Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

niedziela, 22 marca 2015

To nie przypadek

Rozdział 1


 
Drobny chłopak stał przed wejściem do klubu π, trzymał przy uchu telefon, a przez jego myśli przepływały setki przekleństw. W końcu po piątym sygnale w telefonie dało się słyszeć chichot.
- Kiba idioto gdzie jesteś?! – Krzyknął niebieskooki chłopak.
- W Orfeuszu.- Odparł rozbawiony chłopak.
- Jak to w Orfeuszu?! A ja?!- Blondynowi zaczęły puszczać już nerwy.
- Oj Naru, nie mogłem cię znaleźć, a dziewczyny tak ładnie prosiły żebym zabrał je do klubu w naszej części miasta. Sam rozumiesz, że nie mogłem odmówić. – Kiba po raz kolejny zachichotał rozmawiając z kimś obok.
- Jak byś poczekał pięć minut, to nic by się nie stało! Powiedz mi jak ja teraz wrócę do domu?!- Krzyczał zdenerwowany chłopak.
- Zamów taksówkę, albo złap autobus. Na pewno coś kursuje i w ogóle nie panikuj jesteś już dużym chłopcem dasz sobie radę. A teraz wybacz, ale panie porywają mnie do tańca, przyjeżdżaj szybko pa! – Szatyn rozłączył się.
- Zabije go.- Warkną niebieskooki. Chłopak był w kropce. Kiba zabrał samochód i go zostawił, na domiar złego był pierwszy raz w tej części miasta. Wrogiej części miasta, na dodatek był całkowicie sam. Rozejrzał się, dokoła, ale nikogo nie było żeby zapytać o drogę na przystanek lub postój taksówek. A nawet, jeśli ktoś by był, to za takie pytanie mógł dostać łomot. Ta ciągła wojna, jaka trwała pomiędzy dwoma częściami miasta była bardzo zażarta. Do tego na nieszczęście Naruto na dworze było bardzo zimno, a on był w samej bluzie. Nagle drzwi od klubu się otworzyły, a na zewnątrz wyszedł wysoki brunet. Był dobrze zbudowany. Obrzucił blondyna obojętnym spojrzeniem i oparł się o ścianę. Wyją z kieszeni bluzy papierosy i odpalił jednego. Niebieskooki zadrżał z zimna i zerkną na zegarek była już pierwsza w nocy, a on miał już dojść dzisiejszego wieczoru. Spojrzał ukrytkiem na czarnowłosego i zaczął rozważać, czy zapytać go o środek transportu do wschodniej części Tokio. W najgorszym wypadku brunet rzuci się na niego, a on wyląduje w szpitalu i przez kilka tygodni będzie chodził ze zdrutowaną szczęką. Ojciec się o wszystkim dowie i tak mu da popalić, że zapamięta do końca życia, żeby się tu samemu nie szlajać. Chociaż może być też i dobry scenariusz, czarnooki powie mu, czym dojechać i go oleje. Mało prawdopodobne, ale możliwe. Chłopak wziął głęboki oddech i spojrzał na palącego bruneta.
- Przepraszam, czy mogę zająć chwilę?- Naruto uśmiechną się zniewalająco. Czarnowłosy zaciągną się dymem i zlustrował chłopaka od góry do dołu. -Ty możesz mi zająć choćby i całą wieczność.­- Pomyślał czarnowłosy i wypuścił dym.
- Nie jesteś za młody żeby tu przychodzić?- Niebieskooki usłyszał niski głos chłopaka i aż przeszły go dreszcze.
- Wystarczyło dać w łapę ochroniarzom.- Odparł blondyn.
-Będzie trzeba porozmawiać z ochroną.- Zanotował sobie w głowie brunet.- Jeśli chcesz fajkę, to dzieciakom nie daje.- Nawet tak zgrabnym jak ty.
-Nie chodzi o fajkę. Czy wiesz może skąd i czym mogę dojechać na wschodnie Tokio? – Głos Naruto zadrżał.
- Wiem.- Odparł chłodno wyższy chłopak. – I masz minusa.
­- A powiesz? - Niebieskooki zapytał z nadzieją.
- Jesteś ze wschodniej części? - Brunet zgasił papierosa o ścianę.
- Tak. – Blondyn przełknął głośno ślinę i spojrzał niepewnie na chłopaka.
- Nie powinno cię tu być. Może cię tu spotkać krzywda, wiesz o tym?- Czarnooki zmrużył niebezpiecznie oczy i zrobił krok w stronę blondyna.
- Wiem.- Odparł chłopak przez ściśnięte gardło.
- To, co tu robisz?- Czarnowłosy zbliżył się do chłopaka na odległość wyciągniętej ręki.
- To długa historia. - Odparł blondyn.
- Aha… No dobra, choć.- Sasuke wyminą chłopaka i ruszy w stronę parkingu.
- Yyyy… No, ale gdzie? - Niebieskooki spojrzał zdezorientowany na czarnookiego.
- Do samochodu, odwiozę cię. - Brunet ruszył przed siebie.
- Nie, dzięki. Wystarczy, jak mi powiesz gdzie jest przystanek i czym dojadę. - Naruto nie uszył się z miejsca.
- Nie dojedziesz. – Odparł Sasuke nie odwracając się.
- Słucham? – Blondyn zmarszczył brwi, nie za bardzo rozumiał chłopaka.
- Nie dojedziesz. –Sasuke zatrzymał się i odwrócił się w jego stronę.- To, że ulice są puste, to nie oznacza, że jest bezpiecznie. Nawet, jeśli wsiądziesz do właściwego autobusu, to w najlepszym przypadku ktoś może ci wsadzić kosę w żebra tylko za to, że jedziesz w stronę wchodu. W najgorszy cię zgwałcą i zabiją. – Ruszył dalej w stronę swojego samochodu.
- Ty też to możesz zrobić.- Naruto ruszył za chłopakiem.
- Zgadza się, ale musisz mi zaufać. – Brunet odwrócił głowę w jego stronę i delikatnie się uśmiechną.
- A to, na jakiej podstawie?- Niebieskooki wsuną ręce do kieszonek bluzy.
- Ano na takiej, że nie masz za bardzo wyboru.- Podszedł do swojego bmw i otworzył samochód.- To, co jedziesz?
- A mam inny wybór? – Zapytał chłopak.
- Masz. Możesz czekać, aż cię jakiś książę z bajki uratuje.- Czarnooki zachichotał i otworzył przed blondynem drzwi od strony pasażera.
- Wiesz raczej nie skorzysta i pojadę tobą. – Naruto wskoczył na siedzenie.
- Dobry wybór.- Czarnowłosy pościł mu oczko i wsiadł na miejsce kierowcy. Wyją z kieszeni swój telefon i spojrzał na blondyna. – Podaj mi swój adres.
- Co?- Chłopak nie zrozumiał.
- No adres, muszę wpisać do GPS, inaczej jak dojadę?- Spojrzał na niego ponaglająco.
- A! Konoha numer domu pięćdziesiąt trzy.- Naruto patrzył ja chłopka obok wpisuje wszystko do telefonu i po chwili rusza.
- Miejsce docelowe Konoha pięćdziesiąt trzy. Dziana dzielnica. – Mruknął Sasuke.
- Byłeś tam kiedyś? - Zaciekawił się blondyn.
- Nie. - Odparł brunet.
- To skąd…
- Słyszałem. - Spojrzał na blondyna. - To może mi powiesz, co tu robisz? Mamy dużo czasu.
- Przyjechałem z kumplem do klubu. Wypiliśmy klika piw, a że Kiba to pies na baby zaczął wyrywać dziewczyny. Trochę potańczyliśmy, ja poszedłem do łaziki, a on w tym czasie się zabrał z panienkami do Orfeusza, to klub we wschodniej części miasta. No i tak się tu znalazłem, a zapomniałem dodać, że jestem tu pierwszy raz.- Westchnął blondyn i oparł się wygodnie o fotel,
- To słaby ten kumpel…
- Kiba nie jest zły, ale jak widzi ładne dziewczyny, to mu się mózg wyłącza. – Brunet skrzywił się na to stwierdzenie i skręcił w prawo wjeżdżając na drogę szybkiego ruchu.
- Dlaczego nie zadzwoniłeś do kogoś z rodziny, albo jakiś innych przyjaciół, żeby cię zgarnęli? – Spojrzał na blondyna kontem oka i zmienił bieg.
- Wtedy by się ojciec dowiedział i bym miał przegwizdane. Jak wiesz mieszkam na bogatej dzielnicy, a mój tatuś jest dobrze postawionym człowiekiem, więc sam wiesz jak to jest. – Ziewnął.
- Skąd ci przyszło do głowy, że wiem? – Sasuke spojrzał na niego z udawanym zdziwieniem.
- Samochód. - Odparł chłopak.
- Co? - Czarnooki nie zrozumiał od razu o co chodzi blondynowi.
- Samochód, jest to najnowszy model, który został wydany do sprzedaży miesiąc temu. W naszych salonach nie ma go jeszcze w sprzedaży. Samo sprowadzenie musiał sporo kosztować, a sam samochód jest z górnej półki. Zwykłego szarego człowieka nie byłoby stać. – Spojrzał na Sasuke, który był zdumiały spostrzeżeniem niebieskookiego.
- No, no nie dość, że ładny to jeszcze na samochodach się zna! Masz jakieś wady? - Zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy.
- A co podrywasz mnie? – Naruto spojrzał na niego z pół przymkniętych powiek.
- Może. – Uśmiechną się do niego uwodzicielsko. - Jak masz na imię?
- Naruto, a ty?
- Sasuke. - Uchiha wyciągną dłoń, którą chłopak uścisną.
- To mówisz Sasuke, że jestem ładny. - Naruto uśmiechnął się pod nosem.
- No i to bardzo. - Rzekł chłopak.
- Ty też jesteś niczego sobie. – Odpowiedział niebieskooki.
- I kto tu, kogo podrywa?! - Sasuke uśmiechną się złośliwie.
- Ty mnie. – Blondyn pokazał mu język.
- Ile masz lat? – Zaciekawi się brunet, chłopak wyglądał na młodziutkiego.
- Za dwa miesiące kończę osiemnaście, a ty? – Odparł z uśmiechem.
- Dwadzieścia pięć. - Brunet zerknął na nawigacje.
- Naprawdę? Nie wyglądasz! - Spojrzał na niego zaskoczony.
- To dobrze czy źle?- Zapytał czarnooki.
- Dobrze. - Brunet uśmiechną się delikatnie.
- Już jesteśmy we wschodniej części. - Naruto rozejrzał się.
- No, możesz tu stanąć dam sobie już rade. – Sasuke zwolnił przed skrzyżowaniem.
- Nie jesteśmy na Konoha pięćdziesiąt trzy. - Chłopak spojrzał na niego uważnie.
- Nie musisz mnie odstawiać pod sam dom i tak jestem ci bardzo wdzięczny. – Niebieskooki rozluźnił się, był już u siebie, nic mu się nie mogło tu stać.
- A jeśli coś ci się stanie? Będę cię widział, jako ostatni, a wiesz, że ostatni jest zawsze podejrzany. – Sasuke usłyszał obok siebie chichot.
- Za dużo się naoglądałeś kryminałów. - Odparł rozbawiony chłopak.
- Ale wiesz twój tata jest dobrze postawiony nie chce mieć kłopotów. – Uchiha mówił to z udawaną powagą.
- Jeśli nie chcesz mieć problemów to sań tutaj.- Naruto spoważniał, co zwróciło uwagę bruneta.
- Ale nie jesteśmy jeszcze pod twoim domem.- Odparł zdziwiony czarnooki.
- Stań, proszę! – Naruto spojrzał na niego błagalnie, a Sasuke po chwili zaparkował na chodniku.
- O co chodzi?- Uchiha spojrzał uważnie na chłopaka.
- Pamiętasz jak mi mówiłeś, że są u was osoby, które mogą wsadzić kosę w żebra tylko, dlatego, że jedziesz w stronę wschodu? – Brunet powoli kiwną głową.- To tu są ludzie, którzy mogą zrobić to samo, tylko dlatego, że masz blachy zachodnie.
- Rozumiem. – Mruknął Sasuke, chłopak nie chciał, żeby mu się coś stało. To było miłe.
- Dzięki za pomoc. – Naruto sięgną dłonią w stronę klamki, ale Sasuke był szybszy i wcisną guzik na desce rozdzielcze, który zablokował wszystkie drzwi. Blondyn spojrzał niepewnie na chłopaka siedzącego obok. – Co robisz?
- Nie sądzisz, że powinieneś mi się odwdzięczyć?- Uchiha uśmiechnął się tajemniczo.
- Niby, w jaki sposób? - Niebieskooki się spiął.
- Nie bój się nie zrobię ci w żaden sposób krzywy, chce ci zaproponować spotkanie. - Odparł Sasuke
- Jakie? - Zapytał niepewnie.
- Normalny wieczorny wypad na piwo. – Odpowiedział chłopak.
- A potem? - Naruto przyjrzał mu się uważnie.
- Odwiozę cię do domu i obiecuję, że nie przekroczę linii nadgarstka. - Na potwierdzenie swoich słów położył lewą rękę na sercu, a u prawej dłoni poniósł w górę dwa palce.
- Ta, jasne. – Prychnął chłopak
- Czemu mi nie wierzysz?- Brunet zmarszczył brwi.
- Bo jesteś z zachodu. - Powiedział blondyn. Już by chciał wyjść z tego samochodu, to jednak nie był dobry pomysł żeby z nim jechać.
- I co z tego? - Zdziwił się czarnooki.
- To wszystko tłumaczy. - Oznajmił jakby to był oczywista oczywistość.
- Mi nic. - Zmrużył oczy.
- A mi wiele. - Mruknął.
- Naruto, nic ci nie zrobię. Jak bym chciał ci coś zrobić, to bym to zrobił. Po prostu mi się podobasz i chcę cię lepiej poznać. - Sasuke spojrzał na niego przekonywająco.
- Skąd ma mieć pewność, że nic mi nie zrobisz? - Zapytał niebieskooki.
- Musisz mi zaufać. - Brunet się do niego uśmiechną.
- A co jeśli ci zaufam, a ty mi coś zrobisz? - Chłopak spojrzał na niego niepewnie.
- To wtedy twój dobrze postawiony tatuś dobierze mi się do dupy. - Powiedział z powagą.
- Ale ty wcześniej dobierzesz się do mojej. - Sarknął chłopak.
- Już ci pozwiedzałem, że nie. - Sasuke spojrzał prosto w niebieskie oczy chłopaka.
- No dobra niech ci będzie. Kiedy ci pasuje? - Namizake dobrze wiedział, że chłopak się nie odczepi jeśli się nie zgodzi.
- Ja jestem elastyczny, więc podaj mi termin. – Sasuke wyją telefon i otworzył kalendarz.
- Naprawdę? A wyglądasz jakbyś kij połkną. – Naruto uśmiechną się złośliwie. – Piątek o dwudziestej przy głównej bramie cmentarza przy alejach Poległych sześć. – Blondyn nacisną guzik i drzwi się odblokowały. – Nie spóźnij się, bo nie będę czekać.
- Ok, podaj mi swój numer. - Uchiha spojrzał na niego wyczekująco.
- Nie. - Odparł chłopak.
-Dlaczego? - Zdziwił się brunet.
- Bo, nie daję numeru nieznajomym. - Oznajmił blondyn.
- Ale musimy mieć kontakt, jakbyś chciał odwołać czy coś. – Sasuke spojrzał na niego wyczekująco.
- Nie bój się nie odwołam.- Uśmiechnął się do niego.
- Jaką mogę mieć pewność, że mnie nie wystawisz? - Zapytał zdziwiony.
- Żadnej, musisz mi zaufać. - Naruto spojrzał mu prosto w oczy.
- Hmm…- Uchiha uśmiechną się pod nosem.- Ok. Ufam ci Naruto z Konohy pięćdziesiąt trzy.