Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Będziesz Mój

Rozdział 6

 

             Był późny wieczór, a Minato siedział w salonie i patrzył z determinacją na Itachiego, który próbował go nie słuchać. 
- Mówię Ci po raz kolejny, skończ z tym. – Po pokoju rozszedł się dźwięk cierpiącego westchnięcia.
- Nie rozumiem o co Ci chodzi? Przecież się zgodziłeś, a teraz robisz z tego problem. To jest tylko i wyłącznie praca nie robię tam nic złego.
          Owy problem dotyczył nowej pracy Itachiego. Brunet znalazł dobrze płatna prace, jako kelner w nocnym klubie, w bardzo dobrym klubie, do którego nie przychodził byle kto, a na dodatek blondyn się na nią zgodził. Na początku wszystko było w porządku, niebieskooki nawet zaakceptował, z oporem fakt, że klienci których czarnooki obsługiwał byli gejami. Jednak trudność jaka powstała pojawiła się wraz z przybyciem Kakashiego do miejsca pracy bruneta. Itachi nawet miał podejrzenia, że to Minato wysłał szarowłosego na przeszpiegi, ale blondyn wypierał się tego za każdym razem kiedy czarnookie mówił mu o sowich domysłach. Hatake powiedział niebieskiemu, że kelnerzy mówią do swoich klientów dwuznaczne słówka, żeby „podkręcić atmosferę”, a na to Namikaze się nie zgadzał.
- Bo nie przypuszczałem, że twoja „praca” będzie tak wyglądać.- Warknął zły.
- Tak, to znaczy jak? Nie robię nic złego i dobrze o tym wiesz, a to że czasami ładnie się uśmiechnę, to wcale nic nie oznacza.
- Dla Ciebie może nie, ale dla innych tak i podobno nie tylko masz się uśmiechać.
- Nie zachowuje się jak inni kelnerzy! A Ty nie zachowuj się jak zazdrosny mąż…
- To że się tak nie zachowujesz, to wcale nie oznacza, że klienci to tak odbierają, wiesz ilu psychopatów kręci się na ulicach? Pamiętasz jeszcze co się działo w firmie? Dla Orochimaru też nie byłeś miły, a wiesz jak to się skończyło. A po drugie, to jak mam być o Ciebie nie zazdrosny? Żartujesz sobie? Jesteś dla mnie bardzo ważny i nie chce, żeby spotkało Cię coś złego. Boje się, że jakiś idiota nie utrzyma przy sobie rąk i będzie próbował Cię skrzywdzić. – Minato uklękną przed chłopakiem i załapał go za dłonie.- Dlatego proszę skończ z tym, poszukaj sobie czegoś innego.
- Wiem, że się martwisz. Ale nikt nie jest masochistą.
- Masochistą? – Namikaze zmarszczył nos. - O Co Ci chodzi?
- O to, że mój kochany ojciec już rozgłosił wszem i wobec z kim sypiam, mieszam i żyję, dlatego nikt nawet nie oczekuje od mnie, że będę się zachowywał tak jak inni kelnerzy, bo każdy wie, że jestem Twój. - Itachi pocałował go delikatnie i się uśmiechną.
- Jakoś to mnie nie przekonuje, dlatego przemyśl to i zmień pracę. - Blondyn spojrzał na niego z determinacją.
- Minato za dwa tygodnie zaczyna się rok akademicki, to nie ma sensu. Wytrzymasz jeszcze te dwa tygodnie.
- Jakoś mi się nie wydaje.
              Rozmowę przerwał im dzwonek do drzwi. Niebieskooki niechętnie wstał i ułatwił swojemu chłopakowi otworzenie drzwi. Brunet ruszy w stronę holu zastanawiając się kto o tej porze próbuje zakłócić ich spokój, ponieważ, ani on, ani Minato nie miewali gości, jedynymi osobami, które nawiedzały ich wspólne gniazdko by Sasuke, młodszy brat Uchihy i Kakashi pracownik z firmy, który zawsze przywoził Namikaze jakieś dokumenty. Czarnooki niewiele myśląc położył dłoń na klamce i pociągną w swoją stronę. Po drugiej stronie stała kobieta. Była ona wzrostu Itachiego, miała przepiękną mleczną cerę, którą podkreślały długie, bujne rude włosy sięgające za kolana, które w tym momencie były podpięte delikatną wsuwką. Kobieta miała delikatna twarz i piękne oczy w odcieniu brudnego srebra. Była ubrana w krótką delikatną, zwiewną sukienkę w odcieniu cytryny przepasaną czarnym pasem. Itachi zastanawiał się z kim ma do czynienia, już otwierał usta żeby się zapytać kim jest nieznajoma kiedy z pokoju wyszedł Namikaze.
- Itachi kto to był… - Minato spojrzał na kobietę i staną jak wryty.- Kushina - Z jego ust wyrwał się cichy szept.
            Dziewczyna kiedy tylko zobaczyła mężczyznę od razu się szeroko uśmiechnęła. Ruszyła szybkim krokiem w jego stronę, przy tym zręcznie omijając bruneta, który stał jej na drodze. Rzuciła się blondynowi na szyję i czule go pocałowała. Namikaze był zaskoczony zachowaniem rudowłosej, zerknął niepewnie na bruneta, który stał jak wryty patrząc z szokiem na swojego chłopaka i Kushine. Jednak w mgnieniu oka mimika chłopaka się zmieniła, w jego oczach było widać wściekłość i chęć mordu. Zacisną dłoń w pięść tak, że aż pobladły mu knykcie. Minato szybko odsuną od siebie dziewczynę i staną obok Itachiego, którego próbował objęć, jednak chłopak odsuną się od niego i posłał mu ostrzegające spojrzenie.
- Co to za zdzira? – Głos bruneta by zimy i oschły. Chłopak spojrzał na dziewczynę bez jakiejkolwiek emocji. Minato już wiedział, że przez kolejne dni Uchiha będzie obrażony na wszystko i wszystkich.
- To jest moja przyjaciółka Kushina i proszę nie nazywaj jej tak…
- Wolisz określenie ruda szmata? Mi to obojętnie. – Dziewczyna spojrzała na chłopaka delikatnie się krzywiąc.
- Nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie określenie, chyba nie tym całusem? Minato pewnie Ci mówił, że zawsze się tak, a nawet bardziej się witamy i żegnamy. – Rudowłosa podeszła do niebieskookiego z gracją i oparła się o jego ramię. Spojrzała na czarnookiego z góry i ze złośliwym uśmieszkiem.
- Jeśli nie chcesz żeby Minato miał po tobie żałobę, to radzę ci się od niego w tym momencie odsunąć.
          Dziewczyna na jego słowa wyprostowała się i stanęła naprzeciwko chłopaka. Zlustrowała dokładnie jego osobę i musiała przyznać, że to co usłyszała o Itachim było świętą prawdą. Jego uroda była unikalna. Kushina, która nie przepadała za brunetami tym razem musiała przyznać szczerze, że ten chłopak był war grzechu. Miał przepiękne długie kruczoczarne włosy, które były opięte w delikatna kitę. Jego czarne oczy w kształcie migdałów przyjemnie się kontrastowały z jego jasną skórą. I choć nawet jeśli chłopak był śliczny, to niestety miał jedną wadę. Był pyskaty i walczy o swoje, czyli o Minato, którego dziewczyna nawet nie zamierzała mu tak łatwo oddawać. Namikaze jej coś obiecał, a ten chłopak mógł to popsuć, a do tego nie mogła dopuścić. Dlatego posłała mu wyzywające spojrzenie. Otworzyła delikatnie usta zamiarem sprowokowania chłopaka, ale w tym momencie odezwał się blondyn.
- Itachi proszę Cię nie obrażaj jej tak. A co do Ciebie Kushina, to Itachi ma rację nie powinnaś mnie całować. Jestem w związku i to jest niezręczne i niepotrzebne.
- Niezręczne? A to niby dla kogo? Nie udawaj takiego niewiniątka Minato. Nie takie rzeczy robiliśmy. – Itachi słysząc jej słowa, zmrużył niebezpiecznie oczy.
- Jakie rzeczy? – Warknął gardłowo, co sprawiło u blondyna dreszcz i przyśpieszony puls. Niebieskooki uśmiechnął się niewinne podnosząc do góry ręce w geście obronnym.
- Żadne rzeczy! Nic nie robiliśmy naprawdę! - Mężczyzna głośno przełknął ślinę.
- Jak to? No co Ty już nie pamiętasz naszych wspólnych kąpieli i czułych nocy? – Rudowłosa udała szczerze zaskoczoną co jeszcze bardziej rozjuszyło Uchihę. Jednak zanim brunet zdążył zareagować na jej słowa, wtrącił się blondyn.
- Kushina! Chyba zapomniałaś powiedzieć, że wtedy byliśmy dziećmi! – Posłał jej złowrogie spojrzenie. Minato nie rozumiał co spowodowała wizytę jego przyjaciółki. Spojrzał kontem oka na rozgniewanego chłopaka i cicho westchną. Wiedział, że będzie awantura. – Jak możesz weź swoją torbę i się rozgość ja muszę porozmawiać z moim chłopakiem. - Złapał czarnookiego za rękę i pociągną w stronę sypialni. Namikaze musiał użyć dość sporej siły żeby zmusić chłopaka do pójścia za nim, ten wolał rozszarpywać rudowłosą wzrokiem. Kiedy tylko weszli do pomieszczenia niebieskooki zamkną za nimi drzwi i przekręcił w zamku klucz.
- Nie chce widzieć tu tej suki. – Powiedział oschle Itachi.
- Prosiłem Cię, żebyś jej tak nie nazywał…
- A jak mam nazywać osobę, która dobiera się do mojego faceta na moich oczach?! - Wrzasnął i spojrzał wściekle na blondyna.
- Wcale się nie dobiera, ona się tylko przywitała…
- Ze wszystkimi się tak witasz?
- No, nie…- Minato głośno przełknął ślinę, wiedział, że nie jest w najlepszej sytuacji i będzie bardzo ciężko udobruchać oraz przekonać chłopaka do dziewczyny.
- To dlaczego tylko i wyłącznie z nią się tak witasz? Ja nawet nie dostaję takiego powitania z rana!
- Nie przesadzaj skarbie.
- Nie przesadzam, ona ma się stąd wynieś, nie chce ją oglądać, bo mogę ją skrzywdzić. - Powiedział przez zaciśnięte zęby.
- I gdzie pójdzie? – Blondyn spojrzał na niego bezradny, Kushina zawsze się u niego zatrzymywała, to nigdy dla nikogo nie była problem.
- No nie wiem, może tam gdzie jej miejsce, czyli pod latarnie! Bo akurat zaczyna się jej zmiana pracy!
- Itachi uspokój się!
- Ja mam być spokojny? Jestem ciekawy co Ty byś zrobił jakby ktoś mnie całował i miał z nami zamieszkać, ale to był by „tylko” mój przyjaciel!
- To jest inna sytuacja! Nie wiem o co Ci chodzi moi byli nie mieli nic przeciwko.
- I dlatego są byłymi! Ja Ci daje w tym momencie wybór, ja albo ona! Jeśli ją stąd nie wyprosisz, to ja się wyprowadzam i w tym momencie nie żartuje. Jeśli Ci bardziej zależy na niej niż na mnie, to ja nie mam zamiaru stawać Ci na drodze do szczęścia, wystarczy tylko jedno Twoje słowo, a już mnie nie będzie. – Czarnooki zacisną mocno zęby i wziął głęboki oddech nosem.
          Namikaze patrzył uważnie na swojego chłopaka nie wiedząc co powiedzieć. Nigdy nie pozwoliłby, żeby chłopak od niego odszedł. To Itachi był dla niego najważniejszy, ale ważna dla niego była również rudowłosa. Znali się ze sobą od dzieciństwa, wiedzieli o sobie wszystko i nic nie było dla nich tabu. Zawsze mogli na siebie liczyć. W każdym momencie swojego życia niebieskooki miał w niej oparcie, przez to nie mógł wyrzucić jej z domu. Według niego Uchiha przesadzał i robił wielki szum z niczego. To że dziewczyna go pocałowała wcale nic nie znaczyło. No bo jak miał coś znaczyć jeśli on był gejem i brunet dobrze o tym wiedział. Jego zazdrość nie miała najmniejszego sensu, była wręcz niezdrowa. Minato rozmasował sobie skroń i wziął głęboki oddech.
- Itachi, nie masz prawa stawiać mi takich warunków. Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie bardzo ważny, ale Kushina jest moją przyjaciółką, traktuje ją jak siostrę, której nigdy nie miałem, związku z tym nie wymagaj od mnie, że ją stąd wyrzucę, bo tego na pewno nie zrobię. Jednak nie myśl, że Tobie też pozwolę stąd odejść. Jesteś dla mnie ważny i tylko mój, dlatego proszę Ci zostań i zaakceptuj ją.
              Uchiha przymkną swoje oczy, które go niemiłosiernie piekły. W tej chwili chciało mu się płakać. Jego ukochany chciał się żeby on zaakceptował tę sukę, kiedy to blondyn biadolił mu od dwóch dni, żeby zmienił pracę, bo sam jest zazdrosny. A on ma teraz patrzeć z uśmiechem na twarzy jak jakaś dziewucha okręca sobie jego mężczyznę dokoła palca. Na dodatek blondyn nigdy nie wspominał o swoje „przyjaciółce”. A do tego to jej zachowani, Uchiha czuł na kilometr, że ona coś kombinuje, tylko jeszcze nie widział co.
- Minato, przyjaciele się tak nie zachowują. Sam przyznałeś, że tylko z nią masz takie stosunki, więc nie proś mnie o coś czego nie mogę uczynić. I czemu mi nic nigdy o niej nie wspomniałeś?
- Jakoś nigdy nie było okazji, żeby o tym rozmawiać. A tak w ogóle to Ty też mi nic nie mówisz o swoich przyjaciołach.
- Ja to nie? Zawsze Ci opowiadam, a jak tego nie robię to sam się wypytujesz. Ale kiedy, to ja pytam o twoich znajomych Ty opowiadasz tylko o tych, których znam. To nie jest w porządku.
- Nigdy nie było jakoś czasu o tym mówić, a poza tym nie widzę w tym najmniejszego sensu po co miałbym Ci o niej mówić.
- Jak to nie widzisz sensu żeby mi o tym mówić? Oszalałeś? Jak Ty, to sobie wyobrażasz?! Ja mam Ci mówić o wszystkim, a Ty tylko to co uważasz za słuszne? Uderzyłeś się w głowę?
- Nie uderzyłem się w głowę, tylko Cię znam i wiem jaki się zachowujesz.
- Niby jak się zachowuje?!
- Nieracjonalnie!
- Twierdzisz, to na podstawie, że nie podoba mi się jak nieznana mi dziewczyna dobiera się do Ciebie, która uwaga jest dla Ciebie jak siostra, ale Ty nic mi o niej nie mówisz, bo tu cytuje: „mnie znasz”. To jest żart prawda?
             Minato złapał się za głowę. Miał już tego dość, wszystko było dobrze i nagle zaczęło się pieprzyć przez głupotę. Namikaze zawsze sprzeczał się z brunetem, ale nigdy się aż tak nie kłócili. Blondyn był w kropce, wiedział, że jak Uchiha się na coś uprze to bogowie, wszyscy święci oraz zastępy anielskie tu nie pomogą. Mężczyzna oparł się o ścianę i zamknął oczy, po chwili je otworzył i przeniósł swój wzrok na chłopaka. Widać było, że Itachi czeka na jego odpowiedź. Oczy chłopaka były zaczerwienione, jakby chciał się rozpłakać, jednak z całych sił z tym walczył. Niebieskooki odepchnął się od ściany i podszedł do bruneta. Złapał w dłonie twarz Itachego i oparł swoje czoło o jego cały czas patrząc mu w oczy.
- Nie chce Cię stracić, ani się kłócić, dlatego błagam zrozum mnie. - Pocałował delikatnie czarnookiego i poczuł jak pomiędzy jego palcami spływa ciepła krystaliczna ciecz. Spojrzał w oksynowe oczy z których w tej chwili wypływały łzy. Minato dobrze wiedział, że Uchiha rzadko płakała, a kiedy to już robiły czuł się wtedy bezsilny. Tracił grunt pod nogami i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Jednak zawsze w takich chwilach był blondyn, na którego Itachi mógł liczyć, ale w tym momencie, to Namikaze był przyczyną gorzkich łez, który nie wiedział jak ma je powstrzymać.

piątek, 6 listopada 2015

Wytrzeźwiałka


Rozdział 3

            Naruto otworzył leniwie swoje niebieskie oczy i dostrzegł, że wiruje mu cały pokój. Powoli przyłożył do swojej głowy rękę. Przymną oczy i zaczął intensywnie myśleć. Suchość w ustał, ból głowy i samoloty świadczyły, że wczoraj pił. Jednak pytanie jak go nachodziło, to z kim? Nagłe do jego wrażliwych uszu doszedł głośny chichot. Szybko otworzył oczy i zobaczył nachylającego się nad nim bruneta. Jego czarne jak hebel włosy sterczały, każdy w inną stronę, a on opierał się na łokciu patrząc z góry na zaskoczonego blondyna.

- A mówiłem żebyś tyle nie pił lisku. – Uchiha sięgną na nocną szafkę i podał niebieskookiemu szklankę wody. Naruto uniósł się delikatnie i z wdzięcznością wziął naczynie od Sasuke. Jednym tchem wypił całą zawartość szklanki. – Pamiętasz coś z naszej wspólnej nocy? – Czarnooki uśmiechną się złośliwe i odebrał przedmiot z dłoni blondyna.

- Nie. Zrobiliśmy to? – Naruto patrzył z wyczekiwaniem na bruneta, któremu z każdą chwilą powiększał się uśmiech.

- Nie do końca.

- Jak nie do końca? Nie byłeś w stanie dojść? –Jedna brew Namikaze podniosła się do góry.

- No wiesz! – Sasuke spojrzał na swojego kochanka z udawaną urazą.- Nie zdążyłem nawet wejść, bo pewna osoba usnęła podczas striptizu. Swoją drogą nie wróżę Ci kariery w tym zawodzie, szczerze powiedziawszy byłeś beznadziejny. – Brunet patrzył z rozbawieniem na siedzącego przed nim zaszokowanego blondyna, który przyglądał mu się ze zdziwieniem i otwartymi ustami.

- Zrobiłem dla Ciebie striptiz? – Powtórzył głucho Naruto.

- Tak. Nawet go nagrałem na pamiątkę chcesz zobaczyć? – Czarnooki sięgną po swój telefon.

- Oddaj mi go natychmiast. – Naruto nie wiele myśląc rzucił się na Sasuke, który bez problemu odparł atak i przygwoździł go do łóżka.- Puszczaj! Nie masz prawa!

- Uspokój się! – Warkną na niego brunet i spojrzał z góry.- I przestań się wyrywać i tak Ci to nic nie da, jestem silniejszy.- Naruto spojrzał na niego z obawą. Jego klatka piersiowa unosiła się szybko.

- Puść mnie i oddaj mi telefon.

- Puszczę Cię pod warunkiem, że przestaniesz krzyczeć i się na mnie rzucać, a telefonu Ci nie oddam.

- Masz usunąć ten filmik w tej chwili, bo inaczej

-Bo inaczej co? – Uchiha uśmiechną się złośliwie. – Co mi zrobisz lisku? – Naruto patrzył na niego zły. Jego mózg pracował na najwyższych obrotach, ale żaden dobry argument nie wpadał do jego głowy. Nic nie mógł zrobić temu draniowi. Inna kwestia dotyczyła Sasuke, który mógł zrobić wszystko. – Nie możesz mi nic zrobić słonko, więc przestań mi grozić.

- To pogwałcenie moich praw. Nie masz prawa posiadać tego filmu!

- Mam prawo. Sam i kazałeś go zrobić, a to oświadczenie jest nagrane i do tego jeszcze się dopytywałeś czy na pewno go razem obejrzymy.

- Nie prawda! Kłamiesz!

- Nie kłamię, jak chcesz to możemy go razem obejrzeć. Tylko masz się nie wyrywać i mnie nie atakować jasne? – Spojrzał na blondyna podejrzanie. Naruto tylko zacisną wargi i pokiwał twierdząco głową. Sasuke go puścił i wygodnie oparł o łóżko.-No choć stamtąd nic nie zobaczysz. – Naruto tylko warkną coś pod nosem i usiadł blisko Uchihy, który od razu go objął w tali.

- Ej! Co robisz?!

- Ciii oglądaj. – Na czarnym ekranie pojawił się blondyn, który kręcił zmysłowo (według niego) biodrami.

- Ale na pewno filmujesz? Żeby potem się nie okazało, że nie nacisnąłeś nagraj! –Odezwał się nagle niebieskooki, który w tym samym czasie przestał tańczyć i ze sceptyzmem wymalowanym na twarzy patrzył na obiektyw telefonu.

- Tak na pewno filmuje, a Ty nie przestawaj lisku.

- Przydała się by jakaś muzyka, bez muzyki tak głupio.

- Skąd Ci teraz wezmę muzykę?

- Ja coś puszczę!- Naruto wyją ze swej kieszonki telefon i naglę pokój wypełniła rytmiczna muzyka.

- Co to jest? Powinieneś puścić coś zmysłowego!

- Cicho sieć i nagrywaj! – Niebieskooki powrócił do kręcenia tyłkiem, przy czym zaczął rozpinać swoją koszulę, która po chwili poleciała w stronę bruneta.

- Nie rzucaj mi na komórkę ciuchów, bo nic nie nakręcę.

             Boldyn nie przejął się tym szczególnie i tańczył dalej. Jego dłonie zmysłowo błądziły po jego torsie i umięśnionym brzuchu zbliżając się do spodni. Powoli rozpiją spodnie i puścił figlarne oczko od obiektywu. Kołysząc biodrami zsunął spodnie z jędrnych pośladków zostając w samej bieliźnie. I w tym momencie powstał pewien istotny problem. Naruto chcąc zdjąć spodnie uniósł prawą nogę do góry i się zachwiał, chwilę później leżał na ziemi machając w górze nogami chcąc w ten sposób pozbyć się zbędnego ubioru. W tym samym czasie obiektyw zaczął się trząść, a w pokoju oprócz muzyki słychać było głośny śmiech bruneta. Namikaze po pozbyciu się kłopotliwej części garderoby położył się na podłodze i przykrył ręką oczy.

- Tak wiem, że się skompromitowałeś, ale wszystko da się naprawić. Wstawaj lisku. Naruto? Ej wszystko ok? – Sasuke wstał z łóżka i podszedł do śpiącego chłopaka. – No bez jaj. Słonko wstawaj. – Delikatnie nim potrząsł. Naruto w odpowiedzi odwrócił się do niego plecami mrucząc coś pod nosem. Nagle przed obiektywem pojawiła się twarz Sasuke – Lisku to był najgorszy striptiz! Nie wiem jak można zasnąć w trakcie tańca, ale widać dla europejczyków jest wszystko możliwe. Jutro będziesz musiał mi to wynagrodzić kociaku. – I ekran stał się czarny.

             Czarnooki odłożył swój telefon na półce i spojrzał na blondyna, który był cały czerwony na twarzy, a jego oczy nadal wpatrywały się w miejsce telefonu Uchihy.

- Ty mały bezczelny draniu! – Naruto złapał za poduszkę i zaczął nią tłuc bruneta. – Wiedziałeś, że usnąłem w trakcie, a mimo to nic nie powiedziałeś! – Cios- Idiota! – Kolejny- Kretyn- Następny- Drań- Rzucił w niego poduszą- Manipulant, kłamca, drań, oszust! Jak mogłeś, jak mogłeś, jak mogłeś?!

            Nagle Naruto został pociągnięty za rękę i wylądował na Sasuke, który jedną dłonią złapał go za ręce, a drugą złapał za karak i pocałował. Nogi brunet oplotły się dokoła bioder blondyna. Niebieskooki na chwilę zamarł. Czuł na swoich ustach delikatne wargi bruneta, które zachłannie go całowały. Po ciele blondyna przeszedł przyjemny dreszcz już chciał oddać pocałunek, kiedy przypomniał sobie, co zrobił ten złośliwy drań. Natychmiast zaczął mu się wyrywać, przy czym ocierając się o męskość Uchihy. Po chwili zdał sobie sprawi, co robi i jak to działa na czarnookiego, ale co gorsza jak to działa na niego. Podniecił się a raczej ten mały drań go podniecił. Naruto przestał wykonywać jakiekolwiek ruchy. W tej samej chwili usłyszał gardłowy dźwięk sprzeciwu, Uchiha zaczął się o niego ocierać. Blondyn chciał zaprotestować, ale przyniosło, to odwrotny skutek. Czarnooki przewrócił ich w taki sposób, że Namikaze był teraz pod nim. Sasuke puścił jego ręce, a swoimi zjechał na ciało chłopaka. Niebieskooki mimowolnie zadrżał. Brunet uwolnił usta blondyna i spojrzał na niego. Naruto leżał pod nim i cały drżał, miał zaczerwienione usta od pocałunków i oczy pełne łez.

- Lisku co się stało?- Sasuke delikatnie dotkną policzka mniszego chłopaka, bojąc się że tym dotykiem może tylko bardziej go skrzywdzić.

-Czy możesz przestać? – Cichy szept dobiegł od uszu oksynookiego.

- Ale dlaczego? Stało się coś? – Uchiha zmarszczył brwi i zaczął się uważnie przyglądać się chłopakowi. Niebieskooki odwrócił wzrok. – Naruto ja nie chce Cię skrzywdzić, porostu chce wiedzieć.

- Nie wszystko ok. Tylko się przestraszyłem.- Blondyn dalej nie patrzył na chłopaka, który na nim siedział. Sasuke delikatnie przekręcił jego twarz w swoją stronę i na niego spojrzał.

- Mnie się przestraszyłeś?- Naruto spojrzał mu w oczy i pokręcił przecząco głową. – To czego się przestraszyłeś, jeśli można wiedzieć. – Czarnooki przekręcił głowę w bok i spojrzał na niego podejrzliwe. Namikaze mimowolnie się uśmiechną. Sasuke w tej chwili wyglądał komicznie, nie dość, że jego włosy były w kompletnym nieładzie, to do tego zrobił minę jakby zobaczył jakieś dziwne danie i nie miał pojęcia czym i z czym to się je. – Z czego się szczerzysz młotku?

- Z Ciebie, wyglądasz śmiesznie.- Uchiha odwzajemnił uśmiech.

- No dobra jak Ci się już poprawił humor możesz mi wyjaśnić swoje wcześniejsze zachowanie? – Naruto od razu spochmurniał.

- A muszę? – Zapytał z nadzieją, że nie będzie musiał odpowiadać.

- Wolałbym żebyś to zrobił.

- Wolałbyś, ale to wcale nie oznacza, że muszę, co nie? – Uśmiechną się z nadzieją.

- Tak wcale to nie oznacza, ale jeśli tego nie zrobisz przelecę Cię tu i teraz i w ogóle nie będę się przejmował twoimi protestami. – Nachylił się nad blondynem i przejechał językiem po jego szczęce.- I uwierz mi mam na to ogromną ochotę słonko.

            Naruto odsuną swoją twarz od twarzy bruneta i cicho westchną. Wcale mu się nie uśmiechało tłumaczyć wszystko Sasuke, w szczególności, że wcale nie wiedział jak Uchiha może na to zareagować. Odwrócił wzrok w stronę okna myśląc jak wybrnąć z tej nieprzyjemnej sytuacji. Nie wiedział, za bardzo jak dobrać słowa, żeby czarnooki nie zaczął dodawać kolejnych pytań. Na do dodatek Naruto zdawał sobie sprawę, że Uchiha jest bystry i spostrzegawczy. Blondyn przełknął głośno ślinę i oblizał usta.

- Po prostu nie lubię, jak ktoś jest w względem mojej osoby jest zbyt nachalny i traktuje mnie instrumentalnie.

- A ktoś tak robi? – Sasuke spojrzał uważnie na niebieskookiego.

- Ty na przykład.

- Ja? A to niby kiedy? Dobrze wiesz, że jak bym traktował Cię tak jak mówisz, to już dawno bym Cię przeleciał, a nie pieprzył się w rozmowy, które by mnie mało obchodziły.

- Niby nagle zaczęła Cie interesować moja osoba? Dobrze wiesz, po co tu jesteśmy, to był zwykły interes, z którego każdy z nas miał coś uzyskać. Dlatego bądź teraz miły i nie wciskaj mi kitu, że jest inaczej! – Namikaze rzucił z siebie Uchihe i rzucił w niego poduszką. Wstał z łóżka i zaczął się ubierać.

            Sasuke wstał z podłogi i spojrzał na blondyna, który pospiesznie wciągał na siebie spodnie. Wcale nie podobało mu się zachowanie Naruto. Wcześniejsza reakcja i wybuch na jego słowa nie wróżyły nic dobrego. Brunet podszedł szybkim krokiem do niebieskookiego, który właśnie zakładał koszulę i złapał go za przedramię.

- Puszczaj!- Blondyn wyszarpał mu swoją rękę i skierował się w stronę drzwi. Namikaze złapał za mosiężną klamkę i pociągnął przedmiot w swoją stronę, wejście do salonu otworzyło się, jednak w tej samej chwili zamknęło się z łoskotem przez dłoń czarnookiego. – Zabieraj rękę! – Naruto zaczął szarpać za rękę bruneta, która nawet nie drgnęła z miejsca.

- Już nie chcesz pomóc swoim przyjaciołom?

- Nie!

- Dlaczego? – Blondyn usłyszał cichy szept przy swoim uchu i poczuł jak jego plecy stykają się z klatka piersiowa Sasuke. Niebieskooki zamarł na to pytanie. Wiedział, że Uchiha się zorientował i już nie odpuści. Przez ciało chłopaka przeszedł dreszcz, a do jego głowy zaczęło napływać tysiące myśli i wspomnień.

            Czarnooki odwrócił delikatnie chłopaka w swoją stronę i spojrzał na jego załzawioną twarz. Brunet delikatnie dotknął dłonią twarzy Namikaze, tym samym zmuszając chłopaka żeby na niego spojrzał. Niebieskie oczy pełnie strachu, bólu i łez utkwiły w Sasuke, który na ten widok poczuł coś dziwnego, a mianowicie chęć zemsty. Nie wiedział jeszcze, na kim ani za co chce się zmieścić, ale wiedział, że rozszarpie tą osobę na kawałki za to, że ośmieliła się skrzywdzić tą biedną i drobną istotę. 







 Witajcie ponownie! 
Wasze poprzednie komentarze sprawiły na mojej twarzy uśmiech i pobudzimy mnie do działania! Za co wam bardzo dziękuje! ;* <3
Co do tej notki, jest dość hmmmm "specyficzna" ;D  
Kto i co zrobił Naruciakowi i co z tym zrobi Sasuke dowiecie się w następnym rozdziale :D 
Mam nadzieję, że nie będziecie mnie za to "błogosławić"! ;)
Życzę wam udanej nocy,
Cuks.

niedziela, 18 października 2015

Fantazje łajzy


            Życie jest przewrotne. Wydaje się być stabilne i proste, a tak naprawdę jest strasznie łamliwe i kruche. Moje było takie zawsze, jednak nigdy nie zdawałem sobie z tego sprawy. A może zdawałem? Tylko wypierałem i nie chciałem uwierzyć, że żyje w taki bagnie. A jednak taka była prawda, żyłem w morzu bagna przez tyle lat i dopiero teraz sobie, to uświadomiłem. I ta przeklęta samo świadomość okazała się dla mnie mieczem obusiecznym, który podwójnie przebiła moje serce.

          Do tej chwili myślałem, że jestem inny. Zawsze uśmiechnięty, radosny i szczęśliwy. Zawsze dobre poczucie humoru i pełen optymizm. Ciągle się śmiałe, i zawsze odwalam, coś z kumplami. Zawsze otwarty i beztroski. Zawsze na zawołanie innych, kiedy ich życie się waliło. Zawsze za nimi, kiedy wpadali w tarapaty. Nosz kurwa ZAWSZE!

            A teraz nie mogę powstrzymać łez płynących po moich policzkach. Teraz ich nie ma i nie ma niczego z mojego poprzednie ja. Straciłem wszystko, moją beztroskość, mój optymizm, poczucie humoru nawet mój uśmiech, a nawet ludzi, których uważałem za przyjaciół. Odwrócili się od mnie jak od popsutej zabawki, bo przestałem być już zabawny. Bo gdzie oni są? Kiedy teraz ich potrzebuje, ich bliskości, porad, nawet głupich komentarzy, czy docinek. Nie ma ich, rozpłynęli się jak mgła o poranku i pozostawili po sobie tylko złudne uczucie przyjaźni.

            Teraz mam innego przyjaciela, który otacza mnie jak matka tulące swoje dziecko. Jednak nie jest to przyjemny dotyk, bo mym przyjacielem jest ból i to nie fizyczny tylko ten o wiele gorsz... Ból, którego nie da się powstrzymać. Nawet ból fizyczny nie przyćmiewa cierpienia mej egzystencji. Otacza mnie ze wszystkich stron, paraliżuje i pochłania. A ja sam nie potrafię się wyrwać jego okropnych macek. Wyciągam rękę przed siebie, ale nikt jej nie chwyta, bo już nie mam nikogo. Fałszywi ludzie odeszli, a Ci, co byli prawdziwi straciłem.

            Straciłem Cię przez moją beztroskę, przez moją głupotę. Chciałem posiadać Cię na własność, żebyś był tylko i wyłącznie mój. Chciałem żebyś patrzył na mnie tymi pięknymi szmaragdowymi oczami, żeby twój uśmiech cały czas był kierowany tylko do mnie. Przecież było nam ze sobą tak dobrze. Rozumieliśmy się bez słów. Nasze spotkanie nigdy nie wyglądały na tylko przyjacielskie. Przy tobie mogłem milczeć cały dzień, a i tak czułem się wspaniale. A w tym momencie czuję się pusty, niechciany i zbrukany, bo słowa, jakie od Ciebie usłyszałem zabolały mnie jak żadne inne. Moje serce pękło na miliony kawałków i nikt już go nie złoży.

            Jedyne, co mi pozostało to śmierć. Ta stara przyjaciółka, która chodzi za mną już od kilku dni. A przyjaciołom nigdy nie kazałem czekać, więc jej już też nie pozwolę. Nawet nie wiem, kiedy na moich stopach pojawiły się trampki. Poszedłem przed siebie, tak jak stałem, nawet nie zamykając drzwi. No, bo po co? Moje nogi same mnie prowadziły, a w środku czułem dziwne podniecie i szczęście, bo wiedziałem, że ból za chwile minie. Chciałem mieć pewność, że nikt mi nie przeszkodzi z powitaniem jedynej istoty, która mnie pragnie. Chciałem mieć pewność, że śmierć dostanie mnie jeszcze dziś. Szedłem żwawym krokiem na spotnienie z przyjaciółką, bo już sam nie chciałem czekać, widziałem, co mam zrobić i gdzie. Wiedziałem gdzie znajduje się most, pod którym przejeżdżają pociągi, wystarczyło tylko skoczyć i nie martwić się już niczym.

            Niestety nie było mi dziś dane umrzeć, a wszystko przez jeden mały, banalny przedmiot. Przez cholerną kulkę, na której stanąłem i wyciąłem perfidnego orła. Upadek był mocny i bolesny, bo aż pociemniało mi przed oczami. Kiedy mroczki zaczęły odchodzi zaważyłem nad sobą pochylająca się postać, był to młody chłopak o przepięknych oksynowych oczach i bladej cerze, a na dodatek był moim największym wrogiem. A był to Sasuke Uchiha. Przyglądał mi się bacznie, a jego nos zmarszczył się jakby zobaczył coś ohydnego. Czekanem tylko na jeden z jego gardzący komentarz, jednak go się nie doczekałem. Chłopak bez żadnego słowa pomógł mi wstać, a na jego twarzy widziałem, coś bardzo dziwnego, coś na kształt troski. Czarnooki przez chwilę przyglądał się mi bacznie, a później bez żadnych słów przyciągną mnie do siebie, wtulając moje ciało w swoje. Poczułem od niego bijące ciepło, a po moim ciele przeszedł ogromny dreszcz. Dopiero teraz zorientowałem się, że wyszedł w krótkich spodenkach i koszulce, a było cholernie zimno. Od razu wtuliłem się w to przyjemne ciepło nie słuchając głosu rozsądku, że osoba, której się kurczowo trzymam jest moim największym fatum. Jednak chłopak nie pozwolił mi długo absorbować swojego ciepła i odsuną mnie od siebie. Moim ciałem po raz kolejny wstrząsną wyraźny dreszcz. I w tym samym momencie Uchiha ściągną z siebie swoją bluzę i zarzucił na mnie. Ja od razu się nią opatuliłem i poczułem, że chłopak łapie moją dłoń i bez żadnych pytań, wyjaśnień, czy czegokolwiek ciągnie mnie w nieznanym mi kierunku. Szczerze powiedziawszy nie obchodzi mnie, co chce ze mną zrobić, było mi wszystko jedno. Jedyne, co teraz czułem to przyjemną ciepłą bluzę i słodkie perfumy chłopaka.

            Po pewnym czasie poczułem otaczające mnie ciepło ze wszystkich stron. Nim się zorientowałem znalazłem się w jakimś mieszkaniu. Uchiha pomógł mi się rozebrać i zaprowadził do pokoju gościnnego. Kiedy usiadłem na kanapie od razu otulił mnie grubym kocem i na chwile wyszedł z pomieszczenia. Spojrzałem na pokój, w którym się znajdowałem i musiałem powiedzieć, że był urządzony prosto, a nawet surowo. Ściany były śnieżnobiała, a regał był prosty, nie znajdowały się na nim żadne przedmioty typu, zdjęcia, misy, wazoniki, czy figurki. Nic, co byłoby uważana za niepotrzebne. Byłem pewny, że kiedy coś powiem moje echo mi odpowie. Zanim zdążyłem zrobić ten mały eksperyment do pomieszczenia wkroczył jak mniemam gospodarz tego mieszkania. W dłoni trzymał tace, na której parowały dwa kupki. Jeden postawił przede mną i mogłem określić, że to jest herbata. Do tego drażnił mnie stołki zapach malin wydobywający się wraz z parą. Wpatrywałem się w ten przyjemny widok i nie mogłem oderwać oczu. Para tak mocno wydobywała się znad poziom naczynia, walcząc o swoją wygraną jednak zimne powietrze było o wiele silniejsze od niej i od razu ją pochłaniano. Od tego przepięknego widoku oderwał niski głos Sasuke. 

- Co się stało młotku? -  To zdrobnienie w ogóle do niego nie pasowało, a na dodatkowo wyczuwałem dziwny uczucie w jego głosie, coś na kształt zmartwienia, współczucia, zaciekawienia, no sam chyba z siebie teraz żartuje.

-Nic.- Odpowiedziałem zachrypniętym głosem, którego sam nawet nie poznawałem.

- Chcesz mi powiedzieć, że masz głupi kaprys jedynaka i przez niego przestałeś uczęszczać na zajęciach? –Czułem jak jego wzrok wykręca mi dziurę w głowie… cholera to tak boli!- Dobrze wiem, dlaczego siedzisz cały czas w domu, z resztą nie tylko ja. Cały uniwerek o tym wie. Twój pseudo przyjaciel Gaara chwali się wszystkim dokoła. – Jego słowa mnie zaskoczyły, tak bardzo ze spojrzałem na niego. Jego twarz była chłodna i nie wyrażała żadnych emocji, jednak jego oczu płynęła złość.

- Kłamiesz. Gaara by nigdy…

- Nie powiedział, że jesteś gejem, który się w nim zakochał? I uwierz mi, powiedziałem to w delikatnych słowach. – Łzy mi napłynęły do oczu. Jak o mógł? A myślałem, że jest inny! A jest wrednym sukinsynem! Jak go dorwę do go zabije!- Nie pojmuje jak można być tak głupim i bystrym za razem. Nie rozumiem jak mogłeś się z nimi zadawać z tymi idiotami, który na każdym kroku Cię wykorzystywali?

- Nic nie rozumiesz, więc przestań się wymądrzać! W ogóle, co Cię nagle zaczęło interesować moje życie?! Nudzi Ci się? Nie masz już pomysłów jak mi bardziej docinać? Bo sądzę, że teraz masz ich mnóstwo!

- O czym ty mówisz? Uderzyłeś się w głowę? Zawsze mnie interesowałeś! A to, że wyrażałem opinię na temat głupiego zachowania twoich „przyjaciół”, to nie oznacza, że myślę tak też o Tobie! Zawsze chciałem się z Tobą zaprzyjaźnić!

- A to niby z jakiej intencji?

- Jesteś chyba ostatnią osobą na naszej uczelni, która nie zaważyła, że mi się podoba!- Spojrzałem zaszokowany na chłopaka. On chyba sobie robił ze mnie jaja.

- Daruj sobie Uchiha te głupie żarty. Nie jestem dziś w nastroju.- Schowałem twarz w rękach i westchnąłem, nie miałem już na nic sił, to wszystko mnie dobiło. Teraz już naprawdę chciałem tylko śmierci. Poczułem jak kanapa obok mnie się ugina, a Sasuke łapie mnie za dłoń. Spojrzałem na niego. Siedział bardzo blisko, wręcz za blisko.

- To nie są, żarty Naruto. Zakochałam się w Tobie odkąd pierwszy raz Cię zobaczyłem. Liczysz się dla mnie tylko Ty. Próbowałem zwrócić na siebie Twoją uwagę, ale zawsze wszystko szło w przeciwnym kierunki, niż to planowałem. Nawet nie wiesz jak bardzo się ucieszyłem, kiedy dowiedziałem się, że jesteś gejem. Wiedziałem, że mogę mieć u Ciebie jakieś szanse, ale gdy dowiedziałem się, że twoje serce zajmuje ten palant, moje pękło na milion kawałków. – Patrzyłem w jego oczy i wiedziałem, że słowa, które powiedział były prawdziwe. Nie wiele myśląc wbiłem się jego cudowne usta, w odpowiedzi dostałem zadowalający mnie jęk. Całowałem go namiętnie chcą wynagrodzić mu swoją głupotę. Całowałem każdy skrawek jego szczęki i idealnej szyi. Pragnąłem jego i tylko jego. Ściągnąłem z niego niepotrzebną koszulkę i zacząłem pieścić jego sutki. Nawet nie zdawałem sobie sprawę, jaki jest wrażliwy. Leżał pod mną jęcząc i słodko się wyjąc z przyjemności, jaką mu sprawiałem. Miał zaróżowione policzki, a przy ustach trzyma zaciśniętą dłoń. Było to niesamowite, a był to dopiero początek rozkoszy, jaką chciałem mu dać. Widać było, że to był jego pierwszy raz, dlatego musiałem zachować się bardzo delikatnie. Zjechałem jeszcze niżej i ucałowałem jego podbrzusze, jednocześnie rozpinając mu spodnie. Zsunąłem z niego niepotrzebną odzież uwalniając tym samym jego pobudzoną męskość. Przejechałem językiem po jego kości biodrowej, a następnie nachyliłem się nad jego skarbem. Uchyliłem usta i

            Czarnowłosy mężczyzna przewrócił kartę na drugą stronę, ale tam nic nie było. No kurwa nic! Zmarszczył groźnie brwi i ruszyło do swojej torby. Wyją wszystkie prace swoich studentów w poszukiwaniu zgubionej stron, ale nie znalazł. To oznaczało, że nie dostało całości! Wrócił powrotem na swoje miejsce i jeszcze raz przejrzał strony, które czytał. Niestety nigdzie nie było dalszej części. Warkną ze złości i rzucił kartki na biurko, jednak po chwili pod jego nosem pojawił się cwaniacki uśmiech.

- Będzie pan się musiał bardzo natrudzić, żeby zaliczyć ten semestr panie Uzumaki…

***

            Stałem ze wszystkim przed salą. Dziś nie było mi do śmiechu wręcz przeciwnie, czułem się strasznie. Powód był oczywisty. Już za chwilę miałem się dowiedzieć, czy zaliczę ten semestr już za moment dostanę wyniki z pracy kontrolnej od największej kosy na tym wydziale. A nad tą pracą siedziałem bardzo długo musiała być napisana na minimum cztery, a dostanie u tego drania oceny pozytywnej było już ogromną trudnością. Oczywiście nie dla wszystkich, taki problem miałem tylko i wyłącznie ja. Facet mnie nie lubił i nie wiem nawet czemu. A najgorsze w tym wszystkim było to, że mi się strasznie podobał! I przez to ciężko było mi się skupić na zajęciach, a jest wymagający. Dlatego przed oddaniem mu pracy pokazałem ją kujonom z mojego roku i poprawiłem według ich wskazówek. Dlatego miałem ogromną nadzieję, że może jakimś cudem mi się to uda. Nim się spostrzegłem tłum już wszedł do sali. Wszedłem do naszej pracowni i usiadłem na swoim miejscu. Prowadzący zajęcia wyją ze swojej torby nasze prace i zaczął chodzić po sali i je nam oddawać. Ostatnia praca była moja, doktor Uchiha staną przede mną i spojrzał jeszcze raz na moją pracę.

- Panie Uzumaki. Muszę przyznać, że pana praca naprawdę mnie zaintrygowała. Nie mogłem od niej oderwać oczu, jednak wolałbym przeczytać całość niż kończyć w połowie tak ciekawej lektury. No i jest jeszcze jeden problem z tą pracą. Nie jest na temat, dlatego niestety nie mogę jej panu zliczyć. A w tej sytuacji będzie miała pan problem z zaliczeniem tego przedmiotu, z tego powodu proszę przyjść na moje dzisiejsze konsultacje. Muszę z panem poważnie porozmawiać. – Oddał mi moją prace i to, co zobaczyłem mnie przeraziło. To nie była moja praca zaliczeniowa tylko moje fantazje o nim, a raczej o nas! Czułej jak robie się blady i oblewają mnie zimne poty. Zacząłem delikatnie drzeć. O mnie zabije. Boże! Zabije! Usłyszałem tylko jego kroki, które oznaczały, że wrócił do swojego biurka. Przełknąłem głośno ślinę i schowałem moje bzdury do torby. Przez całe zajęcia nie podnosiłem wzroku, a kiedy się już skończyły, to czym prędzej próbowałem wyjść z sali. Jednak, kiedy przechodziłem obok jego biurka usłyszałem jego głos.

- Do zobaczenia na konsultacjach panie Uzumaki. – Zerknąłem na niego i zobaczyłem tylko ten cwaniacki uśmieszek, który nie oznaczał nic dobrego. Wyszedłem, czym prędzej z sali w stronę wyjścia, nie miałem ochoty na następne zajęcia. Musiałem odetchnąć i wszystko przemyśleć. Chyba pora napisać testament.

***

            Wróciłem na uczelnie o osiemnastej na te przeklęte konsultacje. Szedłem na nie jak na skazanie wiedząc, że ten nadgorliwy człowiek już siedzi w swojej katedrze. Stanąłem przed drzwiami i głośno odetchnąłem. Delikatnie zapukałem modląc się w duchu, żeby go jednak nie było. Niestety moje modlitwy nie została wysłuchane. Usłyszałem wyraźne „wejść”. Nacisnąłem klamkę i wsunąłem ostrożnie głowę do środka.

- Chciał mnie pan widzieć. - Mruknąłem cicho, cały zażenowany.

-Tak, czekałem na pana. Proszę wejść. – Za moją głową wsunęło się całe ciało. Podszedłem do biurka i spojrzałem na niego nie pewnie.

- Chciałem pana bardzo przeprosić za to, co się stało. To opowiadanie nigdy nie powinno wpaść w pańskie ręce. To był wypadek. Naprawdę bardzo przepraszam.- Stałem przed nim z pochyloną głową czując jak przeszywa mnie wzrokiem. To było okropne i bardzo żenujące.

- Nie musi mnie pan przepraszać. Moje słowa, co do tej pracy były naprawdę szczere. Podobało mi się ono i chciałbym je dokończyć. – Spojrzałem na niego nie pewnie. Nie podobało mi się to za bardzo.

- Nie mam dalszej części przy sobie.

- Nic nie szkodzi zawsze możemy to dokończyć realne, czyż nie? Sądzę nawet, że będzie to o wiele przyjemniejsze. – Nie chciałem wierzyć własnym uszom. On nie był do końca normalny.

- Jest pan moim wykładowcą, nie możemy mieć ze sobą takich stosunków.

- Jeśli nikt się nie dowie, to teoretycznie nie będziemy ich mieć. Niech pan to dobrze przemyśli, ponieważ wydaje mi się, że to jest jedyny sposób na zaliczenie tego przedmiotu.

- Jeżeli pan mnie „zaliczy”, to ja zaliczę ten przedmiot.

- Och! Ująłeś to tak bardzo wulgarnie! Ale tak masz rację, do tego nie będę Cię już nękał na ćwiczeniach w tym ani w następnym semestrze. – Wstał i podszedł do mnie, nachylił się nad mną i szepną mi do ucha.- To jak będzie Naruto? Czy pozwolisz mi spełnić twoje fantazję?

            Nie odpowiedziałem mu na to pytanie tylko wbiłem się namiętnie w jego usta. Opowiedział mi gardłowy pomruk, po którym przeszły mnie dreszcze podniecenia. Całowaliśmy się zachlanie, czułem jak jego dłonie zaciskają się na moim tyłku i delikatnie go masują. Sunąłem z niego marynarkę i zacząłem rozpinać koszulę jednocześnie zostawiając na jego idealnej szyi mokre ślady. Moje dłonie zjechały na pasek od jego spodni i go rozpięły. Następnie to samo stało się z jego spodniami, które od razu sunąłem razem z bokserkami. Poczułem jak ciągnie mnie w dół. Wiedziałem, czego chce, wiedziałem, na czym skończył opowiadanie. Postanowiłem zrobić, to tak samo jak w mojej wymyślonej historii. Klęknąłem przednim przejechałem językiem po jego kości biodrowej i nachyliłem się nad jego męskością. Zerknąłem na niego i wiedziałem, że jest już bardzo podniecony. Oblizałem główkę jego członka i wsunąłem ją sobie do ust. Zacząłem powoli poruszać głową. Słyszałem jak zaczyna ciężej oddychać. Ja sam byłem już mocno podniecony, zacząłem się pieścić przez spodnie jednocześnie przyśpieszając ruchy mojej głowy. Zassałem się na czubku jego męskości patrząc mu przy tym w oczy. Uchiha jękną głośniej łapiąc mnie za włosy. Odsunął mnie od siebie nie przerywając kontaktu wzrokowego.

- Jesteś niesamowicie uzdolniony. Aż szkoda, że nie poznałem Cię od tej strony wcześniej. – Po ciągnął mnie do góry i zaczął szybko rozpinać moje spodnie. Ściągnąłem ze siebie sweter i koszulkę, jednocześnie czując jak moje spodnie wraz z bielizną opadły mi do kostek. Zostałem postawiony twarzą do biurka i zmuszony do pochylenia się na nim. Poczułem jak moje pośladki zostają rozchylane, a na swojej dziurce czułem mokry i zwinny język mojego prowadzącego.

- W moim opowiadaniu to Ty jesteś uke. – Poczułem jak wsuwa we mnie dwa palce, które z idealną precyzja trafiają w moją prostatę. Zacieniłem dłonie na biurku i jęknąłem głośno.

- Wybacz, ale dzisiaj to ja jestem na górze.- Po tych słowach wyją palce i wszedł we mnie do końca. Czułem jak dokładnie mnie wypełnia. Nie czekają nawet chwil, od razu zaczął się we mnie poruszaj. Z każdą sekundą robił to mocniej i agresywnie. Z moich ust uciekały zawstydzające odgłosy. Złapał mnie za włosy i przyciągnęła do siebie, tym samym sprawiając, że moja męskość zaczęła się ocierać o blat biurka. Odchyli moją głowę w swoją stronę i mocno mnie pocałował.

- Patrz na mnie. Chce widzieć jak jest Ci dobrze.- Po tych słowach ugryzł mnie w ramie, cały czas na mnie patrząc. Nie mogłem oderwać od niego wzroku, jakby mnie zahipnotyzowałam. Słyszałem dookoła nas nasze przeplatające się jęki oraz dźwięk uderzających o siebie ciał. Nie mogłem już dłużej wytrzymać i doszedłem brudząc biurko. W tym samym momencie poczułem jak i mój prowadzący dochodzi rozlewając się w moim ciele. Przed moimi oczami świat zaczął wirować i gdyby nie silne ramie Sasuke wyładowałbym na podłodze. Przytrzymał mnie czekając jak dojdę do siebie, jednoczenie wysuwając się ze mnie.

- Jesteś niesamowity Naruto. – Poczułem jak pocałował moje ramie.

- Niesamowity to był seks i chętnie bym go powtórzył. – Spojrzałem na niego i oblizałem się prowokująco.

- W takim razie będę musiał zrobić dla Ciebie dodatkowe konsultacje w moim domu. – Pocałował mnie czule i posadził na biurku.- A tak po za tym, to twoja praca kontrolna była bardzo dobra, widzę, że zasięgnąłeś porady u Shikamaru. – Z biurka wyją plik kartek, które mi wręczył. Była to moja praca kontrolna, którą jednak oddałem. Na pracy widniała ocena pięć. Zdziwiony spojrzałem na niego.

- Ale jak to? To jednak się nie pomyliłem? I skąd miałeś moje opowiadanie?

- Opowiadanie było wsunięte w prace. Dlatego przy następnej pracy chce mieć kolejne opowiadanie tylko, że tym razem całe. – Uśmiechał się w moją stronę.- A i nie chce, żeby tego typu opowiadania trafiały przez przypadek do inny belfrów, bo nie mam zamiaru się z nikim Tobą dzielić Uzumaki. – Te słowa wypełniły radością moje serce. Nie dość, że zaliczyłem najgorszy przedmiot, to na dodatek znalazłem cudnego faceta, który ma na moim punkcie fioła. Już nie mogę się doczekać kolejnych konsultacji. 









Witajcie moi mili! Wszystkie opowiadania, które są zaczęte będą kontynuowane. Kiedy będą się pojawiać opowiadania tego nie wiem, to zależy od mojej weny. 
Co do tego one-shota mam nadzieję, że wam się spodobał. A co do powtórzeń to są one zrobione z premedytacją! 
Życzę miłej nocy,
Cuks!