Rozdział 9
Z
tyłu samochodu siedzieli Sasuke i Naruto, który kurczowo trzymał
się partnera. Jechali już dobre dwie godziny. Brunet głaskał
uspokajając chłopaka jednocześnie
tuląc go w siebie. Nie podobała mu się ta sytuacja, ponieważ nie
wiedział na jaki genialny pomysł wpadnie jego ojciec z Namikaze. Do
tego było cholernie dużo pytań, na które młodszy Uchiha nie znał
odpowiedzi. Wszystko się skomplikowało i było nie pewne, jednak
Sasuke wiedział, że jeśli nie Minato i jego rodzina mogli by już
nie żyć. Nagle samochód zatrzymał się na podjeździe przed dużym
domem. Za nimi stanął
samochód
należący do Uchihów. Bez żadnego słowa ojciec Namikazego wysiadł
i to samo zrobiła para, chociaż Naruto robił to niechętnie.
Gospodarz domu wszedł pierwszy, a zanim podążyła reszta. Weszli do
dużego przestronnego salonu z kominkiem. Na półkach i ścianach
znajdowały się fotografie. Pomieszczenie było urządzone bardzo
ciepło i przyjaźnie.
-
Nie wiele się tu zmieniło. - Powiedział
Fugaku.
-
Bo nie musiało.- Rzekł starszy blondyn.- Usiądźcie. - Poszedł do
barku i wyją pięć
szklanek
oraz butelkę whisky. Postawił szkło na stoliku i rozlał alkohol.
W tym samym czasie mężczyźni usiedli na kanapie. Sasuke zajął
fotel a na jego kolana wsunął się blondyn. - Naruto są jeszcze
wolne miejsca... - Spojrzał karcąco na swojego syna podając głowie
klanu Uchiha i jego pierworodnemu szklanki z alkoholem.
-
Tu mi wygodnie... - Odpowiedział chłopak patrząc na alkohol, który
znajdował się przednim.
-
Kyubi miał racje...charakterek
masz po matce... - Uśmiechną się najstarszy
Uchiha przyglądając się Naruto.
-
Tak jednak wracajmy do konkretów. Nie zaleliśmy się tu na
rodzinnym spotkaniu...
-
Tak... Itachi ty wszystko wyjaśnij w końcu jakby nie ty, to mogłoby
się to
źle skończyć. - Fugatu spojrzał na Minato pijąc alkohol.
-
Itachi? - Sasuke spojrzał zaszokowany na brata.
-
Wybaczcie... ale za chwile zrozumiecie dlaczego was zdradziłem...
-
Radzę Ci mieć dobre wytłumaczenie... - Naruto posłał mu
ostrzegawcze spojrzenie zaciskając usta wąską linie.
-
Wszystko zrozumiałem kiedy odwoziłem was do domku za miastem. Długo
się zastanawiałem jak wybrnąć z tej patowej sytuacji abyście byli
razem żywi. - Spojrzał na Minato. - Jednak od początku. Kiedy już
poznaliście swoją tożsamość zastanawiałem się jakim cudem
jedynak Namikazego swobodnie
przebywa na naszym terenie i nikt o
tym
nie wie. Nie chodzi mi tu o naszych ludzi jednak o pana. - Ponownie
spojrzał na blondyna. - Tak jakby nikt nie pilnował oka w głowie
to było dziwne, ponieważ Sasuke mi opowiadał, że spotykacie się
po kryjomu i nikomu o tym nie mówicie. Na dodatek mój niepokój
wzbudziło to, że Kyubi zrobił nam niespodziewaną wizytę i
wiedział o tym, że się spotykacie. Niby skąd wiedział...?
Sądziłem, że od Naruto, a poza nim jedynymi osobami, które
wiedziały to ja i Sasuke. Zastanawiałem się dlaczego Kyubi
powiedział nam o próbie samobójczej Naruto.
-
Żebym go znalazł.
-
No właśnie on wiedział, że biedzisz go szukać, bo skądś
wiedział, że Ci zależny na jego siostrzeńcowi i tutaj po raz
kolejny sądziłem, że Naruto zwierza się swojemu wujowi.
-
Ale ja tego nie robiłem! - Młodszy blondyn spojrzał zły na
bruneta.
-
Wiem... w końcu Sasuke mi mówiłem, że zawsze dotrzymujesz słowa
i to mnie zaniepokoiło. Pamiętasz jakie pytanie Ci zadałem przed
odjazdem jak zostawiałem was w domku? - Chłopka zmarszczył brwi i
kiwnął głową.
-
„Dlaczego powiedziałeś sowiemu wujowi, że spotykasz się z
Uchihą?”
-
Dokładnie, ty wtedy zaprzeczyłeś. Mogłem Ci nie wierzyć jednak
to wszystko wydawało się dziwne, a jedynym współczynnikiem był
Kyubi, dlatego zacząłem grzebać w przeszłości. Popytałem kilku
ludzi jak to było kiedyś. Pamiętałem jak ojciec spotykał się z
panem Namikaze i chcieli dojść do ugody, pamiętam tę kolację, bo
i
ja
na niej byłem. Doskonale
pamiętam,
że na niej miał być też Kyubi jednak z dziwnych powodów nie mógł
przyjść. Połączyłem wszystkie fakty i wyszła mi pewna hipoteza,
którą należało sprawdzić. Napisałem wszystko w liście, który
zostawiłem panu Minato. Spotkaliśmy się i obmyśliliśmy plan.
Oczywiście musiałem powiedzieć również ojcu, w końcu nie
chodziło tylko o Naruto ale również i o Ciebie Sasuke. Niechętnie
obaj przystali na moje warunki.
-
Jakie warunki? - Młodszy z barci spojrzał uważnie na ojca.
-
Jeśli Itachi miał racje możemy negocjować... - Fugatu spojrzał
na Minato, a potem na parę. - jeśli nie, każdy zabiera swojego syna
i żyje własnym życiem.
-
Jakby hipoteza by się nie sprawdziła rozdzielibyście nas! -
Młodszy
blondyn spojrzał
z wyrzutem na ojca, a następnie przeniósł wzrok na Itachiego. - Jak
mogłeś?! Ufaliśmy Ci!
-
Naruto zrozum... w stadzie mieliśmy wilka w owczej skórze, który
mógłby nas pozabijać i nawet byśmy tego nie wiedzieli. To było
jedyne słuszne rozwiązanie. - Minato spojrzał na syna chłodnym
wzorkiem. - Ciesz się, że jednak hipoteza Itachiego się
sprawdziła... możecie negocjować.
-
Niby co negocjować?!
-
Bycie razem... prawda ojcze.- Powiedział
Sasuke nie spuszczając oczu
z niechętnej miny swojego ojca.
-
Tak... Itachi wam to zapewnił... Chociaż lepiej by było jakbyście
się rozstali.
-
Dobrze wiesz, że
ta opcja nie wchodzi w grę.
-
Sasuke zdajesz
sobie sprawę,
że ten związek nie ma racji bytu. Nie wytrzymałeś w żadnym
dłużej niż kilka miesięcy a na dodatek twój chłopak nie ma
nawet osiemnastu lat... przypomni sobie jak ty w jego wieku
podchodziłeś do związków.
-
Ja kocham Sasuke i nie mam zamiaru z niego rezygnować.
-
Młody człowieku każdy sądzi, że
pierwsza miłość jest ostatnią jednak, każdy z nas, oprócz
Ciebie, wie że tak nie jest. Niedługo Ci przejdzie spotkasz kogoś
innego, nieznanego, którego będziesz mógł odrywać na nowo.
-
Myli się pan, to co czuję do Sasuke to nie jest jakieś szczenięce
zauroczenie. Chce z nim być niezależnie od tego co się stanie.
Jestem wstanie dla niego zrobić wszystko. - Minato słysząc
wypowiedź syna podniósł brwi do góry uśmiechając się drwiąco.
-
Nie sadziłem, że jesteś aż tak dojrzały synu... jednak czy twój
chłopak myśli w taki sam sposób o tobie...? - Sasuke spojrzał w
oczy starszemu blondynowi.
-
Zapewniam pana, że tak jest. Nigdy bym nie pozwolił skrzywiwszy
Naruto w jakikolwiek sposób. Jest dla mnie najważniejszy i nie mam
zamiaru ani teraz ani kiedykolwiek indziej z niego zrezygnować.
-
Hmmm... jeśli aż tak bardzo jesteście pewni swoim uczuć to w
takim razie może się pobierzecie?
-
Co? - Naruto spojrzał niepewnie na swojego chłopaka jednak jego
twarz nie zdradzała żadnych emocji.
-
To co
słyszałeś Naruto, jeśli chcecie być razem i jesteś tego aż
tacy pewni to połączymy was węzłem małżeńskim. W tedy nikt was
nie rozdzieli, a na pewno nie my.
-
To było z góry ustalone prawda? - Sasuke spojrzał na Minato.
-
Hmmm... powiem Ci Fugatu, że twój drugi syn dorównuje
bystrością twojemu pierworodnemu...
-
Wiem... nawet nie wiesz jakie to jest czasami kłopotliwe... -
Spojrzał na młodszego syna. - Tak Sasuke masz rację, to zostało
ustalone wcześniej. Negocjacje z wami nie mają sensu, jeśli nie
jesteście pewni, czy chcenie być ze sobą na poważnie, a ślub to
nie młodzieńcza zabawa. Dlatego macie chwilę na zastanowienie
się... albo ślub albo rozstanie i uwierz mi już moja w tym głowa, abyś nie zobaczył nigdy więcej
tego młodego człowieka. Zastanówcie się poważnie, a my idziemy
zapalić. - Mężczyźni wstali, a Naruto spojrzał niepewnie na
swojego chłopaka. Sasuke złapał za rękę chłopaka a niebieskooki
kiwnął głową.
-
Nie musicie wychodzić. Zagadamy się. - Opowiedział najmłodszy
Uchiha.
-
Nawet nic nie ustaliliście. - Powiedział Minato patrząc na nich
uważnie.
-
Słowa są zbędę ojcze, jeśli to jest warunek, dzięki któremu
będziemy razem, to chcemy się pobrać. - Odparł młodszy Namikaze.
-
Dobrze... jeśli jesteście tego pewni...- Minato spojrzał na
Fugatu. - Sadzę, że potrzebne są nam jakieś góra trzy dni na
zorganizowanie wszystkiego.
-
Nam odpowiada. Sasuke zbieraj się idziemy do domu.
-
A nie może zostać u mnie na noc?
-
Sądzę, że zdążycie się sobą nacieszyć Naruto... - Oparł
Namkaze.
-
Wiem... ale i tak macie jeszcze obgadać sprawę Kyubiego... dlatego
co to za problem aby mój narzeczony został u mnie na noc. - Młodszy
blondyn wstał i pociągnął za sobą bruneta.
-
Jeśli to nie problem panie Namikaze... - Powiedział Sasuke,
zerkając na niechętną minę ojca.
-
Eh... dobrze niech zostanie... przygotuj mu gościny pokój.
-
Po co? Noc poślubną mamy już za sobą.
-
Naruto! - Jęknął Sasuke, który został ciągnięty na górę.
-
Słucham?! - Warknął Minato. W tej było słychać tyko śmiech
Uchiha.
***
-
Gdzie ty mnie ciągniesz?! Za dwadzieścia minut ceremonia, a ty mnie
wleczesz chuj
wie
gdzie! - Warknął niezadowolony niebieskooki. - Ubrania pobrudzimy!
-
Spokojnie bez pary młodej nie zaczną... tu będzie dobrze. - Sasuke
spojrzał na rzekę i delikatnie się uśmiechnął. Klęknął przed
blondynem
i wyją z kieszonki małe pudełeczko otwierając je przed nim. Wziął
głęboki oddech i spojrzał chłopakowi w oczy. - Ja... wiem, że to
nie w porę, jednak chciałem się Ciebie zapytać Naruto, czy za mnie
wyjdziesz. - Namikaze spojrzał na pierścionek z niedowierzaniem.
-
Pytasz mnie, czy za Ciebie wyjdę, kiedy za dwadzieścia minut mamy
mieć ślub...?! Nie sądzisz, że to trochę za późno?!
-
Wiem! Ale kiedy maiłem to zrobić?! Musiałem kupić pierścionek, a
całymi dniami były przygotowania do ślubu, to ciuchy, to tort, to
żarcie, ozdoby i inne badziewie. A jak chciałem, żebyśmy wyszli
wieczorem to byłeś zmęczony... to więc sorry ale nie miałem
kiedy!
-
Dobrze! Nie krzycz już na mnie! Dobrze wiesz, że się zgadzam...
mogłeś odpuścić sobie tą formalność. - Wyciągnął dłoń
patrząc jak brunet wsuwa na jego place pierścionek. - Ładny.. sam
wybierałeś?
-
Chcę aby wszystko był tak jak należy... - Wstał i go pocałował.
- Itachi mi pomógł. - Naruto uśmiechnął się i złapał go za
dłoń.
-
Chodź, bo się naprawdę spóźnimy. - Pociągnął go za rękę w
stronę kościoła. - A ta na marginesie co byś zrobił jakbym się
nie zgodził? - Zerknął na niego przyśpieszając kroku.
-
Wróciłbym do świątyni i powiedział, że ślub się nie
odbędzie.- Naruto uśmiechnął się pod nosem słysząc tą
odpowiedź.
-
Głupek... - Szepnął i obaj weszli do świątyni.
-
Gdzieście byli? - Spojrzał na nich zdenerwowana brunetka. - Za
chwilę ślub.
-
Spokojnie. - Opowiedział młodszy blondyn uśmiechając się
szeroko. - Sasuke się przypomniało, że
musi się jeszcze oświadczyć. - Pokazał pierścionek znajdujący
się na jego palcu.
Głowy klanów wymienili zdziwione spojrzenia a Itachi podusił
kciuki do góry uśmiechając się szeroko.
-
Mogłeś mi powiedzieć wcześniej dała bym Ci swój pierścionek! -
Powiedziała Mitoko
przyglądając się pierścionkowi przyszłego zięcia. - Śliczny. -
Uśmiechnęła się radośnie i przytuliła parę.
-
Wiem mamo, jednak uznałem, że ja jako pierwszy wychodzę za mąż,
to Itachi powinien dotrzymać od Ciebie ten pierścionek. - Para
stanęła przy wejściu do świątyni. Naruto złapał pod rękę
narzeczonego.
-
Sasuke, jak już to Itachi się ożeni, a nie wyjdzie za mąż. - W
tle zaczęła lecieć melodia.
-
Obyś się nie zdziwił ojcze. - Para się zaśmiała patrząc na
zaskoczonych rodziców i zażenowanego Itachiego.
Hah! Happy end! Uwielbiam takie zakończenia. Brakowało mi jedynie przebiegu ceremonii ale się nasyciłam. Czekam na kolejne opka
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńpiękni, ślub, mina Minato na wieść, że noc poślubną mają już za sobą, cudowna... tak Sauke chciał aby wszystko było tak jak należy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, pięknie, ślub, ta mina Minato na wieść, że noc poślubną mają już za sobą, bezcenna... tak Sasuke chciał aby wszystko było tutaj tak jak należy...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie