie. - Stuknął w kieliszek blondyna. - Za nasze życzenia. - Napili się i niebieskooki odstawił swoją lampkę na stolik. - Coś nie tak?

- Nie. - Wyciągnął szkło z dłoni bruneta i również go odstawił. - Tylko nie wiem, czy wiesz ale, żeby pomyślane życzenie się spełniło czasami trzeba pomóc gwiazdom. - Odwrócił się w stronę czarnookiego i się nad nim nachylił delikatnie muskając jego usta swoimi.

- Naruto jakie pomyślałeś życzenie?

- Jeśli Ci powiem to się nie spełni. - Pocałował go już śmielej i usiadł mu na kolanach. Sasuke zaczął oddawać pocałunki, a z jego gardła wyrwał się pomruk zadowolenia kiedy poczuł ciepłe dłonie swojego chłopaka pod swoją koszulką. Nie chcąc pozostać dłużnym sięgnął z chłopaka bluzkę i położył go na kanapie. Swoim pocałunkami zaczął schodzić coraz niżej na jego szyi zostawiał mokre ślad, a na jego torsie zostawił małe czerwone punkciki. Jego dłoń zsunęła się na męskość chłopaka pieszcząc ją przez materiał.

- Chyba Ci się podoba. - Rozpiął spodnie chłopaka i wsuną dłoń pod jego bieliznę. W odpowiedzi usłyszał tylko głośny jęk. Ruchy jego dłoni stały się szybsze, a blondyn wygiął się w łuk. Brunet ściągnął z niego spodnie i bieliznę.

- P..stań...j..a.. za..r..az..do..jdę...- Zacisną dłonie na kanapie.

-Chyba o to chodzi. - Sasuke zaprzestał jakichkolwiek ruchów i spojrzał na swojego chłopaka. - Coś jest nie tak? - Nachylił się nad nim. Naruto złapał go za kark i przyciągnął do siebie namiętnie całując.

- Nie chce w ten sposób.- Dłoń Naruto spoczęła na kroczu bruneta, a sam blondyn zaczął całować go po szyj. - Nie zapominaj o swoich potrzebach. - Zaczął masować jego już twardą męskość przez materiał.

- Twoje potrzeby są u mnie na pierwszym miejscu. - Westchnął cicho.

- Wiesz tak samo jak twoje u mnie. - Rozpiął mu spodnie i zsuną je raz z bielizną. - Nie mogę pozwolić abym tylko brał. Jesteś dla mnie bardzo ważny. - Otarł swoją męskość o penisa bruneta.

- Dobrze zadbam również o siebie. - Pocałował go namiętnie i wziął do ręki ich przyrodzenia. Kiedy niebieskooki poczuł gorącą męskość bruneta na swoje jękną głośno. Ręka czarnookiego zaczęła się poruszać z chwili na chwilę nabierając tępa. Naruto wygiął się ponownie w łuk patrząc szeroko otwartymi oczami w oczy Sasuke. Po krótkiej chwili niebieskooki osiągnął spełnienie, a moment później doszedł brunet. Czarnooki położył głowę na klatce piersiowej swojego chłopaka i wsłuchiwał się w biec jego serca. Przytulił się do drobnego ciała uspakajając oddech i przymkną oczy. Poczuł jak dłoń blondyna głaszczę go po głowie, a następnie palce niebieskookiego wplątują się w jego włosy. Naruto pociągną delikatnie za czarne kosmyki zmuszając tym bruneta do spojrzenia.

- Sasuke. - Powiedział cicho blondyn. - Mam na Ciebie jeszcze ochotę. - Sasuke uśmiechną się na te słowa i nachylił się nad blondynem zatrzymując się kilka milimetrów od jego ust i spojrzał mu w oczy.

- Ja na ciebie też. - Pocałował go czule nie zamykając oczu. - Od tej pory jesteś tylko mój i mam nadzieję, że o tym nie zapomnisz. - Naruto zaśmiał się radośnie na jego słowa i go pocałował.

- Oj będziesz musiał się naprawdę mocno postarać abym był nie zapomniał.

- Osz ty! Nie daruje. - Blondyn zaczął się głośno śmiać kiedy poczuł palce bruneta na swoich bokach.

czwartek, 19 maja 2016

To nie przypadek

Rozdział 3

      Niebieskooki chłopak stał przed otwartą szafą z grymasem na twarzy. Miał cholerny problem w co się ubrać a do spotkania pozostało niecałe dwie godziny. Spojrzał krytycznie na czarne spodnie, które leżały na jego łóżku a następnie ponownie przeniósł wzrok na szereg koszul. Nie wiedział, czy ubrać się na luzie, czy bardziej elegancko, a chciał dobrze wypaść przed brunetem. Jednocześnie problemem byli Kyuubi i ojciec blondyna, którzy nie mogli się dowiedzieć o jego spotkaniu z nieznajomemu z zachodu. Zrezygnowany spojrzał na półkę z bluzami a później spojrzał, a otwarte okno. Jak na wieczór było bardzo ciepło. Złapał się za głowę jednocześnie zaczął kląć pod nosem, zachowywał się jak małolata! To jest po prostu zwykła kpina. Z udręczonej sytuacji wyrwał go dzwonek jego telefonu. Zerknął w tamtym kierunku i niechętnie odebrał.
- Słucham?
- Siemanko Naru! Czemu się nie odzywasz?! - W słuchawce zabrzmiał rozbawiony głos Kiby. - Może wyskoczymy dziś na piwo?! - Namikaze westchnął cicho.
- Lepiej nie, nie wiem, czy wiesz ale mam zakaz spotykania się z tobą...
-Że co?! - Wrzasnął.- Niby czemu?!
- A temu, że zostawiłeś mnie samego w zachodniej części miasta bez bezpiecznego środka podróży do nas i jak Kyuubi się o tym dowiedział to wpadł w szał. Nie dość, że padły groźby pod twoim nazwiskiem to na dodatek ja tez dostałem opieprz, że pojechaliśmy na zachód. - Po drugiej stronie słuchawki panowała cisza.
- Stało Ci się coś? - Zapytał niepewnie.
- Nie.
- No to o co się wkurwia?! Sam nam odpowiadał jakie rzeczy robił za naszego wieku, a teraz spina dupę!
- Dobrze wiesz jaki jest przewrażliwiony na moim punkcie... dlatego lepiej będzie jak na razie nie będziemy się spotykać, nie ochłonie, bo jeszcze może Ci coś zrobić, a nie chce żeby Ci się coś stało. - Blondyn bez większego przekonania wyją białą bluzkę z krótkim rękawem i koszulę z długim rękawem w czerwono niebieską kratę.
- Tak masz rację. Ale może kiedyś gdzieś wyskoczymy strasznie mi się nudzi, no i zbliża się już początek roku szkolnego.
- Nie gadaj głupot mamy jeszcze prawię miesiąc wakacji na pewno zdążymy się spotkać.
- No dobra niech Ci będzie, ja spada grać. Trzymaj się Naru.
- Nom, ty też. Pa.
      Chłopak szybko się rozłączył się i położy telefon na biurku obok białych kwiatów i szybko założył przyszykowane ubrania. Spojrzał w lustro i stwierdził, że nie wygląda tragicznie. Sięgnął po swoje ulubione perfumy i zaczął się perfumować. Przeczesał dłonią włosy, które i tak się nigdy go nie słuchały. Uśmiechnął się do swojego odbicia w lustrze i wyją z portfela kilka banknotów wsuną je do kieszonki razem ze swoim smartfona. Wziął kwiaty a do koszuli kieszonki wsunął kartkę papieru i zszedł na dół. Kiedy zakładał buty za jego pleców dobiegł niski męski głos.
- Wychodzisz? - Blondyn od razu się odwrócił stykając na swojej drodze niebieskie tęczówki.
- Nie wiedziałem, że już wróciłeś. To do ciebie nie podobne. - Chłopak dokończył wiązanie butów i wziął do ręki kwiaty.
- Masz randkę? - Mężczyzna spojrzał na białe róże, a następnie na chłopaka.
- Nie idę na cmentarz. - Odparł spokojnie.
- O tej porze? Jest już ciemno.
- Każda pora jest dobra ojcze. Niedługo wrócę. - Położył dłoń na klamce.
- Może pójść z tobą?
-  Obejdzie się. - Nacisnął mosiężny przedmiot.
- Naruto mam tylko Ciebie, nie chce, żeby stała Ci się jakaś krzywda.
- Podobno złego diabli nie biorą ojcze. - Otworzył drzwi i wyszedł. Szedł bardzo szybko ale rytmicznie w jego głowie co chwilę pojawiał się głos jego ojca, który powtarzał mam tylko Ciebie, nie chce, żeby stała Ci się jakaś krzywda. Nie wiedział, czy ojciec z niego kpił czy raczej coś planował. Jeśli do drugi to oznaczało, że dowiedział się o jego planach zemsty, a to nie wróżyło nic dobrego. Przez to będzie musiał jeszcze bardziej uważać. Obejrzał się za siebie upewniając, że nikt za nim nie idzie i gwałtownie skręcił wąską uliczkę. Przeszedł kilka metrów i schował się za ogrodzeniem jednej z posesji nasłuchując, czy na pewno nie jest śledzony. Poczekał kilka chwil i delikatnie się wychylił. Rozejrzał się dokładnie i ruszył szybkim krokiem w stronę wejścia do cmentarza. Otworzył małą skrzypiącą furtek i wszedł do „miasta” umarłych. Przemierzył główną aleje i skręcił w lewo. Dookoła znajdowały się tylko betonowe mury i ani jednej żywej duszy. Staną przed jednym grobem i przykucną kładąc na nim kwiaty jego wzrok skierował się na wyryty napisy w tafli granitu.
- Witaj mamo. - Delikatnie się uśmiechnął. - Wiem, że wiesz, że wszystko u mnie dobrze jednak postanowiłem przyjść, bo zamierzam zrobić dziś coś bardzo głupiego - Szepną cicho tak jakby nie chciał, żeby ktoś podsłuchał ich rozmowę, chociaż dookoła panowała głucha cisza. - a mianowicie spotkać się z tym chłopakiem z zachodu. Chociaż wiem, ze jest moim wrogiem to i tak nie mogę za nic wyrzucić go z mojej głowy. Cały czas widzę przed oczami jego uśmiech i tak bardzo pragnę zobaczyć go jeszcze raz realnie. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócę. Nie.. ja na pewno wrócę. - Dotkną delikatnie płyty i zaczął ją czule głaskać opuszkami palców. - Nie umrę dopóki nie zabije tego mordercy.- Uśmiechnął się pod nosem i wstał. - Do zobaczenia wkrótce mamo, trzymaj za mnie kciuki.
      Ruszy w stronę głównej bramy. Po krótkiej wędrówce staną na chodniku przed cmentarzem. Na parkingu stało już czarne bmw należące do bruneta. Niebieskooki wyjął swój telefon i spojrzał na wyświetlacz do spotkania miał jeszcze trzy minuta a brunet już na niego czekam. Uśmiechną się pod nosem i schował smartfona widocznie nie tylko jemu bardzo zależało na tym spotkaniu. Podszedł do samochodu, a kiedy tylko to zbroił drzwi od strony kierowcy otworzył się i wysiadł z nich czarnooki, któremu uśmiech nie schodził z twarzy.
- Cześć. - Spojrzał na chłopaka- Ładnie wyglądasz. - Obszedł samochód i uścisną dłoń blondynowi.
- Witaj. Dzięki ty również. - Przyjrzał się brunetowi, który był ubrany w czarne spodnie luźną białą bluzkę i czarno marynarkę. Niby elegancko jednak przyjemnie stonowanie na do datek dało się wyczuć słodkie perfumy które się łączyły z zapachem papierosów.
- Wiesz trochę się martwiłem, że mnie wystawisz. - Otworzył drzwi od strony pasażera.
- Dlaczego? - Niebieskooki wsiał i spojrzał na bruneta, który zamknął jego drzwi i usiadł na swoim miejscu.
- Przez cmentarz. Na początku myślałem, że źle dojechałem... jednak kiedy sprawdziłem jeszcze raz okazało się, że jednak dobrze. - Zapiął pas i przekręcił kluczyki w stacyjce. - Mieszkasz tu? - Uśmiechnął się złośliwie.
- Można tak powiedzieć. - Kiedy po swojej odpowiedzi zobaczył zaskoczenie na twarzy bruneta zaśmiał się głośno. - Mam nadzieję, że się mnie nie boisz.
- Też coś! Ja się niczego nie boję. - Uśmiechnął się i wrzucił bieg. - Ale chętniej bym się dowiedział czegoś więcej na temat twojego lokum. - Spojrzał przez szybę na cmentarz.
- Och! Czyli jednak przechodzą ciareczki. - Samochód wypełnił się głośnym śmiechem Naruto. - Spokojnie byłem przy okazji kogoś dowiedzieć, a o tej porze nikogo nie spotkasz przy cmentarzu dlatego uznałem to miejsce za odpowiednie na spotkanie z kimś zachodu.
- Rozumiem, a można wiedzieć kogo odwiedzałeś. Mam nadzieję, że nie swojego byłego chłopaka.
- Nie. - Uśmiechnął się na jego słowa. - Mamę.
-O... przykro mi... - Zmienił pas i staną na światłach wrzucając prawy kierunek.
- Nic się nie stało już sporo czasu minęło odkąd nie żyje. A tak w ogóle to gdzie jedziemy?
- W pewne pyszne miejsce.
- Pyszne miejsce? - Blondyn spojrzał na niego podejrzanie. - Ostatnio twierdziłeś, że na pierwszej randce nie przekraczasz linii nadgarstka czyżby się to już zmieniło.
-No wiesz co! Oczywiście że nie. - Ruszył dalej.- Nie o takie rzeczy mi chodziło! Można tam dostać naprawdę dobre rzeczy chociaż okolica jest dość podejrzana.
- Dobre rzeczy na podejrzanej okolicy... Nie biorę narkotyków, a na dziwki też nie mam ochoty.
- Co!! Nie o takie rzeczy mi chodzi, bardzie o jedzenie i słodycze.
- Sasuke dobre jedzenie i słodycze na podejrzanej ulicy... Proszę Cię nawet dzieci Ci nie uwierzą.
- No ale serio! - Spojrzał na septyczną minę chłopaka. - Oj sam się przekonasz. - Zatrzymał się przy starej kamienicy, w które niektóre okna były po wybijane a tynku chyba nigdy nie było. - Jesteśmy.
- Wiesz... Nie chce Ci dawać dobrych rad czy coś, ale jeśli będzie chciał zabrać jakąś panienkę na idealną randkę to to miejsce odpada. - Spojrzał na niego i odpiął pasy.
- Postaram się nie zapomnieć. - Otworzył drzwi i wysiadł. - Wysiadaj laluniu. - Zamknął drzwi i ruszył w stronę podejrzanej grupy zakapturzonych ludzi. Naruto w tym czasie wysiadł i zaczął obserwować sytuację. Czarnooki przez chwilę rozmawiał z pewnym chłopakiem. Kiedy usłyszał odpowiedź pokręcił głową i wyją z portfela kilka banknotów wręczając je nieznajomemu. Następnie wrócił i zamkną na klucz samochód. - Choć. - Ruszył za kamienicę.
- Znajomi?
- Raczej można ich nazwać ochroną.
- Ochroną? Żartujesz?
-Nie, przecież musimy czymś wrócić prawda?
- Ach! Rozumiem. A tak na marginesie jeśli jeszcze aż nazwiesz mnie „lalunią” to Ci strzelę.- Stanęli przed schodami nad którymi wsiała tabliczka Antykwariat, a Sasuke zaśmiał się na groźbę blondyna.
- Dobre będę pamiętać! To tutaj. - Wszedł po schodach i otworzył drewniane drzwi. Naruto podążył za nim i kiedy wszedł do pomieszczenia od razu poczuł przyjemny zapach kawy. Pomieszczenie było bardzo przyjemne. Ściany były koloru żółtego. W pomieszczeniu znajdowały się kilka prostych drewnianych stołów w jasnym kolorze i tego samego typu krzesłach, na których znajdowały się kolorowe puchate poduszki. Na drewnianych parapetach stały szklano-białe lampiony, które tworzyły romantyczny nastrój. Naruto usiadł przy jednym stoliku i spojrzał na bar, który był takim samym odcieniu co stoliki. Za nim piętrzyły się słoje z przeróżnymi ziarnami kawy. - Podoba Ci się?
- Tak, nigdy bym nie pomyślał, że w takiej okolicy może być coś takiego. - Chłopak nie mógł oderwać wzroku od pomieszczenia. W tym samym momencie podszedł do nich czerwonowłosy chłopak z tatuażem na czole, który był ubrany w uniform kelnera. Zielonooki podał im karty. - Jedzenie też mają dobre? - Naruto spojrzał łapczywie na witrynę z ciastkami.
- Bardzo dobre i to mówię ja, który nie lubi słodyczy.
- To czy aby na pewno są słodkie?
- Nie wiem ja brałem z gorzką czekoladą i był dobre. - Uśmiechnął się szeroko i po chwili złożyli zamówienie.
- Dlaczego akurat to miejsce?
- Bo jest neutralne.
- Neutralne?
- Tak. Ludzie z tej dzielnicy nie współpracują ani z zachodem ani ze wschodem. To jest bardzo dobre miejsce, aby nikt się nie dowiedział o takich schadzkach, jak nasze. Nie sądzę, żebyś powiedział swojemu bogatemu tatusiowi, że idziesz na spotkanie z kimś zachodu.
- A ty powiedziałeś swojemu?
- Oczywiście, że nie. - Dostali zamówienie. Niebieskooki nie czekając ani chwili dłużej skosztował swojego ciastka. - Dobre?
- Pyszne. - Uśmiechnął się szeroko. - Dlaczego nie lubisz słodyczy? - Spojrzał na jego ciastko z gorzkiej czekolady.
- Jakoś mi nie spakuje. Mam tak odkąd pamiętam. - Upił swoją kawę i spostrzegł się, że niebieskooki bacznie mu się przygląda. - Coś nie tak?
- Nie po prostu lubię na Ciebie patrzeć. - Oparł brodę o swoją dłoń i spojrzał na niego z pół przymkniętych powiek.
- A co we mnie jest takiego niezwykłego. - Podniósł jedną brew do góry.
- Dużo rzeczy. Masz bardzo piękną twarz wręcz idealną... ostro zarysowaną lecz delikatną szczękę do tego uwydatnione jednoczenie łagodnie policzki no i nie można pominąć małego zgrabnego nosa, który jest troszeczkę zadarty. Oprócz tego posiadasz duże oczy o unikatowym czarnym kolorze. Jeszcze nigdy takich nie widziały, a na dodatek podkreślają je wachlarz gęstych czarnych rzęs i znakomicie wykrojone brwi. Ponadto masz zdumiewające kuszące usta, które swym delikatnym różowym kolorem podkreślają twoją nieskazitelną czystą białą skórę. Aż mam wrażenie, że jest z porcelany. - Naruto nieświadomie przenosił wzrok na każda opisaną część ciała bruneta aż w końcu dotknął jego dłoni, która znajdowała się na stoliku.
-Emm wiesz, zaprosiłem Cię tu w celu poderwania Cię ale chyba odwróciłeś role... - Chłopak spojrzał na zakłopotanego czarnookiego, który miał czerwienione policzki.
- Och... Przepraszam nie chciałem Cię zawstydziwszy. - Puścił jego dłoń i złapał za filiżankę kawy. Upił kilka łyków. Trochę go poniosło i sam nie wiedział czemu. Zazwyczaj się tak nie zachowywał raczej pozwalał się kokietować niż sam to robił. A teraz całkowicie się nie poznawał. Nie wiedział, czy to atmosfera tego miejsca, czy po prostu tak na niego działał brunet. A na domiar tego nie czuł się z tym w ogóle źle, wręcz przeciwnie, chciał dalej opowiadać brunetowi czym go fascynuje.
- Nic się nie stało. - Sasuke złapał go za dłoń się uśmiechnął. - Wiesz to było bardzo miłe. - Ucałował koniuszki jego placów. Ten przyjemny nastrój niestety przerwał im dzwonek telefonu niebieskookiego.
- Przepraszam. -Wyją smartfona i zobaczył, że dzwoni do niego ojciec. Spojrzał na Sasuke i przyłożył palce do ust, a następnie odebrał. - Słucham. - Brunet przyglądał mu się zaciekawieniem bawiąc się palcami chłopaka. - Niedługo wrócę, a co chcesz? Niedaleko. - Przewrócił oczami. - Nic mi nie jest, będę za jakąś godzinę. Mhn.. . - Rozłączył się.
- Musisz już iść?
- Niestety tak ojciec się „martwi”. - Zrobił cudzysłów wolną ręką.
- Chyba nie masz z nim za dobrych relacji co? - Naruto kiwną głową i wyjął pieniądze. - Nie ja płace. - Sasuke wyją kilka banknotów i położył je na stoliku. Naruto otwierał już usta, żeby wypowiedzieć się w tej kwestii, jednak brunet szybko dodał.- I nawet się ze mną nie kłuć.
- Dobrze. - Schował swoje pieniądze.- Ale następnym razem ja płacę.
- Och! Czyli mogę liczyć na następny raz! - Brunet się zaśmiał i zszedł po schodach
- Tak, tylko nie mam samochodu, więc po Ciebie nie przyjadę.
-Nie martw się ja mam, znaczy chyba mam. Za chwilę się okaże. - Wyszli za kamienicy gdzie stało całe bmw bruneta. Wsiedli do samochodu. Czarnooki odpalił brykę i ruszył w stronę wschodu.
- Miło spędziłem czas, dziękuje.
- Oooo czyli ze złymi ludźmi zachodu można spędzić miło czas. Kurcze będę musiał o tym gdzieś napisać.
- Oj przestań! Będziesz mi teraz wypominał moje głupie, stereotypowe zachowanie?
- Tak! Bo jestem złym człowiekiem zachodu. - Naruto roześmiał się i spojrzał na uśmiechniętego bruneta.
- Głupi jesteś.
- Nie prawda! Mam bardzo wysokie IQ, zresztą jak wszyscy w mojej rodzinie.
- Och... Trafił mi się intelektualista... - Chłopak zacmokał. - No nie wiem, czy się będę mógł z Panem dogadać. - Uśmiechnął się złośliwie.
- Jakbyś nie zaważył to już się dogadujemy i sądzę, że bardzo dobrze. Coś czuję, że nasza znajomość szybko się nie skończy.
- Mam taką nadzieję. - Chłopak się uśmiechnął i oparł głowę o zagłówek. - Zatrzymaj się za ta uliczką. Nie chcę żebyś miał nieprzyjemności.
- Jak sobie tylko życzysz. - Zaparkował samochód na chodniku.
- Na drugiej randce jakiej linii nie przekraczasz? - Odpiął pasy.
- Hmmm – Sasuke spojrzał na chłopaka i zlustrował go dokładnie. - Sądzę, że do połowy przedramienia. - Naruto na te słowa przewrócił oczami.
- Zanim mnie pocałujesz to mi dwudziestka stuknie... nieszczęście ja nie jestem taki cierpliwy. - Złapał go za bluzkę i pociągnął w swoją stronę tym samym łącząc ich usta. Delikatnie go pocałował i poczuł dłonie, które wplatały się w jego włosy. Czarnooki przyciągnął go bliżej siebie pogłębiając pocałunek. Niebieskooki mruknął zadowolony oddając namiętny pocałunek, jego dłonie znalazły się na szyi bruneta. Po kilku chwilach czułych pieszczot brunet przerwał pocałunek szybko oddychając.
- Ale z Ciebie przebiegła bestia. - Spojrzał na zarumienionego chłopaka. - Idź już, bo jeszcze dostaniesz szlaban o ojca.
- O to się nie martw umie...
- Naruto. - Przerwał mu.- Jak za chwilę stąd nie wyjdziesz mogę się nie powstrzymać i zrobić coś czego nie będziesz chciał. A nie chcę Cię skrzywdzić.
- Dobrze. - Wyjął z kieszonki kartkę i mu podał. Tu masz mój numer telefonu napisz jak tylko dojedziesz. - Sasuke wziął kartkę i się delikatnie uśmiechnął.
- Dobrze napiszę. Obiecuję. - Chłopak się uśmiechną i wysiadł. - Dobrej nocy.
- Dziękuje i wzajemnie. - Blondyn uśmiechnął się i zamknął drzwi. Ruszy chodnikiem w stronę swojej ulicy. Czarnooki odprowadził go wzrokiem aż nie znikną mu na skrzyżowaniu i przyłożył kartkę do nosa delikatnie wdychając słodki zapach niebieskookiego. - Mała bestia. - Szepną i przyłożył kartkę do swoich ust. Uśmiechnął się na swoje słowa i odjechał w stronę zachodu.

Wyniki ankiety


Moi mili!
Z przyjemnością mogę ogłosić wyniki ankiety!

Miejsce pierwsze zajęło opowiadanie: To nie przypadek

Miejsce drugie ex aequo zajęły opowiadania: Będziesz Mój i Z Pamiętnika Wampira 


Miejsce trzecie zajęło opowiadanie: Firma

Miejsce czwarte zajęło opowiadanie: Wytrzeźwiałka

Zgodnie z obietnicą opowiadania będą kończone w następnej kolejności:

To nie przypadek,
Będziesz Mój,
Z Pamiętnika Wampira,
Firma,
Wytrzeźwiałka.
Już za chwilę zapraszam wszystkich na kolejny rozdział opowiadania: To nie przypadek

poniedziałek, 2 maja 2016

Frima

Rozdział 5

 
     Nasze pocałunki z coraz bardziej czułych i delikatnych przeradzały się w namiętne. Poczułem jak miękkie wargi mojego kochanka schodzą na moją szyję, zostawiając na niej mokre ślady. Z moich ust wyrwał się pomruk zadowolenia. Uwielbiałem być pieszczony w tym miejscu, a Itachi najwyraźniej zdawał sobie z tego sprawę, co mnie bardzo cieszyło. Nagle brunet zaprzestał jakichkolwiek czynności i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. W jego oczach było coś drapieżnego co mnie trochę przerażało.

- Mam na Ciebie ochotę Naruto.

        Kiedy tylko usłyszałem te słowa poczułem jak moja twarz robi się gorąca. Na pewno jestem czerwony jak burak! Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć lub zrobić jakikolwiek znak, mój narzeczony wziął mnie na ręce niczym pannę młodą i skierował się na piętro. Wszedł do swojego pokoju i położył mnie na dużym łóżku. Nie zdążyłem nawet rozejrzeć się po pomieszczeniu, ponieważ przed moją twarzą nagle pojawiła się twarz Itachiego, który od razu połączył nasze wagi w pocałunku. Jego dłonie błądziły pomimo ciele czule je pieszcząc, było to takie zmysłowe i przyjemne. To nowe uczucie jest zupełnie inne niż kiedy to sam robię. Nie chciałem żeby ta chwila kiedykolwiek się skończyła. Z mojego gardła wyrwał się krzyk kiedy poczułem gorący, mokry język Itachiego na mojej męskości. Ten facet doprowadza mnie do szaleństwa. Mój oddech znowu przyśpieszy jak za pierwszym razem, a serce za wszelką cenę chciało opuścić moją klatkę piersiową. Czułem, że za chwilę się to skończy już dłużej nie mogłem wytrzymać i czekałem na spełnienie. Jednak w tedy ciepłe wargi bruneta z nikły a zamiast tego poczułem jak jeden długi, lepki i zimny palec Itachiego we mnie chodzi. Jęknąłem zaskoczony tym dziwnym doznaniem. Doskonale czułem jak mój narzeczony bacznie mi się przygląda jednocześnie składając delikatne pocałunki wokół mojej męskości. Jego śliski palec cały czas poruszał się we mnie jednak po chwili poczułem, jak dokłada kolejny palec. Zaczął mnie dokładnie rozciągać poświęcając tej czynność sporo czasu. Nagle przez moje ciało przeszedł dziwny prąd a ja aż wygoiłem się w łuk i sapnąłem zaskoczony. Był to wspaniałe uczucie, a na dodatek Itachi co chwile muskał palcami to niesamowite miejsce. Niekontrolującą cię jzupełnie zaczęłam nabijać się na jego place cicho pojękując. Było mi niesamowicie dobrze, niestety mój narzeczony miał chyba o tym inne zdanie ponieważ zabrał ze mnie swoje palce.

-Itachi...- Oparłem się na przedramionach i spojrzałem na niego niezadowolony. Pomimo tego, że to niemożliwe zrobiłem się jeszcze bardzie czerwony niż byłem jak tyko zobaczyłem bruneta. Czarnooki klęczał na łóżku i właśnie w tym momencie rozprowadzał po swojej męskości żel. Chłopak miał o wiele większego penisa niż ja co mnie zawstydziło, jednak mimo to nie oderwałem od niego wzroku. Ba nawet miałem niepohamowaną ochotę skosztowania jego czerwonego, lepkiego członka na którym widać było żyłki. Aż oblizałem zachłannie wargi, jestem straszniejsze ciekawy jak smakuje.

- Robiłeś to już kiedyś? - Zamyślenia wyrwał mnie niski głos Itachego, który mnie obserwował.

- Nie. - Odpowiedziałem szybko widząc jak Itachi nerwowo zgryza wargę.

- A chcesz to zrobić? - Spojrzała na niego zaskoczony. On chyba sobie w tym momencie żartował. Wstałem szybko i podszedłem do niego na czworaka.

- Naprawdę teraz zadajesz takie pytania? W momencie kiedy prawie wariuje bez twojego dotyku. Muszę Cię niestety ze smutkiem poinformować, że masz skończyć to co zacząłeś. - Kleknąłem naprzeciwko niego i go pocałowałem ciągnąć go jednocześnie na siebie. Upadłem na łóżko a czarnooki nad mną zawisł pogłębiając pocałunek. Czułem jak jego dłoń sunie się po moim udzie delikatnie je podnosząc. Podniosłem nogę i położyłem ją na ramieniu mojego narzeczonego, tym samym dając mu łatwiejszy dostęp. Chłopak przerwał pocałunek i spojrzał mi w oczy.

- Jak będziesz chciał przerwać to mów mi o tym od razu, dobrze?

     Kiwnąłem tylko głową i od razu poczułem jak gorąca, wilgotna męskość Itachego wsuwa się we mnie. Nie było to przyjemne, czułem jak do moich kącików napływają łzy, a z moich ust wyrywa się jęk bólu. Pomimo tego iż Uchiha przyłożył dużych starań do rozciągnięcia mnie odczułem ból. Wziąłem głęboki oddech i przymknąłem oczy starając się przyzwyczaić wtedy też poczułem mokrą dłoń na mojej męskości, która zaczęła mi dogadzać. Brunet zaczął się powoli poruszać, a mój oddech znacznie przyśpieszył. Nagle znów poczułem ten niesamowity prąd i otworzyłem szeroko oczy. Naprzeciwko mnie znajdowały się dwa czarne tunele, które wręcz mnie pożerały. Itachi po raz kolejny dotknął mojej prostaty, a z moich ust wyrwał się zawstydzający jęk. Wiedziałem, że chłopak robi to specjalnie. Wyciągnęłam dłoń w stronę jego twarzy i złapałem go delikatnie za włosy, które uwolnił się z jego kucyka. Brunet od razu się nad mną nachyli i zaczął pieścić moją szyje jednocześnie przyśpieszając swoje ruchy. To już było dla mnie za wiele. Moje biodra zaczęły poruszać się same i po chwili poczułem jak wszystkie moje mięśnie się napinają, a przez moje ciało przechodzi dreszcz. Wygiąłem się w łuk i doszedłem z głośnym jękiem. Przez chwilę nie wiedziałem co się stało. W głowie mi szumiało, a przed oczami wirował mi cały obraz. Próbowałem się uspokoić i dojść do siebie jednak nie było mi to dane. Czułem na mojej szyj mokre usta mojego narzeczonego, a na męskości jego zręczną rękę. Chciałem żeby przestał lecz w tym momencie uświadomiłem sobie, że on cały czas jest we mnie i jeszcze nie doszedł. Znów poczułem ten dziwny ucisk spowodowany przez krew w moim penisie. W tym czasie Itachi zrobił coś dziwnego. Mężczyzna zamienił pozycje tak, że to ja teraz byłem na nim. Spojrzałem na niego zaskoczony i poczułem jak delikatnie się we mnie porusza.

- Mocniej... - cholera tak bardzo potrzebowałem jego dotyku.

- Aniołku, to ty musisz to sprawić... - Poruszył sugestywnie biodrami. - To tak jakbyś ujeżdżał konia, no dalej... wiem, że potrafisz...

     Nie nawiedzę go! To było krępujące i zawstydzające. W ogóle jak on mógł!!! Kurwa! Ash! Wiedziałem, że nie mogę inaczej nie tylko z jego powodu ale również ze swoich.. Oparłem dłonie na jego klatce piersiowej i zacząłem poruszać biodrami w górę i w dół jednocześnie kręcąc nimi. Było mi bardzo dobrze. Poczułem jak Itachi dokonuje własnych ruchów i powoli jęczy. Wadziłem po jego rozpalonej twarzy, że jest mu dobrze. Najgorsze w tym wszystkim, że dotykał mojej prostaty cały czas ją stymulując! Doskonale czułem jak zaciska dłonie na moich pośladkach, jednocześnie dociskając je do siebie. Ja również po raz kolejny doznałem tego niesamowitego doznania, który pozbawiał mnie świata realnego.

- Tak.. Aniołku...- Tyle usłyszałem przed nadejściem mgły, spokoju i dziwnego ciepła, które się we mnie rozlało. Czułem jedynie jak moje ciało samoistnie wygina się w łuk a ja osiągam spełnienie. Nawet nie wiedziałem kiedy pochłonęła mnie ciemność...

***

      Samego rana obudziły mnie pierwsze promienie słońca, a ja zachodziłem w głowię dlaczego nie opuściłem na noc tych cholernych rolet. Otworzyłem leniwe oczy i spojrzałem na czyjąś rękę która mnie w tym momencie obejmowała. Przeniosłem wzrok na właściciela owej kończyny i zobaczyłem nie kogo innego jak mojego narzeczonego, który spał sobie w najlepsze. Trzeba przyznać, że wygląda słodko jak śpi niczym aniołek, jego długie czarne włosy były w kompletnym nie ładzie jednak tylko dodawany mu uroku. Odgarnąłem kilka czarnych kosmyków z jego twarzy i zobaczyłem na jego szyi malinki. Zmrużyłem oczy zastanawiając się skąd MÓJ narzeczony ma te ślady. Wstałem gwałtownie zamiarem żądania wyjaśnień, kiedy w moje oczy rzuciła mi się moja ręka, nogi i kawek brzucha, które również były pokryte czerwonymi punkcikami. I w tym właśnie momencie przypomniałem sobie co wczoraj robiliśmy. Od razy zrobiłem się czerwony i przełknąłem ślinę. Itachi był naprawdę bardzo dobry w te klocki jak za każdym razem będzie wyglądało tak nasze zbliżenie to będę musiał się doszkolić w tej materii. Ciekawe czy istnieją jakieś poradniki, bo nie mam zamiaru oglądać pornosów. Hmmm zastanawiam się gdzie Itachi się tego nauczył, mam nadzieję, że ten cały Deider nie ma nic wspólnego z umiejętnościami mojego narzeczonego, bo nie ręczę za siebie. Wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę mojego pokoju w celu wzięcia czystych ubrań. Potrzebowałem prysznica. Wszedłem do pomieszczenia, w którym nie było drzwi, szczerze powiedziawszy to mój narzeczony ma dużo siły jeśli potrafi sam wyważyć drzwi. Skierowałem się od razu w stronę szafy, w której znajdowały się moje ubrania, jednak przed otworzeniem jej powstrzymało mnie lustro. To co w im zobaczyłem przeraziło mnie. Od stóp po samą szczękę byłem w czerwonych punkcikach jest ich chyba z milion, które bardzo dobrze kontrastowały się ze strupami na moich nogach i rękach. Na dodatek cały brzuch i uda miałem brudne w spermie. Odwróciłem się szybko tyłem przyglądając się mojemu tyłkowi, na którym o zgrozo też były malinki! Itachiego chyba już całkowicie powaliło! Oprócz malinek na moich biodrach i pośladkach znajdowały się siniaki, które miały kształt palców... Boże jak ja się w szkolę pokarze?! No i na dodatek moi rodzice, chociaż oni pewnie to oleją...

-Co ty robisz? - Podskoczyłem przestraszony do góry i spojrzałem na bruneta, który stał w progu tak jak go Pan Bóg stworzył.

-Itachi! Nie strasz mnie tak, bo zawału dostanę!- Złapałem się za serce i wziąłem głęboki oddech. - Chciałem wziąć ubrania i pójść pod prysznic. A ty już nie śpisz?

- Obudziłeś mnie jak tak gwałtowanie wstawałeś. Zmartwiłem się trochę, bo mówiłem do Ciebie a ty wyglądałeś jakbyś mnie nie słyszał. Wszystko w porządku? - Czarnooki podszedł do mnie i delikatnie mnie przytulił.

- Nie, zobacz jak ja wyglądam. - Odsunąłem się od niego żeby miał lepszy widok.

- Jak zwykle pięknie o co Ci chodzi? - Jak Boga kocham zabije go kiedyś...

- O malinki. Wyglądam jakbym w mrowisko wpadł! Mówiłem Ci, żebyś nie robił mi ich widocznych miejscach. -Chłopak się jedynie uśmiechnął na moje słowa i szybko pokonał dzielącą nas odległość. Złapał mnie za tyłek i przyciągnął do siebie.

- Dobrze wiesz, ze nie mogłem się powstrzymać. - Zaczął od razu pieścić mnie po szyj, którą odchyliłem do tyłu dając mu większe pole do popisu. Westchnąłem cicho, uwielbia jak tak robi. Dobrze nie zabije go.... - A tak w ogóle jak się czujesz? - Pogłaskał mnie po mojej zgrabnej pupie.

- Całkiem nieźle. - Mruknąłem z pod przymiętych powiek jednocześnie czując jak zaczyna masować mój tyłeczek.

- To w takim razie może wrócimy do sypialni? Znów mam na Ciebie ochotę... - Szepnął mi do ucha a następnie zacisną na nim swoje zęby. Z moich ust po raz kolejny wyrwał się zawstydzający jęk. Jednak go zabije....

- Miałem wziąć prysznic... - Po tych słowach znalazłem się w ramionach Itachiego, który kierował się w stronę łazienki jednocześnie mnie całując. Coś czuję, że dzisiejszego dnia nic pożytecznego nie zrobimy. Chociaż z drugiej strony poznawania własnych ciał nawzajem też jest pożyteczny. 











Moi mili mam nadzieję, że wypoczęliście w majówkę! Ten rozdział  dedykuje maturzysto. Dacie sobie radę wierzę w was! ;) 
Zachęcam was do oddawania głosów w ankiecie!!!! Na razie prowadzi opowiadanie "To nie przypadek" ale wszystko się może zmienić, to zależny tylko i wyłącznie od was ;)
Przesyłam buziaki i pozdrawiam!