Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

środa, 19 grudnia 2012

Z pamiętnika wampira



Rozdział 4

 

Niebieskooki chłopak wyszedł z łazienki ubrany w białą bokserkę i niebieskie szorty. To był jedyny strój, który mu się spodobał z asortymentu, jaki posiadał w szafie. Położył się na nieziemsko wygodnym łóżku i przymkną swoje nieskazitelnie niebieskie oczy. Zaczął się zastanawiać, czemu tu jest i jak tu się znalazł. Z zamyślenia wyrwał go przeraźliwy krzyk pomieszany ze śmiechem. Nagle drzwi, których nie mógł otworzyć roztwarły się z hukiem, a w nich staną czarnooki chłopak. Blondyn, kiedy go tylko zobaczył usiadł gwałtownie. To był ten sam chłopaka, którego widział zanim tu wylądował. Jednak było w tym brunecie coś, co nie pasowało mu. Jego dwa czarne ja noc tunele, teraz grały w nich wesołe iskierki. Niczym siedemnastolatek zdążył zareagować poczuł, jak silne ramiona czarnookiego owijają się wokół jego pasa. Po chwili do pomieszczenia wtargną kolejny brunet. Naruto był całkowicie skołowany nie wiedział, co się dzieje i jak powinien zareagować. Dwaj mężczyźni byli do siebie podobni, jednak po dokładnym przyjrzeniu się obydwóm niebieskooki mógł stwierdzić, że to chłopak stojący w drzwiach był jego porywaczem. Do tego było w nim coś dziwnego miał krwisto czerwone oczy, jak wtedy na cmentarzu. Uzumaki na samo wspomnienie przeszedł dreszcz.
- Braciszku nie wiesz, że się puka?! Przeszkadzasz nam.- Brunet przyciągną do siebie bliżej blondyna wtykając mu nos w szyje i odurzając się słodkim zapachem śmiertelnika.
- Itachi zabieraj od niego swoje brudne łapy! – Warkną zły.
- Po pierwsze nic mu złego nie robię. Po drugie moje łapki nie są brudne. Po trzecie tylko ręce? – Uśmiechną się figlarnie.
- Nie denerwuj mnie. - Sasuke syknął przez zęby.
- No, co? – Przejechał zimnym nosem po szyj blondyna. – Mmmmm pachniesz tak słodko pomarańczami, aż mam cię ochotę schrupać. Przejechał językiem za uchem chłopaka. Wsuną mu pod bokserkę zimne dłonie. Niebieskookiego przeszedł dziwny dreszcz, na co brunet się uśmiechną. - Może ukradnę cię mojemu braciszkowi? On na pewno niedługo znajdzie sobie kolejną zabaweczkę. - Młodszy z barci po usłyszeniu tego komentarza wpadł w furię. Jego kły się znacznie wydłużyły, a w oczach była widoczna chęć mordu. W mgnieniu oka wskoczył na łóżko i złapał swojego brata za szyję. Blondyn odskoczył przerażony na koniec łóżka. Nie wiedział, co się dzieje ani kim byli dwaj mężczyźni. Dłoń młodszego Uchihy zacisnęła się na szyj drugiego wampira. Itachi złapała za nadgarstek brata próbując ją odciągnąć. Uścisk z chwili na chwilę dawał o sobie boleśnie znać. Sasuke rzucił starszego wampira pod drzwi.
- Nigdy więcej masz go nie dotykać, bo inaczej nie będę tak łaskawy i skrócę twój marny żywot, rozumiesz?!- Itachi od razu złapał się za bolącą szyję.
- O matko kochana! Porąbało cię?! Prawie mnie udusiłeś! JA TYLKO ŻARTOWAŁEM!!!!!! Robisz awanturę o byle, co! Do tego grozisz mi śmiercią, jak by ten szczeniak był by nie wiadomo kim. Oboje dobrze wiemy, że po kilku nocach ci się znudzi. Więc nie bulwersuj się z byle, czego. – Fukną obrażony. Wstał otrzepał ubranie i wyszedł zły z komnaty brata. Młodszy Uchiha odprowadził swoją jedyną rodzinę wzrokiem, następnie przeniósł swój wzrok na blondyna. Naruto, gdy tylko wyczuł wzrok na sobie, jak na komendę zeskoczył z łóżka i zaczął gnać w stronę otwartych drzwi. Gdy już miał przekraczać próg pojawił się przed nim brunet, w którego wpadł. Sasuke od razu złapał go.
- A ty dokąd się wybierasz? – Blondyn wyszarpał się z jego ramion i zrobił krok w tył. Poczuł pchnięciem i po chwili wylądował na łóżku. Czarnowłosy zamkną drzwi z hukiem i zaczął powoli podchodzić w stroną łóżka. Rozwiązał swój czarno czerwony krawat i rzucił go za ziemię. Powoli zaczął rozpinać swoją czarną jak hebel koszulę. – Tak bardzo chcesz się znaleźć w łóżku mojego brata? – Materiał ześlizną się z jego bladego, lecz dobrze wyrzeźbionego ciała.
- Nie, ja chciałem, tylko wrócić do domu - Powiedział drżącym głosem blondyn.
- Już ci mówiłem, że tu jest twój dom. – Powiedział chłodnym tonem.- A teraz czas na karę. - Blondyn słysząc ostatnie słowo zeskoczył z łóżka i zamkną się w łazience. Uchiha wolnym krokiem podszedł do drzwi z drwiącym uśmiechem. Pociągną delikatnie za klamkę, lecz drzwi były zamknięte. - Sądzisz, że nie wejdę? – Naruto usłyszał głos dochodzący za drzwi. Przyległ plecami do chłodnych płytek. Rozglądał się z rozpaczą z czymś, co mogło ogłuszyć jego oprawcę jednak nic takiego nie było. Głośny huk zmusił go do spojrzenie w stronę drzwi, a raczej tego, co z nich zostało. Wampir wszedł do pomieszczenia, w którym znajdował się jego blondynek.
- Podaj się nie masz już żadnej drogi ucieczki. - Zrobił krok w stronę przerażonego chłopaka. W odpowiedzi na jego słowa poleciał flakonik z olejkiem do kąpieli. Sasuke nawet nie musiał robić uniku, bo chłopak i tak chybił. – Chyba musisz popracować nad celem. – Zaczął do niego podchodzić z każdym krokiem w jego stronę leciało więcej rzeczy. Złapał jeden z lecących flakoników i staną w odległości pięciu centymetrów od chłopaka. – Lawendą nie rzucaj. Uwielbiam ten zapach. – Złapał chłopaka za nadgarstki i zanurzył kły w jego szyj upijając trochę życiodajnego płynu. Chłopak krzykną jednak po chwili w jego ciele rozlał się żar. Brunet przejechał językiem po dwóch rankach, z których płynną życiodajny płyn. – Twoja krew smakuje niesamowicie. – Oblizał się lubieżnie patrząc na blondyna. Chłopaka mila dziwną minę nie wiedział, co się z nim dzieje, to uczucie gorąca doprowadzało go do szaleństwa. Spojrzał na wampira, który uśmiechał się.
- Co mi zrobiłeś? – Dotkną swoje szyj gdzie znajdowało się dwie już zaschnięte ranki.
- To jest twoja kara skarbie. - Przyglądał mu się z rozbawieniem.
- Jest mi gorąco. – Spojrzał na swoje spodenki, na których dostrzegł wybrzuszenie. Od razu się zarumienił. Uchiha nie zwracając więcej na niego uwagi poszedł do pokoju i usiadł wygonie za krześle. Otworzył książkę i zaczął ją czytać. Niebieskooki wybiegł za nim.
- Co mi zrobiłeś?!- Odpowiedziała mu cisza. Chłopak podszedł do niego i złapał go za rękę. – Ej mówię do ciebie!
- Nie jestem głuchy. -Nie oderwał wzroku od książki.
- Powiedz, co mi zrobiłeś. – Spojrzał na niego wyczekującą jego erekcja coraz bardziej się powiększała, a on musiał stać w tym stanie cały zażenowany.
- To jest twoja kara już ci mówiłem. – Podniósł wzrok na blondyna i od razu spojrzał na jego kroczę uśmiechając się złośliwie.
- Co ja ma teraz zrobić? – Zapytał cały czerwony.
- A jak myślisz skarbeńku? – Przekrzywił rozbawiony głowę obserwując blondyna, który patrzy na niego z dziwnym wyrazem twarzy.
- Chyba jesteś nie normalny?! Wywołałeś ten stan w moim ciele, to teraz go masz odwołać! Jasne?- Naruto spojrzał na niego z oburzeniem.
- To tak nie działa kochanie. Jest tylko jeden sposób żeby się tego pozbyć. – Wskazał palcem na jego spodenki, które zrobiły się już za ciasne.
- Jaki? – Spojrzał na niego uważnie.
- Pamiętasz, co chciałeś zrobić z Nejim, który „wystawił cię do wiatru”? – Blondyn przełkną głośno ślinę, pamięta i to bardzo dobrze. Jednak Hyuga się nie zjawił potem się okazało, że wyjechał z kraju.
- Skąd ty to wiesz? – Brunet zamkną książkę i spojrzał na blondyna.
- Już ci mówiłem, że wiem wszystko o tobie, a ty dalej „skąd wiesz” i „skąd wiesz” to już się staje meczące. – Pociągną go za rękę tak, że chłopka wyładował na jego kolanach. – Tylko wiesz jest jeden problem, nie jestem jeszcze rozgrzany do większej zabawy. Będziesz musiał mi pomóc. – Szepną mu do ucha i przejechał językiem po jego małżowinie. Blondyn odskoczył od niego jak oparzony.
- Nigdy w życiu! – Spojrzał wściekle na chłopaka, który po prostu dobrze się bawił z jego „problemu”.
- Widzisz tylko, że jak tego nie zrobisz to, to ci nie przejdzie. – Uśmiechną się widząc minę blondyna.
- A..le Ja jeszcze…. – Spuścił zażenowany wzrok.
- Wiem i bardzo mnie to cieszy. – Blondyn słysząc to podniósł na niego swój zakłopotany wzrok.


Witajcie moi milusińscy :) Pojawiłam się po dłuuuuuuugiej przerwie, ale nie na długo ponieważ następnym post ukaże się po 7 ^^" Ostatnio notka była króciutka więc teraz się poprawiłam, ale nie co do stylu wybaczcie. Co do notki nie będę się wypowiadać, bo tym razem Tenshi mnie zabije. 
Jutro wyjeżdżam na święta i nie będę mieć internetu, więc życzę wam radosnych, szczęśliwych spędzonych w rodzinnym gronie świąt Bożego Narodzenia. Wypocznijcie przez ten okres, żeby po nowym roku mieć dużo powera :D No i oczywiście szczęśliwego Nowego Roku :*

poniedziałek, 19 listopada 2012

W mroku twego serca.

Każdy z nas stoi przed jakimś wyborem. Niektóre są proste, inne wręcz przeciwnie. Czasami trudno podjąć decyzję. Szczególnie, kiedy musisz wybrać dobro innych, czy swoje. Ja zostałem postawiony przed takim wyborem. Decyzja była oczywista, chociaż sam do końca nie wiem czemu podjąłem taki wybór, a nie inny. Teraz przed nim stoję pełen niepokoju, chociaż jedno jest na pewne dzisiaj będzie mój ostatni dzień życia. Odkąt pamiętam mnie nie nawiedził. Nawet czasem sadzę, że bardziej niż mieszkańcy wioski. Nie zmieniło się to nawet, kiedy byliśmy razem w drużynie. Teraz na mnie patrzy tym samym chłodnym spojrzeniem. A ja stoję przed nim skuty kajdanami w chłodnej celi, która za pewne będzie moim grobem. Podchodzisz do mnie, a mnie oblewają zimne poty. Świadomość nadchodzącej śmierci, która zawita z twojej ręki mnie przeraża. Boje się pożegnać z życiem, nie żegnając się przy tym z nikim. Stajesz przed mnie, a ja zamykam oczy, ponieważ nie chce widzieć twojego zimnego spojrzenia, jako ostatniej rzeczy na tym świcie. Jednak tylko co czuje to rozpinające kajdany. Otwieram oczy i patrzę na ciebie zdezorientowany, a ty podajesz mi staranie zapakowaną paczkę. Doskonale wiem co chcesz żebym z nią zrobił i chociaż serce zaraz wyskoczy mi zaraz piersi rozpakowuje dziwny pakunek. Moje zdziwienie wzrasta wraz zobaczeniem co znajduje się w tej paczce. Krótkie białe kimono i czerwony sznureczek robiący za pasek.
- Załóż to. – Krótkie polecenie wypowiedziane, jak zawsze głosem bez emocji. Bez zbędnych pytań wykonuje twoje polecenie. Przy każdym ruchu czuje twój wzrok na sobie, to takie krępujące. Mając na sobie tylko bokserki zakładam kimono, które sięga mi tylko od ud. Jednak ty skazujesz palcem na pozostawione przeze mnie ubranie. Jeszcze bardziej zażenowany ściągam je szybkim ruchem i jeszcze szybciej zawiązuję kimono. Ty w tym czasie sięgasz ręką za siebie, a ja jestem przekonany, że po swoją katanę, więc zamykam przepełnione żalem oczy. Jedyne co czuję to delikatny materiał na moich powiekach. Potem tylko twoją dziwnie ciepła dłoń, która mnie prowadzi. Nie wiem gdzie idziemy i w jakim kierunku. Czuję jak sadzasz mnie na jakimś łóżku. Od razu łapię się za kusy strój, który podciąga się do góry. Siedzę nie wykonując żadnego ruchy, a ty z niezwykłą delikatnością ściągasz materiał z moich powiek. To co widzę w zbudza we mnie podejrzliwość. Znajdujemy się w niedużym pomieszczeniu gdzie centralnym punktem pokoju jest łóżko. Wszędzie znajdują się zapalone świece, a przed nami stoi zastawiony jedzeniem stół.
- Częstuj się. – Przyglądasz mi się.
- Nie chcę. Co chcesz zrobić ? – Powoli zaczynam się łamać. Nie potrafię wytrzymać tej presji.
- Dowiesz się w swoim czasie. – Krótka odpowiedź, która nie daje mi żadnej odpowiedzi.
- Dlaczego mnie nie zabijesz? Na co czekasz ?! - Nerwy mi puszczają. Łzy mi powoli napływają do oczu.
- Młotku jedyne co chce to… - Nie doskoczyłeś, ale ja poczułem twoje miętkę usta na moich. Resztę pamiętam, jak przez mgłę. Twoje ręce na moim ciele. Moje ciche jęki przy każdej twojej pieszczocie. Twój oddech na moim karku i moje krzyki w momencie odnalezionej rozkoszy. Aż w końcu usłyszałem twój głos szepczący mi do ucha jak bardzo mnie kochasz. Teraz mogę zginąć, ponieważ odnalazłem miłość w mroku twojego serca. Ja też Cię kocham Sasuke.




Tak notka krótka ale mam nadzieje, że wam się spodoba. To mój pierwszy one-shot i wydaje mi się że najgorszy nie jest, ale to pozostawię do waszej oceny. Jak widać ogarną mnie trochę melancholijny nastrój, ale mam nadzieje, że to się zmieni, ponieważ stała się rzecz nie wyjaśniona ! Czwarta część " Z pamiętnika wampira" usunęła mi się z kompa nie wiem, jak to się stało, ale jej nie ma ! Próbowałam odzyskać, ale nic to nie pomogło :(((( Staram się odtworzyć napisany rozdział, ale słabo mi to idzie ;/. Co do " Będzie mój" szczególnie zwracam się do Tenshi i Natsuhi. Moje kochane, żeby było lepiej musi najpierw być gorzej :D Kolejny rozdzialik już się piszę, ale muszę go skrócić (albo jakoś rozdzielić) bo jest 10 str w Wordzie i w tym 3/4 dialogów. ^^" Sądzę, że połowa by mnie za to ukamienowała :D Chociaż nie wiem kiedy pojawi się cokolwiek ponieważ mam meksyk z nauką ;/ 
Jedyne co mi pozostało, to zaproszenie do komentowania ! :D 

wtorek, 23 października 2012

Będziesz Mój


Rozdział 2

-Minato - Orochimaru spojrzał na stojącą parę na środku gabinetu i zlustrował ich z góry na dół. – Jeżeli skończysz się migdalić z tym dzieciakiem, to daj mi znać. Hyuuga dzwonił ma jakąś sprawę. – Wyszedł. Minato, jak oparzony odskoczył od Itachiego i poprawił krawat.
- Itachi nigdy więcej tego nie rób rozumiesz? – Spojrzał zły na chłopaka.
- Boisz się, że ten dziwak się złości? – Powiedział to z kpiną.
- Mnie i Orochimaru nic nie łączy. Wbij to sobie do głowy. A jeżeli, to się powtórzy będę zmuszony porozmawiać z twoim ojcem na temat twojego zachowania w pracy. – Spojrzał na niego ozięble
- Myślisz, że w to uwierzy?
-Jeśli się nie uspokoisz, a twój ojciec nie zareaguje, to ja podziękuje za współprace i wycofam się z projektu.- Odparł i wyszedł trzaskając drzwiami.
Itachi zły na siebie usiadł za biurkiem i odpalił laptopa. Do końca dnia przesiedział w swoim nowym gabinecie rozmyślając nad tym, co się by było gdyby ten cały Orochimaru nie wszedł bez pukania do biura. Może doszłoby do czegoś więcej… Brunet po dłuższych rozmyślaniach doszedł do wniosku, że musi przeprosić Minato. Kiedy zamierzał już wyjść z gabinetu wszedł Orochimaru.
- Witaj słodziaku? – Szatyn uśmiechnął się.
- Nie wiesz, że się puka? Czego chcesz? – Spojrzał na niego spod byka.
- Nieźle wkurzyłeś szefa…
- Nic ci do tego.- Warknął czarnooki.
- Naprawdę? A ja sądzę, co innego…
- A wiesz gdzie ja ma to, co sadzisz? – Ten facet doprowadzał bruneta do szału. Nie dość, że kompletnie nie wiedział co go łączy z Minato, to do tego próbował grać z nim w jakąś grę, w której Uchiha ani nie znał zasad, ani nie chciał grać.
- A powinno Minato nie lubi nachalnych ludzi, a jak się dowie, że dobierasz się do wszytki to się bardzo wkurzy…
- Do nikogo się nie dobieram! – Krzyknął rozzłoszczony chłopak.
- Niektórzy mogą twierdzić inaczej, ale nie muszą, prawda?- Zapytał Orochimaru.
- Czego od mnie chcesz?- Itachemu coraz bardziej nie podobała się ta sytuacja.
- Będziesz grzeczny słodziaku? – Czarnooki zamknął podirytowany oczy.
- Nie jestem słodziakiem i nie lubię się powtarzać…
- Dowiesz się w swoim czasie za 30 min w łazience, bo inaczej szef się dowie - Szatyn wyszedł.
Itachiemu wcale się nie spodobał pomysł prawej ręki Minato. Ale zdawał sobie sprawę, że po tym, co się dzisiaj stało Namikaze może uwierzyć Orochimaru. A wtedy skończy się współpraca i cały jego plan weźmie w łeb. Itachi wyszedł z biura i zapukał do drzwi obok.
- Wejść- Warkną zły Minato. -Itachi wychylił głowę za drzwi i spojrzał na blondyna.
- Można? – Zapytał cicho.
- Itachi… tak wjedź, potrzebujesz czegoś? – Spojrzał uważnie na niego.
- W punkcie trzynastym u was jest podpunkt „d” a u nas w projekcie nie ma, więc będziesz musiał pogadać z moim ojcem. – Minato przejrzał szybko dwa protokoły i porównał.
- Masz rację. Orochimaru pewnie zmienił i zapomniał mnie o tym poinformować. Dzięki. – Blondyn uśmiechnął się pod nosem.
- Nie ma, za co i tak w ogóle chciałem cię przeprosić za to, co dzisiaj zrobiłem… Nie wiem, co we mnie wstąpiło już więcej się to nie powtórzy obiecuje. – Itachi spojrzał ze skruchą na mężczyznę.
- Ok, możesz już iść. – Odparł Minato.
- Dobranoc.
- Dobranoc.
Brunet wyszedł i skierował się w ustalone miejsce. Wszedł do pomieszczenia, ale nikogo nie było. Oparł się o ścianę i spojrzał na zegarek równa dwudziesta pierwsza. Nagle ktoś go złapała i wciągną do kabiny. Spojrzał na oprawcę, który okazał się nie, kto inny, jak szatyn.
- Czego chcesz? –Spojrzał za szokowany na mężczyznę
- Czyżby odpowiedź nie była oczywista?- Orochimaru oblizał usta. Strasz mu się podobał ten chłopak i wiedział, że będzie miał z nim przednią zabawę.
- Nie! – Chłopak krzyknął przestraszony.
- Nie krzycz! Ciebie słodziaku.- Odpowiedział z wrednym uśmieszkiem.
- Co?! W jakim sensie?- Chłopak zaczął się szarpać.
- Już ty dobrze wiesz, w jakim i przestań się wydzierać.- Uderzył go. Młodszy chłopaka złapała się za piekący policzek. – Na kolana.- Rozkazał rozpinając spodnie.
- Ja nie chcę! – Brunet dalej się wyrywa.
- Nie obchodzi mnie to. – Czarnooki dostał po raz kolejny i zostać podcięty w taki sposób, że wylądował pomiędzy nogami wężowego.
- Bierz się do roboty i lepiej mnie nie denerwuj, bo może to się dla ciebie źle się skończyć, rozumiesz?- Ściągną z siebie spodnie wraz z bokserkami. Przed Itachim pojawiła się spora męskość Orochimaru. Chciał się odsunąć, ale szatyn złapał go za włosy i przyciągną do swojej nabrzmiałej erekcji. Brunet był przestraszony nie chciał tego. Jednak zdawał sobie sprawę, że nie przybędzie żaden książę na białym koniu i go nie uratuje. Ani że nikt nie będzie go pytał o zdanie. A nawet, jeśli zagrozi, że powie o tym komuś, to jego oprawca na pewno zdaje sobie sprawę, że blefuje i nikt mu nie uwierzy.
- No, słodziaku otwórz buzię. – Zachęcił go łagodnie szatyn.
- Ja… - Niedane było mu do kończyć, ponieważ Orochimaru wszedł swoja męskością po same gardło chłopaka. Itachi zakrztusił się sporym rozmiarem członka wężowego. Szatyn wyszedł z niego ciągnąć go za włosy.
- Przyłóż się, bo inaczej ja ci przyłożę! – Znowu w niego wszedł. Zaczął szybko poruszać głową młodszego chłopaka. Męskość szatyna coraz mocniej drażniła gardło Itachiego. Z oczu bruneta cały czas płyną łzy, a Orochimaru z każdym pchnięciem robi się coraz brutalniejszy. Po kilku pchnięciach gardło czarnookiego zalała słona lepka maź. Wężowy po osiągnięciu szczytu ubrał się i poklepał chłopaka po policzku.
- No słodziaku byłeś całkiem, całkiem, ale wolałbym żebyś się bardziej przyłożył następnym razem, bo inaczej Minato może się dowiedzieć. – Wyszedł z wrednym uśmiechem na twarzy. Kiedy wychodził spotkał po drodze blondyna. Uśmiechną się tylko do niego i wyszedł z firmy. Chwilę po nim z łazienki wyszedł Itachi ze spuszczoną głową.
- Myślałem, że już poszedłeś. – Blondyn spojrzał na bruneta. Itachi spojrzał na niego przestraszony zaczerwionymi od płaczu oczami. Miał opuchnięte wargi, czerwone od uderzeń policzki.
- Itachi, co ci się stało?! – Brunet staną jak wryty i patrzy na niego. Nie wiedział, co ma powiedzieć, nic mu nie przychodziło do głowy. Stał tylko i patrzy na niego przerażony wiedział, że zaraz się wszystko wyda.
- Co się stało… – Zniecierpliwiony blondyn powtórzył pytanie.
- N..nic, muszę już iść…- Chłopak się za jąkał.
- Co? Nigdzie nie pójdziesz. – Złapał go za rękę. – Kto ci to zrobił?
- Nikt, naprawdę muszę już iść…- Brunet spuścił głowę.
- Itachi – Powiedział łagodnym głosem. – Powiedz, a obiecuje, że już nigdy nikt cię nie skrzywdzi.
- Muszę iść. – Wyrwał mu rękę i wybiegł z firmy.
Do domu wrócił po dwudziestej trzeciej, od razu wszedł pod prysznic i poszedł spać z nadzieją, że jutro się obudzi a to, co dzisiaj się wydarzyło okaże się złym snem.

środa, 17 października 2012

Będziesz Mój

Rozdział 1

 

Drzwi do biura blondyna się otworzyły, a uśmiech z twarzy Itachiego zszedł zarówno szybko, jak i się na niej pojawił. Nad jego blondynem pochylał się czarnowłosy mężczyzna szepcąc mu coś do ucha. Niebieskooki wpatrywał się w monitor. Miał delikatnie uchylone usta, na których co chwilę pojawiał się zwinny języczek dwudziestoośmiolatka. Z chwili zapomnienia wyrwał ich głos zleceniodawcy.
- Mam nadzieje, że nie przeszkodziliśmy - Spojrzał na dwóch mężczyzn obojętnym wzrokiem. Blondyn od razu się otrząsł z rozmyślań i spojrzał na dwóch brunetów.
- Fugaku, Itachi już jesteście – Obnażył ich swoim firmowym uśmiechem. - Poznajcie, to jest Orochimaru. Jest moją prawa ręką. Szatyn uśmiechną się i podał dłoń Fugaku, a następnie Itachiemu. Młody brunet przytrzymał dłoń nieznajomego mocno ją ściskając, posyłając mu przy tym mordercze spojrzenie. Przez głowę młodego Uchihy przechodziły różne dziwne myśli. Przyglądał się uważnie obcemu mężczyźnie zastawiając się czy on i jego blondyn mogliby być razem. Minato nie miał nikogo i z nikim się nie spotykał, może miał złe informacje. Ale wszystkie dane na temat blondyna, które posiadał sprawdzały się. Młody mężczyzna puścił dłoń nieznajomego.-Itachi.- Przedstawił się oschle.
- A więc to ty jesteś podopiecznym Minato – Zlustrował chłopaka uważnie i musiał stwierdzić, że brunet jest bardzo przystojny. - W razie potrzeby to wiesz gdzie jestem szefie. - Zwrócił się do niebieskookiego.
- Tak, pewnie.- Odparł blondyn. - Fugaku napijesz się herbaty?
- Nie, śpieszę się do firmy. Itachi jest o wszytki poinformowany. - Spojrzał ostrzegawczo na syna, a później pożegnał się z zleceniodawcą i wyszedł.
Itachi i Minato zostali sami. Blondyn spojrzał na Itachiego wiedział, że chłopak to prowokator i zdawał sobie sprawę z jego nieobliczalnych pomysłów.
- No dobrze.... Przygotowałem ci gabinet obok. - Skierował się w stronę drzwi.
- To nie będę z tobą pracować? - Chłopak z dokładnie obserwuje każdy ruch blondyna.
- Oczywiście, że tak, ale obok.- Uśmiechną się delikatnie. - Pierwsza minuta i już ma problem. Eh... Wiedziałem na co się godzę. Spokojnie Minato głęboki wdech i uśmiech, jesteś od niego straszy i mądrzejszy poradzisz sobie. - Blondyn wziął głęboki wdech.
- Wolałbym tu. - Itachi skrzyżował ręce na klatce piersiowej piersi.
- Tu nie ma miejsca na drugie biurko. - Niebieskooki przymkną delikatnie oczy.
- Nie potrzebuje biurka. - Na skroni Namizakego wyskoczyła żyłka, która zaczęła pulsować. - Ja go zabije, jak matkę kocham zabije.
- To jak chcesz pracować? - Minato spojrzał na chłopaka pytająco.
- Normalnie. - Uśmiechną się szeroko.
- Eh.... może jednak najpierw zobaczysz, a później zdecydujesz? - Blondyn westchnął cicho.
- I tak nie zmienię zdania. - Brunet zmierzył mężczyznę od góry do dołu, nie miał zamiaru odpuścić.
- Wolałby żebyś jednak zmienił i pracował obok.- Niebieskooki wymusił na sobie uśmiech, chociaż był już u skraju wytrzymania, najchętniej to by wygoni czarnookiego do domu i pracował sam.
- Dlaczego?- Minato złapał się za nasadę nosa i zaczął delikatnie masować, chłopak był gorszy niż dziecko.
- Dla wygody?...-Żebyś mnie nie prowokował idioto!- Praca w dwoje w tak małym gabinecie jest nie komfortowa.-Nie to, co sypialnia – Będziemy sobie nawzajem przeszkadzać.
- Nie chcesz żebym Ci przeszkadzał w romansach z Orochimaru? - Powiedział zanim zdążył ugryź się w język.
- Słucham? - Uniósł jedną brew do góry - Sądzisz, że ja i Orochimaru? - Blondyn ledwo się powstrzymywał żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Nie ważne, gdzie jest mój gabinet? -Itachi odwrócił się do niego plecami, patrząc w drzwi.
- Dobrze, choć - Wyszedł ze swojego biura i skierował się do pomieszczenia obok, z przyklejonym do twarzy uśmiechem, który nie chciał mu zejść. Młody Uchiha skierował się zanim zły na siebie. Zamiast, to dokładnie sprawdzić i dopiero zacząć rozmowę, to walną taką głupotę przed niebieskookim. Miał ochotę walnąć tym głupi łbem w ścianie.
Minato otworzył przed nim drzwi gabinet nie był mały, ale też nie był za duży. Pomieszczenie było idealnie zagospodarowane. Wrzosowy kolor ścian podkreślał kasztanowy kolor biurka. Niebieskooki podszedł do biurka i wyją z niego smukły czarny laptop.
- Na pulpicie masz pilik, w którym się projekt w razie jakiś pytań w telefonie wciśnij 3 od razu połączy cię z moim gabinetem.- Blondyn postukał palcami w laptop.
- Już widziałem projekt, ojciec mi pokazał i wszystko już obgadaliśmy. - Brunet spojrzał na palce mężczyzny, które dźwięcznie uderzała po plastik. - Ciekawe czy gra na fortepianie, muszę się dowiedzieć.
- Acha... No to masz jakieś uwagi? - Mężczyzną oparł się o biurko.
-Tak, dobrze ci w tej koszuli, ale sadzę, że bez niej było by ci lepiej. - Minato spojrzał za niego szokowany nie sądził, że to usłyszy od tego dzieciaka.
- Em... dzięki za komplement. - Zarumienił się. - Ale mi chodziło o projekt.
- Co do projektu to nie. - Itachi zrobił krok w jego stronę.
- To ok, ja pójdę do siebie. –Bo inaczej twój ojciec utnie mi łapy przy samej dupie za to, że obmacuję twoją.
- Czemu? Praca ci nie ucieknie. A tak w ogóle to do twarzy ci z rumieńcami- Podchodzi do niego powoli.
- Itachi jestem facetem nie mów mi takich rzeczy. - Zrobił krok w tył.
- Mam kłamać? – Powiedział głębokim głosem. Minato przeszedł dreszcz.
- No nie, ale...- Poluzował sobie krawat – Cholera…. Nie mów tak do mnie! Jest źle….
- Denerwujesz się. - Uśmiechną się delikatnie. - Jesteś bardzo atrakcyjnym mężczyzna. - Złapała go za krawat i przyciągną go do siebie. Odległość, która dzieliła ich twarze wynosiła zaledwie pięć centymetrów.
- Itachi....- Blondyn był cały czerwony, jego oddech przyśpieszył. Oblizał usta i nachylił się nad brunetem.

niedziela, 19 sierpnia 2012

Z pamiętnika wampira


Rozdział 3




Nie! Znowu to samo miejsce. Po raz kolejny idę po tej cholernej żwirowej drodze do tych przeklętych ruin. Stary zamek, a raczej to, co z niego zostało wygląda koszmarnie. Nad nim latają czarne kruki. Jest zachód słońca, jak za każdym razem. Nie chce tam iść i nie chce tego robić. Nie chce po raz koleiny plamić się krwią, ale coś mnie zmusza. Czuje się jak szmaciana lalka wykonująca ruchy mojego "pana". Wchodząc do ruin, po których rozchodzi się zapach stęchlizny. Kieruje się chodami do lochów. Z każdym schodem w dół robi się coraz ciemniej. Wchodzę do pomieszczenia, w którym znajduje się wyrzeźbiony w kamieniu ołtarz. Żeby się do niego zbliżyć muszę wejść po małych schodkach. Na ołtarzu znajduje się przedmiot przykryty lniana płachtą. Chociaż ja dobrze zdaje sobie sprawę, że to nie jest żadna rzecz tylko ludzkie ciało. Klękam na pierwszym od góry schodku i zrywam szary materiał. Patrzę na blade ciało dokładnie zapamiętując wszystkie linie delikatnego truchła. Jego kształt rzeźbi się w mojej pamięci, jak rzeźbiarz rzeźbi w miękkim drewnie. Nie wiadomo skąd w moim ręku pojawia się drewniany kołek i jednym płynnym ruchem przebijam serce tego człowieka. To się dzieje samoistnie, jakby coś mną kierowało. W następnie w mojej dłoni pojawia się mały miecz, którym później odcinam głowę nieznajomemu. Z jego żył wypływa krew. Dokoła mnie spływa czerwona ciecz o metalicznym zapachu. Brudzi moje ubranie. Czuję ją na sobie. Po kilku chwilach tworzy się z niej czarna breja. Głowa nieznajomego toczy się powoli na dół. Jestem cały we krwi, a jedyne, co robię, to patrzę pustym wzrokiem na tatuaż nad lewym okiem chłopaka. Odcięta głowa jest tuż przed moimi nogami. Kołyszę się do tyły i do przodu. Już nikt mnie nie kontroluje. Wpadam w panikę i nie wiem, co mam teraz zrobić. Czuje jak koś obejmuje mnie od tyłu widzę tylko blade ręce. Próbuje się wyrwać, lecz to bez skuteczne, znów jestem kontrolowany. Później czuje tylko śliny ból od ugryzienia w szyje.
- Nie!!!!!!!


- Nie!!!!!!! - Zrywam się z krzykiem z łóżka. Łapie się odruchowo za szyje gdzie pulsuje ogromny ból jestem cały oblany potem. W końcu dochodzi do mnie, że to był kolejny koszmar. Opadam bezwładnie na łóżko. Przymykam zmęczone oczy i uspokajam oddech. Przekręcam się na bok. Mój policzek styka się z zimną jedwabną pościelą. Otwieram swoje niebieskie oczy i pierwsze, na co patrzę to podłoga. Leży na niej czarne pióro, jako od małego pisklaka. Zmarszczyłem brwi coś mi tu nie pasowało. Podłoga była w odcienie ciemnego brązu. Przeniosłem wzrok na resztę pokoju, w którym panował mrok. Ciemne grube zasłony były zasłonięte. Wstałem, lekko zakręciło się mi w głowię i czułem ogromny ból głowy. Chwiejnym krokiem poszedłem do zasłon. Odsłoniłem je mocnym szarpnięciem. To, co ujrzałem było niesamowite! Przepiękny zachód słońca rozciągający się wzdłuż bujnego ogrodu. To było coś niesamowitego i cudownego. Wpatrywałem się w to zjawisko oszołomiony. Pierwszy raz w życiu wdziałem coś tak fantastycznego. Odprowadziłem słonce za horyzont i odwróciłem się do pokoju, w którym się znajdowałem. To nie był mój pokój. Szybko rozejrzałem się po pomieszczeniu. Pokój był sporych rozmiarów. Zachowany był w nim ład i porządek znajdowała się stare zabytkowe meble, które były w odcieniu czekolady. Przy łóżku stała szafka nocna, a na niej świecznik ze stopioną świecą. A z drugiej strony krzesło z ciemnoniebieskim obiciem i przeróżnymi wyhaftowanymi wzorami. Łóżko było sporych rozmiarów, spokojnie zmieściłyby się na nim trzy osoby. Na łóżku znajdowały się białe i niebieskie poduszki z identycznymi haftami, co na krześle. Po prawej stronie pokoju znajdowała się szafa i komoda, a obok nich drzwi. Podeszłam do nich i próbował otworzyć lecz drzwi ani drgnęły. Naprzeciwko nich były kolejne drzwi, zbliżyłem się do nich i je otworzyłem, były to drzwi do łazienki. Łazienka była w odcieniu kości słoniowej. Wszedłem do pomieszczenia, a moje stopy spotkały się z nieprzyjemnym zimnem. W łazience znajdowała się ogromna wanna z jacuzzi, obok niej prysznic z hydromasażem. Na przeciwko tych drogich rzeczy znajdowała się umywalka z lustrem. Spojrzałem na swoje odbicie i się przeraziłem. Moja cera idealnie komponowała się w białe płytki. Miałem rozciętą wargę i podkrążone oczy. Postanowiłem wziąć prysznic i przemyśleć sobie wszystko.

***

- Sasuś przyprowadził sobie nowego słodziaka!!!!! - Młodszy Uchiha oderwał się od swojej lektury i posła bratu mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Masz trzymać łapy z daleka od niego, rozumiesz? Czy mam wytłumaczyć manualnie? - Wtrącił grzecznie młodszy brunet.
- Ale tylko ręce? - Itachi miał niesamowity ubaw ze swojego młodszego braciszka.
- Itachi tylko go tknij, a cię ukatrupię, rozumiesz mój kochany bracie? - Zapytał młodszy brunet.
- Dlaczego ty jesteś tatki zaborczy, co do swoich kochanków? A raczej zabaweczek.... – Mruknął Itachi.
- On nie jest zabawką. - Odpowiedział młodszy Uchiha.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że on jest....- Sasuke nie odpowiedział tylko zajął się swoją lekturą. - Sasuke, to poważna sprawa... on może być twoim partnerem na całe życie. Nie chce żebyś źle wybrał.
- Spokojne uczę się na twoich błędach... Sześć pomyłek jesteś rekordzistą. - Prychnął z kpiną.
- Ty się o mnie nie martw, tylko zajmij się swoim słodziakiem.- Odparł starszy z barci.
- Mój słodziak, mój problem zajmij się sobą braciszku....



Ten rozdział jest taki jakiś..... Sama nie wiem jaki xp Nie wiem kiedy pojawi się kolejna notka to zależy kiedy będę mieć internet.... 
                               Z Pozdrowieniami Cuks.