Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

niedziela, 8 lutego 2015

Będziesz Mój

Rozdział 4

Blondyn obudził się pierwszy. Na swojej klatce piersiowej poczuł coś ciężkiego. Gdy spojrzał na dół zobaczył bruneta i od razu przypominał sobie wczorajszą noc. Odgarną czarne włosy z twarzy Itachiego i chwilę się mu przyglądał. Czarnooki wygląda słodko, kiedy spał wręcz, jak aniołek. Zamkną oczy i zaczął myśleć, jak wybrnąć z tej sytuacji. Nie chciał skrzywdzić chłopaka, ale również zdawał sobie sprawę z tego, że nie może z nim być. Z rozmyślań wyrwał go ciepłe usta Itachiego.
- Witaj słoneczko - Itachi się przeciągną i zaczął zwiewać.
- Cześć. – Minato pocałował chłopaka w ramie.- Jak się spało?
- Całkiem dobrze, chociaż nie jesteś najwygodniejszy. – Przewrócił się na plecy i spojrzał na blondyna, który zaczął się ubierać. – A tobie?
- Dobrze, spałem jak zabity. – Uśmiechną się do chłopaka. – Wstawaj i idź się umyj, a ja przygotuję śniadanie. Za dwadzieścia minut wychodzimy.
- Gdzie? - Itachi wstał zapinając, że jest nagi.
- Do pracy. No już idź się myć. – Minato spojrzał na chłopaka i dostrzegł liczne malinki.
- Może pójdziesz ze mną? – Czarnooki zaczął zbierać ubrania z podłogi.
- Nie. – Blondyn wszedł do łazienki i wyją ręcznik dla gościa.
- Dlaczego?! – Brunet spojrzał na Minato z oburzeniem i od razu ruszył w stronę łazienki.
- Bo jak już wcześniej powiedziałem, to za dwadzieścia minut wyjeżdżamy, a jeżeli pójdę z tobą pod prysznic to obaj wiemy, jak to się skończy.- Położył ręcznik na szafce.
- A nie chcesz żeby się tak skończyło? – Itachi oblizał się prowokacyjnie.
- Nie. Za dwadzieścia minut masz być na dolę i wybij sobie z głowy, że będę na ciebie czekał, choćby minutę dłużej. - Blondyn wyszedł z łazienki i skierował się w stronę kuchni gdzie zaczął przygotowywać drugie śniadanie. Spakował kanapki i owoce do torby. Po chwili usłyszał zbiegającego bruneta po schodach. Itachi wparował do kuchni dopinając koszulę. – Gotowy?
- Tak. – Uśmiechną się.
- To dobrze. – Minato zabrał kluczę i skierował się razem z Uchihą do garażu. Obaj weszli do samochodu i w ciszy dojechali do firmy. Niebieskooki dziwnie się zachowywał, a brunet zastanawiał się, czy jest to może spowodowane wczorajszą nocą. Miał nadzieję, że po wczorajszym wieczorze niebieskooki zmieni nastawienie do niego, a jednak wyczuwał, że to może nie pójść tak łatwo. Kiedy oboje weszli do firmy szarowłosy mężczyzna z maseczką na twarzy podszedł do szefa.
- Witam mam kilka korespondencji do pana.- Kakashi podał mu kilka listów.
- Dzięki Kakashi.- Mrukną ponuro blondyn. – Coś jeszcze?
- Tak dzwonił pan Hiashi Hyuga i powiedział, że przyjedzie za dwie godziny.- Odpowiedział szarowłowsy.
- Tutaj? –Dwudziestoośmiolatek zdziwił się mocno.
- Tak mówił, że to pilna sprawa i musi z panem bardzo poważnie porozmawiać. – Spojrzał na bruneta, a później przeniósł wzrok na szefa.- Był bardzo zirytowany, ale również dało się słyszeć zmartwienie w głosie pana Hyugi, a wie szef, że to rzadkie. - Spojrzał sugestywnie na blondyna.
- Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Jak przyjedzie to od razu zaprowadź go do mnie dobrze? – Uśmiechnął się do pracownika.
- Tak. – Kiwnął głową.

***

- Witaj Hiashi miło cię widzieć.- Blondyn uśmiechną się do przyjaciela.
- Czy miło to się okaże po rozmowie.- Odparł szatyn.
- No tak, jeśli powiedziałeś Kakashiemu, że się martwisz to czeka mnie bardzo długie kazanie…- Namikaze uśmiechnął się pod nosem, jak on dobrze znał szatyna.
- Minato masz na karku trzydzieści lat, a zachowujesz się jak byś miał dziesięć. Przyjechałem tu żeby porozmawiać o pierworodnym Uchihy. - Usiadł na fotelu i spojrzał na blondyna.
- Wydaje mi się, że nie mamy, o czym rozmawiać, on tu tylko pracuje. - Blondyn przeniósł papiery na telefon, przez co nieumyślnie zadzwonił do biura Itachiego. Brunet podniósł słuchawkę i zamarł słysząc znajome głosy.
- I z tobą mieszka. - Odparł mlecznooki.
- Nie miał się gdzie podziać, więc go przenocowałem. – Rzekł Minato.
- Ma dom i rodzinę. Wiesz, co zrobi jego ojciec jak się o tym dowie?- Szatyn posłał blondynowi zaniepokojone spojrzenie.
- Nie robię nic złego. - Odpowiedział niebieskooki.
- To, z kim sypiasz mnie nie obchodzi, ale innych tak, jeśli to się wyda to cię zniszczą.- Warknął Hyuga. Rozmowa z Minato go drażniła, to jak gadanie do ściany.
- Mam dość kasy, żeby wyjechać na wyspy Salomona i tam doczekać starości. - Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- I zaprzepaścić ciężką prace swoich przodków? - Zapytał zły.
- Nie, ja pierwsze….
- Minato opanuj się, powtarzam ci to przy każdym twoim związku. Moje rady zawsze się sprawdzały, więc powiem to jeszcze raz nie angażuj się, bo ten dzieciak cię wykiwa. - Powiedział dosadnie szatyn.
- Jak mam się nie angażować? A jak mam ufać? - Blondyn zmarszczył brwi.
- Nie ufaj! Żyj, bawi się. - Niebieskooki pokręcił tylko głową.
- Kilka minut temu powiedziałeś, że mam trzy dychy na karku i przez to zrozumiałem, że mam spoważnieć i się ustatkować. - Namikaze uśmiechnął się z kpiną.
- Ale nie z nim! - Zacisną dłonie na spodniach. Każda rozmowa z blondynem była taka sama.
- Dlaczego? On mnie kocha. - Blondyn zawzięcie bronił swojej racji.
- Ma osiemnaście lat, dziś kocha jutro zapomni. - Warknął zirytowany szatyn.
- A jeśli się mylisz i on naprawdę mnie kocha? To, co? - Zapytał z nadzieją.
- To jego problem. - Rzekł Hyuga.
- No proszę, co za dojrzałość… - Minato spojrzał ironicznie na szatyna.
- Ty za każdym razem w związku byłeś empatyczny oraz zaślepiony i jak to się kończyło? - Zapytał grzecznie mlecznooki.
- Przestań. - Spuścił wzrok na swoje dłonie. Blondyn wbrew pozorów bardzo nie lubił jak ktoś ma rację, co do jego osoby. A szatyn miał rację zawsze.
- Nie! Jestem twoim przyjacielem i chcę żebyś był szczęśliwy, założył rodzinę i dał sobie spokój z tymi ludźmi. - Krzyknął zdenerwowany. Miał już serdecznie dość tej całej kłótni.
- Ale mnie nie pociągają kobiety, więc jak mam założyć rodzinę? - To była jego ostatnia deska ratunku. Przyjaciel niebieskookiego potrafił zawsze znaleźć odpowiedni argument.
- Udawaj. - Odpowiedział, jakby od niechcenie Hyuga.
- Wiesz, że nie potrafię. – Westchnął zrezygnowany blondyn.
- To bądź szczery. - Odparł szatyn.
- I co uważasz, że któraś się zgodzi?! Chyba tylko za kasę. - Prychnął rozzłoszczony blondyn.
- Jest pewna, która się zgodzi… - Hiashi spojrzał sugestywnie na niebieskookiego.
- Nie! Ona jest przyjaciółką. – Spojrzał surowo na Hyuge. - Nie mieszaj jej w to.
- Warto spróbować, a dobrze wiesz, że z tym chłopakiem nic nie wyjdzie, wiec spław go teraz zanim będzie za późno. –Szatyn spojrzał na niego łagodnie. Minato był dla niego jak syn i chciał dla niego jak najlepiej.
- Ale… - Niebieskooki sam już nie widział co ma myśleć o tej sytuacji. Chciał dobra i dla siebie i dla Itachego, ale dobrze wiedział, że tak się nie da.
- Nie ma żadnego, ale zrób to dla własnego dobra. Ok? - Blondyn pokiwał niechętnie głową.
- Ech… postaram się, ale to nie będzie łatwe. – Mruknął.
- Wiem, ale tak będzie lepiej. – Itachi wkurzył się jak to usłyszał. Tak się starła, już miła niebieskookiego w swoich rękach i przez tego starucha miało wszystko stracić? Nie doczekanie! No i do tego ta nieznana kobieta. Kim ona jest? I z tego, co zrozumiał jest nie tylko przyjaciółką… Z rozmyślań wyrwał go głos blondyna żegnający się z Hyugą. Delikatnie odłoży słuchawkę od telefonu.
***
Minato przez cały dzień zastanawiał się jak ma zachować się przy Itachim. Czuł coś do chłopaka i nie chciał go skrzywdzić, ale z drugiej strony Hiashi miał rację. Ojciec Itachiego nigdy nie pozwoli na to żeby byli razem. Minato westchną i przejrzał jeszcze raz dokładnie program, miał dziś dzwonić do Uchihy, że jutro może go odebrać. Od jutra Itachi nie będzie musiał przychodzić do pracy i prawdopodobnie zniknie raz na zawsze z jego życia. Będzie musiał porozmawiać dziś o tym z brunetem. Z rozmyślań wyrwała go głośna kłótnia dochodząca za ścinany. Niebieskooki spojrzał na zegarek, który wskazywał za dziesięć dwudziesta pierwsza. Większość osób kończyła o osiemnastej, a o dwudziestej już nikogo nie było. Wyszedł ze swojego biura i spojrzał na otwarte drzwi gabinetu Itachiego. Na środku pomieszczenia stał Fugaku i krzyczał na syna.
- Mówiłem ci tyle razy, że masz się uspokoić! Przynosisz hańbę swojej rodzinie! Jesteś mniej wart niż Sasuke! Jesteś nieopowiedziany i nie liczysz się z własną rodziną. Wstyd mi, że mam takiego syna! Od tej pory nie licz na żadną pomoc z mojej strony! Nasza rodzina nie chce mieć z tobą nic wspólnego! W naszej rodzinie nigdy nie było dziwek! – Wrzasnął mężczyzna.
- Tato to nie tak! Dlaczego nie rozumiesz, co do ciebie mówię?!- Itachi wpadał powoli w panikę, bał się co może ojciec zrobić Minato, a wiedział, że kiedy Fugatu się wścieka jest nieobliczalny.
- Nie przerywaj mi! Od dziś masz nie wracać do domu. Nie jesteś już moim synem, brzydzę się tobą! – Uderzył ręką w blat biurka.
- Ale ojcze…
- Nie jestem twoim ojcem, zapamiętaj to sobie. – Warknął rozwścieczony Uchiha.
- Fugaku chyba przesadzasz, porozmawiamy na spokojnie. Pozwól, to wszystko wyjaśnić.- Brunet się odwrócił i spojrzał na opartego o futrynę blondyna.
- Tu nie ma, co wyjaśniać, bo wszystko jest jasne. A co do ciebie, to nie sadziłem, że jesteś zboczeńcem. Ja za zlecenie płacę ci gotówką, a nie tyłkiem mojego syna! – Niebieskooki odepchną się od futryny i powoli podszedł do biurka Itachiego.
- Za szybko oceniasz mnie i Itachiego, opierając się tylko na słowach ludzi, którzy mi źle życzą.- Niebieskooki spojrzał na roztrzęsionego chłopaka. I jak on miał go teraz zostawić?
- Więc chcesz powiedzieć, że pomiędzy tobą, a moim synem nic nie ma? – Itachi spojrzał na blondyna i przygryzł wargę. Bał się tego, co usłyszy. Nie chciał żeby, Minato skłamał, bo to by go zraniło, ale z drugiej strony wiedział, co się stanie, jeśli powie prawdę.
- Nie, nie chcę tego powiedzieć. – Spojrzał prosto w oczy swojego kolegi. – Tak samo jak nigdy nie powiem, że traktuje twojego syna, jako formę zapłaty za zlecenie. To, co łączy mnie z twoim synem to uczucie, które ludzie nazywają miłością, a nie zboczeniem. A i jeszcze coś… -Z kieszeni wyją nośnik pamięci i podał go brunetowi. – Skończyłem program, nie powinno być żadnych problemów.- Uchiha odebrał od niego program i schował do kieszonki.
- Dla mnie, to zboczenie tak jak dla większości społeczeństwa. Jesteś od niego o dziesięć lat straszy! Wykorzystujesz jego naiwność. Nie masz prawa spotykać się z moim synem!- Fugatu zacisnął dłoń w pięść. Przecież to było nie do pomyślenia. Jego dobry kolega i jego syn ze sobą sypiali i na do datek nie widzieli w tym nic złego! To przechodziło ludzkie pojęcie.
- Jeszcze chwilę temu obrzucałeś go obelgami i twierdziłeś, że nie jest twoim synem, oraz że nie chcesz mieć z nim nic wspólnego.- Przypomniał mu grzecznie blondyn.
- Minato pożałujesz, że dotknąłeś mojego syna obiecuje ci to. – Itachi złapał ojca za rękaw.
- Tato proszę…
- Nie dotykaj mnie dziwko! – Fugaku podniósł rękę, żeby uderzyć chłopaka, ale cios został zatrzymany przez blondyna. Niebieskooki staną pomiędzy ojcem, a synem.
- Jeśli jeszcze raz go obrazisz lub spróbujesz uderzyć to wtedy ty pożałujesz. – Uchiha wyszarpał rękę z uścisku blondyna.
- Pożałujesz! Gorzko tego pożałujesz! – Fugaku wyszedł trzaskając drzwiami. Minato spojrzał na Itachiego, który od wrócił wzrok.
- Itachi wszystko w porządku? - Zapytał zmartwiony.
- Tak. -Pokiwał delikatnie głową, chociaż dalej na niego nie patrzył.- Postaram się przekonać ojca, żeby ci nie szkodził.
- Nie chce żebyś to robił. – Itachi spojrzał na niebieskookiego.
- Dlaczego? – Uchihę zaskoczyła odpowiedź blondyna.
- Bo to, co powiedziałem jest prawdą. Nie obchodzi mnie zdanie twojego ojca ani innych ludzi. – Uchiha opar się o biurko i zaczął się głośno śmiać. – Co Cię tak bawi? – Minato zmarszczył czoło.
- Jeszcze rano jak rozmawiałeś z Hyugą mówiłeś, że lepiej będzie ja skończysz ze mną tą „zabawę”. Mam to rozumieć, że kłamałeś, czy może zrobiłeś to przed chwilą żeby wkurzyć mojego ojca?- Brunet spojrzał na niego zły.
- Skąd wiesz, o czym rozmawiałem z Hiashi?- Blondyn uważnie się przyglądał, Itachiemu.
- Przez pomyłkę zadzwoniłeś do mojego biura i wszystko słyszałem. – Czarnookiemu było już wszystko jedno. Miał to załatwić inaczej, ale po dzisiejszej awanturze z ojcem chciał wiedzieć, na czym stoi.
- To, dlaczego nie odłożyłeś słuchawki? – Minato zmrużył podejrzliwe oczy.
- A ty byś to zrobił? - Brunet skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Tak. – Odpowiedział niebieskooki.
- Jasne. To odpowiesz mi na moje poprzednie pytanie? – Uchiha spojrzał w niebieskie oczy. Bał się odpowiedzi blondyna. Jeszcze bardziej się bał, że blondyn może go okłamać. – Jeśli chciałeś wkurzyć mojego ojca i zrobić sobie z niego wroga to jesteś samobójcą.
- Boisz się, że mnie zabije? - Minato uśmiechnął się pobłażliwe. - Twój ojciec wbrew pozorom jakie stwarza, nie jest mordercą. Jedyne, co może to tylko wyjawić moją tajemnicę, którą bardzo dobrze strzegłem przez tyle lat. Nic więcej mi nie zrobi.
- Jesteś idiotą! Tak nie zabije cię, ale cię zniszczy! Odbierze ci wszystko, na czym ci zależy! Firmę, przyjaciół i uwierz mi na tym się nie skończy. Upokorzy cię! Nie zostanie ci nic! Żaden najmniejszy powód do życia a wtedy… - Itachi potrząsną głową, żeby odgonić złe myśli. Odwrócił się do biurka i wziął z niego swoją torbę. - Postaram się przekonać ojca żeby tego nie robił. - Przerzucił torbę przez ramię. Odwrócił się i zaczął iść w stronę drzwi. Nagle poczuł szarpnięcie za ramię i że ktoś go gwałtownie odwraca. Minato postawił go przed sobie i złapał go również za drugie ramie.
- A ty gdzie się wybierasz? – Blondyn spojrzał na niego surowo.
- Do domu! Musze porozmawiać z ojcem na twój temat. – Zaczął się szarpać.
- Do domu to i tak cię nie wpuści. A co do rozmowy, to on musi się uspokoić, tak samo jak ty. - Itachi spuścił głowę.
- Ok. Przyznaje masz rację. – Szepną. Minato puścił go.
- Chcesz wiedzieć, dlaczego powiedziałem Fugaku prawdę? – Itachi od razu podniósł głowę i spojrzał na blondyna z zaciekawieniem. – Chociaż powiedziałem Hiashiemu, że postaram się zarwać z tobą wszelakie stosunki i choć o tym dużo myślę i wszystko mi mówi, że mój przyjaciel ma rację. To mimo to nie chce tego robić. Zależy mi na tobie. I chociaż wiem, że jestem od ciebie o dziesięć lat starszy, a twój ojciec będzie mi chciał zaszkodzić i sądzę, że nie tylko on. To pomimo tego i tak chcę spróbować, o ile ty też tego jeszcze chcesz…- Spojrzał z wyczekiwaniem na bruneta. Czarnooki w odpowiedzi staną na palcach i pocałował go gwałtownie. Minato pogłębił pocałunek obejmując chłopaka. Po chwili oderwał się od bruneta i szeroko się uśmiechną. - Rozumiem, że się zgadzasz.
- Oczywiście, że tak! Ale i tak będę musiał pogadać z ojcem. - Itachi wtulił się w swojego chłopaka.
- Wiesz, nie sądzę, że to coś pomoże. - Oparł brodę o jego głowę i westchną. - Ale coś wymyśle, ale to jutro. Teraz chodź trzeba uczcić nasz związek czymś dobrym. – Uśmiechną się do bruneta. Czarnooki spojrzał figlarnie na blondyna.- Nie miałem tego na myśli!- Minato się zarumienił. - Chodziło mi o jedzenie!
- I z góry ci mówię nie zgadzam się na ramen.- Chłopak posłał mu chłodne spojrzenie.
- Ale Itachi! Nie będziemy jeść ranem z torebki pojedziemy do restauracji gdzie robią najlepsze ramen na świecie! – Itachi podniósł jedną brew do góry. - Tam też są inne dania nie musisz jeść akurat ramen. Skarbie zrób mi tą przyjemność proszę. – Minato spojrzał na niego błagalnie.
- Mogę ci zrobić inną przyjemność.- Oblizał się prowokująco.
- Itachi! – Niebieskooki zarumienił się jeszcze bardziej.
- No dobrze, choć na ten ramen. Ale jutro, to ja wybieram, co będziemy jeść. – Uchiha pocałował go w policzek i pociągną w stronę drzwi. - Choć bo jestem głody, jak wilk. A musisz wiedzieć, że głodny ja, to zły ja. – Uśmiechną się do blondyna i obaj wyszli z firmy.