Rozdział 8
-
Sasuke, ale to nie jest sprawiedliwe! - Czarnowłosy chłopaka
przymkną oczy. Wiedział, że rozmowa z chłopakiem będzie trudna,
ale nie sądził, że aż tak.
-
Naruto sprawiedliwość z tego, co wiem jest ślepa i nic na to nie
poradzisz.
-
Nie gadaj mi głupot zawieramy pakt i ma być po równo, a nie
rozumiem, dlaczego ja mam dotrzymywać więcej zasad niż ty.
-
Dlatego, że zewnętrzne czynniki sprawiają, iż nie mogę dotrzymać
niektórych warunków.
-
To w takim razie ja też powinienem zrezygnować z niektórych
warunków i będzie po równo.
-
Ale ty możesz dotrzymać ich wszystkich!
-
Ale to nie sprawiedliwe! - Lewa brew bruneta zaczęła
niebezpieczniej drgać. Nie miał pojęcia, jak przekonać chłopaka,
ponieważ nawet logiczne argumenty do niego nie trafiały.
-
Życie nie jest sprawiedliwe i dobrze o tym wiesz... dotrzymaj
warunków proszę...
-
Jeśli nie jest, to po co żyć?
-
Skrzywdzę Cię... obiecuje... - Niebieskooki przewrócił ozami i
załapał go za rękę.
-
Oboje wiemy, że nie, więc groźby bez pokrycia nie robią na mnie
wrażenia.
-
Nie rozumiem dlaczego jesteś taki uparty? Powiedziałem, że zrobię
wszystko, co będę wstanie aby Cię nie zostawić, ale może mi się
to nie udać... nie możesz od mnie wymagać czegoś czego nie jestem
w stanie zrobić.
-
A ty możesz?
-
Naruto! To czy się zabijesz, czy też nie, zależy od Ciebie, a nie od
kogoś innego więc się zlituj!
-
A ty zrozum, że żyć tylko po to żeby żyć nie ma najmniejszego
sensu, kiedy w twoim życiu braknie celu! - Uchiha spojrzał na niego
wściekły, ale za chwilę się powstrzymał. Niebieskooki nie łamał
słowa, a więc trzeba było to na nim wymusić. Uśmiechną się
przebiegle.
-
Kochanie,....- Blondyn zmarszczył brwi.
-
Nie podoba mi się twój uśmiech...
-
Pozwól... że Cię przekonam, iż to ja mam rację... - Przerzucił
chłopaka przez ramię i skierował się w stronę sypialni.
***
Niebieskooki
mężczyzna po raz kolejny czytał list, który znalazł na swoim
biurku. Jeszcze przed godziną uważał, że najgorszą rzeczą jaka
może go spotkać była ucieczka jego jedynego syna ze szpitala.
Jednak okazało się, że może być gorzej i jest. Informacje, które
znajdowały się w liście były bardzo prawdopodobne. Minato nawet
podejrzewał, że coś takiego może mieć miejsce jednak nigdy nie
miał na to mocnych dowodów. Pomimo tego, że informacje dostał od
swojego największego wroga, to teraz wszystko układało się w
logiczną całość i nabierał sensu. Chociaż mężczyzna zaczynał
poznawać prawdę był na siebie wściekły. Mógł już o wiele
wcześniej się tego domyśleć. Jednak czy naprawdę mógł?
Osoba, która zawsze była uważana za przyjaciela okazała się
wrogiem numer jedne i do tego miała ona dostęp do wszystkich
informacji i to sam Namikaze umożliwiał jej ten dostęp!
Człowiekowi, który zagrażał jemu i jego rodzinie. Minato nie
potrafił zrozumieć dlatego ten, który należy do jego
sojuszników, który nienawidzi Uchihów tak samo, jak on zwrócił się
przeciwko niemu. Odłożył list na orzechowy blat i schował twarz
w dłoniach. Miał miało czasu, a musiał podjąć odpowiednią
decyzję, która może kosztować jego syna życie. Wziął głęboki
oddech i sięgną po swój telefon wykręcając numer znajdujący się
na końcu listu. W tym momencie mógł tylko i wyłącznie
zaryzykować i mieć nadzieje na łut szczęścia. Po dwóch
połączeniach po drugiej stronie słuchawki odezwał się niski
melodyjny głos.
-
Słucham?
-
Dzwonię w sprawię listu... chce się spotka i porozmawiać.
-
Bez ochrony w neutralnym miejscu... ja też będę sam.
-
Skąd mam mieć pewność?
-
Nie skrzywdziłem pana syna chociaż nie raz miałem taką możliwość,
ponadto ochroniłem przed nim samym ,a także ukryłem go w
bezpiecznym miejscu i dałem mu najlepsza ochronę.
-
Wolałbym abyś mi zwrócił Naruto, będzie bardziej bezpieczny ze
mną.
-
Z całym szacunkiem, ale będąc pod pańską opieką dwa razy
próbował sobie odebrać życie...
-
Jak to dwa?!
-
Za drugim razem próbował się zastrzelić. - Powiedział znudzony.-
Jednak na całe szczęście nic mu się nie stało... to co ma pan
ochotę się spotkać?
-
Dobrze podaj miejsce i czas. - Mężczyzna zapisał na kartce adres
spotkania i się rozłączył. Patrzył chwilę na swoje pismo i
wyciągną z biurka broń. Sprawdził magazynek i schował pistolet.
Ruszył w stronę wyznaczonego miejsca. Miał nadzieje, że wszystko
się wyjaśni i odzyska syna.
***
-
Skarbie gniewasz się na mnie? - Zapytał się brunet patrząc na
plecy swojego chłopaka. Wyciągnął rękę delikatnie głaszcząc
go po biodrze. Przysunął się do niego całując w kark. - Ej...
lisku...
-
Nie... - Odwrócił się w jego stronę z niezadowoloną miną. - Ale
to było nieuczciwe zagranie...
-
Nie miałem lepszego pomysłu, aby Cię zmusić do tej obietnicy.-
Uśmiechnął się nikle patrząc na malinki, które mu zostawił
kilka minut temu.
-
Wymuszone się nie liczy!
-
Nie prawda liczy się i to podwójnie. - Sasuke się zaśmiał, kiedy
chłopak nabrał w pliczki powietrza wyglądał teraz jak gruby lis.
Wtuli twarz w czubek głowy chłopaka czule go całując. - Nawet nie
wiesz jaki jestem teraz szczęśliwy...- Szepnął zamykając oczy.
-
Ja jeszcze bardziej... - Powiedział cicho Naruto wtulając się w
silne ramiona kochanka, miał nadzieję, że jak jutro się obudzi to
nie okaże to się głupim snem.
Niebieskooki
blondyn obudził się rano i spostrzegł, ze w łóżku jest sam.
Wstał gwałtownie rozglądając się po pomieszczeniu. Zagryzł
nerwowo wargi i zbiegł szybko na dół gdzie przykuchenne zobaczył
czarnookiego, który robił jajecznice. Odetchną z ulgą i poszedł
do swojego chłopaka.
-
Co pysznego mi gotujesz? - Uchiha odkręcił się w stronę
Uzumakiego całując go na powitanie.
-
Jajecznicę mam nadzieje, że lubisz? - Chłopak przytaknął głową,
prawda była taka, że był tak głody, że zjadłby wszystko, co by
mu dał brunet. - To dobrze idź się ogarnij, a ja za chwilę
skończę. - Chłopak po raz kolejny pokiwał głową i pobiegł się
umyć i ubrać. Po kilku minutach po raz kolejny w domu rozszedł się
dźwięk schodzenia po schodach. Kiedy niebieskooki wszedł do
pomieszczenia zobaczył naszykowaną dla niego porcję pożywnego
śniadania. Usiadł przy Sasuke i spojrzał na jego telefon, w którym
coś pisał.
-
Ej! Z kim mnie zdradzasz?! - Wyciągnął mu urządzenie z dłoni
patrząc na treść. - Do mnie takich penatów nie piszesz.
-
To szyfr łajzo... - Zabrał mu telefon i dokończył wiadomość.
-
Szyfr... jasne, bo Ci uwierzę.
-
No tak piszę z Itachim, ale kiedy pisalibyśmy otwarcie każdy by
mógł wziąć telefon i przeczytać wiadomości a tak jak ktoś
przeczyta to pomyśli, że mój brat jest nadzwyczaj romantyczny... -
Spojrzał na sceptyczną minę chłopaka i westchnął. - Patrz
należy czytać na zmianę pierwszą i ostatnią literę każdego
słowa. Zaczynamy od pierwszej. - Podał po raz kolejny telefon
chłopakowi, który zacząć czytać względem wskazanej instrukcji.
-
„Ojciec jest wściekły. Szukają was” - Spojrzał na bruneta i
oddał mu telefon. - Dobra nie miałem racji. - Zaczął jeść
jajecznicę. Sasuke szeroko się uśmiechnął i cmoknął go w
skroń.
***
Minato
chodził nerwowo po pokoju. Plan, który wczoraj został
zaakceptowany przez obie strony był samobójstwem. Słowo, że nic
się nie stanie było mało warte, ale co mu innego pozostało?
Warknął wściekły i usiadł na fotelu. Po chwili do pomieszczenia
wszedł rudowłosy mężczyzna.
-
Powiedz, że go masz...
-
Nie... ale mam poszlakę...
-
Poszlakę?
-
Jeszcze jej nie sprawdziłem.
-
To mogę wiedzieć na co do jasne cholery czekasz?!
-
Uspokój się nerwy w niczym Ci nie pomogą.
-
Kyuubi! Mój syn znikną i po przetrząśnięciu całego miasta dalej
go nie znalazłem i ty mi mówisz, że mam być spokojny?! - Krzykną
wściekły zacisnął dłonie na oparciach fotela. Wziął głęboki
oddech i spojrzał na niego chłodnym wzrokiem. - Co to za poszlaka?
-
Doszły mnie słuchy, że Uchiha porwali Naruto...
-
Skąd masz tę wiadomość?
-
Od dobrego informatora... jeszcze jej nie sprawdziłem.
-
A uważasz ją za prawdziwą?
-
A czemu by nie?
-
Może dlatego, że jeśli Uchiha miałby mojego syna już by mnie o
tym poinformował...
-
A może chce Cię przetrzymać abyś z miękł? - Minato zmrużył
oczy zastanawiając się nad tą opcją. Po dłuższej chwili kiwną
głową.
-
Masz racje... Uchiha lubią patrzeć, jak ich wrogowie cierpią... -
Skrzywił się. - Kiedy sprawdzisz tę poszlakę?
-
Dziś jeszcze dostanie odpowiedź...
-
Dobrze będę czekał.- Odprowadził swojego szwagra wzrokiem i
spojrzał na zegarek dochodziła osiemnasta, czyli czas przekonania
się kto ma rację. Upewnił się, że jest sam i ruszy wyznaczone
miejsce.
***
Para
zakochany leżała w swoich obiciach opowiadając o swoim życiu,
kiedy nagle usłyszeli, jak ktoś wchodzi do domu. Obaj pospiesznie
wstali wyczekiwaniu na intruza. Sasuke zasłonił sobą chłopaka i
spojrzał na rudowłosego mężczyznę.
-
Kyuubi... - Szepną Naruto. Był strasznie zdenerwowany jeśli wuj go
znalazł oznaczało to, że zabierze go do domu.
-
Złamałeś umowę Uchiha... miałeś odwieź go do domu... -
Wymierzył broń w stronę czarnowłosego.
-
Niestety nie chciał tam wracać.
-
Kyuubi, jak nas znalazłeś?! - Zapytał rozhisteryzowany chłopak.
-
Uchiha broń...- Nie spuszczał wzroku z bruneta całkowicie
ignorując pytanie siostrzeńca. - Wiem, że masz... nie każ mi do
Ciebie strzelać...
-
Dobrze... spokojnie. - Wyją powoli pistolet i położył go na ziemi
kopiąc w stronę brązowookiego.
-
Drugi też. - Sasuke zacisną szczękę i wyją broń należąca do
Namikazego i zrobił to samo, co ze swoją.
-
Naruto wyjdź. - Sięgnął po dwa pistolety. Schował swój do
kabury.
-
Nie... proszę... zostaw mnie... nie każ mi do tego potwora...
-
Potwora? - Uśmiechnął się złośliwe. - Kogo masz na myśli... -
wymierzył z broni blondyna w stronę bruneta.
-
Ojca! - Chłopakowi napłynęły łzy do oczu. - Mordercę mojej
matki...
-
Oj... chyba muszę Ci coś wytłumaczyć... Minato wcale nie zabił
twojej matki... ja to zrobiłem... - Uśmiechnął się wrednie.
-
Co...?! - Chłopak stał w szoku.
-
To ja zabiłem twoją głupią matkę... - Naruto ruszył w stronę
swojego wuja wściekły jednak Sasuke go szybko powstrzymał.
-
Dlaczego to zrobiłeś? - Zapytał Uchiha.
-
Ty tego nie pamiętasz... bo byłeś jeszcze szczeniakiem, jednak
twój brat już powinien. Kiedy moja siostra Cię urodził... –
spojrzał na blondyna.- strasznie się zamartwiała, w końcu jej
kochany mąż rządził połową miasta, a druga połowa była pod
panowaniem Uchihów. Ciągłe walki doprowadzał do tego, że po obu
stronach były ofiary. Jednak moja głupia siostrzyczka strasznie się
bała o swojego męża, ale przed wszystkim o syna. Ta głupia zdzira
oplotła sobie Minato wokół palca i była wstanie namówić go do
wszystkiego, nawet do tego, aby zakopał topór wojny między Uchihami.
Oczywiście myślałem, że po pierwszym spotkaniu Minato przestanie
się wygłupiać jednak uznał, że to był genialny pomysł i należy
rozbić z wrogiem interesy!
-
I dlatego wrobiłeś w to Namikazego... - Powiedział czarnooki.
-
Och... to by było zbyt proste... nie mogłem go wsadzić do paki, bo
był mi potrzeby. Uchiha się go bali... ale musiałem popsuć ich
relację. I jak z nieba wpadł mi twój wuj Madara, który groził
Kushinie. To było dziecinnie proste zabiłem moją siostrę z broni
Minato jednocześnie zapewniając mu alibi. Był akurat na kolacji z
twoim ojcem... - uśmiechną się wrednie. - więc nie mógł tego
zrobić... całe oskarżenie poszło na twojego wuja i Minato się na
nim zemścił tym samym grzebiąc ugodę z Fugaku.
-
Nie... to nie może być prawda... ja widziałem ojca! - Po
pomieszczeniu rozszedł się głośny śmiech.
-
Widziałeś mnie... ale że byłeś mały a do tego chory z wysoką
gorączką to bardzo łatwo kochany wuj, który zawsze się z tobą
bawił i kupował Ci najlepsze prezenty wmówił Ci, że widziałeś
twojego ojca. Oczywiście wcześniej musiałem zasiać ziarno
podejrzenia, więc zostawiłem „przypadkowo” dokumenty dotyczące
morderstwa twojej matki.
-
Nie ujdzie Ci to na sucho! Zabije Cię!
-
Nie rozśmieszaj mnie Naruto jesteś tak samo słaby jak twoja
matka... żądający pokoju! „Po co ta głupia walka? Nie możecie
się dogadać... nie widzisz że giną ludzie” - Zaczął udawać
głos blondyna. - Niestety twój ojciec jest w Ciebie ślepo
zapatrzony tak jak w moja siostrę kiedyś, dlatego sam rozumiesz, że
muszę Cię zabić... nie mogę pozwolić, aby dogadał się z
Uchihami.
-
Stracił byś na interesach co nie? - Powiedział z kpiną Sasuke.
-
Jesteś bystry jak twój brat...
-
Nienawidzi Cię!
-
Nawet nie wiesz, jak ja bardzo nienawidzę Ciebie... masz kropka w
kropkę zachowania mojej siostry... od samego początku wiedziałem,
że będą z tobą problemy... i odkąd pamiętam próbowałem Cię
zabić! Poluzowane przedmioty, na których się bawiłeś...
pokazywałem Ci jak czyści się broń i przez przypadek zostawiłam
u was w domu naładowany pistolet... zostawiałem Cię w galeriach, w
których kręcili się ludzie Uchihów, aby Cię zgarnęli i nic!
Zawsze wychodziłeś obroną rękę, a na dodatek musiałem być
cholernie ostrożny więc zacząłem wykorzystywać ludzi...takich
głupich jak twój kolega Kiba. Sądzisz, że sam wpadł na pomysł, aby zabrać Cię do klubu na terenie zachodu do tego konkretnego
klubu? Myślisz, że kto mu to powiedział? Cały plan był
perfekcyjny, w końcu znalazłeś się na terenie Uchihów. Ba! W
klubie, który należy do synów Fugaku i co?! I zamiast spotkać
starszego brata, który od razu by posłał Ci kulkę w głowę
spotkałeś młodszego! Tego, który nigdy w życiu nie miał
kontaktu z Minato... i nie wiedział jak wygląda on ani jego syn... a
na dodatek wielkoduszny odwiózł Cię do domu! Nawet nie zdajesz
sobie sprawy jaki byłem wtedy wściekły. Sam Uchiha odwiózł Cię
do domu i nie spadł Ci włos z głowy! Oczywiście nie poddałem się
tak szybko, na drugi dzień byłem u ciebie i zabroniłem Ci się
spotykać z kimkolwiek z zachodu wiedząc, że mnie nie posłuchasz.
Zacząłem cierpliwe czekać widząc jak za każdym razem po Ciebie
przyjeżdża i Cię dowozi aż w końcu miałeś poznać starszego
brata. W tedy byłem wręcz pewny, że widzę Cię po raz ostatni.
-
I co zdziwiłeś się? - Mężczyzna zacisnął mocno zęby.
-
Nawet nie wiesz jak bardzo... jednak widząc twoje zachowanie
Naruto... wystarczył Ci powiedzieć prawdę... że najbardziej ojcu
zależny na tobie... W apteczce zostawiłem środki nasenne takie, że
nie miałeś prawa przeżyć! Lecz ten cholerny przygłup przyszedł
i Cię znalazł! I po raz kolejny zostałeś uratowany... ale tego
już dość... jeśli ja cię nie zabiję zawsze będziesz się
wywijał śmierci. Nie bój się zrobię to tak, że cała wina
spanie na twojego chłopaka...
-
Naprawdę tak sądzisz? - Za plecami rudowłosego rozszedł się
zimny głos. Mężczyzna odwrócił się i napotkał niebieskie oczy.
-
Minato... widzę, że nie jesteś sam...- Spojrzał na dwóch
brunetów, którzy mierzyli do niego z broni.
-
Oddaj broń zanim się zdenerwuje... - Kyubi przełknął głośno
ślinę. Doskonale wiedział, że jest w kropce. Oddał pistolet
Naruto i Sasuke. - Naprawdę chcesz mnie zdenerwować. - Zaczął
wyjmować powoli swoją broń.
-
Tylko bez numerów... - Powiedział straszy brunet. Kiedy Namikaze
dostał trzeci pistolet młodszy z brunetów skuł go kajdankami.
-
Dla bezpieczeństwa przestrzelił bym mu kolano. - Czarnooki uderzył
brązowookiego w kark, tak że po chwili padł nieprzytomny na
ziemię.
-
Sądzę, że to wystarczy ojcze. - Powiedział Itachi.
-
Też tak myślę... - Oparł Minato. - Choć Naruto wracamy do domu.
- Chłopak wpatrywał się zszokowany w ojca jednak po chwili
pokręcił głową.
-
Nie... zostaję z Sasuke... - Przeniósł wzrok na swojego chłopaka,
który nie wypuszczał go z objęć.
-
Choć... nic mu nie zrobię... - Spojrzał nieprzychylnie na
młodszego Uchihę.
-
Nie uważacie... że należy im to wszystko wyjaśnić? - Zapytał
Itachi patrząc na swojego brata.
-
Masz rację Itachi... - Oparł Fugatu. - ale należy to zrobić w
domu. Ten zdrajca może się obudzić, a wolałbym żeby był
zamknięty.
-
Zgadzam się... Naruto i Sasuke pojadą ze mną nie sadzę, że będą
chcieli jechać osobno. Oczywiście twój syn będzie miał cały
czas broń, a ja mogę Ci obiecać, że nie mam zamiaru targnąć się
na jego życie. Niech twoi ludzie wezmą Kyubiego i go odpowiednio
zamkną, później rozmówimy się co z nim zrobić. - Spojrzał na
głowę klanu Uchiha. - Spotkajmy się u mnie i wszystko wyjaśnimy
oraz podejmiemy decyzję co z nimi zrobić. - Spojrzał na parę
stojącą przed nimi.
-
Dobrze... będziemy z Itachim cały czas za wami... Namikaze. -
Blondyn kiwną głowa i oddał broń Sasuke.
-
Chodźcie... nie ma co tracić czasu.
Hej,
OdpowiedzUsuńItachi ukrył ich, z kim miał się spotkać Minato i Fukagu? czyżby z Itachim? Kyuubi ich odnalazł cieawe jak i to że on zabił Kushinę i od samego począku chciał zabić Naruto, ciekawe czy Minato słyszał całą rozmowę, pojawili się w samą porę...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Itachi ukrył Sasuke i Naruto, ciekawe z kim miał się spotkać Minato i Fukagu? czyżby właśnie z Itachim? nie, nie, Kyuubi ich odnalazł, ciekawe jak? i jak się okazało właśnie, to on zabił Kushinę i od samego początku chciał zabić Naruto, ciekawe czy Minato słyszał całą rozmowę, uff... pojawili się w samą porę...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie