Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ita&Naru. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ita&Naru. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 2 maja 2016

Frima

Rozdział 5

 
     Nasze pocałunki z coraz bardziej czułych i delikatnych przeradzały się w namiętne. Poczułem jak miękkie wargi mojego kochanka schodzą na moją szyję, zostawiając na niej mokre ślady. Z moich ust wyrwał się pomruk zadowolenia. Uwielbiałem być pieszczony w tym miejscu, a Itachi najwyraźniej zdawał sobie z tego sprawę, co mnie bardzo cieszyło. Nagle brunet zaprzestał jakichkolwiek czynności i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. W jego oczach było coś drapieżnego co mnie trochę przerażało.

- Mam na Ciebie ochotę Naruto.

        Kiedy tylko usłyszałem te słowa poczułem jak moja twarz robi się gorąca. Na pewno jestem czerwony jak burak! Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć lub zrobić jakikolwiek znak, mój narzeczony wziął mnie na ręce niczym pannę młodą i skierował się na piętro. Wszedł do swojego pokoju i położył mnie na dużym łóżku. Nie zdążyłem nawet rozejrzeć się po pomieszczeniu, ponieważ przed moją twarzą nagle pojawiła się twarz Itachiego, który od razu połączył nasze wagi w pocałunku. Jego dłonie błądziły pomimo ciele czule je pieszcząc, było to takie zmysłowe i przyjemne. To nowe uczucie jest zupełnie inne niż kiedy to sam robię. Nie chciałem żeby ta chwila kiedykolwiek się skończyła. Z mojego gardła wyrwał się krzyk kiedy poczułem gorący, mokry język Itachiego na mojej męskości. Ten facet doprowadza mnie do szaleństwa. Mój oddech znowu przyśpieszy jak za pierwszym razem, a serce za wszelką cenę chciało opuścić moją klatkę piersiową. Czułem, że za chwilę się to skończy już dłużej nie mogłem wytrzymać i czekałem na spełnienie. Jednak w tedy ciepłe wargi bruneta z nikły a zamiast tego poczułem jak jeden długi, lepki i zimny palec Itachiego we mnie chodzi. Jęknąłem zaskoczony tym dziwnym doznaniem. Doskonale czułem jak mój narzeczony bacznie mi się przygląda jednocześnie składając delikatne pocałunki wokół mojej męskości. Jego śliski palec cały czas poruszał się we mnie jednak po chwili poczułem, jak dokłada kolejny palec. Zaczął mnie dokładnie rozciągać poświęcając tej czynność sporo czasu. Nagle przez moje ciało przeszedł dziwny prąd a ja aż wygoiłem się w łuk i sapnąłem zaskoczony. Był to wspaniałe uczucie, a na dodatek Itachi co chwile muskał palcami to niesamowite miejsce. Niekontrolującą cię jzupełnie zaczęłam nabijać się na jego place cicho pojękując. Było mi niesamowicie dobrze, niestety mój narzeczony miał chyba o tym inne zdanie ponieważ zabrał ze mnie swoje palce.

-Itachi...- Oparłem się na przedramionach i spojrzałem na niego niezadowolony. Pomimo tego, że to niemożliwe zrobiłem się jeszcze bardzie czerwony niż byłem jak tyko zobaczyłem bruneta. Czarnooki klęczał na łóżku i właśnie w tym momencie rozprowadzał po swojej męskości żel. Chłopak miał o wiele większego penisa niż ja co mnie zawstydziło, jednak mimo to nie oderwałem od niego wzroku. Ba nawet miałem niepohamowaną ochotę skosztowania jego czerwonego, lepkiego członka na którym widać było żyłki. Aż oblizałem zachłannie wargi, jestem straszniejsze ciekawy jak smakuje.

- Robiłeś to już kiedyś? - Zamyślenia wyrwał mnie niski głos Itachego, który mnie obserwował.

- Nie. - Odpowiedziałem szybko widząc jak Itachi nerwowo zgryza wargę.

- A chcesz to zrobić? - Spojrzała na niego zaskoczony. On chyba sobie w tym momencie żartował. Wstałem szybko i podszedłem do niego na czworaka.

- Naprawdę teraz zadajesz takie pytania? W momencie kiedy prawie wariuje bez twojego dotyku. Muszę Cię niestety ze smutkiem poinformować, że masz skończyć to co zacząłeś. - Kleknąłem naprzeciwko niego i go pocałowałem ciągnąć go jednocześnie na siebie. Upadłem na łóżko a czarnooki nad mną zawisł pogłębiając pocałunek. Czułem jak jego dłoń sunie się po moim udzie delikatnie je podnosząc. Podniosłem nogę i położyłem ją na ramieniu mojego narzeczonego, tym samym dając mu łatwiejszy dostęp. Chłopak przerwał pocałunek i spojrzał mi w oczy.

- Jak będziesz chciał przerwać to mów mi o tym od razu, dobrze?

     Kiwnąłem tylko głową i od razu poczułem jak gorąca, wilgotna męskość Itachego wsuwa się we mnie. Nie było to przyjemne, czułem jak do moich kącików napływają łzy, a z moich ust wyrywa się jęk bólu. Pomimo tego iż Uchiha przyłożył dużych starań do rozciągnięcia mnie odczułem ból. Wziąłem głęboki oddech i przymknąłem oczy starając się przyzwyczaić wtedy też poczułem mokrą dłoń na mojej męskości, która zaczęła mi dogadzać. Brunet zaczął się powoli poruszać, a mój oddech znacznie przyśpieszył. Nagle znów poczułem ten niesamowity prąd i otworzyłem szeroko oczy. Naprzeciwko mnie znajdowały się dwa czarne tunele, które wręcz mnie pożerały. Itachi po raz kolejny dotknął mojej prostaty, a z moich ust wyrwał się zawstydzający jęk. Wiedziałem, że chłopak robi to specjalnie. Wyciągnęłam dłoń w stronę jego twarzy i złapałem go delikatnie za włosy, które uwolnił się z jego kucyka. Brunet od razu się nad mną nachyli i zaczął pieścić moją szyje jednocześnie przyśpieszając swoje ruchy. To już było dla mnie za wiele. Moje biodra zaczęły poruszać się same i po chwili poczułem jak wszystkie moje mięśnie się napinają, a przez moje ciało przechodzi dreszcz. Wygiąłem się w łuk i doszedłem z głośnym jękiem. Przez chwilę nie wiedziałem co się stało. W głowie mi szumiało, a przed oczami wirował mi cały obraz. Próbowałem się uspokoić i dojść do siebie jednak nie było mi to dane. Czułem na mojej szyj mokre usta mojego narzeczonego, a na męskości jego zręczną rękę. Chciałem żeby przestał lecz w tym momencie uświadomiłem sobie, że on cały czas jest we mnie i jeszcze nie doszedł. Znów poczułem ten dziwny ucisk spowodowany przez krew w moim penisie. W tym czasie Itachi zrobił coś dziwnego. Mężczyzna zamienił pozycje tak, że to ja teraz byłem na nim. Spojrzałem na niego zaskoczony i poczułem jak delikatnie się we mnie porusza.

- Mocniej... - cholera tak bardzo potrzebowałem jego dotyku.

- Aniołku, to ty musisz to sprawić... - Poruszył sugestywnie biodrami. - To tak jakbyś ujeżdżał konia, no dalej... wiem, że potrafisz...

     Nie nawiedzę go! To było krępujące i zawstydzające. W ogóle jak on mógł!!! Kurwa! Ash! Wiedziałem, że nie mogę inaczej nie tylko z jego powodu ale również ze swoich.. Oparłem dłonie na jego klatce piersiowej i zacząłem poruszać biodrami w górę i w dół jednocześnie kręcąc nimi. Było mi bardzo dobrze. Poczułem jak Itachi dokonuje własnych ruchów i powoli jęczy. Wadziłem po jego rozpalonej twarzy, że jest mu dobrze. Najgorsze w tym wszystkim, że dotykał mojej prostaty cały czas ją stymulując! Doskonale czułem jak zaciska dłonie na moich pośladkach, jednocześnie dociskając je do siebie. Ja również po raz kolejny doznałem tego niesamowitego doznania, który pozbawiał mnie świata realnego.

- Tak.. Aniołku...- Tyle usłyszałem przed nadejściem mgły, spokoju i dziwnego ciepła, które się we mnie rozlało. Czułem jedynie jak moje ciało samoistnie wygina się w łuk a ja osiągam spełnienie. Nawet nie wiedziałem kiedy pochłonęła mnie ciemność...

***

      Samego rana obudziły mnie pierwsze promienie słońca, a ja zachodziłem w głowię dlaczego nie opuściłem na noc tych cholernych rolet. Otworzyłem leniwe oczy i spojrzałem na czyjąś rękę która mnie w tym momencie obejmowała. Przeniosłem wzrok na właściciela owej kończyny i zobaczyłem nie kogo innego jak mojego narzeczonego, który spał sobie w najlepsze. Trzeba przyznać, że wygląda słodko jak śpi niczym aniołek, jego długie czarne włosy były w kompletnym nie ładzie jednak tylko dodawany mu uroku. Odgarnąłem kilka czarnych kosmyków z jego twarzy i zobaczyłem na jego szyi malinki. Zmrużyłem oczy zastanawiając się skąd MÓJ narzeczony ma te ślady. Wstałem gwałtownie zamiarem żądania wyjaśnień, kiedy w moje oczy rzuciła mi się moja ręka, nogi i kawek brzucha, które również były pokryte czerwonymi punkcikami. I w tym właśnie momencie przypomniałem sobie co wczoraj robiliśmy. Od razy zrobiłem się czerwony i przełknąłem ślinę. Itachi był naprawdę bardzo dobry w te klocki jak za każdym razem będzie wyglądało tak nasze zbliżenie to będę musiał się doszkolić w tej materii. Ciekawe czy istnieją jakieś poradniki, bo nie mam zamiaru oglądać pornosów. Hmmm zastanawiam się gdzie Itachi się tego nauczył, mam nadzieję, że ten cały Deider nie ma nic wspólnego z umiejętnościami mojego narzeczonego, bo nie ręczę za siebie. Wstałem z łóżka i skierowałem się w stronę mojego pokoju w celu wzięcia czystych ubrań. Potrzebowałem prysznica. Wszedłem do pomieszczenia, w którym nie było drzwi, szczerze powiedziawszy to mój narzeczony ma dużo siły jeśli potrafi sam wyważyć drzwi. Skierowałem się od razu w stronę szafy, w której znajdowały się moje ubrania, jednak przed otworzeniem jej powstrzymało mnie lustro. To co w im zobaczyłem przeraziło mnie. Od stóp po samą szczękę byłem w czerwonych punkcikach jest ich chyba z milion, które bardzo dobrze kontrastowały się ze strupami na moich nogach i rękach. Na dodatek cały brzuch i uda miałem brudne w spermie. Odwróciłem się szybko tyłem przyglądając się mojemu tyłkowi, na którym o zgrozo też były malinki! Itachiego chyba już całkowicie powaliło! Oprócz malinek na moich biodrach i pośladkach znajdowały się siniaki, które miały kształt palców... Boże jak ja się w szkolę pokarze?! No i na dodatek moi rodzice, chociaż oni pewnie to oleją...

-Co ty robisz? - Podskoczyłem przestraszony do góry i spojrzałem na bruneta, który stał w progu tak jak go Pan Bóg stworzył.

-Itachi! Nie strasz mnie tak, bo zawału dostanę!- Złapałem się za serce i wziąłem głęboki oddech. - Chciałem wziąć ubrania i pójść pod prysznic. A ty już nie śpisz?

- Obudziłeś mnie jak tak gwałtowanie wstawałeś. Zmartwiłem się trochę, bo mówiłem do Ciebie a ty wyglądałeś jakbyś mnie nie słyszał. Wszystko w porządku? - Czarnooki podszedł do mnie i delikatnie mnie przytulił.

- Nie, zobacz jak ja wyglądam. - Odsunąłem się od niego żeby miał lepszy widok.

- Jak zwykle pięknie o co Ci chodzi? - Jak Boga kocham zabije go kiedyś...

- O malinki. Wyglądam jakbym w mrowisko wpadł! Mówiłem Ci, żebyś nie robił mi ich widocznych miejscach. -Chłopak się jedynie uśmiechnął na moje słowa i szybko pokonał dzielącą nas odległość. Złapał mnie za tyłek i przyciągnął do siebie.

- Dobrze wiesz, ze nie mogłem się powstrzymać. - Zaczął od razu pieścić mnie po szyj, którą odchyliłem do tyłu dając mu większe pole do popisu. Westchnąłem cicho, uwielbia jak tak robi. Dobrze nie zabije go.... - A tak w ogóle jak się czujesz? - Pogłaskał mnie po mojej zgrabnej pupie.

- Całkiem nieźle. - Mruknąłem z pod przymiętych powiek jednocześnie czując jak zaczyna masować mój tyłeczek.

- To w takim razie może wrócimy do sypialni? Znów mam na Ciebie ochotę... - Szepnął mi do ucha a następnie zacisną na nim swoje zęby. Z moich ust po raz kolejny wyrwał się zawstydzający jęk. Jednak go zabije....

- Miałem wziąć prysznic... - Po tych słowach znalazłem się w ramionach Itachiego, który kierował się w stronę łazienki jednocześnie mnie całując. Coś czuję, że dzisiejszego dnia nic pożytecznego nie zrobimy. Chociaż z drugiej strony poznawania własnych ciał nawzajem też jest pożyteczny. 











Moi mili mam nadzieję, że wypoczęliście w majówkę! Ten rozdział  dedykuje maturzysto. Dacie sobie radę wierzę w was! ;) 
Zachęcam was do oddawania głosów w ankiecie!!!! Na razie prowadzi opowiadanie "To nie przypadek" ale wszystko się może zmienić, to zależny tylko i wyłącznie od was ;)
Przesyłam buziaki i pozdrawiam!

niedziela, 10 kwietnia 2016

Firma

Rozdział 4


-A więc to, co mówił twój brat jest prawdą.

            Gdy usłyszałem obcy głos spojrzałem na Itachiego, który się spiął. Widać było od razu, że przybysz nie jest mile widziany przez mojego narzeczonego, jednak nie maiłem pojęcia, czym to jest spowodowane. No i co było tą prawdą? Wychyliłem się za Uchihę, który zasłaniał intruza. Kiedy już go dojrzałem musiałem przyznać, że był ładny. Ba nawet bardzo ładny, jak bym go zobaczył gdzieś tyłem na ulicy mógłbym go pomylić z dziewczyną. Był wyższy od mnie, ale zarazem niższy od Itachiego. Miał długie blond włosy, a na środku głowy zrobionego kucyka, a długa grzywka przysłaniała jedno oko. Jego niebieskie oczy nie dorównywały moim. Po jego twarzy było widać, że chłopak jest zły, a w głosie dało się usłyszeć nutę żalu.

- Nawet nie raczysz odpowiedzieć? - Itachi na te słowa odwrócił się w stronę chłopaka i zlustrował go od góry do dołu.

- O ile dobrze pamiętam już wszystko Ci wyjaśniłem. Sądziłem, że wszystko rozumiałeś.

- Nie zrozumiałem i nie zrozumie! Jesteśmy ze sobą pięć lat! A ty z dnia na dzień oznajmiasz mi, że to koniec bez słowa wyjaśnieniach. I to, dla kogo?! Jakiegoś głupiego szczeniaka?! Tylko dlatego, że jest bogaty! - Spojrzał na mnie wściekle, a ja patrzyłem na niego nie za bardzo ogarniając, co się dookoła mnie dzieje.

-Deidera nie rób scen. Jak wszystko zrozumiałeś to idź już sobie i nie wracaj, bo nic tym nie wskórasz.

- Ostrzegam Cię Itachi nie pogrywaj ze mną... Jeśli nie chcesz być ze mną, to nie będziesz z nikim.

-Grozisz mi?

-Nie, ja Cię tylko ostrzegam. Masz wybór ja albo on i tylko jedna odpowiedź jest słus...

-On. - Chłopak się aż zagotował na tą odpowiedź.

- A więc sam tego chciałeś! - Krzyknął i trzasną drzwiami. Itachi westchnął i się odwrócił w moją stronę wiedziałem, że chce ze mną porozmawiać, jednak ja nie chciałem rozmawiać z nim. Zeskoczyłem szybko z blatu i zebrałem z podłogi moją koszulkę i spodnie.

-Naruto!- Brunet złapał mnie za nadgarstek. - Poczekaj, to nie jest tak jak myślisz. - Spojrzałem na niego i nie wiedziałem, co mam o tym myśleć.

- Nie wydaje mi się. – Wyrwałem dłoń i szybko pobiegłem na górę. Wpadłem do mojego pokoju i zamknąłem za sobą drzwi na klucz. Zsunąłem się po drzwiach w dół chowając twarz w rękach. Chciało mi się płakać. Myślałem, że wszystko jakoś się ułoży. Poznałem bliżej Itachiego przez te kilka dni i się nawet do niego przekonałem jednak ten incydent przeszedł moje oczekiwania. Jak on mógł go tak potraktować? Mój narzeczony był bez serca interesujący się tylko i wyłącznie swoim dobrem nic się dla niego nie liczyło, a na pewno już nie ten biedny chłopak. Na pierwszy rzut oka był widać, że blondyn kocha Itachiego, no bo kto przyjechałby tyle drogi w celu uzyskania wyjaśnień. Nic nie znaczyło dla niego pięć lat związku! Od tak odstawił go dla mnie z kwitkiem, jakby był popsutą zabawką. Dlatego też nie sądzę, że ja kiedykolwiek i cokolwiek będę dla niego znaczyć. Znudzę się mu prędzej czy później. Mam już dość swojego życia i chyba pora go zakończyć… Zamyślenia wyrwał mnie głos dochodzący za drzwi.

-Naruto pozwól mi to wyjaśnić! To nie jest tak jak myślisz!

             Poczułem szarpnie za drzwi i automatycznie się od nich odsunąłem. Poczłapałem na koniec pokoju siadając w koncie pomiędzy ścianą a komodą. Pamiętam, że zawsze tak się chowałem jak byłem mały. Zawsze chciałem mieć pewność, że nikt nie zobaczy moich łez, które zbyt często wypływają z moich oczu. Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, że jestem słaby, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że nikt nie chce wyciągnąć do mnie dłoni i zaoferować pomoc.

- Otwórz te drzwi! Porozmawiaj ze mną, aniołku, proszę zależy mi na tobie!

            Usłyszałem jak uderzył w drzwi. Spojrzałem w tamtą stronę, ale nic nie zobaczyłem. Przeszkadzały mi w tym łzy płynące z moich oczu. Drżącymi dłońmi obiłem kolana chowając w nich głowę. Niech mnie zostawi. Nie chce słuchać jego kłamstw. Ja potrzebuję miłości, a co chwilę ktoś mnie rani. Nie rozumiem tego i nie chcę zrozumieć… ja nie chce już żyć.

- Naruto słyszysz mnie? Otwórz drzwi, bo je wyważę!

            Przestraszyłem się tych słów szczególności, że je jego głosie słyszałem zdenerwowanie. Wytarłem szybko twarz. Rozejrzałem się dokoła za możliwością jakieś ucieczki i dostrzegłem balkon. Szybko założyłem na siebie spodenki i koszulkę i otworzyłem szklane drzwi. Za mną usłyszałem silne uderzenie w drzwi. Pośpiesznie wyszedłem na mokry od deszczu balkon, przeszedłem przez barierkę i nie wiele myśląc skoczyłem. Z mojego gardła wyrwał się głośny jęk bólu. Jestem kaleką, która źle upadła na mokrą trawę. Kurwa chyba skręciłem sobie kostkę, bo ból jest straszny. Mimo to wstałem i zacząłem kuśtykać w stronę pobliskiego lasu. Jedyne, czego pragnąłem to znaleźć się jak najdalej od tych wszystkich fałszywych ludzi i zginąć. Przy odrobinie szczęścia spotkam jakieś dzikie zwierzę, które pomoże mi zejść z tego padołu moich łez.

- Naruto!

            Usłyszałem za sobą głośny krzyk mojego narzeczonego. Oparłem dłonią o szorstką korę drzewa i odwróciłem się w stronę domu. Na balkonie stał nie, kto inny jak wybranek moich rodziców z wymalowanym szokiem na twarzy. Nie tracąc czasu jak najszybciej ruszyłem w gęsty las. Nie chce, aby Itachi mnie znalazł szybciej niż jakiś głodny niedźwiedź. Moje stopy zanurzały się w gęstym błocie raniąc się od gałęzi i kamieni. Każdy krok sprawiał mi ogromny ból jednak teraz nie mogłem się poddać. Usłyszałem jak coś za mną biegnie. Przystanąłem z nadzieją, że to może być jakieś dzikie zwierzę jednak szybko się rozczarowałem, kiedy usłyszałem donośny głos Uchihy. Do oczu znów zaczęły napływać mi łzy. Ruszyłem szybciej przed się, aby być zdała od tego fałszywego człowieka. Chce jak najszybciej zginać i nawet z tym mam problem. Nagle moja skręcona noga zaplatała się w jakieś badyle i przez to runąłem przez powalony konar. Czułem jak z moich kolan, łokci oraz dłoni zostaje brutalnie zdarta skóra. Nie mogłem potrzymać krzyku. Próbowałem się podnieś, ale wtedy ujrzałem przed sobą parę czarny ślepi, które się we mnie wpatrywały. Ogromna jaszczurka mające około półtora metra długości wyciągnął swój długi język badając otoczenie, jednak szybko się odwróciła i uciekła. Nie wiedział, czym jest to spowodowane do czasu, kiedy nie pojawił się przy mnie Uchiha. Od razu przy mnie ukląkł i pomógł mi wstać.

- Nic Ci nie jest? – Zapytał przestraszony uważnie mi się przyglądając. Odwróciłem speszony wzrok. Był mi wstyd, ponownie miałem ochotę się rozpłakać. – Oszaleję z tobą. – Bez zbędnych informacji wziął mnie na ręce i skierowała się w stronę domu. Słyszałem jak jego serce szybko bije a oddech jest przyśpieszony. Chyba na serio go przestraszyłem. Biło od niego takie ciepło, że mógłbym teraz zasnąć. Jednak zanim to nastąpiło zostałem wniesiony niczym panna młoda i od razu skierowaliśmy się do łazienki. Itachi posadził mnie na sedesie i ściągną ze mnie przemoczone i brudne ubranie. Robił to niezwykle delikatnie, aby nie dotknąć moich ran. Następnie ściągnął ubranie z siebie i ponownie wziął mnie na ręce. Wszedł ze mną po prysznic i delikatnie postawił cały czas mnie podtrzymując. Odkręcił ciepłą wodę i zaczął obmywać nasze ciała z brudu. Kontakt ran z ciepłą wodą nie należał do przyjemnych jednak wiedziałem, że to było konieczne. Po chwili moje cierpienie się skończył, bo mój narzeczony zakręcił wodę i wyniósł mnie z pod prysznica, skierował się ze mną do salonu gdzie zostawił mnie na puszystym kocu i po chwili wyszedł z pomieszczenia. Od chwili, kiedy znalazł mnie w lesie nie odzywał się od mnie, a ja coraz bardziej czułem się zaniepokojony. Wiedziałem, że będzie mnie czekać ciężka rozmowa. Westchnąłem cicho i w tym momencie do pomieszczenia wszedł mój narzeczony z ręcznikiem i apteczką. Klękną przed mną i bez jakiegokolwiek słowa zaczął opatrywać mi rany.

- Nie musisz tego robić. Sam sobie poradzę.- Zignorował moje słowa i delikatnie ręcznikiem zaczął osuszać moje rany. Po wykonaniu tej czynności wyją z apteczki sprej antybakteryjny i złapał mnie dość mocno za nogę i zaczął odkażać. Gdy substancja zetknęła się z moją raną zawyłem z bólu. Jednak po chwili zamiast spreju poczułem chłodne powietrze, zerknąłem w dół i zobaczyłem Itachiego pochylającego się nad mną i dmuchającego na moją ranę. Po chwili nałożył mi maść leczniczą i zaczął powtarzać tą samą czynność przy każdej ranie, nawet drobnym zadrapaniu, które ja sam bym zignorował. Po opatrzeniu moich ran spojrzał na mnie wrzucając maść i sprej do apteczki.

- Coś jeszcze Cię boli? – Zagryzłem wewnętrzną stronę warg, nie chciałem mu mówić o kostce, ale wiedziałem, że zaraz dostrzeganie, że kuleje.

- Kostka w lewej nodze. – Odwróciłem wzrok i poczułem na bolącym miejscu ciepłe dłonie Itachiego. Brunet delikatnie przesuwał dłońmi po urazie a następnie posmarował ja jakąś maścią, która była bardzo zimną i obandażował mi dokładnie kostkę.

- Nie jest zwichnięta czy skręcona, ale jakiś czas będzie Cię obleć. Było nie skakać z balkonu. – Wiedziałem, że na mnie patrzy. Coś czuję, że przyszedł czas na nieprzyjemną rozmowę. Poczułem jak brunet łapie mnie za podbródek i przekręca w swoją stronę zmuszając tym do spojrzenia mu w oczy.  – Dlaczego to zrobiłeś? Czemu nie pozwolisz mi tego wyjaśnić?

-Bo tu nie ma, czego wyjaśniać. Wszystko jest oczywiste.

-Naprawdę tak sądzisz? Oceniasz mnie i moje poprzednie życie tylko na podstawie kilku słów chłopaka, którego nawet nie znasz…

- Czyli kłamał? – Powiedziałem z kpiną, na pewno nie dam mu się przekonać, jest kłamcą.

- Nie do końca, ale jednocześnie nie powiedział całej prawdy. Prawdą jest, że byłem z Deiderem, jednak z żadnej strony nie było to nic poważnego.

- Żartujesz sobie? Jak można z kimś być nie na poważnie?! Albo z kimś jesteś albo nie, krótka piłka! – Podniosłem głoś. Mój narzeczony mnie zaczynał denerwować. On sobie chyba jaja ze mnie robi, jestem ciekawy czy po naszym ślubie też nie będziemy ze sobą na serio…

- Naruto, spokojnie nie przerywaj mi, a zrozumiesz. Chodzi o to, że ja nie lubię być sam, a Deider lubi luksus. Dlatego zawarliśmy umowę. – Zrobił palcami cudzysłów. – Ja mu zapewniałem komfort, a on był zawsze, kiedy tego potrzebowałem.

- Nie łatwiej Ci było pójść na dziwki? – Wyrwało mi się, ale to, co słyszałem było absurdem… Brunet skrzywił się na moje słowa. – W ogóle nie rozumiem twojego toku rozumowania. Po co to zrobiłeś? Mogłeś sobie znaleźć normalnego chłopaka, który by Cię pokochał i zapewniłby Ci szczęście, a nie bawić się w sponsora…

- Masz bogatych rodziców, więc wiesz jak to działa. My nie możemy kochać, kogo chcemy tylko tych, których wybiorą nam rodzice. Jakbym znalazł sobie kogoś po jakimś czasie musiałbym go zranić albo moja rodzina zraniłaby jego, dlatego wolałem jak to ładnie ująłeś bawić się w sponsora. Wiedziałem, że i tak moich rodziców trafia szlak, ale nie mieli prawa się czepiać i tego nie robili. To, że byłem z Deiderem pięć lat nic nie znaczy, bo ja go nie kocham a on kocha tylko moją kasę, a przyjechał tu tylko by zrobić scenę i zamieszać, w końcu nie chce tracić wygodnego życia.

            Jest mi w tym momencie cholernie wstyd. Zrobiłem z siebie idiotę do nieskończoności. Jak zwykle nie pomyślałem i zrobiłem z siebie idiotę do kwadratu! Dlaczego jestem w gorącej wodzie kąpany?! Cholera… jednak dręczy mnie jedno pytanie.

- Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?

- Kiedy miałem to zrobić? Od samego początku byłeś do mnie nastawiony jak pies do kota. Jakby nie ten przyjazd nie wiem, czy potrafiłbyś ze mną normalnie rozmawiać. I niby kiedy miałem Ci to powiedzie? Jak ty to sobie wyobraża: „Cześć, jestem Itachi i niedługo będziemy małżeństwem, a tak po za tym to byłem z pewnym chłopakiem przez pięć lat jednak to nic dla mnie nie znaczy, bo on był tylko dla mojej kasy”

- No dobra, brzmi słabo … ale czy w takim razie powiedziałbyś mi o tym kiedykolwiek?

- Chciałem to zrobić pod koniec tego tygodnia, bo dobrze wiedziałem, że Deider coś wymyśli i wcześnie, czy później go spotkasz, jednak nie sądziłem, że to stanie się tak szybko.

- Ok. rozumem…

- Łajzo naprawdę mi na tobie zależy, po mino siedmiu lat różnicy między nami dogadujemy się dość dobrze. Dlatego proszę daj mi szansę. – Oparł swoje czoło o moje patrząc mi intensywnie w oczy. Nie miałem serca by mu odmówić, szczerze powiedziawszy sam coś do niego czułem. Pokiwałem głową po czym od razu poczułem ciepłe i pełne wargi Itachiego na moich. Mam dziwną słabość do tego człowieka, który budzi we mnie tyle emocji, od niezwykłego pożądania po radość aż po złość i chęć odebrania sobie życia. Nigdy czegoś takiego nie spotkałem jednak wiem, że oszalałem, przez niego i nie wiem gdzie mnie doprowadzi to szaleństwo…

sobota, 26 marca 2016

Firma

Rozdział 3

Obudziłem się rano, wtulony w czyjeś ciało. Spojrzałem na osobę, która mnie przytulała i był to nie kto inny jak mój narzeczony. Przyjrzałem się jego spokojnej twarzy, szczerze powiedziawszy zawsze mogę się tak budzić. Może to małżeństwo nie będzie wcale takie złe. Z zamyślenia nad moją przyszłością wyrwała mnie myśl, która przypominała mi o wczorajszym wieczorze i poczułem jak moje twarz płonie ze wstydu. Ten facet zrobił mi lod,a a ja po tym wszystkim zasnąłem! Co za żal! Może on też chciał, żebym mu zrobił... Ale ja nigdy... Kurwa skompromitowałem się! A może powinienem obudzić go w "miły" sposób. Zagryzłem wargę. Jestem beznadziejny... Musze się wziąć w garść i to zrobić. Tylko jak Itachi będzie chciał czegoś więcej. Nie twierdzę, że nie będzie to przyjemne ale... jakość nie chce robić tego tak szybko... Nie znam go... Na razie jest dobrze ale chce go poznać kiedy będzie źle, chce wiedzieć co zrobi w trudnej sytuacji. Jednak nie twierdzę, że chce zaznać tej rozkoszy. Wydaje mi się że Itachi jest dobry w te klocki. Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk na moim policzku. Nawet nie zorientowałem się kiedy brunet się obudził.
- Jak się spało aniołku?
- Dobrze. - Pocałował mnie czule na przywitanie. To było takie przyjemne. - A tobie?
- Nigdy się jeszcze tak nie wyspałem. - Uśmiechnął się.- Ok, co chcesz na śniadanie?
- Może ja coś zrobię?
- Wolałbym, żebyś się ubrał, bo mogę się nie powstrzymać. - Spojrzał na mnie wygłodniałym wzrokiem, a ja podciągnąłem koc aż pod samą brodę.
- Ok. - mruknąłem rumieniąc się.
- Mogą być naleśniki?
- Tak. - Itachi wstał uśmiechnięty i przeciągnął się. Podniósł wczorajszą koszulkę z podłogi, którą sam mu ściągnąłem i założy na swoje idealne ciało. Znów się na niego zapiłem, ten tylko zachichotał puścił mi oczko, a następnie poszedł do kuchni kręcąc przy tym swoim zgrabnym tyłkiem. Ta łajza prowokuje mnie specjalnie. Obtuliłem się szczelnie kocem i pozbierałem moje ubrania z podłogi i skierowałem się do mojego pokoju. Wyjąłem świeże ubranie i wiozłem szybki prysznic. Wycierają się ręcznikiem zaważyłem, że na moim ciele znajdują się małe czerwone punkciki. Wszędzie miałem malinki! Zabije go... Założyłem szybko ubrania i zbiegłem na dół do kuchni, Itachi właśnie rozstawiał sztuce i talerze. Całym pomieszczeniu pięknie pachniało od naleśników.
- Zabije Cię. Zrobiłeś mi malinki! - Itachi spojrzał na mnie próbując zachować niewinną minę ale mimo jego woli na jego twarz wychodzi uśmiech.
- Ale aniołku, nie denerwuj się one nie zostaną na zawsze.
- Wiem, że nie zostaną ale jak mam ćwiczyć z malinkami na ciele?
- Normalnie, w czym Ci one przeszkadzają?
- Że je widać!
- Wiesz co nie za bardzo rozumiem.
- Wiesz, że jeszcze nie mam osiemnastu lat, a szkoła fakt faktem nie wchodzi w życie erotyczne swoich uczniów chyba, że widać że jakiś uczeń ma takie życie. A ja nie chce, żeby rodzice byli wzywani na rozmowy.
- No dobrze, ale Ty masz narzeczonego, więc nie powinni się w to wtrącać.
- Itachi, jak myślisz ile osób w mojej szkole o Tobie wie?
- Wszyscy.
- Na prawdę tak myślisz? - Zapytałem bruneta siadając przy stole.
- Tak, Twoi rodzice poinformowali grono pedagogiczne o tym, że niedługo będziesz zamężny, żeby nie robili problemu. - Nalał mi soku do szklanki, a ja oniemiałem.
- Co zrobili moi rodzice? - Nie wierzyłem w to. Itachi spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie wiedziałeś o tym? - Zmarszczył brwi. - Jestem pewny, że mówili mi, że Cię o tym informowali.
- Rozumiem.- Zacząłem jeść naleśniki, chociaż w ogóle nie miałem na nie ochoty. Moi rodzice psuja mi mi weekend nawet kiedy są 400 kilometrów od mnie. Mam tego już dość.
- Ale ja nie rozumiem. Nie wiedziałeś o tym? - Nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Nie. - Odparłem krótko nie odrywając wzroku z mojego jedzenia.
- Może zapomnieli Ci o tym powiedzieć, są zapracowani.
- Nie zapomnieli, oni po prostu tego nie zrobili. - Upiłem trochę soku.
- Nie oceniaj ich tak surowo. Oni są zaganiani wiem to po sobie, kiedy ktoś prowadzi firmę szczególnie tak szybko rozwijającą się jak twoich rodziców, to o niektórych rzeczach się zapomina. - Zaśmiałem się na jego słowa. Ten facet jest bystry i spostrzegawczy ale moi rodzice to świetni aktorzy. - Co Cię tak bawi.
- Nie znasz moich rodziców, a oni świetnie stwarzają pozory. - Spojrzałem na niego. - Moich rodziców interesuje tylko i wyłącznie ich firma i nikt ani nic więcej. Nasze małżeństwo ma dla nich tylko takie znaczenie, że z niego mają profity dla swojej firmy.
- Chyba trochę przesadzasz. Jesteś ich jedynym dzieckiem to oczywiste, że jesteś dla nich ważny.
- Jesteś bystrym człowiek, a zarazem takim naiwnym, to dziwne połączenie. - Zmarszczyłem nos.
- Nie jestem naiwny, tylko nie rozumiem twojego toku rozumowania.
- Itachi moi rodzice nie mówią mi o niczym, ponieważ nie czują potrzeby tego robić. No bo niby po co? Ich tok rozumowania wygląda w ten sposób, że jeśli coś jest dobre dla firmy to trzeba to zrobić nie zależnie od tego, czy to się komuś podoba czy nie. Na przykład nasze małżeństwo jest zaaranżowane przez moich rodziców, których nie interesuje nawet to czy jestem gejem, czy też nie. Nawet jeśli bym nie był gejem to i tak bym mnie do tego zmusili. Do tego jak już wspomniałem wcześniej nie mówią mi o niczym, to oznacza dosłownie o niczym. Oni mnie nawet nie informują, że znaleźli mi narzeczonego i planują mój ślub, dowiedziałem się o tym dopiero kiedy się po raz pierwszy spotkaliśmy. Nie powiedzieli mi też, że mam z tobą spędzić ten weekend ani o tym, że nauczyciele w moje szkole wiedzą już o naszym małżeństwie. Dlatego proszę nie mów mi, że zapomnieli, bo nie zapomnieli. - Napiłem się soku, a brunet wlepiał we mnie wzrok jak sroka w kość.
- Żartujesz?
- A wyglądam jakbym żartował?
- Jeśli nie chcesz nie musisz za mnie wychodzić, nikt Cię do tego nie zmusi. - Spojrzałem na niego jak na kosmitę. On chyba nie słuchał tego co do niego mówiłem.
- Itachi nawet jakbyś był sadystą znęcającym się nad mną to i tak moi rodzice by mnie z zmusili, żebym wyszedł za Ciebie za mąż. No chyba, że to nie byłoby korzystne dla firmy.
- Naruto jak tak bardzo nie chcesz wychodzić za mnie za mąż to ja mogę zrezygnować. Mnie nikt nie zmusi.
- Taaa spróbuj, a poznasz tą "przyjemniejszą" stronę moich rodziców.
- Uważasz, że się ich boję?
-Nie, ale ich nie znasz, a oni lubą niszczyć życie ludziom, który się im sprzeciwiają.
- Dlatego wczoraj twierdziłeś, że piekło istnieje na ziemi.- Spojrzał na mnie uważnie.
Coś mi się wydaje, że jego hobby to zadawanie ludziom niewygodnych pytań. Na szczęście z opresji wyrwał mnie dzwonek mojej komórki. Wyjąłem ją z kieszonki i odczytałem sms którego dostałem od Kiby: O której się dzisiaj spotykamy i gdzie. Cholera zapomniałem o tym całkowicie. Westchnąłem cicho, będzie się czepiać wiem o tym, szczególnie jak mu powiem, że jestem z Itachim.
- Stało się coś?
- Nic, po prostu byłem umówiony z kolegą i zapomniałem tego odwołać.
- Popsułem Ci plany tym wyjazdem?
- Bardziej rodzice niż Ty. - Zabrałem się za odpisywanie na wiadomość Inuzuce: Sorkii wypadło mi coś, spotkamy się w szkole, bo nie będzie mnie prze weekend w mieście.
- Mogę Cię dowieść z powrotem, to nie jest problem.
- Nie spoko. Odwołałem spotkanie.- Spojrzałem na wiadomość przychodzącą: A gdzie ty jesteś?
- Na pewno?
- Tak, gdzie my w ogóle jesteśmy?
- W Kioto.
- Czemu akurat tu? - Spojrzałem znad telefonu na Itachego nie przerywając pisania wiadomości: W Kioto.
- Lubię to miejsce, często przejeżdżaliśmy tu z rodzicami na wakacje. Naruto jak ty z rodzicami spędzasz święta i wakacje?
- Normalnie, ja jestem u siebie w pokoju zajmując się sobą, a rodzice siedzą w swoich gabinetach pracując. Czasami chodzę do kolegi na drugi czy trzeci dzień świąt.
- To smutne.- Rozbrzmiał dźwięk sms. Odczytałem treść i wiedziałem, że teraz będzie seria pytań: Co ty tam robisz? Wgl jak ty się tam znalazłeś? Ze starymi pojechałeś?
- Wydaje się tak, jednak ja nigdy nie miałem takich świąt jak moi rówieśnicy więc nie czuję smutku z tego powodu. - Uśmiechnąłem się i odpisałem na sms: Nie z narzeczonym. Pogadam o tym później. Pa.
- Z kim mnie zdradzasz? - Spojrzałem zaskoczony na Itachego, który mi się przeglądał.
- Słucham? - Itachi wskazał palcem na mój telefon.- Aaaa to Kiba, kolega z którym miałem się dziś spotkać.
- Przystojny? - Spojrzałem na niego z głupim uśmiechem.
- Tak, ale niestety hetero.
- To dobrze, ale i tak będę mieć na oku tego Kibe.
- Znasz go?
- Nie ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby go poznać. - Zaskoczyło mnie to. - Chce wiedzieć z kim spotyka się mój aniołek. - Zmrużyłem niebezpiecznie oczy.
- Po pierwsze to nie jestem twój. A po drugie to raczej chcesz mnie kontrolować niż poznawać moich znajomych.
- Nie złość się, ja tylko chce Cię lepiej poznać.
- Jak na drugie spotkanie znasz mnie bardzo dobrze, a ja wciąż zastanawiam się skąd?
- Słyszałem trochę na twój temat od pewnej osoby.
- Od jakiej osoby?
- I tak jej nie znasz więc jej imię Ci nic nie powie.
- Skąd wiesz?- Itachi się tylko uśmiechnął.
- Zgadnij.- Nie nawadze kiedy ktoś się ze mną bawi w kotka i myszkę.
- Odpowiesz mi normalnie jak człowiek?- Itachi zamiast mi odpowiedzieć wstał i włożył brudne naczynia do zmywarki.
- Moja odpowiedź nie da Ci, żadnej odpowiedzi. - Odparł i zaczął chować produkty do odpowiednich szafek. Wstałem i podszedłem do niego. On zaczynał mi już działać na nerwy. Stanąłem obok lodówki do której chował mleko i sok.
- Odpowiedz na moje pytanie. - Zamknąłem lodówkę zanim zdążył schować dżem. Spojrzał na mnie i zmrużył oczy, a następnie pchnął mnie na lodówkę. Nim jakkolwiek zdążyłem zareagować, ten staną przed mną i namiętnie mnie pocałował. Chciałem go odepchnąć ale złapał moje ręce nad moją głową jednocześnie wsuwając swoje kolano pomiędzy moje nogi. Jęknąłem w jego usta nie przerywając pocałunku. Miałem zbyt słabą wole do tego człowiek i od razu mu uległem. Poczułem jak uścisk na moich dłoniach łagodnie, a po chwili moje dłonie swobodnie zjechały na szyję mojego narzeczonego. Jego dłonie zsunęły się na moje biodra, a później na pośladki mocno je ściskając. Podniósł mnie do góry, a ja od razu oplotłem go nogami w pasie. Itachi przeniósł mnie na blat i na nim posadził. Nasze pocałunki stały się bardziej zachłanne. Szybko ściągaliśmy z siebie ugrania i nawet nie wiem kiedy pozostałem w samych bokserkach, a obok mnie znalazła się paczka prezerwatyw. Rozpoiłem spodnie bruneta i nagle do moich uszy dobiegł obcy głos.




Z okazji zbliżających świąt chciałam wam życzyć: dużo zdrówka, radości, mokrego dyngusa oraz, żebyście spędzili te święta w gronie rodziny i przyjaciół! WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!

środa, 23 marca 2016

Firma

Rozdział 2


            Itachi spojrzał na mnie mrużąc niebezpiecznie oczy, a z mojej twarzy wcale nie zachodził głupkowaty uśmiech. Musiałem przyznać, że jest przystojny, a jak patrzy na ludzi w ten sposób, to aż przechodził mnie dreszcz. Pewnie ma na pęczki ślicznych chłopców i piękne kobiety.

- Widzę, że humor Ci się poprawił aniołku. - Wyrwał mnie z zamyślenia, uśmiechając się złośliwie i dokończył swój posiłek.

- Nie miałem złego humory, tylko byłem zmęczony. - Spuściłem wzrok na pusty talerz. Przecież mu nie powiem, że moi starzy mają mnie gdzieś i o niczym nie wiedziałem . Pewnie i tak by tego nie zrozumiał. Uśmiechnąłem się delikatnie, jakoś muszę dać sobie z tym radę. Nie mam innego wyjścia. Spojrzałem na bruneta, który bacznie mi się przyglądał.

- Powinieneś częściej się uśmiecha wyglądasz w tedy pięknie.- Zaczerwieniłem się na jego słowa.- A co do twojego wcześniejszego "zmęczenia" jakoś Ci nie wierzę.- Nie spuszczałem wzroku z tego człowieka i co raz bardzie czułem się za niepokojony tym, że potrafił mnie rozgryźć. Inni potrzebowali dużo czasu, aby najpierw mnie poznać ale i tak im nigdy na to nie pozwalałem. A on widzi mnie drugi raz na oczy i wie, że kłamię. - Nie okłamuj mnie Naruto. Wolę znać nieprzyjemną prawdę niż słodkie kłamstwo. Ok?

            Przytaknąłem tylko głowa, na co czarnooki uśmiechnął się i zabrał puste naczynia wrzucając je do zmywarki. Z pułki wyją dwa kieliszka a z lodówki białe wino.

-Proponuję film. Co ty na to?

- To za leży, jaki?

- Wiem, że lubisz horrory i komedie, dlatego proponuj jakiś dramat.

- Gdzie w tym logika?

-  W tym, że ja lubię dramaty wojenne.

-  Nie, no weź to obierzmy już jakiś film dokumentalny.

- No dobrze, a ja wybieram.

- Dlaczego czuję, ze zrobiłeś to specjalnie? –Zmrużyłem podejrzliwie oczy, coś czuje, że on lubi manipulować.

- Nie wiem, o co ci chodzi. Chodź do salonu

            Usiedliśmy na dużej przyjemnej kanapie przed niemałą plazmą. Itachi odpalił sprzed i wybrał jakiś film odpalając go.

- Skąd wiedziałeś, jakie filmy lubię.

- Już Ci mówiłem ma swoje źródła informacji - Odparł otwierając wino.

- Jakie źródła?

- Aniołku ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

- Piekło jest na ziemi, więc się jakoś nie boje.- Itachi spojrzał na mnie zaskoczony.
- Dlaczego tak twierdzisz? - Odłożył korkociąg z korkiem i nie spuszczając ze mnie wzroku rozlał do kieliszków wino.

- Bo taka jest prawda.

- Żyjesz w piekle?

            Zaskoczyło mnie to pytanie. Cholera zapędziłem się w tym. Przełknąłem głośno ślinę i chwyciłem za kieliszek z winem i upiłem łyk.

- Naruto? Martwię się o Ciebie...

- Nie masz powodu - Szepnąłem i wlepiłem wzrok w ekran telewizora. Jestem idiotą, który pozwolił się podejść cwanemu lisowi. Itachi patrzył jeszcze chwilę próbując coś powiedzieć jednak na całe szczęście sobie odpuścił. Upiłem kolejny łyk cierpkiego, zimnego napoju. Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Przez to wino zrobiło mi się zimno, niestety nigdzie nie było koca a mi się nie chciało iść do pokoju po bluzę.

- Zimno ci?-  Spojrzałem a bruneta.

- Trochę - Itachi wstał i podszedł do komody, z której wyją koc. Następnie wrócił do mnie i obtulił puchatym kocem i siadając bok obejmując mnie ramieniem. Po moim ciele przeszły deszcze brunet był bardzo ciepły. Moje ciało instynktownie wtuliło się w jego gorące ramie. W myślach zganiłem się za to zachowanie. Czarnooki podniósł kieliszek do swoich ust i delikatnie wypił jego zawartość. Nawet nie wiem, kiedy odstawił kieliszek, ponieważ nie mogłem oderwać wzroku od jego pełnych, czerwonych, wilgotnych ust. Cały czas patrzyłem się w jego kuszące wargi jak zahipnotyzowany. Wręcz nie mogłem od nich oderwać wzroku. Usta nagle wygięły się w uśmiech i nie za bardzo zrozumiałem, dlaczego oderwałem wzrok od warg i zobaczyłem jak Itachi patrzy na mnie. Zaczerwieniłem się przez to, że mnie przyłapał, już chciałem odwrócić głowę, gdy mnie pocałował. Poczułem na swoich ustach jego delikatne ciepłe wargi. Nie wiele myśląc oddałem pocałunek i przyciągnąłem bruneta do siebie. Potrzebowałem teraz czyjejś bliskości. Nasze pocałunki stawały się coraz zachłanne jakby miał być to nasz pierwszy, a zarazem ostatni pocałunek. Nawet nie zorientowałem się, kiedy zmieniliśmy pozycje i w którym momencie znalazłem się pod Itachi, który nie przestawał mnie całować nawet na moment. Brunet po chwili zjechał pocałunkami na moją szczękę i szyję. Wsunął dłoń pod moją koszulkę podwijając ją do góry. Dotknął opuszkami palców moich sutków, a ja jęknąłem głośno. W moim ciele rozlał się jakiś dziwny żar. Byłem normalnym nastolatkiem i zdarzało mi się podniecać, ale nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Moje ciało przeszedł deresz, a z mojego gardło wyszedł głośny jęk, kiedy wilgotny język Itachiego zetkną się z moim prawym sutkiem. Czułem jak z każdym ruchem języka do mojej męskości napływało coraz więcej krwi. W moich spodniach było już ciasno i chętnie chciałem się ich pozbyć jednoocznie czułem się zażenowany tą sytuacją. Poczułem jak brunet ściąga ze mnie koszulkę, przy, czym wcale nie protestowałem, a nawet sam poszedłem w jego kroki i tez pozbawiłem go górnej części garderoby. Spojrzałem na jego umięśnione ciało i z wrażenia aż zaschło mi w gardle. Na pierwszy rzut oka było widać, że ćwiczy. Jego ciało było idealnie wyrzeźbione przez trening. Itachi zsuwał się ze swoimi pieszczotami coraz niżej aż doszedł do linii moich spodni. Obcałowała moje podbrzusze i spojrzał na mnie rozpinając mi pasek. Podparłem się nad przedramionach i spojrzałem na niego głośno przełykając ślinę. Czułem, że jestem cały czerwony. Czarnooki rozpiął mi spodnie i wolnym ruchem zsuną je ze mnie wraz z bielizną. Znowu pochylił się nad moim podbrzuszem i znów zaczął składać pocałunki. Drżałem już z podniecenia, a moje ciało napięło się, co sprawiało nieprzyjemny ból. Mój narzeczony specjalnie omijał centralne miejsce w moim ciele, które najbardziej domagało się jego dotyku. Zaczął całować wewnętrzną stronę moich ud. Nie mogłem tego znieść, chciałem, żeby już skończył tę torturę i zajął się mną.

- Itachi - Jęknąłem, kiedy delikatnie chuchnął na moją męskość.

- Tak? - Spojrzał na mnie zaprzestając jakichkolwiek czynności.

- Zrób to...

- To znaczy, co aniołku? - Oparł brodę na swoje ręce nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Zrób mi dobrze. - Przełknąłem ślinę, to było żenujące.

- A poprosisz o to ładnie? - Dotkną placem wskazującym mojego penisa, a ja aż zawyłem. Przełknąłem głośno ślinę i nachyliłem się nad Itachim, który w tym momencie znajdował się pomiędzy moimi nogami. Dotknięciem jego policzka prawie stykając się z nim czołem cały czas patrząc mu w oczy.

- Skarbie proszę zrób mi dobrze tymi wspaniałymi ustami. - Szepnąłem cicho, ale na tyle głośno, żeby Itachi mnie usłyszał. Widziałem jak po jego ramionach przechodzi dreszcz. Mężczyzna nic nie odpowiedział tylko od razu wziął się do roboty. Brunet wsuną sobie do ust moją męskość, a ja jęknąłem głośno łapiąc go za włosy i przyciągając bliżej. Jednak czarnooki trzymał mnie mocno za biodra nie pozwalając w jakikolwiek sposób narzucić mi tępa. To uczucie jest niesamowite nigdy wcześniej nie doznawałem takich pieszczot, ale jednocześnie nie zdawałem sobie sprawy, jakie to może być przyjemne. Itachi łapczywie zasysała się na mojej główce cały czas perfidnie patrząc mi w oczy. Nie potrzebowałem wiele, aby osiągnąć spełnienie, szczególnie że to był mój pierwszy raz. Moje ciało napięło się do granic możliwości, a w uszach słyszałem bicie własnego serca. Wygiąłem się w łuk dochodząc w usta Itachiego z głośnym krzykiem. Upadłem na kanapę nie będąc w stanie zapanować nad swoim zmęczonym ciałem. Obraz przed oczami mi się rozmywał, a serce biło mi tak jakby zaraz chciało wyskoczyć z mojej piersi. Poczułem jak czyjeś wargi dotykają mojego spoconego czoła. Brunet wtulił mnie w siebie i zaczął głaskać mnie po plecach uspokajająco.  

- Spokojnie, oddychaj aniołku. – Posłuchałem się go. Powoli zacząłem się uspokajać mój szybki oddech. A z tą czynnością przyszło ogromne zmęczenie, przez które nawet nie zaważyłem, kiedy pogrążyłem się w śnie.