Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

czwartek, 30 czerwca 2016

To nie przypadek

Rozdział 6


Naruto szedł pośpieszne w stronę swojego domu. Znał drogę na pamięć więc nawet nie skupiał się, kiedy ma skręcić w odpowiednią uliczkę. W tym momencie był nie obecny. Nie potrafił zrozumieć sytuacji, która przed chwilą miała miejsce. Jak mógł się zakochać we wrogu, którego wszyscy się bali? Jak mógł czerpać przyjemność dotyku dłoni, które nie raz krzywdziły jego pobratymców? Dlaczego jego serce pękało na wieść, że już się nie spotka się z wrogiem, którego się tak bał i wystrzegał? Czy dał mu się omamić słodkimi słówkami? Chłopak przystanął przy jednym murku opierając się o niego dłonią. Nawet nie spostrzegł się, kiedy zaczął biec, jego puls znacznie przyśpieszył, a łzy utrudniały mu widoczność. Nogi się pod nim ugięły i wylądował na twardym chodniku. Starał się uspokoić oddech i zapanować nad słonymi kroplami, które wypływały z jego oczu, jednak zamiast tego z jego gardła wyrwało się ciche łkanie. Złapał się za głowę chowając ją pomiędzy nogami. Po jego brodzie krople spadały na ziemię robiąc delikatne ciemniejsze ślady. Zacisną mocniej palce na włosach i cicho zawył. To nie było prawdą. Sasuke wcale taki nie był, nie on. Gdyby taki był, to już by nie żył. Gdyby był zły nie uratowałby go, tylko patrzył, jak jego brat pociąga za spust. Uchiha go kochał, a on nie miał podstaw, aby w to wątpić. Zagryzł dolną wargę starając się mocniej oddychać nosem. Kiedy uświadomił sobie, że już nigdy miał nie zobaczyć Sasuke, miał już nie usłyszeć jego głosu, dźwięcznego śmiechu ani nie poczuć jego dotyku. Odechciało mu się żyć, nie miał już dla kogo. Powinien teraz się zabić, zanim zrobi, to rodzina bruneta, ponieważ wtedy zadałby mu nie, tylko cierpienia, ale również i nienawiść do swojego klanu.
- Nienawiść... - Szepną cicho i szybko zerwał się na równe nogi wycierając twarz z łez, tylko to mu pozostało. Złożył matce przysięgę, że nie umrze dopóki nie zabije jej mordercy. Ruszył szybkim krokiem do swojego domu. To było wszystko przez jego ojca. To on zabił jego matkę, To przez niego Uchiha go nienawidzili i chcieli zabić. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że to przez niego musiała go zostawić jedyna osoba, którą kocha. Wszedł szybko do swojego domu wcześniejszej rejestrując, że na podjeździe nie mam samochodu ojca, co oznaczało, że właściciela pojazdu również nie ma. Skierował się w stronę biura ojca i otworzył jego sejf. Spojrzał na srebrny colt double eagle1, który leżącą obok dokumentów.
- Naruto? - Chłopak odwrócił się szybko w stronę głosu. Jego wzrok napotkał rudowłosego mężczyznę. - Co ty tu robisz?
- Myślę... - Jego wzrok znowu powrócił na pistolet i cicho westchnął szybko zamykając sejf.
- A mogę wiedzieć o czy? - Spojrzał na swojego wuja. Kyuubi miał racje zabicie jego ojca w niczym by nie pomoże, nie złagodzi jego bólu...
- Mam do Ciebie pytanie... Czy to prawda, że Madara Uchiha siedzi więzieniu przez mojego ojca? - Migdałowe oczy mężczyzny spojrzały na niego bacznie delikatnie się zwężając.
- Nie ma na to dowodów... dlaczego pytasz?
- Bo słyszałem, że to mój ojciec go wsadził do paki.
- Z tego co wiem, to Madara wpadł przy robieniu szwindlu.
- To dlaczego doszły mnie słuchy, że to mój ojciec za tym stoi?
- Bo to nie jest wykluczone.
- Jak to?
- Dziesięć lat temu pomiędzy wschodem, a zachodem byłe jeszcze bardziej zaciekła walka niż teraz. W tych czasach Madara robił przekręty z ludźmi z naszego terenu, co było oczywiści zabronione i kiedyś groził twojemu ojcu, że zabierze mu, to co jest dla niego najcenniejsze... A kilka dni później zginęła twoja matka...
- Ale to mój ojciec ją zabił!
- Minato twierdzi, że tego nie zrobił...
- Widziałem go! Do tego widziałem dokumenty z ekspertyzy badawczej, które mówiły, że jedyne odcisk z broni, którą zastrzelono moją matkę były jego odciski.
- Naruto, bo to była jego broń...
- Mniesz z tym, powiedz lepiej, jaki ma to związek z Mandarą.
- Podobno twój ojciec wrobił go w handel narkotykami.
- A on tego nie robił?
- Nie, Uchiha nie bawią się w prochy tylko biorą haracz, handlują bronią sprowadzają do kraju rzeczy, które nigdy nie powinny się tu pojawiać, albo pojawiłyby się z opóźnieniem, ale nie narkotyki. - Przyjrzał mu się uważnie. - Ale czemu o to pytasz?
- Chce ojca pozbawić czegoś, co jest dla niego najcenniejsze na świecie. Coś bez czego każdy kolejny dzień nie miał by sensu... Czegoś takiego czego nawet zemsta mu nie wynagrodzi baraku. Jednak nie wiem, co to jest i czy to coś w ogóle istnieje... - Przetarł dłonią swoją bladą twarz.
- Istnieje, ale tego mu nie odbierzesz.
- Dlaczego? - Spojrzał uważnie na swojego wuja. - Co to takiego?
- Tym czyś jesteś ty Naruto. - Kyuubi westchnął i spojrzał mu w oczy.- A tego nie jesteś mu wstanie zabrać, więc przestań myśleć o głupotach. Może się prześpij, albo napij wody, bo źle wyglądasz...
- Dobrze... masz rację położę się jestem zmęczony. - Choć chłopak nie dał tego po sobie poznać, to był strasznie szokowany tym, co mu powiedział Kyuubi. Ruszył w stronę swojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Podszedł do łózka i się położył. Musiał wszystko jeszcze raz przemyśleć. Przymknął oczy i cicho westchnął. Podjęcie odpowiedniej decyzji może go drogo kosztować, lecz z tym już się pogodził.
***
Sasuke wysiadł ze swojego czarnego bmw pod klubem i do niego wszedł. Ruszył w stronę pokoju, w którym zostawił Itachiego. Dobrze wiedział, że będzie go czekać bardzo trudna rozmowa z baratem. Wziął głęboki oddech przymkną oczy i wszedł do pomieszczenia. Kiedy tylko, to zrobił napotkał wściekł wzrok brata.
- Sasuke... - Powiedział chłodno. Do karku przykładał woreczek z lodem. Młodszy z braci doskonale zdawał sobie sprawę, że pierworodny jest na niego wściekły.
- Już się obudziłeś?
- Jak widać... - Warknął.
- Trochę się martwiłem, że mogłem Ci za mocno przyłożyć. - Próbował jakoś rozluźnić atmosferę jednak wiedział, że słabo mu to wychodziło.
- Nie uderzyłeś perfekcyjnie, zresztą tak jak zawsze... - Odłożył woreczek i oparł się wygodnie o krzesło. - Czy możesz mi powiedzieć gdzie jest młody Namikaze? I podpowiem Ci, że jest tylko jedna dobra odpowiedź.
- Emm... wiesz chyba nie za bardzo wiem, jaka jest dobra odpowiedź... Znaczy wiem, jaka jest prawdziwa odpowiedź, ale ona dla Ciebie nie będzie dobra.
- Co z nim zrobiłeś?!
- Nic...
- Sasuke nie denerwuj mnie.
- Itachi chciałem zaważyć, że już jesteś zdenerwowany.
- Bo nie rozumiem, jak mój rodzony brat mógł się zadać z synem Namikaze i go nie poznać! - Wrzasną na cały pokój! - Czy ty jesteś idiotą?! Jak możesz się zadawać z własnym wrogiem?!
- Normalnie, nie wiedziałem, że to on... a jak już go poznałem... no to się w nim zakochałem...
- Przepraszam bardzo, co zrobiłeś, bo chyba nie dosłyszałem!
- Zakochałem się w nim i kocham go do tej pory. - Powiedział spokojnie.
- Kochasz go... Czy ty coś ćpasz?! Wroga kochasz?!
- On nie jest moim wrogiem.
- No tak on jest osobą, którą kochasz i dzięki, której odwracasz się od własnej rodziny.
- Nie odwracam się od was!
- Och naprawdę? To powiedz gdzie on jest?! Pozwoliłeś mu uciec!
- Nie prawda! Ja go tylko nie pozwoliłem zabić! Nie rozumiem dlaczego go tak nienawidzisz?! To z jego ojcem walczmy, a nie z Naruto! On nie ma nic wspólnego, a na dodatek nienawidzi swojego ojca tak samo, jak ty, a może i bardziej!
- Sasuke, błagam Cię zacznij myśleć logicznie. Jeśli ten młody jeszcze nie jest, jak swój ojciec, to uwierz mi będzie... To on odziedziczy po nim tereny i to on będzie prowadził interesy, to tylko kwestia czasu. Dlatego wcześniej, czy później stanie się naszym wrogiem i będzie chciał nas zabić.
- Nie prawda! On taki nie jest, jakby chciał mnie zabić zrobił by, to już dawno, nawet w momencie kiedy Cię ogłuszyłem!
- Co...? Co chcesz przez to powiedzieć? - Straszy z braci spojrzał na swojego rozmówce uważnie.
- Jak Cię ogłuszyłem, to broń poleciała w jego stronę. Mógł mnie wtedy zabić i to bez problemu, ale tego nie zrobił... nawet nie wiesz, jaki to ból kiedy uświadamiasz sobie, że już nigdy nie spotkasz osoby, którą kochasz, chociaż ona żyje. - Cicho westchnął... spuszczając głowę. Jakby nie ta głupia duma, którą wpajali mu przez tyle lat teraz by leżał i wył.
- Co z nim zrobiłeś?
- Odwiozłem na wschód. Kazałem nie wychodzić i powiedzieć jego ojcu, żeby zmienił mu nazwisko. I obiecaliśmy sobie, że nigdy się nie spotkamy... - Itachi podszedł do brata i go objął. Jego dłonie zaczęły głaskać młodszego po plecach.
- Mój mały głupi braciszku... Nie powiem ojcu, że się z nim spotykałeś, ani o tym całym incydencie. - Młodszy z braci podniósł głowę patrząc na Itachiego zaskoczeniem. - Nie patrz tak na mnie. - Uśmiechnął się delikatnie. - Wbrew pozorom ja też mam uczucia. - Westchnął cicho i wtulił w siebie brata. Pomimo tego, że był wściekły na Sasuke, to strasznie go kochał i nie chciał go dodatkowo krzywdzić. Wiedział, że młodszy teraz musi wszystko jakoś przełknąć, a mieszanie w to ojca było po prostu zbędne, ponieważ jego brat podjąć odpowiednie kroki, aby udaremnić im schwytanie blondyna. Uśmiechał się pod nosem na tą myśl, jego braciszek zachowywał się, jak prawdziwy Uchiha, zrobi wszystko aby ochronić to na czym mu zależało. Czego akurat w tej kwestii ojciec by nie dostrzegł.

1 Rodzaj pistoletu - https://www.google.pl/search?q=Colt+double+eagle&biw=1920&bih=969&noj=1&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ved=0ahUKEwi7wZbHss3NAhWEDpoKHQdhCfcQsAQIIA#imgrc=ev6wNxly8MsicM%3A

poniedziałek, 27 czerwca 2016

To nie przypdadek

Rozdział 5


Po pomieszczeniu rozochociły się dźwięki cichych jęków i szybkich oddechów.
- No powiedz to lisku. – Brunet spojrzał na niebieskookiego, który opierał się łokciami o barki czarnookiego. Jego ręce były związane paskiem za szyją Sasuke. Blondyn miał zaczerwienione policzki i szybko oddycha, a jego oczy były zaszklone. Spojrzał na swojego kochanka, który trzymał jego pupę nad swoim penisem.
- Jesteś okrutny. – Szepnął cicho, a z jego ust wydobyła się bezbarwna para.
- Sam mnie do tego zmusiłeś… - Nabił powoli chłopaka nad swoją męskość – Przecież obaj chcemy, to skończyć wystarczy tylko powiedzieć te słowa. – Naruto zagryzł dolną wargę, aby nie wyszedł z jego gardła żaden jęk.
- Nienawidzę Cię. - Zamkną oczy i próbował uspokoić oddech.
- Wiem, ale nie na te słowa czekam. - Poruszył delikatnie biodrami. Dotkną ustami ucha chłopaka i szepną mu zmysłowo. - No Naruto bądź grzecznym chłopcem i to powiedz, dobrze wiesz, że to prawda więc tylko stwierdzi fakt.- Po ciele blondyna przeszły dreszcze. Zacisną dłonie na pasku, który krępował jego nadgarstki. Otworzy oczy i spojrzał w czarne oczy, jak antracyt w których się zakochał i szepną.
- Jestem twój Sasuke. - Po tych słowach pocałował czule bruneta. Poczuł, jak dłonie czarnookiego puszczają jego pupę i wplątują się w blond kosmyki tym samym pogłębiając pocałunek. Niebieskooki od razu nabił się do końca i zaczął poruszać biodrami. Czuł, jak Sasuke wychodzi mu naprzeciw uderzając celnie w jego prostatę. Boldyn przerwał pocałunek i złapał za czarne włosy bruneta odchylając tym samy głowę czarnookiego w dość brutalny sposób. Uwielbiał patrzeć w czasie seksu na swojego partnera z góry, cholernie go to podniecało. Sasuke wyginą się delikatnie w łuk sprawiając tym, że gorąca męskość blondyna ocierała się o jego idealnie wyrzeźbiony brzuch. Swoimi dłońmi zaczął błądzić po delikatnym ciele blondyna. Swoją wędrówkę skończył na okrągłej pupie niebieskookiego, na której zacisną dłonie jednocześnie wchodząc jeszcze głębiej w chłopaka. Wiedział, że to dla chłopaka za dużo. Złapała blondyna w pasie, który wygiął się w łuk i poczuła jak mięśnie zaciskają się na jego męskości. Przymknął delikatnie oczy i doszedł z głośnym jękiem. Przygarną do siebie niebieskookiego, który na chwile stracił kontakt ze światem.
-Wszystko dobrze skarbie? - Położył go delikatnie na kanapie, czule głaszcząc po policzku.
- Tak, jak najlepszym. - Sasuke zdjął pasek z jego nadgarstków i je ucałował. - Chętnie bym, to powtórzył. - Brunet nachylił się nad nim i go czule pocałował.
- Obiecuje, że to powtórzymy ale nie dziś. Jest rano muszę cię odwieść. - Chłopak westchną na te słowa i zaczął się ubierać.
- Dzisiaj jedziemy do π? - Spojrzał na ubierającego się bruneta.
- Tak, chce żeby mój brat Cię końcu poznał może, jak to zrobi przestanie mi gadać głupoty.
- Nie lubi ludzi ze wschodu prawda?
- Tak, ale sądzę, że do ciebie zmieni zdanie.
- Skąd ta pewność?
- Nie wiem, mam jakieś takie przeczucie.
- Ty i przeczucie. - Podszedł do niego i delikatnie go pocałował. - Nie pasuje to do ciebie, ale niech ci będzie.
- Mówiłem Ci, że lubisz się czepiać? -Złapał go za rękę i skierował się w stronę samochodu.
- Tak i to dość często to powtarzasz. - Brunet otworzył samochód, a następnie drzwi od strony pożera. Niebieskooki szybko zajął swoje miejsce, a po chwili obok niego siedział już brunet, który przekręcał kluczyki w stacyjce. W czasie podróżny blondyn zasną i został obudzony dopiero na miejscu.
- Słonko obudź się już jesteśmy. - Naruto otworzył leniwie swoje oczy i rozejrzał się dookoła zdezorientowany.
- Och... czemu mnie nie obudziłeś, jak tylko zasnąłem?
- Byłeś zmęczony, było to po tobie widać, jak tylko skończyliśmy się kochać. – Dotkną jego policzka. – Potrzebowałeś odpoczynku.
- Odpocząć mogę w domu, a teraz mogłem spędzić z tobą te kilka chwil dłużej.
- Naruto widzimy się dzisiaj wieczorem. – Pocałował go w czoło. – Będziemy mieli tylko kilka godzin przerwy.
- Niech Ci będzie, ale masz za to dzisiaj przyjechać o dziewiętnastej.
- Dobrze przyjadę wcześniej. – Pocałował go czule.- A teraz uciekaj, jak dojdziesz do domu masz mi napisać sms zrozumiałeś?
- Dobrze napisze i ty też napisz, jak dojedziesz. – Pocałował go na pożegnanie i wyszedł. Brunet odprowadził go wzrokiem a następnie ruszy w stronę swojego domu.
***
Sasuke punktualnie czekał na parkingu. Stał oparty o swój samochód obserwując niebo, na którym zaczęły się pojawiać pierwsze gwiazdy. Z owej czynności wyrwał go dźwięk szybkich kroków, odwrócił głowę w tamtą stronę i zobaczył swojego chłopaka. Na jego widok prawe jęknął, niebieskooki był ubrany w czarne dopasowane rurki, które świetnie opinały się na odpowiedniej części ciała, a do tego w spodnie miał wpuszczoną zieloną koszulę. Gdyby nie obietnica dana Itachiemu, że dzisiaj pozna Naruto, to chłopaka już by leżał na tylnym siedzeniu.
- Cześć. - Blondyn uśmiechnął się i go pocałował.
-Witaj. -Przyciągnął do siebie chłopaka pogłębiając pocałunek. Jego dłonie zjechały na kształtną pupę niebieskookiego. - Masz zamiar kogoś podrywać w klubie?
- Nie, dlaczego tak myślisz?
- Ponieważ dla mnie się tak nie ubierasz.
- A w jakim celu mam to robić, jeśli ty wolisz mnie bez ubrań. -Chłopak spojrzał na uśmiechającego się bruneta i pokręcił głową. - Nie sądziłem, że jesteś aż tak zazdrosny.
- Mając takiego chłopaka nie można nie być zazdrosnym. - Pocałował jego czoło i go puścił. - Wskakuj jedziemy. - Chłopak posłusznie wsiadł do samochodu i chwile później już jechali w stronę klubu.
- Co się stanie, jeśli mu się nie spodobam?
- Nie masz mu się podobać, tylko on ma Cię poznać i tyle.
- No dobrze, ale to twój brat...
- Naruto, jeśli myślisz, że mój brat ma jakikolwiek wpływ na to z kim się zadaje, a z kim nie to jesteś w błędzie. Itachi ma Cię tylko poznać i tyle, czyli pewnie się przywitacie i go wygonie.
- Dlaczego?
- Bo zacznie Cię przesłuchiwać. Nie mówiłem Ci, ale mój brat wszędzie widzi spisek i stara się być zawsze na wszystko przygotowanym. Oczywiście nigdy mu, to nie wychodzi i czasami udaje głupiego chociaż nie jest.
- Masz dziwnego brata.
- Taaa odstaje od normy. - Sasuke zaparkował przed klubem. - Dobrze choć czym szybciej go poznasz tym szybciej będziemy mogli spędzić ten czas tylko we dwoje. - Wysiedli z samochodu i skierowali się w stronę klubu. Brunet objął ramieniem chłopaka i weszli do środka. Minęli ochronę, która tylko kiwnęła czarnookim i skierowali się przez tłum tańczący na sali do małego pokoju, gdzie zazwyczaj przesiadywał Itachi. Kiedy tam weszli nie było nikogo. - No i gdzie on znowu polazł. - Brunet westchnął i spojrzał na swojego chłopaka. - Usiądź i poczekaj poszukam go i zaraz przyjdę.
- No dobrze, ale pośpiesz się. - Usiadł na kanapie i odprowadził chłopaka wzrokiem. Pokój nie był duży znajdowało się w nim kilka pudeł kartonowych wyparnych papierami, biurko, krzesło, kanapa i mała pancerna szafka. Nie było tam nic ciekawego na czym można było zawiesić oko. Blondynowi się nudziło i to cholernie od wyjścia Sasuke minęło już pięć minut, a jego ani jego brata nie było. Nagle za drzwi było słychać rozmowę jakiegoś mężczyzny.
- Dobrze Sasuke już jestem.... tak będę miły.... tak nie będę go przepytywał... tak obiecuje.... tak straszyć też go nie będę.... dobrze choć już a ja idę zobaczyć ten twój cud. Dobra przestań już jęczeć i przychodź, bo ja nie będę stał, jak debil pod drzwiami i tak mnie pewnie słyszy.- Rozłączył się i wszedł do pomieszczenia. Naruto nie wiele myśląc wstał z kanapy i staną naprzeciwko bruneta, który właśnie chował telefon do kieszonki. Sasuke był bardzo podobny do swojego brata jedyna różnica była w tym, że jego brat był trochę wyższy i miał długie włosy w tym momencie związane w kitę. Jednak pomimo tego dla blondyna młodszy z braci był o wiele przystojniejszy.
- Cześć, jestem Naruto- Uśmiechną się promiennie i wyciągnął w jego stronę dłoń. Starszy mężczyzna zastygł w bezruchu bacznie mu się przyglądając. Chłopak nie za bardzo wiedział czym jest to spowodowane w szczególnie, że po chwil gdy zobaczył przed swoimi pięknymi lazurowymi tęczówkami lufę M19. Spojrzał w czarny otwór przed swoim oczami i nie wiedział o co chodzi.
- No i jak Ci się podoba? - Drzwi od pokoju się otworzyły, a w nich staną uśmiechnięty młodszy brat. Spojrzał na Itachiego i Naruto, a jego uśmiech szybko zszedł mu z twarz. - Co ty robisz?! - Wrzasną na brata odpychając go od chłopaka. Obią szybko blondyna patrząc na niego uważnie. - Nic Ci się nie stało skarbie.
- Skarbie?! - Krzykną starszy brunet. - Pojebało Cię Sasuke?! Co ja robię? Raczej mi powiedz, co ty odwalasz?! Z wrogiem się bratasz?!
- Itachi uderzyłeś się w głowę?! To, że jest ze wschodu nie oznacza, że jest moim wrogie myślałem, że Ci to ostatnio dość klarownie wyjaśniłem!
- Co?! Czy ty wiesz kim on jest?! - Wskazał bronią na boldyna, który się spiął. - To jest syn Namikazego! Wroga naszego ojca, który wsadził za kratki naszego wuja!
- Co? - Spojrzał na niebieskookiego, który zrobił się blady jak ściana. - Czy to prawda? - Naruto spojrzał przerażony na swojego chłopaka. Czuł, jak po jego plecach spływają zimne poty, a jego żołądek zaciskacie przyprawiając go o mdłości. - Odpowiedz mi, czy to co powiedział mój brat jest prawdą? - Chłopak przełknął ślinę próbując nie zwymiotować, to musiał być koszmar.
- J... a.... ja..... - Jego gardło zaciskało się niemiłosiernie nie dając mu możliwości powiedzenia czegokolwiek. - T...y.....jes..teś... U... u... chi..ha... - Jego głos się załamał. - o... Bo...że... - Dotkną trzęsącą się ręką swoich bladych ust i zrobił kilka kroków w tył jednak pod jego nogami zalazły się kartonowe pudła, o które się podtykaną i runą na ziemie. Chciał się szybko podnieść, ale zobaczył mierzącego w jego stronę Itachiego. Wiedział, że nie ma szans na ucieczkę.
- Tak, jesteśmy Uchiha. - Powiedział chłodno starszy z braci. - A ty już jesteś trupem. - Przeładował broń.
- To nie możliwe. - Szepną Sasuke.
- W ogóle, jak ty się mogłeś z nim zdawać?! - W pomieszczeniu było słychać szybki oddech blondyna.
- Nie wiedziałem, że jest synem Namikaze.- Młodszy z braci nie odrywał wzroku od klęczącego chłopaka.
- To się nie pytasz o nazwiska, jak kogoś poznajesz?! Zachowujesz się, jak gówniarz Sasuke!
- W legitymacji ma napisane Uzumaki, a nie Namikaze.
-Ah.. tak. To dlatego nie mogliśmy Cię znaleźć. - Starszy Uchiha przeniósł wzrok na niebieskookiego chłopaka, który miał już łzy w oczach.
- Znaleźć?
-Tak nasz ojciec go szukał, ale Namikaze, jak zwykle jest kuty na cztery łapy i zmienił nazwisko synkowi... Uzumaki... chwila, czy tak nie nazywała się twoja mamusia? - Powiedział z ironią i się uśmiechną. - Z tego, co wiem, to długo jej nie znałeś, twój kochany tatuś Ci na, to nie pozwolił prawda?
- Zamknij się! Nie masz prawa mówić nic o mojej matce! - Niebieskooki spojrzał na bruneta, który mierzył do niego z broni ze złością. Było mu już wszystko jedno i tak wiedział, że dzisiaj jest ostatni dzień jego życia. Jedynie czego żałował w tej chwili, to tego że nie pomści swojej matki.
- No, no w końcu widać w tobie krew Namikaze...
- Co oznacza, to co powiedziałeś? - Sasuke patrzył, to na barat to na swojego chłopaka.
- Och? To twój kochaś Ci nie powiedział, że jego tatuś zabił swoją, żonę i to na oczach własnego dziecka? - Młodszy brunet otworzysz szeroko oczy i spojrzał szokowany na blondyna.
- To dlatego nie dogadujesz się z ojcem...
- Już się nie dogada z nikim, za to nasz ojciec będzie bardzo szczęśliwy, jak zobaczy jego truchło.
- Nasz ojciec dziś nie zazna szczęścia.
- Co o czym ty mówisz?
- Wybacz mi Itachi, ale ty byś postąpił tak samo.- Po tych słowach uderzył brata w kark, który upadł na ziemie nie przytomny. Broń wypadł z dłoni starszego Uchihy i wylądowała przed kolanami boldyna, który od razu ją podniósł i wymierzył w stronę młodszego bruneta. Sasuke nawet się tym nie przejął. Przerzucił brata przez ramie i zaniósł go na kanapę.
- Nie powinieneś tego robić. - Powiedział chłopaka drżącym głosem. - Będziesz miał problemy.
- Miałem pozwolić Cię zabić? - Odwrócił się w jego stronę i spojrzał mu w oczy. - To tak jakbym pozwolił zabić własnego brata. - Zaczął iść w jego stronę. - A twój ojciec by go zabił, jeśli tyko by się dowiedział kto Cię skrzywdził. Szczerze powiedziawszy, to mu się bym nie dziwił, zrobiłbym to samo.
- Nie zbliżaj się do mnie, bo będę musiał Cię zabić. - Pomimo tego, że powiedział to pewnie jego dłonie zaczęły drżeć.
- Nie zrobisz tego. - Klękną przed nim w odległości wyciągniętej ręki. - Ponieważ mnie kochasz. - Naruto zacisną szczękę, lecz pomimo tego do jego oczu napłynęły łzy. Sasuke wyciągną powoli pistolet z jego dłoni i suną nią w kąt, następnie objął blondyna i przygarną go do siebie. - Spokojnie skarbie, obiecuje, że nikt Cię nie skrzywdzi.
- Ja...naprawdę… nie wiedziałem... że jesteś Uchiha – Czarnooki poczuł jak jego koszulka robi się mokra, a głos boldyna po raz kolejny się załamuje.
- Wiem... - Pocałował go w głowę. - Choć muszę Cię czym szybciej odwieść do domu, ponieważ kiedy obudzi się Itachi, to tak łatwo nie odpuści. - Pomógł wstać blondynowi i wyprowadził go pospiesznie z kluby. Wsiedli do samochodu bruneta i szybko odjechali. Sasuke jechał dość szybko, ponieważ już po dwudziestu minutach był na terenie wschodu. Po kilku minutach zatrzymał się na parkingu przy cmentarzu.
- Już Cię nigdy nie zobaczę prawda? - Chłopak nawet nie podniósł głowy kiedy to mówił.
- Naruto. - Czarnooki złapała jego twarz i spojrzał mu prosto w oczy. - Posłuchaj mnie uważnie i zrób wszystko, co Ci powiem, ale wszystko rozumiesz? - Chłopak przytakną głową. - Wrócisz teraz do domu i do końca wakacji nie będziesz się nigdzie szlajał ani wychodził nawet po wschodniej część, to po pierwsze. Pod koniec wakacji powiesz ojcu, że Uchiha wiedzą, jak masz na nazwisko i zrobisz wszystko, co będzie Ci kazał. Jeśli będzie kazał Ci wyjechać z kraju, to wyjedziesz. - Uchiha widział, że jego chłopaka z trudem przytakuje. - I niestety tak masz racje nigdy się już nie spotkamy. Nie mogę pozwolić, aby stała Ci się jakakolwiek krzywda przeze mnie. Bardzo Cię kocham lisku, ale nie mogę pozwolić, aby Cię zabili. - Po policzkach blondyna zaczęły spływać łzy, które Sasuke szybko wytarł. - Nie płacz.
- Jak mam nie płakać głupku? Bez Ciebie moje życie nie ma sensu...- Brunet pocałował go, aby się trochę uciszył.
- Jesteś młody. Znajdziesz sobie kogoś.
- Nie chcę nikogo innego, chcę Ciebie. Dobrze wiesz, że Cię kocham
- Wiem, ale ty wiesz, że nie możemy być razem...- Niebieskooki pokiwał smutno głową.
- Wiem. - Szepną. Sasuke wyjął swój telefon i wykasował numer blondyna oraz wszystkie wiadomości.
- Zrób to samo. - Chłopak bez jakichkolwiek sprzeciwów robił to samo i cicho westchną.
- Gotowe. - Spojrzał smutno na bruneta. - Żegnaj Sasuke... i dziękuje za wszystko. - Wysiadł szybko z samochodu i ruszył stronę swojego domu nie odwracając się. Wiedział, że jeśli by się odwrócił to już by nie wrócił do domu, nie mógłby go zostawić.
- Żegnaj skarbie. - Szepną sam do siebie, patrząc na szybko oddalającą się postać. Uruchomił silnik i ruszył szybko w stronę zachodu. Czekała go jeszcze dzisiaj konfrontacja z bratem. 




Moi mili nie martwicie się to jeszcze nie koniec ;)