Ważne !

Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami.

poniedziałek, 31 października 2016

Będziesz Mój

Rozdział 11{Koniec}


         Niebieskooki mężczyzna spojrzał na swojego przyjaciela i zmarszczył brwi. Hatake uśmiechała się głupkowato do niego.
- O co Ci znowu chodzi? – Zapytał zirytowany.
- Po prostu nie wierze w to co wiedzę. – Odparł szarowłosy z szerokim uśmiechem. Blondyn pokręcił głową i założył czarną bluzę. – Wyglądasz na złego gościa…
- Przestań i powtórzmy plan. Fugatu ma kilkugodzinne spotkanie i będzie miał wyłączony telefon. Jego żona też będzie zajęta ma spotkanie z przyjaciółkami na zakupach więc też nie będzie odbierać. Itachi jest w domu i ma czekać na Sasuke, który wraca z wieczornego treningu. Trzeba tylko tego diabła wybawić z domu. – Założył kaptur na głowę i sięgnął po małą fiolkę leżącą na stoliku.
- Jesteś pewny, że sam chcesz to zrobić? Może pojadę z tobą…
- Ja to muszę zrobić Kakashi. Nie chce Cię w to mieszać. I tak mi dużo pomogłeś. Ile mam tego nalać? – Wziął gazę do ręki.
- Kilka krople wystarczy. Uważaj na siebie…
- Wiesz, że nigdy tego nie robię…- Uśmiechnął się i wyszedł. Szybko wsiadł w swój samochód i pojechał pod szkołę w której młodszy Uchiha miał dodatkowe treningi. Zaparkował w ustronnym miejscu i wysiadł. Spojrzał na swój zegarek i w tej samej chwili wyszła grupka chłopców. Słychać było śmiechy. Minato wyją z kieszeni gazę i małą buteleczkę. Nalał na gazę kilka kropli i w tym samym czasie dzieciaki się pożegnali. Niczego nieświadomy brunet ruszył w stronę Minato, który przyczaił się za winklem. Kiedy Sasuke przechodził obok blondyna ten złapał go za ramie i wciągnął za budynek. Zanim chłopak w jakikolwiek sposób zdążyły zareagować niebieskooki przyłożył mu do ust nasączoną gazę. Brunet zaczął się szarpać lecz po chwili jego ciało stało się wiotkie, a sam Uchiha stracił przytomność. Minato schował gazę do kieszonki i przerzucił nieprzytomnego chłopaka przez ramię i wrzucił go do samochodu. Wsiadł do auta na miejsce kierowcy i ruszył do swojego domu. Po kilku minutach wjechał do swojego garażu i wyjął Sasuke z samochodu. Zaniósł go do dawnego pokoju Itachiego i położył na łóżku. Zamknął okno na kluczyk i schował je do kieszonki. Przeszukał chłopaka i wyjął z niego kurtki telefon. Wyszedł z pokoju i zamknął drzwi na klucz. Zszedł szybko po schodach i wybrał numer Itachiego z telefonu Sasuke. Przyłożył urządzenie do ucha i ciekał aż jego ukochany odbierze. Po chwili usłyszał po drugiej stronie długo wyczekiwany głos.
- Sasuke co się stało? Gdzie ty jesteś? – Blondyn przełknął głośno ślinę. Poczuł jak jego gardło dziwnie się zaciska. Jednak pomimo tego zmusił się do wypowiedzenie się jednego słowa.
- U mnie…- Wyszeptał. Słyszał jak Itachi na chwilę zamiera.
- Minato…- Słychać jak było zdenerwowanie w głosie chłopaka. – Co zrobiłeś z Sasuke.
- Nic. Śpi u mnie…
- Śpi?! Jak to śpi?! Kurwa! Porwałeś mi brata!
- Pożyczyłem… jeśli chcesz go z powrotem musisz po niego przyjechać sam…
- Masz go natychmiast odwieść!
- Itachi pod twoim domem stoi samochód z kierowcą, który wciągu dziesięciu minut przywiezie Cię do mnie. Twój brat dopóki śpi nic mu się nie stanie ale za dwadzieścia minut środek przestanie działać…
- Co chcesz z nim zrobić?
- Chce z tobą tylko porozmawiać i wszystko Ci wyjaśnić.
- Tu nie ma co wyjaśniać!
- Nie zdradziłem Cię i mam na to dowód tylko pozwól mi to wyjaśnić… mi nadal na tobie zależy Itachi… - Po drugiej stronie było słychać ciszę. Niebieskooki dałby sobie głowę uciąć, że w tej chwili brunet zagryza dolną wargę.
- Za chwilę będę…- Rozłączył się. Minato spojrzał na wyświetlacz i drżącą ręką odłożył telefon na stolik. Czuł, że jego puls znacznie przyśpiesza, a jego dłonie zaczynają się robić wilgotne. Zaczynał się denerwować co nie działało na jego korzyść. Wytarł dłonie o spodnie i wstał z kanapy podszedł do kina domowego i uruchomił urządzenie. Wyjął płytę i włożył ją do dvd. Przejrzał szybko zawartość i zatrzymał w odpowiednim momencie. Wyłączył ekran plazmy i zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju. Miał jedną jedyną szanse, aby przekonać Itachiego i mu wszystko wytłumaczyć i bardzo nie chciał tego spieprzyć. Co chwile nerwowo zerkał na zegarek. Do spotkania z chłopakiem miał jeszcze pięć minut, które dla blondyna były całą wiecznością w ciągu której obawy Minato stawały si coraz większe. Mężczyzna zadawał sobie sprawę, że brunet wcale może nie chcieć wysłuchać jego wyjaśnień lub pomimo wszystkich dowodów, które oczyszczały blondyna z winy nie będzie chciał mieć z nim cokolwiek wspólnego. Namikaze doskonale wiedział, że chociaż Itachi był bardzo uparty jednocześnie był strasznie niepewny i nieufny. Świadomość, że jego ukochany może dla własnego bezpieczeństwa odsunąć się od niego dobiła niebieskookiego. Mężczyzna nadzwyczajnie w świecie się bał, że już na zawsze może stracić osobę dla której mógłby zrobić wszystko.
- Co jeśli go stracenia?- Słowa mimo woli wyrwały się z jego ust i odbiły się echem po pustym pomieszczeniu. Ugięły się pod nim nogi. Usiadł na kanapie i złapała się za głowę. Czuł jak jego usta drżał, a serce miażdży niewidzialna dłoń. W tej chwili doświadczał cierpienia, które trudno było opisać. Ból zaczynał go łamać. Nie wiedział już co ze sobą począć, co powinien robić i czy to co zrobił do tej pory mało jakikolwiek senes. Możliwe, że próbował trzymać się kurczowo nadziei, której tak naprawdę już nie było tylko on nie potrafił dopuścić tego do świadomości. Z rozmyślań wyrwał go dzwonek do drzwi. Zerwał się z kanapy i pobiegł do drzwi. Otworzył je szybko i jego wzrok skrzyżował się z czarnymi tarczówkami. Niebyły one już takie jak je zapamiętał. W oczach chłopaka nie gościła już radości ani pewność siebie teraz były pozbawione szczęścia, pełne bólu i niepewności. Pomimo smutku płynącego z oczu chłopaka można było dostrzec zaczerwienienie od płaczu oraz opuchliznę pod oczami świszcząco o braku snu.
- Fatalnie wyglądasz...- Minato zerknął na bladą skórę chłopaka, która teraz miała niezdrowy odcień.
- Ty nie lepiej...- Odparł chłopak zachrypniętym głosem. - Gdzie mój brat?- Oderwał spojrzenie od blondyna i spojrzał w bok.
- Nic mu nie jest. Teraz śpi choć porozmawiajmy. - Odsunął się w bok i wpuścił bruneta do środka. Itachi zagryzł wewnętrzną stronę dolnej wargi i wszedł niepewnie do pomieszczenia.
- Rozmowa jest zbędna. Oddaj mi brata i już mnie nie będzie... nie chce mieć już z tobą nic wspólnego. - Przy wypowiadaniu tych słów czarnookiemu załamał się głos.
- Itachi błagam Cię daj mi to wyjaśnić!
- Niby co?!- Wrzasnął wściekły chłopak, a do jego oczu napłynęły łzy. - Że pieprzyłeś się za moimi plecami z kobietą?!
- To nie tak!
- Już to słyszałem! - Warknął zły i wziął głęboki oddech. - Jeśli chcesz mi coś podpowiedzieć to mów szybko i opuszczam twój dom.
- To również twój dom Itachi.. - Odparł Minato przez zaciśnięte gardło. Nie chciał się do tego przyznać jednak te słowa zraniły go.
- Już nie... - Odparł hardo i zacisnął mocno szczękę.
- Rozumiem choć. - Pomimo, że słowa chłopaka sprawiły mu ogromny ból nie chciał się podawać. Weszli do salonu i usiedli naprzeciwko siebie. - Wysłuchasz wszystkiego, co mam do powiedzenia, czy dalej zamierzasz się burzyć?
- Nie burze się! - Skrzyżował ręce na piersi. - Mów.
- Dobrze ale proszę nie przerywaj mi i wysłuchaj mnie do końca. - Itachi niepewnie kiwną głową. - Dwa lata temu przed tym jak Cię poznałem za namowa Kushiny. Oddałem swoje nasienie w kilcie, a także miałem wyrazić zgodę na zapłodnienie in vitro.
- Jej? - Zapytał zły chłopak.
- Tak miałeś nie przerywać... po rozmowie z moim prawnikiem nie podpisałem zgody ale również nie zniszczyłem nasienia. Później pojawiłeś się ty i zaczęliśmy ze sobą być. Kushina wiedziała, że nie ma szans, aby mnie nakłonić do wyrażenia zgody, dlatego zrobiła to co zrobiła. - Minato włączył plazmę i uruchomił nagranie. - W domu są zainstalowane kamery z firmy ochroniarskiej „Anbu”. To nagranie jest z tamtego wieczoru. - Brunet oglądał uważnie nagranie. Zmrużył niebezpiecznie oczy wiedząc, jak rudowłosa dosypuje coś do kieliszka blondyna.
- Co dodała.
- Narkotyk, tak zwany GHB.
- Pigułkę gwałtu?
- Skąd wiesz? - Brunet nie odpowiedział na to pytanie tylko coraz bardziej zdenerwowany oglądał nagranie do samego końca. Po zakończeniu oglądania spojrzał na Minato niepewnie.
- Tamte papiery, które podpisałeś?
- To była zgoda. Jednak mój prawnik wszystkim się zajął. Kushina jest teraz w areszcie, a jak kazałem zniszczyć moje nasienie.
- Chciała zrobić zabieg prawda? - Zapytał się łamiącym głosem.
- Tak ale jej się to nie udało. - Pomiędzy nimi zapadła cisza. Itachi uparcie wbijał spojrzenie w swoje stopy intensywnie myśląc. Natomiast Minato nie spuszczał wzroku z chłopaka. - Jeśli po tym wyjaśnieniu dalej nie będziesz chciał być ze mną zrozumiem to. - Brunet słysząc te słowa poderwał głowę do góry i spojrzał na blondyna oczami pełnymi łez.
- Nie to nie tak... ja po prostu... chciałem Cię przeprosić... za to... że Ci nie wierzyłem...- Wszeptał. Niebieskooki słysząc te słowa zerwał się ze swojego miejsce i klęknął przy chłopaku. Ujął jego twarz w drżące dłonie i uśmiechnął się.
- Nie masz za co mnie przepraszać... tak się cieszę! - Pocałował go delikatnie. Itachi od razu oddał pocałunek pogłębiając go. Zsunął się na jego kolana i mocno objął. Nie chciał wypuszczać mężczyzny z ramion. Tak bardzo za nim tęsknił, że bał się, że jeśli go tylko puści straci ponownie. Powalił blondyna na podłogę. Ich pocałunki stały się bardziej zaborcze i zachłanne. Ostatni okres był dla nich ciężki i chcieli jak najszybciej o nim zapomnieć.
        Minato objął chłopaka pogłębiając pocałunek dopiero jak to zrobił zorientował się, że chłopak z gubił kilka kilo i po prostu był chudy. Z dalszych rozmyślań nad wagą chłopaka oderwały go ciepłe ręce bruneta, które wsunęły się bluzę blondyna. Z jego gardła wyrwał się zadowalający pomruk, który został przerwany krzykiem.
- Itachi?!- Mężczyźni oderwali się od siebie i spojrzeli na zaskoczonego Sasuke.
- Sasuke...- Starszy z barci spojrzał na niego niezrozumiale.
- Co ty tu robisz? Przecież Cię zamknąłem...- Zapytał zdziwiony blondyn.
- Otworzyłem zamek spinaczem! Raczej ja pytań co w tu robicie? Oszalałeś Itachi?! Zapomniałeś już co on Ci zrobił?!- Starszy z brunetów się zmieszał.
- To nie jest tak Sasuke... - Szepnął. - On nic nie zrobił to zwyczajne niepro...
- Znów wcisnął Ci jakąś bajeczkę a ty ją łykasz! Jak myślisz co o tym wszystkim powie nasz ojciec?! - Itachi spojrzał w swoje dłonie. Wiedział, ze ojciec nie zrozumie i znów będzie awantura. - Chcesz wszystko zaprzepaścić? - Minato widząc minę swojego ukochanego westchnął. Doskonale zdawało sobie sprawę wokół czego krążą myśli bruneta.
- Tak nie będzie... - Powiedział Minato i wstał podnosząc bruneta do pionu. - Chodźcie.
- Gdzie? - Starszy Uchiha spojrzał na niego pytająco.
- Do twojego domu. Trzeba wszystko wyjaśnić Fugatu. - Widząc protesty chłopaka tylko pokręcił głową. - Nie gadaj tylko choć... - Wyjął płytę z odtwarzacza i zabrał brunetów. Po kilku minutach byli już pod domem Itachiego. Kiedy tylko weszli od razu napotkali ojca, który widząc blondyna nie był zadowolony. Za nim wybiegła bruneta. Widać po niej było, że oddycha z ulgą. - Zanim coś powiesz Fugatu proszę porozmawiajmy spokojnie. Dobrze wiesz, że nie byłbym tutaj gdybym nie miał dobrego powodu. - Mężczyzna kiwnął niechętnie głową i wskazał swój gabinet w którym zniknęli mężczyźni.
- Itachi o co tu chodzi? Co się stało?- Zapytała zdenerwowana matka.
- Chodźcie wszystko wam wyjaśnię...
***
5 lat później.
- Minato szybciej! Znowu się spóźnimy! Sam dajesz ojcu powody do głupich docinek. - Warknął zły Itachi pośpiesznie zawiązując krawat.
- Skarbie to nie moja wina. Było mi powiedzieć wcześniej, że mamy po nich zajechać, a nie pięć minut przed informujesz mnie, że mamy zabrać twoich rodziców! - Westchnął i zaczął się ubierać w garnitur.
- Zapomniałem dobrze? Jednak jak byś był bardziej ogarnięty to nie było by problemu!
- Znowu moja wina tak? Kakashi wyraźnie napisała nam na zaproszeniu, ze ślub zaczyna się o 14! To po jaką cholerę mam jechać godzinę wcześniej do kościoła, do którego normalnie jadę 15 minut?
- Po swoich teściów... - Powiedział zirytowany brunet.
- A czemu oni sami nie mogą przyjechać?
- Mama mnie prosiła! Ona nie chce wracać samochodem, a tata nie lubi taksówek.
- Sasuke zdał prawko 3 miesiące temu, nie może ich zabrać?
- Oszalałeś?! Widziałeś jak on jeździ?! On stwarza niebezpieczeństwo na drodze... nie wiem kto mu dał te prawo jazdy... - Minato spojrzał na męża ze zdziwieniem.
- Czy to nie ty 3 dni temu mówiłeś mu, że jeździ świetnie?
- A co miałem mu powiedzieć? „Słucha Sasuke wiem, że się starasz i lubisz jeździć ale ludzkie życie jest cenniejsze, więc zacznij jeździć autobusami.”
- No na przykład...
- Minato! Wiesz, że on lubi jeździć w końcu się nauczy... i tak zdawał 7 razy i był zdołowany więc... nie chce go dobijać...
- Wolisz dobijać ludzi na ulicy?
- Przestań i chodź! Ta rozmowa jest jałowa!- Minato przewrócił oczami i się delikatnie uśmiechnął. Objął męża i go pocałował w skroń.
- Dobrze weź kwiaty i zadzwoń do mamy, że będziemy za 15 minut.

3 komentarze:

  1. Wszystko spoko... ALE... zgłaszam sie na bete. Literówki, końcówki, czasem szyk...a przynajmniej w tym rozdziale. Jakoś tak... Chyba zaczęłam czytać od końca ;-;. Nadrobie xD. Na tym mi Sie otwarlo, wiec...no. Juz tak mam. Da sie czytać, ale mnie osobiście meczy, kiedy musze sobie sama przekręcać wyrazy, zeby zdanie miało sens.
    Pozdrawiam serdecznie
    Szahzei

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy możesz mi dać do siebie jakiś kontakt lub skontaktować się ze mną?

      Usuń
  2. Hej,
    och nawet takie zabezpieczenia nie zatrzymały Sasuke, są razem, już nawet sam Fugaku zaakceptował to... wspaniałe zakończenie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń