Rozdział 9
Deidara
szedł korytarzem w stronę swojej komnaty, gdy do jego uszu dobiegł
jęk. Zmarszczył brwi i rozejrzał się dookoła. Jego spojrzenie
utknęło na drzwiach do pokoju młodego wampira. Wściekły podszedł
bliżej wejścia.
-
Oh tak! - Naruto jęknął głośniej. Oparł dłonie o drzwi
wpinając się bardziej w stronę wampira.
-Tutaj?
- Czarnooki nachylił się bardziej nad chłopakiem uderzając w jego
prostatę.
-
Tak! Błagam mocniej!- Odchylił do tyłu głowę czując delikatne,
zimne usta na swojej szyi. Z jego ust wyrwał się jęk świadczący
o przyjemności. Przesunął paznokciami po drzwiach poruszając
biodrami. Wampir zawarczał groźnie tuż przy jego uchu. Wyczuł
przy drzwiach nieproszonego gościa, który bezczelnie ich
podsłuchiwał. Pomimo tego, że Sasuke nigdy tego nie mówił
Itachiemu, to miał do niego ogromny żal, że zostawił sobie jego
byłego. Młodszy wampir doskonale zdawał sobie sprawę, że z
Deidara będą problemy, bo ten dalej do niego coś czuje. Z
rozmyślań wyrwał go głośny jęk jego kochanka. Czuł jak ten
zaciska się kurczowo na jego członku zaczął poruszać szybciej
biodrami.
-
Tak właśnie tak! - Wykrzyczał niebieskooki blondyn. Jego drobne
ciało zaczęło drżeć. Po chwili wygiął się w łuk dochodząc.
Jego sperma pobrudziła drzwi. Nie musiał długo czekać na wampira,
ponieważ chwilę później poczuł, jak wypełnia go lepka maź.
Gdyby nie silne ramiona bruneta to upadłby na podłogę.
-
Wszystko dobrze kochanie? - Szepnął Uchiha. Wziął chłopaka na
ręce i zaniósł go do łóżka.
-
Tak...- Naruto wtulił się w niego przymykając oczy. Poczuł się
dziwnie przyjemnie. Objął ramieniem wampira. - Czuje się tak
dziwnie... tak lekko kiedy jesteś obok... tak jakby nie istniały
dla mnie żadne problemy... już dawno się tak nie czułem... -
Powiedział cicho. - Czy to też jest jakiś czar? - Sasuke spojrzał
na niego zaskoczony, jednak po chwili uśmiechnął się delikatnie.
-
Nie... - Szepnął i okrył ich kocem. - To miłość. - Pocałował
go w czubek głowy.
-
Miłość? - Powtórzył sennie blondyn.
-
Tak jednak teraz śpij musisz odpocząć... - Pocałował go w głowę.
-
Dobranoc Sasuke... - Szepnął niebieskooki i po chwili odpłynął.
-
Dobranoc Mój drogi Naruto... - Czarnooki uśmiechnął się. Cieszył
się, że chłopak wręcz czuł uczucia wampira. Tak dawno o tym
marzył, a teraz działo się to naprawdę. Zadowolony wsunął nos w
blond kosmyki i przymknął oczy mocniej go przytulając, tak jakby
się bał, że w czasie snu mógłby zniknąć. Nie przejmując się
już intruzem koczującym pod jego sypialnią po chwili sam zasnął
od chodząc w krainę Morfeusza.
Niebieskooki
chłopak, który stał za drzwiami był wściekły. Nie nawiedził
Uzumakiego za to, że zabrał mu jego wampira. Złość wręcz z
niego kipiała, a wiedział, że ma się wstawić u Itachiego. Odszedł
kawałek od drzwi i stanął przy chłodnej ścianie. Uderzył w nią
kilka razy z otwartej dłoni. Warknął zły i oparł czoło o
chłodny kamień. Przymknął oczy zastanawiając się co zrobić, aby
Naruto gorzko pożałował, że pojawił się na drodze Sasuke.
Młodszy z braci był jego i nikomu nie pozwoli go sobie odebrać, a
w szczególności jakiemuś głupiemu dzieciakowi. Deidara wiedział,
że każdy ma jakieś słabości, dlatego musiał tylko zaleście
słaby punkt tego chłopaka. Otworzył oczy i uśmiechnął się
wrednie wiedział, że najlepszą kopalnią wiedzy w takich sprawach
jest Itachi. Wystarczyło tylko odpowiednio podejść wampira, aby
ten powiedział wszystko czego tylko chciał blondyn. Na jego twarzy
pojawił się wredny uśmiech nie wróżący nic dobrego. Chłopak
zmienił kurs i skierował się do komnaty starszego wampira. W końcu
i tak miał się dzisiaj z nim spotkać, co prawda w godzinach
wieczornych jednak nie sadził, że mógłby przeszkadzać Itachiemu.
Wiedział, że ma do niego ogromną słabość i zawsze wybaczał mu
wszystko. Stanął przed drzwiami do komaty wampira i bez pukania je
otworzył. Spojrzał na siedzącego w fotelu bruneta, który
znajdował się naprzeciwko demona.
-
Oh... - Szepnął. Nie przepadał za tym stworzeniem. Zdawał sobie
sprawę do czego jest zdolny i jak bardzo jest niebezpieczny.
-
Masz niewychowanych pupilów Itachi... - Odparł Shukaku,
którego spojrzenie utknęło w blond czuprynie. - Jednak sam wiem,
jak trudno
wychować
ludzi... to chyba jedna z
najgorszych ras... - W jego głosie dało się wyczuć pogardę.
-
Ja... przeprasza... nie wiedziałem... że jesteś zajęty...-
Szepnął niebieskooki patrząc na bruneta, który mrużył
niebezpiecznie oczy. Po chwili Itachi wstał i zaczął kierować się
w stronę drzwi.
-
Shukaku muszę coś pilnie załatwić... Deidara dotrzyma ci
towarzystwa. - Powiedział spokojnie i wyszedł zamykając za sobą
drzwi. Czarnooki wyczuł specyficzną słodkawą woń. Wiedział, że
zapach, który czuje jest krew i do kogo ona należała, dlatego
bardziej się tym zaniepokoił. Itachi bał się, że ktoś może
skrzywdzić rudowłosego. Jednak kto mógłby to zrobić? Sasuke był
z Naruto i nigdy by nie skrzywdził Sasoriego chyba, że chłopak by
go czymś sprowokował. Demon natomiast był z nim przez cały czas i
również nie miałby żadnych powodów do skrzywdzenia chłopaków.
Resztę mężczyzn też nie podejrzewał, w końcu wiedzieli jakie
panują zasady. Jednak był
jeszcze jeden mieszkaniec zamku, a raczej więzień. Nikt o nim nie
wiedział oprócz wampirów i demona. Każdy ze śmiertelników miał
kategoryczny zakaz zbliżania się do lochów gdzie był
przetrzymywany morderca ich rodu. Itachi zadawał sobie sprawę, że
jeśli ich wróg zdołałby się uwolnić wszyscy byliby w ogromnym
niebezpieczeństwie. Przyśpieszył kroku i wynurzył
się za korytarza. Już był blisko komnaty, którą zamieszkiwał
brązowooki. Niczym burza wpadł do pokoju i spojrzał na chłopaka,
który na jego widok aż podskoczył. Wampir skrzywił się na
światło słoneczne i od razu się odwrócił. Rudowłosy
pośpiesznie zasłonił zasłony, aby nie zranić Itachiego. Spojrzał
na bruneta i schował rozciętą dłoń za siebie.
-
Itachi-san stało się coś?- Zapytał niepewnie. Nie spodziewał się
bruneta
-
Jesteś ranny. - Odparł czarnooki zamykając za sobą drzwi. Chłopak
drgnął na te słowa i delikatnie kiwnął głową.
-
Tak... jednak to nic takiego.- Uśmiechnął się z nadzieją, że
wampir nie będzie drążył tematu.
-
Pokaż. - Rudowłosy zagryzł dolną wargę i cicho westchnął.
Znały starszego Uchihę i wiedział, że ten nie odpuścił.
Niechętnie wysunął dłoń i pokazał mu rozciętą rękę. Nim
zdążył się zorientować Itachi już przy nim był i złapał go
za nadgarstek uważnie się przyglądając dłoni. Przesunął
kciukiem po świeżej ranie. - Jak to się stało? - Zapytał nie
dorywając wzroku od krwi.
-
Rozbił się kubek, który spadł mi na ziemię... jak zbierałem
szkło to się skaleczyłem. - Odparł nie do końca z prawdą.
-
Czemu do mnie nie przyszyłeś? - Spojrzał uważnie na chłopaka.
-
Po co? Przecież to nic takiego samo się zagoi. Po za tym nie
chciałem Ci przeszkadzać. - Przestąpił z nogi na nogę.
-
Niby w czym? - Przysunął jego dłoń do swojej twarzy i delikatnie
ucałował jej wewnętrzną stronę jednocześnie smakując pysznej
krwi śmiertelnika. Nie wiedział czemu ale krew czerwonowłosego
smakowała mu najbardziej.
-
W kuchni spotkałem Deidara
i powiedział mi że idzie do Ciebie. -Powiedział, chociaż nie był
pewny, czy powinien to mówić. Wampir oderwał usta od pysznej
szkarłatnej cieczy.
-
To prawda jednak miał być wieczorem... - Uchiha przyjrzał się
uważnie chłopakowi.
-
Tego już nie dodał... - Odwrócił od niego wzrok. Długo myślał
nad życiem w tym zamku i już wiedział czego chce, jednak nie miał
w ogóle pomysłu jak to powiedzieć wampirowi.
-
Jesteś o to na mnie zły? - Chłopak poderwał głowę do góry
patrząc na bruneta pytająco.
-
O co?
-
O to, że spędzam więcej czasu z Deidarem niż z tobą. -
Brązowooki zacisnął mocniej szczękę słysząc to pytanie?
-
A powinienem? - Odparł nie odrywając już wzroku od rozmówcy.
-
Wydaje mi się, że jesteś o to na mnie zły... tęsknie za twoim
towarzystwem Sasoir...
-
Tęsknisz? - Chłopka podniósł brwi ze zdziwienia. - Nie wydaje mi
się Itachi-san...- Złapał za chłodnią dłoń która trzymała
jego nadgarstek i delikatnie wysunął zranioną rękę. - Ty sam
chcesz spędzać czas z Deiderem... nikt Cię do tego nie zmusza.
-
O czym ty mówisz? Dobrze wiesz, że jesteś dla mnie ważny.
-
Ważny? Chyba w tym momencie ze mnie żartujesz. - Chłopak zrobił
kilka kroków w tył i oparł się o zasłony. - Od kąt pojawiał
się u Ciebie Deidara ja poszedłem w odstawkę... zwyczajnie nie
masz dla mnie czasu... przecież
sam to kiedyś powiedziałeś... dlatego nie jestem pewny, czy chce tu
być.
-
Co?! Co chcesz przez to powiedzieć? Fakt mam dużo spraw na głowie,
jednak to wcale nie znaczy, że Cię nie chce...
-
Trzy lata temu powiedziałeś mi, że nie masz dla mnie czasu i jak
mi się to nie podoba to możesz wyczyścić mi pamięć i mogę żyć
jak kiedyś. Pomimo tego miałem nadzieję, że to były tylko słowa
i przypomnisz sobie o mnie... - Powiedział z wyrzutem i spuścił
głowę. - Przemyślałem sobie wszystko... - Szepnął cicho, jednak
wiedział, że czarnooki go usłyszy. - Doszedłem do wniosku, że
nie chce dłużnej na Ciebie czekać. Jestem tylko śmiertelnikiem,
który z roku na rok się starzeje, a moje życie w tym zamku jest
bezsensowne... dlatego proszę usuń mi wszystkie wspomnienia
związane z życiem tutaj i tobą... nie chce już tutaj dłużej
żyć...- Spojrzał niepewnie na wampira i dostrzegł, ze jego oczy
zrobiły się szkarłatne. Spiął się, bo wiedział, że Uchiha jest
zły.
-
Nie! - Warknął wampir i odwrócił się w stronę drzwi.
-
Nie?! Dlaczego
nie?! Obiecałeś! - Chłopak ruszył za nim. Chciał doprowadzić tę
sprawę do końca. Wiedział, że jeśli teraz tego nie załatwi
będzie musiał rozmawiać o tym jeszcze raz z wampirem. - Odpowiedz
mi! - Jednak
brunet
go już nie słuchał. Zamknął drzwi i rudowłosy tylko usłyszał
dźwięk
zamka. Szarpnął
za klamkę jednak nic się nie stało. Uchiha go nadzwyczajnej w
świecie zamknął. - Itachi!
Wypuść mnie! - Zły kopnął w drzwi. Wiedział, że nic dobrego z
tego nie wyjdzie.
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, coś tutaj Deidara kombinuje, niech Shukaku się nim zajmie, czemu Itachi tak potraktował Sasoriego, że nie ma dla niego czasu...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, czemu nie pozbędą się Deidary, czy nie zauważają że robi co chce niech mu wyczyszczą pamięć, a po zachowaniu Itachiego widać, że zależy mu na Sasorim tylko nie dostrzega że powinien liczyć się tylko on...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka