Rozdział 3
Obudziłem
się rano, wtulony w czyjeś ciało. Spojrzałem na osobę, która
mnie przytulała i był to nie kto inny jak mój narzeczony.
Przyjrzałem się jego spokojnej twarzy, szczerze powiedziawszy
zawsze mogę się tak budzić. Może to małżeństwo nie będzie
wcale takie złe. Z zamyślenia nad moją przyszłością wyrwała
mnie myśl, która przypominała mi o wczorajszym wieczorze i
poczułem jak moje twarz płonie ze wstydu. Ten facet zrobił mi lod,a
a ja po tym wszystkim zasnąłem! Co za żal! Może on też chciał,
żebym mu zrobił... Ale ja nigdy... Kurwa skompromitowałem się! A
może powinienem obudzić go w "miły" sposób. Zagryzłem
wargę. Jestem beznadziejny... Musze się wziąć w garść i to
zrobić. Tylko jak Itachi będzie chciał czegoś więcej. Nie
twierdzę, że nie będzie to przyjemne ale... jakość nie chce robić
tego tak szybko... Nie znam go... Na razie jest dobrze ale chce go
poznać kiedy będzie źle, chce
wiedzieć co zrobi w trudnej sytuacji. Jednak nie twierdzę, że chce zaznać tej
rozkoszy. Wydaje mi się że Itachi jest dobry w te klocki. Z
zamyślenia wyrwał mnie dotyk na moim policzku. Nawet nie
zorientowałem się kiedy brunet się obudził.
-
Jak się spało aniołku?
-
Dobrze. - Pocałował mnie czule na przywitanie. To było takie
przyjemne. - A tobie?
-
Nigdy się jeszcze tak nie wyspałem. - Uśmiechnął się.- Ok, co
chcesz na śniadanie?
-
Może ja coś zrobię?
-
Wolałbym, żebyś się ubrał, bo mogę się nie powstrzymać. -
Spojrzał na mnie wygłodniałym wzrokiem, a ja podciągnąłem koc aż
pod samą brodę.
-
Ok. - mruknąłem rumieniąc się.
-
Mogą być naleśniki?
-
Tak. - Itachi wstał uśmiechnięty i przeciągnął się. Podniósł
wczorajszą koszulkę z podłogi, którą sam mu ściągnąłem i
założy na swoje idealne ciało. Znów się na niego zapiłem, ten
tylko zachichotał puścił mi oczko, a następnie poszedł do kuchni
kręcąc przy tym swoim zgrabnym tyłkiem. Ta łajza prowokuje mnie
specjalnie. Obtuliłem się szczelnie kocem i pozbierałem moje
ubrania z podłogi i skierowałem się do mojego pokoju. Wyjąłem
świeże ubranie i wiozłem szybki prysznic. Wycierają się
ręcznikiem zaważyłem, że na moim ciele znajdują się małe
czerwone punkciki. Wszędzie miałem malinki! Zabije go... Założyłem
szybko ubrania i zbiegłem na dół do kuchni, Itachi właśnie
rozstawiał sztuce i talerze. Całym pomieszczeniu pięknie pachniało
od naleśników.
-
Zabije Cię. Zrobiłeś mi malinki! - Itachi spojrzał na mnie
próbując zachować niewinną minę ale mimo jego woli na jego twarz
wychodzi uśmiech.
-
Ale aniołku, nie denerwuj się one nie zostaną na zawsze.
-
Wiem, że nie zostaną ale jak mam ćwiczyć z malinkami na ciele?
-
Normalnie, w czym Ci one przeszkadzają?
-
Że je widać!
-
Wiesz co nie za bardzo rozumiem.
-
Wiesz, że jeszcze nie mam osiemnastu lat, a szkoła fakt faktem nie
wchodzi w życie erotyczne swoich uczniów chyba, że widać że
jakiś uczeń ma takie życie. A ja nie chce, żeby rodzice byli
wzywani na rozmowy.
-
No dobrze, ale Ty masz narzeczonego, więc nie powinni się w to
wtrącać.
-
Itachi, jak myślisz ile osób w mojej szkole o Tobie wie?
-
Wszyscy.
-
Na prawdę tak myślisz? - Zapytałem bruneta siadając przy stole.
-
Tak, Twoi rodzice poinformowali grono pedagogiczne o tym, że
niedługo będziesz zamężny, żeby nie robili problemu. - Nalał mi
soku do szklanki, a ja oniemiałem.
-
Co zrobili moi rodzice? - Nie wierzyłem w to. Itachi spojrzał na
mnie zdziwiony.
-
Nie wiedziałeś o tym? - Zmarszczył brwi. - Jestem pewny, że
mówili mi, że Cię o tym informowali.
-
Rozumiem.- Zacząłem jeść naleśniki, chociaż w ogóle nie miałem
na nie ochoty. Moi rodzice psuja mi mi weekend nawet kiedy są 400
kilometrów od mnie. Mam tego już dość.
-
Ale ja nie rozumiem. Nie wiedziałeś o tym? - Nie spuszczał ze mnie
wzroku.
-
Nie. - Odparłem krótko nie odrywając wzroku z mojego jedzenia.
-
Może zapomnieli Ci o tym powiedzieć, są zapracowani.
-
Nie zapomnieli, oni po prostu tego nie zrobili. - Upiłem trochę
soku.
-
Nie oceniaj ich tak surowo. Oni są zaganiani wiem to po sobie, kiedy
ktoś prowadzi firmę szczególnie tak szybko rozwijającą się jak
twoich rodziców, to o niektórych rzeczach się zapomina. -
Zaśmiałem się na jego słowa. Ten facet jest bystry i
spostrzegawczy ale moi rodzice to świetni aktorzy. - Co Cię tak
bawi.
-
Nie znasz moich rodziców, a oni świetnie stwarzają pozory. -
Spojrzałem na niego. - Moich rodziców interesuje tylko i wyłącznie
ich firma i nikt ani nic więcej. Nasze małżeństwo ma dla nich
tylko takie znaczenie, że z niego mają profity dla swojej firmy.
-
Chyba trochę przesadzasz. Jesteś ich jedynym dzieckiem to
oczywiste, że jesteś dla nich ważny.
-
Jesteś bystrym człowiek, a zarazem takim naiwnym, to dziwne
połączenie. - Zmarszczyłem nos.
-
Nie jestem naiwny, tylko nie rozumiem twojego toku rozumowania.
-
Itachi moi rodzice nie mówią mi o niczym, ponieważ nie czują
potrzeby tego robić. No bo niby po co? Ich tok rozumowania wygląda
w ten sposób, że jeśli coś jest dobre dla firmy to trzeba to
zrobić nie zależnie od tego, czy to się komuś podoba czy nie. Na
przykład nasze małżeństwo jest zaaranżowane przez moich
rodziców, których nie interesuje nawet to czy jestem gejem, czy też
nie. Nawet jeśli bym nie był gejem to i tak bym mnie do tego
zmusili. Do tego jak już wspomniałem wcześniej nie mówią mi o
niczym, to oznacza dosłownie o niczym. Oni mnie nawet nie informują,
że znaleźli mi narzeczonego i planują mój ślub, dowiedziałem
się o tym dopiero kiedy się po raz pierwszy spotkaliśmy. Nie
powiedzieli mi też, że mam z tobą spędzić ten weekend ani o tym,
że nauczyciele w moje szkole wiedzą już o naszym małżeństwie.
Dlatego proszę nie mów mi, że zapomnieli, bo nie zapomnieli. -
Napiłem się soku, a brunet wlepiał we mnie wzrok jak sroka w kość.
-
Żartujesz?
-
A wyglądam jakbym żartował?
-
Jeśli nie chcesz nie musisz za mnie wychodzić, nikt Cię do tego
nie zmusi. - Spojrzałem na niego jak na kosmitę. On chyba nie
słuchał tego co do niego mówiłem.
-
Itachi nawet jakbyś był sadystą znęcającym się nad mną to i
tak moi rodzice by mnie z zmusili, żebym wyszedł za Ciebie za mąż.
No chyba, że to nie byłoby korzystne dla firmy.
-
Naruto jak tak bardzo nie chcesz wychodzić za mnie za mąż to ja
mogę zrezygnować. Mnie nikt nie zmusi.
-
Taaa spróbuj, a poznasz tą "przyjemniejszą" stronę moich
rodziców.
-
Uważasz, że się ich boję?
-Nie,
ale ich nie znasz, a oni lubą niszczyć życie ludziom, który się
im sprzeciwiają.
-
Dlatego wczoraj twierdziłeś, że piekło istnieje na ziemi.-
Spojrzał na mnie uważnie.
Coś
mi się wydaje, że jego hobby to zadawanie ludziom niewygodnych
pytań. Na szczęście z opresji wyrwał mnie dzwonek mojej komórki.
Wyjąłem ją z kieszonki i odczytałem sms którego dostałem od
Kiby: O której się dzisiaj spotykamy i gdzie. Cholera
zapomniałem o tym całkowicie. Westchnąłem cicho, będzie się
czepiać wiem o tym, szczególnie jak mu powiem, że jestem z
Itachim.
-
Stało się coś?
-
Nic, po prostu byłem umówiony z kolegą i zapomniałem tego
odwołać.
-
Popsułem Ci plany tym wyjazdem?
-
Bardziej rodzice niż Ty. - Zabrałem się za odpisywanie na
wiadomość Inuzuce: Sorkii wypadło mi coś, spotkamy się w
szkole, bo nie będzie mnie prze weekend w mieście.
-
Mogę Cię dowieść z powrotem, to nie jest problem.
-
Nie spoko. Odwołałem spotkanie.- Spojrzałem na wiadomość
przychodzącą: A gdzie ty jesteś?
-
Na pewno?
-
Tak, gdzie my w ogóle jesteśmy?
-
W Kioto.
-
Czemu akurat tu? - Spojrzałem znad telefonu na Itachego nie
przerywając pisania wiadomości: W Kioto.
-
Lubię to miejsce, często przejeżdżaliśmy tu z rodzicami na
wakacje. Naruto jak ty z rodzicami spędzasz święta i wakacje?
-
Normalnie, ja jestem u siebie w pokoju zajmując się sobą, a rodzice
siedzą w swoich gabinetach pracując. Czasami chodzę do kolegi na
drugi czy trzeci dzień świąt.
-
To smutne.- Rozbrzmiał dźwięk sms. Odczytałem treść i
wiedziałem, że teraz będzie seria pytań: Co ty tam robisz? Wgl
jak ty się tam znalazłeś? Ze starymi pojechałeś?
-
Wydaje się tak, jednak ja nigdy nie miałem takich świąt jak moi
rówieśnicy więc nie czuję smutku z tego powodu. - Uśmiechnąłem
się i odpisałem na sms: Nie z narzeczonym. Pogadam o tym
później. Pa.
-
Z kim mnie zdradzasz? - Spojrzałem zaskoczony na Itachego, który mi
się przeglądał.
-
Słucham? - Itachi wskazał palcem na mój telefon.- Aaaa to Kiba,
kolega z którym miałem się dziś spotkać.
-
Przystojny? - Spojrzałem na niego z głupim uśmiechem.
-
Tak, ale niestety hetero.
-
To dobrze, ale i tak będę mieć na oku tego Kibe.
-
Znasz go?
-
Nie ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby go poznać. - Zaskoczyło
mnie to. - Chce wiedzieć z kim spotyka się mój aniołek. -
Zmrużyłem niebezpiecznie oczy.
-
Po pierwsze to nie jestem twój. A po drugie to raczej chcesz mnie
kontrolować niż poznawać moich znajomych.
-
Nie złość się, ja tylko chce Cię lepiej poznać.
-
Jak na drugie spotkanie znasz mnie bardzo dobrze, a ja wciąż
zastanawiam się skąd?
-
Słyszałem trochę na twój temat od pewnej osoby.
-
Od jakiej osoby?
-
I tak jej nie znasz więc jej imię Ci nic nie powie.
-
Skąd wiesz?- Itachi się tylko uśmiechnął.
-
Zgadnij.- Nie nawadze kiedy ktoś się ze mną bawi w kotka i myszkę.
-
Odpowiesz mi normalnie jak człowiek?- Itachi zamiast mi odpowiedzieć
wstał i włożył brudne naczynia do zmywarki.
-
Moja odpowiedź nie da Ci, żadnej odpowiedzi. - Odparł i zaczął
chować produkty do odpowiednich szafek. Wstałem i podszedłem do
niego. On zaczynał mi już działać na nerwy. Stanąłem obok
lodówki do której chował mleko i sok.
-
Odpowiedz na moje pytanie. - Zamknąłem lodówkę zanim zdążył
schować dżem. Spojrzał na mnie i zmrużył oczy, a następnie
pchnął mnie na lodówkę. Nim jakkolwiek zdążyłem zareagować,
ten staną przed mną i namiętnie mnie pocałował. Chciałem go
odepchnąć ale złapał moje ręce nad moją głową jednocześnie
wsuwając swoje kolano pomiędzy moje nogi. Jęknąłem w jego usta
nie przerywając pocałunku. Miałem zbyt słabą wole do tego
człowiek i od razu mu uległem. Poczułem jak uścisk na moich
dłoniach łagodnie, a po chwili moje dłonie swobodnie zjechały na
szyję mojego narzeczonego. Jego dłonie zsunęły się na moje
biodra, a później na pośladki mocno je ściskając. Podniósł mnie
do góry, a ja od razu oplotłem go nogami w pasie. Itachi przeniósł
mnie na blat i na nim posadził. Nasze pocałunki stały się
bardziej zachłanne. Szybko ściągaliśmy z siebie ugrania i nawet
nie wiem kiedy pozostałem w samych bokserkach, a obok mnie znalazła
się paczka prezerwatyw. Rozpoiłem spodnie bruneta i nagle do moich
uszy dobiegł obcy głos.
Z okazji zbliżających świąt chciałam wam życzyć: dużo zdrówka, radości, mokrego dyngusa oraz, żebyście spędzili te święta w gronie rodziny i przyjaciół! WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!
No wiecie co?! *Jęczy zawiedziona* Jak można przerywać w takim momencie? Ale nie rozczarowałam się. Czekam na więcej! ^^
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńItachi dowiedział się jak wygląda sytuacja u Naruto, tutaj taka akcja, a ktoś się pojawia, Sasuke?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńItachi dowiedział się jak wygląda cała sytuacja u Naruto, tutaj taka akcja się dzieje, a kogoś przywiało, czyżby Sasuke?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie