Rozdział 9
Minato
patrzył oniemiały w drzwi. Kiedy w końcu dotarły do niego słowa
Itachiego ogarnęła go złość. Szybkim krokiem ruszył w stronę
sypialni gdzie znajdowała się rudowłosa. Stanął w drzwiach i
spojrzał wściekle na kobietę, która siedziała na łóżku
chowając twarz w rękach.
-
Czy mogę do jasnej cholery powiedzieć
jak to się stało?! – Wrzasnął blondyn. Uzumaki aż podskoczyła
do góry i spojrzał na niego niepewnie.
-
J… ja… nie wiem… - Powiedziała cicho wystraszona. Nigdy nie
widziała blondyna w takim stanie. Szczerze powiedziawszy to się go
trochę obawiała.
-
Nie wiesz?! Co zrobiłaś?! –Podszedł do łóżka. Stanął nad
dziewczyną. Miał ochotę w tym momencie ją zabić.
-
Ja naprawdę nie wiem jak to się stało! – Zaszlochała głośno i
chowając twarz w dłoniach. Namikaze zacisnął mocno szczękę.
-
Wynoś się… - Wysyczał przez zęby.- Nie chce Cię nigdy więcej
oglądać na oczy… - Kushina spojrzał na niego zaskoczona. Nie
spodziewała się, że kiedykolwiek usłyszy takie słowa od
blondyna.
-
Ale…- Niebieskooki spojrzał na nią chłodno.
-
W tej chwili… albo za chwilę Cię zabije… i uwierz mi mam na to
ogromną ochotę. – Słysząc te słowa rudowłosa otworzyła
szerzej oczy i od razu wstał. Złapała z a swoją sukienkę i
pospiesznie ją założyła. Zebrał resztę swoich rzeczy i wybiegła
z mieszkania Minato.
Mężczyzna
kopnął w łóżko i wrzasną wściekły. Nie dość, że nie
pamiętał nic z poprzedniego wieczoru to na dodatek wszystko
wskazywało na to, że się przespał ze
swoją najlepsza przyjaciółką. Nie miał pojęcia co go do tego
skłoniło. Nie rozumiał dlaczego, to zrobił i co nim kierowało.
Złapał się za głowę i zaczął głośniej oddychać. Spojrzał
na swoją komórkę. Zagryzł dolna wargę analizując wszystko. Nie
było sensu dzwonić do Itachiego jeśli nie potrafił go przekonać.
Na samym początku musiał się dowiedzieć co ma w organizmie i jak
to się dostało do jego ciała. A także, czy na pewno przespał się
z Kushiną. Spojrzał niepewnie na prawy róg sypialni w którym
znajdowała się mikro kamera. Dla bezpieczeństwa miał taka kamerę
w każdym pomieszczeniu w domu. Trzeba było tylko obejrzeć
nagranie. Chwycił za telefon komórkowy i wykręcił numer do
Kakashiego. Wiedział, że jest trzecia w nocy ale jednocześnie
zdawał sobie sprawę, że tylko szarowłosy jest wstanie mu teraz
pomoc. Po trzech sygnale po drugiej stronie słuchawki dało się
usłyszeć zaspany, zmęczony głos mężczyzny.
-
Jest trzecia w nocy… nie pracuje. – Odpowiedział mężczyzna.
-
Wiem, przepraszam, że
Cię budzę, ale musisz mi pomoc… spieprzyłem sprawę i jestem
teraz w dupie…
***
Miał
zamknięte oczy i czuł
jak jego stopy powoli odrywają się od ziemi. Poluzował uścisk na
poręczy mając jednocześnie świadomość, że jego głowa
niebezpiecznie przechyliła się w dół. Wiedział, że
za chwile poczuje przyjemnie zimne powietrze oraz doświadczy
zderzenia z torami, jednak w tym samym momencie poczuł jak ktoś go
mocno złapała za koszulkę i pociągnął do tyłu. Wylądował na
nieprzyjemnym bruku obijając sobie tyłek. Spojrzał wściekle na
intruza, który mu śmiał przerywać w takiej chwili. Kiedy zobaczył
przed sobą bruneta zamarł.
-
Shisui... co ty tu robisz? - zapytał nie pewnie. Nie maiła pojęcia
skąd wziął się tu jego kuzyn.
-
To raczej ja powinienem zapytać co ty chciałeś zrobić? - Straszy
chłopak spojrzał na niego niezadowolony. - Całkowicie postradałeś
rozum?
-
To nie jest twoja sprawa...- Odwrócił speszony wzrok.
-
Jestem twoją rodziną to oczywiste, że to moja sprawa. - Wziął
torbę chłopaka i podszedł do niego. - Wstawaj i choć.
-
Dokąd? - Wstał i spojrzał na niego niepewnie.
-
A jak myślisz? Oczywiście, że do domu. - Odparł
starszy chłopaka.
-
Ja nigdzie nie idę! Nie wracam do ojca! - Powiedział
Uchiha. Nie widział sensu wracać do domu, w końcu ojciec i tak go
nie chciał znać.
-
Pojedziemy do mnie... choć Itachi.- Położył mu dłoń na ramieniu
i delikatnie ścisnął. - Dobrze wiesz, ze
Cię tu nie zostawię. - Osiemnastolatek westchnął i pokiwał głową
wstał niezdarnie i ruszył ze spuszczoną głową do jego samochodu
kuzyna.
-
Skąd się tu wiozłeś? - Zapytał wsiadając do czarnej toyoty.
-
Twój ojciec kazał mi Cie pilnować. - Shisui odpalił samochód i
ruszył w stronę swojego domu.
-
Co?! Jak to mój ojciec?! Musiało Ci się pomylić!- Powiedział
zdenerwowany Itachi.
-
Chyba wiem jak wygląda mój wuj... sam od mnie przyszedł i mnie o
to poprosił. - Zatrzymał się na światłach i spojrzał na
młodszego kuzyna.
-
Dlaczego? - Młodszy Uchiha nie rozumiał całej tej sytuacji. Ojciec
się z nim nie kontaktował od ostatniej awantury. Wyraził się
jasno, że nie chce go znać, a teraz każe go pilnować.
-
Przecież jesteś jego dzieckiem... i pomimo swojego charakteru kocha
Cię.
-
Shisui chyba sam nie wierzysz w swoje słowa... - Starszy brunet
wzruszył ramionami i wrzucił bieg. Ruszyli dalej wąskimi
uliczkami.
-
Twój ojciec ma trudny charakter. Jednaka twoja matka m dobry na
niego wpływ. Codziennie dzwoni i prosi abym coś o tobie powiedział,
strasznie za tobą tęskni. - Itachi przymknął oczy zastanawiając
się na słowami kuzyna. Mikoto zawsze go wspierała pomimo błędów
jakie popełniał. Wybaczała mu każdą wadę, więc
pewnie i teraz przekonała ojca, aby miał na niego oko. - Powinieneś
się z nią spotkać... ucieszyła by się..
-
Będzie chciała abym wrócił...
-
Czy to źle? - Zatrzymał się pod blokiem.
-
Shisui ja się po raz kolejny pomyliłem... - Spuścił głowę i
wyszedł. Ruszyli obaj w stronę mieszkania starszego Uchihy.
-
Nie jesteś Bogiem. Masz prawo do popełniania błędów. - Weszli do
pokoju.
-
Może mi wyjaśnisz co się stało, że chciałeś ze sobą skończyć?
- Itachi spojrzał na niego niepewnie i kiwnął głową. W
pomieszczeniu dało się słychać cichy, a
zarazem smutny głos chłopaka, który zaczął wszystko opowiadać
swojemu kuzynowi.
***
W
domu rozległ się
dźwięk dzwonka. Blondyn szybko podszedł do drzwi i je otworzył.
-
Mógłbyś sobie darować tą uprzejmość…- Spojrzał na
szarowłosego zły.
-
Nie mam zwyczaju wchodzić do cudzego domu… a po za tym miałem
przekazać, że Obito Cię nienawidzi… - Minato spojrzał na
przyjaciela i zmarszczył
brwi.
-
Czyli już wiesz…- Powiedział smutno.
-
Niby co? – Mężczyzna wszedł do środka i usiadł na fotelu.
-
Wszystko… Itachi już jest z rodziną…
-
Minato ale o czym ty mówisz…- Spojrzał uważnie na przyjaciele.
-
O tym, że go zdradziłem! – Warknął. Był zły na siebie i na to
co zrobił.
-
Co zrobiłeś?- Hatake patrzył na niego szokowany – Jakim cudem?!
-
Nie wiem! Nic nie pamiętam….
-
Zaraz poczekaj… Zdradziłeś Itachiego i nic nie pamiętasz…
- Dokładnie
tak! Wczoraj przyjechała Kushina i była awantura… po kłótni z
Itachim nie pozwoliłem jej zostać u mnie… jednak… wczoraj kiedy
młody był w pracy przyszła „przeprosić” a ja głupi dałem
się jej na to nabrać! – Schował twarz w dłoniach.- Zjedliśmy
kolacje przy winie i miłej rozmowie, a potem obudziłem się nagi, a w
ramionach trzymałem Kushine na dodatek wszystko widział Itachi! On
mnie nienawidzi! Nie chce mnie znać! I nie chce mnie wysłuchać
uważa, że się nim tylko bawiłem rozumiesz?! Że
był tylko zabawką! – Usiadł na kanapie
załamany. - Nie wiem co mam robić…
-
O kurwa… ale jak to nic nie pamiętasz?! Jesteś pewien, ze się z
nią przespałeś?!
-
Nie! I dlatego zadzwoniłem po Ciebie…
-
Ubieraj się jedziemy… - Blondyn spojrzał
zdziwiony na przyjaciela.
-
Co? Dokąd? - Zapytał.
-
Do szpitala trzeba Ci zrobić badania. – Blondyn kiwną wziął
swój portfeli i kurtkę. Wsiedli do samochodu Kakashiego i po
dziesięciu minutach byli w szpitalu. – Ten
pan chce zrobić badania na środki odurzające. Nie pamięta co
stało się poprzedniego wieczoru. –
Kobieta z recepcji kiwnęła głową. Wzięła dane od Minato i
skierowała go na pobranie krwi.
-
Straciłem wszystko. – Powiedział Minato patrząc n ulicę.
Uciskał sobie
przed ramie z którego została pobrana krew. – Nie wybaczę sobie
jeśli go zdradziłem.
-
Nie możesz brać odpowiedzialności za coś czego nie pamiętasz…
pewnie Cię naćpała, a za to nie możesz się obwiniać. – Odparł
czarnooki i zaciągnął się papierosem.
-
To nie jest usprawiedliwienie.
-
Ale taryfa łagodząca… to tak samo jak byś pożyczył mi samochód, a jak bym przekroczył prędkość i spowodował wypadek… nie
możesz siebie za to winić tylko dlatego,
że to by był twój samochód… - Odparł
i spojrzał na blondyna.
-
Wiem… Kakashi powiedziałeś mi, że Obito mnie nie nawiedzi, a
później nie wiedziałeś o tym co zaszło… co miałeś na myśli?
– Spojrzał na przyjaciela.
-
Wiesz… nie mówiłem Ci o pewnej rzeczy…- Zgasił papierosa i
oparł się o chłodną ścianę szpitala patrząc na wodzące
słońce. – My… jesteśmy razem.
-
Jesteś gejem?! - Blondyn spojrzał na
niego zaskoczony.
-
Tak. - Hatake odparł spokojnie
przyglądając się przyjacielowi.
-
Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-
A zmieniło by to coś? - Zapytał
delikatnie się uśmiechając.
-
No nie. - Odpowiedział zakłopotany.
-
Wiec po co miałem Ci mówić?
-
Bo jesteśmy przyjaciółmi. – Minato spojrzał na mężczyznę i
zastanowił się chwilę. Poznał Kakashiego na studiach w dzień
ceremonii pierwszoroczniaków. Hatake studiował prawo, a Namikaze
informatykę. Pamiętał jak od zawsze szarowłosy łaził z pewnym
brunetem. Kiedy go poznał okazało się, że to Obito Uchiha. Od
zawsze pamiętał ukradkowe spojrzenia Uchihy w stronę przyjaciela i
wszelkie wyrzuty kiedy to z Minato spotykał się Kakashi, a nie z
brunetem. Kiedyś nawet chciał o tym porozmawiać z Hatake, ale
uznał, że on jak osobnik interesujący się płcią piękną może
go źle zrozumieć. Uśmiechnął się na to wspomnienie. Wiedział,
że dalej się
razem przyjaźnią chociaż różniła ich przepaść. Obito został
znanym prawnikiem natomiast Kakashi robił jako prywatny asystent
Minato. Blondyn
nawet kiedyś namawiał go aby został dyrektorem jego firmy i go od
ciążył jednak Hatake wolał umawiać spotkania i odpisywać na
korespondencie dzięki czemu miał więcej czasu na czytanie swoich
zboczonych bajek. – Od jak dawna jesteście razem.- Kakashi
wzruszył ramionami.
-
Szczerze od zawsze… Nidy tego nie wyznaczałem. Zawsze lubiłem
Obito, troszczyłem się o niego… a później doszedł seks… i
zacząłem traktować go na serio.
-
Czemu mi nie powiedziałeś?
-
Prosił mnie o to… sam wiesz jacy są Uchiha… nawet jego klan o
tym nie wie…- Minato kiwnął głową. Wiedział w końcu sam
musiał stoczyć bój z Fugatu o jego syna.
-
Wiem. – odparł delikatnie się uśmiechając. – Jesteś z nim
szczęśliwy?
-
Tak.
-
I to mi wystarczy. - Weszli do szpitala i skierowali się na odbiór
wyników. Lekarz przejrzał badanie i westchnął.
-
Ma pan we krwi GHB. - Powiedział mężczyzna
w białym kitlu.
-
Co? - Blondyn zmarłszy brwi przyglądając
się lekarzowi.
-
Tak zwaną pigułę gwałtu, dlatego pan nic nie pamięta. - Spojrzał
na niego znad okularów. Jego twarz nie zdradzała, żadnych emocji.
-
Ale jak od się znalazła w moim organizmie?
-
Ktoś ją panu nad zwyczajniej w świecie podrzucił, to normalne w
dzisiejszych czasach. - Mężczyzna
wzruszył ramionami
-
I co teraz?!
-
Nic… wydali ją pan już przestała działać.
-
Czy możemy wziąć odpis z dokumentacji. – Zapytał szarowłosy.
-
Tak ale będą musieli panowie poczekać trochę na to.
-
Dobrze, to poprosimy…- Spojrzał na Minato i kiwnął mu głową, aby odeszli na bok. – trzeba
będzie skontaktować się z „ Anbu” i sprawdzić nagrania.
Załatwi nam to Obito ale nie teraz będzie wściekły jak go obudzę.
– Blondyn kiwnął głową. „Anbu” jest
firmą ochroniarską, która instalowała kamery w domu Namikazego.
Znani byli z tego, że byli cholernie trudno osiągalni i skutecznie
dobrzy. Blondyn zdobył ich za sprawą Kakashiego nigdy się nie
pytał jak to uczynił ale wiedział, że jedną z osób tworzących
tą firmę był Madara Uchiha.
-
Dobrze załatwimy to rano… wracaj do swojego kochasia.
– Hatake na ten komentarz posłał mu nieprzyjemne spojrzenie i
pojechał do domu.
Wiedziałam że Kushina to wredna picz i się nie pomyliłam XD. Liczę na więcej
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńno i się wyjaśniło, Kushina podała Minato tak zwaną "pigółkę gwałtu", tego to można było się spodziewać, jak dobrze, że ją wyrzucił z mieszkania, uff Shuishi pojawił się w odpowiednim momencie i zareagował...biedny Itachi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział, wyjaśniło się wszystko i tak jak podejrzewałam to Kushina podała Minato tak zwaną "pigułkę gwałtu", dobrze, że w końcu Minato wyrzucił ją z mieszkania, o tak Shuishi pojawił się w odpowiednim momencie i zareagował... ojć biedny Itachi...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie