Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

czwartek, 14 lipca 2016

To nie przypadek

Rozdział 8



- Sasuke, ale to nie jest sprawiedliwe! - Czarnowłosy chłopaka przymkną oczy. Wiedział, że rozmowa z chłopakiem będzie trudna, ale nie sądził, że aż tak.

- Naruto sprawiedliwość z tego, co wiem jest ślepa i nic na to nie poradzisz.

- Nie gadaj mi głupot zawieramy pakt i ma być po równo, a nie rozumiem, dlaczego ja mam dotrzymywać więcej zasad niż ty.

- Dlatego, że zewnętrzne czynniki sprawiają, iż nie mogę dotrzymać niektórych warunków.

- To w takim razie ja też powinienem zrezygnować z niektórych warunków i będzie po równo.

- Ale ty możesz dotrzymać ich wszystkich!

- Ale to nie sprawiedliwe! - Lewa brew bruneta zaczęła niebezpieczniej drgać. Nie miał pojęcia, jak przekonać chłopaka, ponieważ nawet logiczne argumenty do niego nie trafiały.

- Życie nie jest sprawiedliwe i dobrze o tym wiesz... dotrzymaj warunków proszę...

- Jeśli nie jest, to po co żyć?

- Skrzywdzę Cię... obiecuje... - Niebieskooki przewrócił ozami i załapał go za rękę.

- Oboje wiemy, że nie, więc groźby bez pokrycia nie robią na mnie wrażenia.

- Nie rozumiem dlaczego jesteś taki uparty? Powiedziałem, że zrobię wszystko, co będę wstanie aby Cię nie zostawić, ale może mi się to nie udać... nie możesz od mnie wymagać czegoś czego nie jestem w stanie zrobić.

- A ty możesz?

- Naruto! To czy się zabijesz, czy też nie, zależy od Ciebie, a nie od kogoś innego więc się zlituj!

- A ty zrozum, że żyć tylko po to żeby żyć nie ma najmniejszego sensu, kiedy w twoim życiu braknie celu! - Uchiha spojrzał na niego wściekły, ale za chwilę się powstrzymał. Niebieskooki nie łamał słowa, a więc trzeba było to na nim wymusić. Uśmiechną się przebiegle.

- Kochanie,....- Blondyn zmarszczył brwi.

- Nie podoba mi się twój uśmiech...

- Pozwól... że Cię przekonam, iż to ja mam rację... - Przerzucił chłopaka przez ramię i skierował się w stronę sypialni.

***
Niebieskooki mężczyzna po raz kolejny czytał list, który znalazł na swoim biurku. Jeszcze przed godziną uważał, że najgorszą rzeczą jaka może go spotkać była ucieczka jego jedynego syna ze szpitala. Jednak okazało się, że może być gorzej i jest. Informacje, które znajdowały się w liście były bardzo prawdopodobne. Minato nawet podejrzewał, że coś takiego może mieć miejsce jednak nigdy nie miał na to mocnych dowodów. Pomimo tego, że informacje dostał od swojego największego wroga, to teraz wszystko układało się w logiczną całość i nabierał sensu. Chociaż mężczyzna zaczynał poznawać prawdę był na siebie wściekły. Mógł już o wiele wcześniej się tego domyśleć. Jednak czy naprawdę mógł? Osoba, która zawsze była uważana za przyjaciela okazała się wrogiem numer jedne i do tego miała ona dostęp do wszystkich informacji i to sam Namikaze umożliwiał jej ten dostęp! Człowiekowi, który zagrażał jemu i jego rodzinie. Minato nie potrafił zrozumieć dlatego ten, który należy do jego sojuszników, który nienawidzi Uchihów tak samo, jak on zwrócił się przeciwko niemu. Odłożył list na orzechowy blat i schował twarz w dłoniach. Miał miało czasu, a musiał podjąć odpowiednią decyzję, która może kosztować jego syna życie. Wziął głęboki oddech i sięgną po swój telefon wykręcając numer znajdujący się na końcu listu. W tym momencie mógł tylko i wyłącznie zaryzykować i mieć nadzieje na łut szczęścia. Po dwóch połączeniach po drugiej stronie słuchawki odezwał się niski melodyjny głos.
- Słucham?
- Dzwonię w sprawię listu... chce się spotka i porozmawiać.
- Bez ochrony w neutralnym miejscu... ja też będę sam.
- Skąd mam mieć pewność?
- Nie skrzywdziłem pana syna chociaż nie raz miałem taką możliwość, ponadto ochroniłem przed nim samym ,a także ukryłem go w bezpiecznym miejscu i dałem mu najlepsza ochronę.
- Wolałbym abyś mi zwrócił Naruto, będzie bardziej bezpieczny ze mną.
- Z całym szacunkiem, ale będąc pod pańską opieką dwa razy próbował sobie odebrać życie...
- Jak to dwa?!
- Za drugim razem próbował się zastrzelić. - Powiedział znudzony.- Jednak na całe szczęście nic mu się nie stało... to co ma pan ochotę się spotkać?
- Dobrze podaj miejsce i czas. - Mężczyzna zapisał na kartce adres spotkania i się rozłączył. Patrzył chwilę na swoje pismo i wyciągną z biurka broń. Sprawdził magazynek i schował pistolet. Ruszył w stronę wyznaczonego miejsca. Miał nadzieje, że wszystko się wyjaśni i odzyska syna.
***
- Skarbie gniewasz się na mnie? - Zapytał się brunet patrząc na plecy swojego chłopaka. Wyciągnął rękę delikatnie głaszcząc go po biodrze. Przysunął się do niego całując w kark. - Ej... lisku...
- Nie... - Odwrócił się w jego stronę z niezadowoloną miną. - Ale to było nieuczciwe zagranie...
- Nie miałem lepszego pomysłu, aby Cię zmusić do tej obietnicy.- Uśmiechnął się nikle patrząc na malinki, które mu zostawił kilka minut temu.
- Wymuszone się nie liczy!
- Nie prawda liczy się i to podwójnie. - Sasuke się zaśmiał, kiedy chłopak nabrał w pliczki powietrza wyglądał teraz jak gruby lis. Wtuli twarz w czubek głowy chłopaka czule go całując. - Nawet nie wiesz jaki jestem teraz szczęśliwy...- Szepnął zamykając oczy.
- Ja jeszcze bardziej... - Powiedział cicho Naruto wtulając się w silne ramiona kochanka, miał nadzieję, że jak jutro się obudzi to nie okaże to się głupim snem.
Niebieskooki blondyn obudził się rano i spostrzegł, ze w łóżku jest sam. Wstał gwałtownie rozglądając się po pomieszczeniu. Zagryzł nerwowo wargi i zbiegł szybko na dół gdzie przykuchenne zobaczył czarnookiego, który robił jajecznice. Odetchną z ulgą i poszedł do swojego chłopaka.
- Co pysznego mi gotujesz? - Uchiha odkręcił się w stronę Uzumakiego całując go na powitanie.
- Jajecznicę mam nadzieje, że lubisz? - Chłopak przytaknął głową, prawda była taka, że był tak głody, że zjadłby wszystko, co by mu dał brunet. - To dobrze idź się ogarnij, a ja za chwilę skończę. - Chłopak po raz kolejny pokiwał głową i pobiegł się umyć i ubrać. Po kilku minutach po raz kolejny w domu rozszedł się dźwięk schodzenia po schodach. Kiedy niebieskooki wszedł do pomieszczenia zobaczył naszykowaną dla niego porcję pożywnego śniadania. Usiadł przy Sasuke i spojrzał na jego telefon, w którym coś pisał.
- Ej! Z kim mnie zdradzasz?! - Wyciągnął mu urządzenie z dłoni patrząc na treść. - Do mnie takich penatów nie piszesz.
- To szyfr łajzo... - Zabrał mu telefon i dokończył wiadomość.
- Szyfr... jasne, bo Ci uwierzę.
- No tak piszę z Itachim, ale kiedy pisalibyśmy otwarcie każdy by mógł wziąć telefon i przeczytać wiadomości a tak jak ktoś przeczyta to pomyśli, że mój brat jest nadzwyczaj romantyczny... - Spojrzał na sceptyczną minę chłopaka i westchnął. - Patrz należy czytać na zmianę pierwszą i ostatnią literę każdego słowa. Zaczynamy od pierwszej. - Podał po raz kolejny telefon chłopakowi, który zacząć czytać względem wskazanej instrukcji.
- „Ojciec jest wściekły. Szukają was” - Spojrzał na bruneta i oddał mu telefon. - Dobra nie miałem racji. - Zaczął jeść jajecznicę. Sasuke szeroko się uśmiechnął i cmoknął go w skroń.
***
Minato chodził nerwowo po pokoju. Plan, który wczoraj został zaakceptowany przez obie strony był samobójstwem. Słowo, że nic się nie stanie było mało warte, ale co mu innego pozostało? Warknął wściekły i usiadł na fotelu. Po chwili do pomieszczenia wszedł rudowłosy mężczyzna.
- Powiedz, że go masz...
- Nie... ale mam poszlakę...
- Poszlakę?
- Jeszcze jej nie sprawdziłem.
- To mogę wiedzieć na co do jasne cholery czekasz?!
- Uspokój się nerwy w niczym Ci nie pomogą.
- Kyuubi! Mój syn znikną i po przetrząśnięciu całego miasta dalej go nie znalazłem i ty mi mówisz, że mam być spokojny?! - Krzykną wściekły zacisnął dłonie na oparciach fotela. Wziął głęboki oddech i spojrzał na niego chłodnym wzrokiem. - Co to za poszlaka?
- Doszły mnie słuchy, że Uchiha porwali Naruto...
- Skąd masz tę wiadomość?
- Od dobrego informatora... jeszcze jej nie sprawdziłem.
- A uważasz ją za prawdziwą?
- A czemu by nie?
- Może dlatego, że jeśli Uchiha miałby mojego syna już by mnie o tym poinformował...
- A może chce Cię przetrzymać abyś z miękł? - Minato zmrużył oczy zastanawiając się nad tą opcją. Po dłuższej chwili kiwną głową.
- Masz racje... Uchiha lubią patrzeć, jak ich wrogowie cierpią... - Skrzywił się. - Kiedy sprawdzisz tę poszlakę?
- Dziś jeszcze dostanie odpowiedź...
- Dobrze będę czekał.- Odprowadził swojego szwagra wzrokiem i spojrzał na zegarek dochodziła osiemnasta, czyli czas przekonania się kto ma rację. Upewnił się, że jest sam i ruszy wyznaczone miejsce.
***
Para zakochany leżała w swoich obiciach opowiadając o swoim życiu, kiedy nagle usłyszeli, jak ktoś wchodzi do domu. Obaj pospiesznie wstali wyczekiwaniu na intruza. Sasuke zasłonił sobą chłopaka i spojrzał na rudowłosego mężczyznę.
- Kyuubi... - Szepną Naruto. Był strasznie zdenerwowany jeśli wuj go znalazł oznaczało to, że zabierze go do domu.
- Złamałeś umowę Uchiha... miałeś odwieź go do domu... - Wymierzył broń w stronę czarnowłosego.
- Niestety nie chciał tam wracać.
- Kyuubi, jak nas znalazłeś?! - Zapytał rozhisteryzowany chłopak.
- Uchiha broń...- Nie spuszczał wzroku z bruneta całkowicie ignorując pytanie siostrzeńca. - Wiem, że masz... nie każ mi do Ciebie strzelać...
- Dobrze... spokojnie. - Wyją powoli pistolet i położył go na ziemi kopiąc w stronę brązowookiego.
- Drugi też. - Sasuke zacisną szczękę i wyją broń należąca do Namikazego i zrobił to samo, co ze swoją.
- Naruto wyjdź. - Sięgnął po dwa pistolety. Schował swój do kabury.
- Nie... proszę... zostaw mnie... nie każ mi do tego potwora...
- Potwora? - Uśmiechnął się złośliwe. - Kogo masz na myśli... - wymierzył z broni blondyna w stronę bruneta.
- Ojca! - Chłopakowi napłynęły łzy do oczu. - Mordercę mojej matki...
- Oj... chyba muszę Ci coś wytłumaczyć... Minato wcale nie zabił twojej matki... ja to zrobiłem... - Uśmiechnął się wrednie.
- Co...?! - Chłopak stał w szoku.
- To ja zabiłem twoją głupią matkę... - Naruto ruszył w stronę swojego wuja wściekły jednak Sasuke go szybko powstrzymał.
- Dlaczego to zrobiłeś? - Zapytał Uchiha.
- Ty tego nie pamiętasz... bo byłeś jeszcze szczeniakiem, jednak twój brat już powinien. Kiedy moja siostra Cię urodził... – spojrzał na blondyna.- strasznie się zamartwiała, w końcu jej kochany mąż rządził połową miasta, a druga połowa była pod panowaniem Uchihów. Ciągłe walki doprowadzał do tego, że po obu stronach były ofiary. Jednak moja głupia siostrzyczka strasznie się bała o swojego męża, ale przed wszystkim o syna. Ta głupia zdzira oplotła sobie Minato wokół palca i była wstanie namówić go do wszystkiego, nawet do tego, aby zakopał topór wojny między Uchihami. Oczywiście myślałem, że po pierwszym spotkaniu Minato przestanie się wygłupiać jednak uznał, że to był genialny pomysł i należy rozbić z wrogiem interesy!
- I dlatego wrobiłeś w to Namikazego... - Powiedział czarnooki.
- Och... to by było zbyt proste... nie mogłem go wsadzić do paki, bo był mi potrzeby. Uchiha się go bali... ale musiałem popsuć ich relację. I jak z nieba wpadł mi twój wuj Madara, który groził Kushinie. To było dziecinnie proste zabiłem moją siostrę z broni Minato jednocześnie zapewniając mu alibi. Był akurat na kolacji z twoim ojcem... - uśmiechną się wrednie. - więc nie mógł tego zrobić... całe oskarżenie poszło na twojego wuja i Minato się na nim zemścił tym samym grzebiąc ugodę z Fugaku.
- Nie... to nie może być prawda... ja widziałem ojca! - Po pomieszczeniu rozszedł się głośny śmiech.
- Widziałeś mnie... ale że byłeś mały a do tego chory z wysoką gorączką to bardzo łatwo kochany wuj, który zawsze się z tobą bawił i kupował Ci najlepsze prezenty wmówił Ci, że widziałeś twojego ojca. Oczywiście wcześniej musiałem zasiać ziarno podejrzenia, więc zostawiłem „przypadkowo” dokumenty dotyczące morderstwa twojej matki.
- Nie ujdzie Ci to na sucho! Zabije Cię!
- Nie rozśmieszaj mnie Naruto jesteś tak samo słaby jak twoja matka... żądający pokoju! „Po co ta głupia walka? Nie możecie się dogadać... nie widzisz że giną ludzie” - Zaczął udawać głos blondyna. - Niestety twój ojciec jest w Ciebie ślepo zapatrzony tak jak w moja siostrę kiedyś, dlatego sam rozumiesz, że muszę Cię zabić... nie mogę pozwolić, aby dogadał się z Uchihami.
- Stracił byś na interesach co nie? - Powiedział z kpiną Sasuke.
- Jesteś bystry jak twój brat...
- Nienawidzi Cię!
- Nawet nie wiesz, jak ja bardzo nienawidzę Ciebie... masz kropka w kropkę zachowania mojej siostry... od samego początku wiedziałem, że będą z tobą problemy... i odkąd pamiętam próbowałem Cię zabić! Poluzowane przedmioty, na których się bawiłeś... pokazywałem Ci jak czyści się broń i przez przypadek zostawiłam u was w domu naładowany pistolet... zostawiałem Cię w galeriach, w których kręcili się ludzie Uchihów, aby Cię zgarnęli i nic! Zawsze wychodziłeś obroną rękę, a na dodatek musiałem być cholernie ostrożny więc zacząłem wykorzystywać ludzi...takich głupich jak twój kolega Kiba. Sądzisz, że sam wpadł na pomysł, aby zabrać Cię do klubu na terenie zachodu do tego konkretnego klubu? Myślisz, że kto mu to powiedział? Cały plan był perfekcyjny, w końcu znalazłeś się na terenie Uchihów. Ba! W klubie, który należy do synów Fugaku i co?! I zamiast spotkać starszego brata, który od razu by posłał Ci kulkę w głowę spotkałeś młodszego! Tego, który nigdy w życiu nie miał kontaktu z Minato... i nie wiedział jak wygląda on ani jego syn... a na dodatek wielkoduszny odwiózł Cię do domu! Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaki byłem wtedy wściekły. Sam Uchiha odwiózł Cię do domu i nie spadł Ci włos z głowy! Oczywiście nie poddałem się tak szybko, na drugi dzień byłem u ciebie i zabroniłem Ci się spotykać z kimkolwiek z zachodu wiedząc, że mnie nie posłuchasz. Zacząłem cierpliwe czekać widząc jak za każdym razem po Ciebie przyjeżdża i Cię dowozi aż w końcu miałeś poznać starszego brata. W tedy byłem wręcz pewny, że widzę Cię po raz ostatni.
- I co zdziwiłeś się? - Mężczyzna zacisnął mocno zęby.
- Nawet nie wiesz jak bardzo... jednak widząc twoje zachowanie Naruto... wystarczył Ci powiedzieć prawdę... że najbardziej ojcu zależny na tobie... W apteczce zostawiłem środki nasenne takie, że nie miałeś prawa przeżyć! Lecz ten cholerny przygłup przyszedł i Cię znalazł! I po raz kolejny zostałeś uratowany... ale tego już dość... jeśli ja cię nie zabiję zawsze będziesz się wywijał śmierci. Nie bój się zrobię to tak, że cała wina spanie na twojego chłopaka...
- Naprawdę tak sądzisz? - Za plecami rudowłosego rozszedł się zimny głos. Mężczyzna odwrócił się i napotkał niebieskie oczy.
- Minato... widzę, że nie jesteś sam...- Spojrzał na dwóch brunetów, którzy mierzyli do niego z broni.
- Oddaj broń zanim się zdenerwuje... - Kyubi przełknął głośno ślinę. Doskonale wiedział, że jest w kropce. Oddał pistolet Naruto i Sasuke. - Naprawdę chcesz mnie zdenerwować. - Zaczął wyjmować powoli swoją broń.
- Tylko bez numerów... - Powiedział straszy brunet. Kiedy Namikaze dostał trzeci pistolet młodszy z brunetów skuł go kajdankami.
- Dla bezpieczeństwa przestrzelił bym mu kolano. - Czarnooki uderzył brązowookiego w kark, tak że po chwili padł nieprzytomny na ziemię.
- Sądzę, że to wystarczy ojcze. - Powiedział Itachi.
- Też tak myślę... - Oparł Minato. - Choć Naruto wracamy do domu. - Chłopak wpatrywał się zszokowany w ojca jednak po chwili pokręcił głową.
- Nie... zostaję z Sasuke... - Przeniósł wzrok na swojego chłopaka, który nie wypuszczał go z objęć.
- Choć... nic mu nie zrobię... - Spojrzał nieprzychylnie na młodszego Uchihę.
- Nie uważacie... że należy im to wszystko wyjaśnić? - Zapytał Itachi patrząc na swojego brata.
- Masz rację Itachi... - Oparł Fugatu. - ale należy to zrobić w domu. Ten zdrajca może się obudzić, a wolałbym żeby był zamknięty.
- Zgadzam się... Naruto i Sasuke pojadą ze mną nie sadzę, że będą chcieli jechać osobno. Oczywiście twój syn będzie miał cały czas broń, a ja mogę Ci obiecać, że nie mam zamiaru targnąć się na jego życie. Niech twoi ludzie wezmą Kyubiego i go odpowiednio zamkną, później rozmówimy się co z nim zrobić. - Spojrzał na głowę klanu Uchiha. - Spotkajmy się u mnie i wszystko wyjaśnimy oraz podejmiemy decyzję co z nimi zrobić. - Spojrzał na parę stojącą przed nimi.
- Dobrze... będziemy z Itachim cały czas za wami... Namikaze. - Blondyn kiwną głowa i oddał broń Sasuke.
- Chodźcie... nie ma co tracić czasu.

2 komentarze:

  1. Hej,
    Itachi ukrył ich, z kim miał się spotkać Minato i Fukagu? czyżby z Itachim? Kyuubi ich odnalazł cieawe jak i to że on zabił Kushinę i od samego począku chciał zabić Naruto, ciekawe czy Minato słyszał całą rozmowę, pojawili się w samą porę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    wspaniały rozdział, Itachi ukrył Sasuke i Naruto, ciekawe z kim miał się spotkać Minato i Fukagu? czyżby właśnie z Itachim? nie, nie, Kyuubi ich odnalazł, ciekawe jak? i jak się okazało właśnie, to on zabił Kushinę i od samego początku chciał zabić Naruto, ciekawe czy Minato słyszał całą rozmowę, uff... pojawili się w samą porę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń