Rozdział 1
Drobny
chłopak stał przed wejściem do klubu π,
trzymał
przy uchu telefon, a przez jego myśli przepływały setki
przekleństw. W końcu po piątym sygnale w telefonie dało się
słyszeć chichot.
-
Kiba idioto gdzie jesteś?! – Krzyknął niebieskooki chłopak.
-
W Orfeuszu.-
Odparł rozbawiony chłopak.
-
Jak to w Orfeuszu?!
A ja?!- Blondynowi zaczęły puszczać już nerwy.
-
Oj Naru, nie mogłem cię znaleźć, a dziewczyny tak ładnie prosiły
żebym zabrał je do klubu w naszej części miasta. Sam rozumiesz,
że nie mogłem odmówić. – Kiba po raz kolejny zachichotał
rozmawiając z kimś obok.
-
Jak byś poczekał pięć minut, to nic by się nie stało! Powiedz
mi jak ja teraz wrócę do domu?!- Krzyczał zdenerwowany chłopak.
-
Zamów taksówkę, albo złap autobus. Na pewno coś kursuje i w
ogóle nie panikuj jesteś już dużym chłopcem dasz sobie radę. A
teraz wybacz, ale panie porywają mnie do tańca, przyjeżdżaj
szybko pa! – Szatyn rozłączył się.
-
Zabije go.- Warkną niebieskooki. Chłopak był w kropce. Kiba zabrał
samochód i go zostawił, na domiar złego był pierwszy raz w tej
części miasta. Wrogiej części miasta, na dodatek był całkowicie
sam. Rozejrzał się, dokoła, ale nikogo nie było żeby zapytać o
drogę na przystanek lub postój taksówek. A nawet, jeśli ktoś by
był, to za takie pytanie mógł dostać łomot. Ta ciągła wojna,
jaka trwała pomiędzy dwoma częściami miasta była bardzo zażarta.
Do tego na nieszczęście Naruto na dworze było bardzo zimno, a on
był w samej bluzie. Nagle drzwi od klubu się otworzyły, a na
zewnątrz wyszedł wysoki brunet. Był dobrze zbudowany. Obrzucił
blondyna obojętnym spojrzeniem i oparł się o ścianę. Wyją z
kieszeni bluzy papierosy i odpalił jednego. Niebieskooki zadrżał z
zimna i zerkną na zegarek była już pierwsza w nocy, a on miał już
dojść dzisiejszego wieczoru. Spojrzał ukrytkiem na czarnowłosego
i zaczął rozważać, czy zapytać go o środek transportu do
wschodniej części Tokio. W najgorszym wypadku brunet rzuci się na
niego, a on wyląduje w szpitalu i przez kilka tygodni będzie
chodził ze zdrutowaną szczęką. Ojciec się o wszystkim dowie i tak
mu da popalić, że zapamięta do końca życia, żeby się tu samemu
nie szlajać. Chociaż może być też i dobry scenariusz, czarnooki
powie mu, czym dojechać i go oleje. Mało prawdopodobne, ale
możliwe. Chłopak wziął głęboki oddech i spojrzał na palącego
bruneta.
-
Przepraszam, czy mogę zająć chwilę?- Naruto uśmiechną się
zniewalająco. Czarnowłosy zaciągną się dymem i zlustrował
chłopaka od góry do dołu. -Ty
możesz mi zająć choćby i całą wieczność.-
Pomyślał czarnowłosy i wypuścił dym.
-
Nie jesteś za młody żeby tu przychodzić?- Niebieskooki usłyszał
niski głos chłopaka i aż przeszły go dreszcze.
-
Wystarczyło dać w łapę ochroniarzom.- Odparł blondyn.
-Będzie
trzeba porozmawiać z ochroną.- Zanotował
sobie w głowie brunet.- Jeśli chcesz fajkę, to dzieciakom nie
daje.- Nawet
tak zgrabnym jak ty.
-Nie
chodzi o fajkę. Czy wiesz może skąd i czym mogę dojechać na
wschodnie Tokio? – Głos Naruto zadrżał.
-
Wiem.- Odparł chłodno wyższy chłopak. – I
masz minusa.
-
A powiesz? - Niebieskooki zapytał z nadzieją.
-
Jesteś ze wschodniej części? - Brunet zgasił papierosa o ścianę.
-
Tak. – Blondyn przełknął głośno ślinę i spojrzał niepewnie
na chłopaka.
-
Nie powinno cię tu być. Może cię tu spotkać krzywda, wiesz o
tym?- Czarnooki zmrużył niebezpiecznie oczy i zrobił krok w stronę
blondyna.
-
Wiem.- Odparł chłopak przez ściśnięte gardło.
-
To, co tu robisz?- Czarnowłosy zbliżył się do chłopaka na
odległość wyciągniętej ręki.
-
To długa historia. - Odparł blondyn.
-
Aha… No dobra, choć.- Sasuke wyminą chłopaka i ruszy w stronę
parkingu.
-
Yyyy… No, ale gdzie? - Niebieskooki spojrzał zdezorientowany na
czarnookiego.
-
Do samochodu, odwiozę cię. - Brunet ruszył przed siebie.
-
Nie, dzięki. Wystarczy, jak mi powiesz gdzie jest przystanek i czym
dojadę. - Naruto nie uszył się z miejsca.
-
Nie dojedziesz. – Odparł Sasuke nie odwracając się.
-
Słucham? – Blondyn zmarszczył brwi, nie za bardzo rozumiał
chłopaka.
-
Nie dojedziesz. –Sasuke zatrzymał się i odwrócił się w jego
stronę.- To, że ulice są puste, to nie oznacza, że jest
bezpiecznie. Nawet, jeśli wsiądziesz do właściwego autobusu, to w
najlepszym przypadku ktoś może ci wsadzić kosę w żebra tylko za
to, że jedziesz w stronę wchodu. W najgorszy cię zgwałcą i
zabiją. – Ruszył dalej w stronę swojego samochodu.
-
Ty też to możesz zrobić.- Naruto ruszył za chłopakiem.
-
Zgadza się, ale musisz mi zaufać. – Brunet odwrócił głowę w
jego stronę i delikatnie się uśmiechną.
-
A to, na jakiej podstawie?- Niebieskooki wsuną ręce do kieszonek
bluzy.
-
Ano na takiej, że nie masz za bardzo wyboru.- Podszedł do swojego
bmw i otworzył samochód.- To, co jedziesz?
-
A mam inny wybór? – Zapytał chłopak.
-
Masz. Możesz czekać, aż cię jakiś książę z bajki uratuje.-
Czarnooki zachichotał i otworzył przed blondynem drzwi od strony
pasażera.
-
Wiesz raczej nie skorzysta i pojadę tobą. – Naruto wskoczył na
siedzenie.
-
Dobry wybór.- Czarnowłosy pościł mu oczko i wsiadł na miejsce
kierowcy. Wyją z kieszeni swój telefon i spojrzał na blondyna. –
Podaj mi swój adres.
-
Co?- Chłopak nie zrozumiał.
-
No adres, muszę wpisać do GPS, inaczej jak dojadę?- Spojrzał na
niego ponaglająco.
- A!
Konoha numer domu pięćdziesiąt trzy.- Naruto patrzył ja chłopka
obok wpisuje wszystko do telefonu i po chwili rusza.
-
Miejsce docelowe Konoha pięćdziesiąt trzy. Dziana dzielnica. –
Mruknął Sasuke.
-
Byłeś tam kiedyś? - Zaciekawił się blondyn.
-
Nie. - Odparł brunet.
-
To skąd…
-
Słyszałem. - Spojrzał na blondyna. - To może mi powiesz, co tu
robisz? Mamy dużo czasu.
-
Przyjechałem z kumplem do klubu. Wypiliśmy klika piw, a że Kiba to
pies na baby zaczął wyrywać dziewczyny. Trochę potańczyliśmy,
ja poszedłem do łaziki, a on w tym czasie się zabrał z panienkami
do Orfeusza,
to klub we wschodniej części miasta. No i tak się tu znalazłem, a
zapomniałem dodać, że jestem tu pierwszy raz.- Westchnął blondyn
i oparł się wygodnie o fotel,
-
To słaby ten kumpel…
-
Kiba nie jest zły, ale jak widzi ładne dziewczyny, to mu się mózg
wyłącza. – Brunet skrzywił się na to stwierdzenie i skręcił w
prawo wjeżdżając na drogę szybkiego ruchu.
-
Dlaczego nie zadzwoniłeś do kogoś z rodziny, albo jakiś innych
przyjaciół, żeby cię zgarnęli? – Spojrzał na blondyna kontem
oka i zmienił bieg.
-
Wtedy by się ojciec dowiedział i bym miał przegwizdane. Jak wiesz
mieszkam na bogatej dzielnicy, a mój tatuś jest dobrze postawionym
człowiekiem, więc sam wiesz jak to jest. – Ziewnął.
-
Skąd ci przyszło do głowy, że wiem? – Sasuke spojrzał na niego
z udawanym zdziwieniem.
-
Samochód. - Odparł chłopak.
-
Co? - Czarnooki nie zrozumiał od razu o co chodzi blondynowi.
-
Samochód, jest to najnowszy model, który został wydany do
sprzedaży miesiąc temu. W naszych salonach nie ma go jeszcze w
sprzedaży. Samo sprowadzenie musiał sporo kosztować, a sam
samochód jest z górnej półki. Zwykłego szarego człowieka nie
byłoby stać. – Spojrzał na Sasuke, który był zdumiały
spostrzeżeniem niebieskookiego.
-
No, no nie dość, że ładny to jeszcze na samochodach się zna!
Masz jakieś wady? - Zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy.
-
A co podrywasz mnie? – Naruto spojrzał na niego z pół
przymkniętych powiek.
-
Może. – Uśmiechną się do niego uwodzicielsko. - Jak masz na
imię?
-
Naruto, a ty?
-
Sasuke. - Uchiha wyciągną dłoń, którą chłopak uścisną.
-
To mówisz Sasuke, że jestem ładny. - Naruto uśmiechnął się pod
nosem.
-
No i to bardzo. - Rzekł chłopak.
-
Ty też jesteś niczego sobie. – Odpowiedział niebieskooki.
-
I kto tu, kogo podrywa?! - Sasuke uśmiechną się złośliwie.
-
Ty mnie. – Blondyn pokazał mu język.
-
Ile masz lat? – Zaciekawi się brunet, chłopak wyglądał na
młodziutkiego.
-
Za dwa miesiące kończę osiemnaście, a ty? – Odparł z
uśmiechem.
-
Dwadzieścia pięć. - Brunet zerknął na nawigacje.
-
Naprawdę? Nie wyglądasz! - Spojrzał na niego zaskoczony.
-
To dobrze czy źle?- Zapytał czarnooki.
-
Dobrze. - Brunet uśmiechną się delikatnie.
-
Już jesteśmy we wschodniej części. - Naruto rozejrzał się.
-
No, możesz tu stanąć dam sobie już rade. – Sasuke zwolnił
przed skrzyżowaniem.
-
Nie jesteśmy na Konoha pięćdziesiąt trzy. - Chłopak spojrzał na
niego uważnie.
-
Nie musisz mnie odstawiać pod sam dom i tak jestem ci bardzo
wdzięczny. – Niebieskooki rozluźnił się, był już u siebie,
nic mu się nie mogło tu stać.
-
A jeśli coś ci się stanie? Będę cię widział, jako ostatni, a
wiesz, że ostatni jest zawsze podejrzany. – Sasuke usłyszał obok
siebie chichot.
-
Za dużo się naoglądałeś kryminałów. - Odparł rozbawiony
chłopak.
-
Ale wiesz twój tata jest dobrze postawiony nie chce mieć kłopotów.
– Uchiha mówił to z udawaną powagą.
-
Jeśli nie chcesz mieć problemów to sań tutaj.- Naruto spoważniał,
co zwróciło uwagę bruneta.
-
Ale nie jesteśmy jeszcze pod twoim domem.- Odparł zdziwiony
czarnooki.
-
Stań, proszę! – Naruto spojrzał na niego błagalnie, a Sasuke po
chwili zaparkował na chodniku.
-
O co chodzi?- Uchiha spojrzał uważnie na chłopaka.
-
Pamiętasz jak mi mówiłeś, że są u was osoby, które mogą
wsadzić kosę w żebra tylko, dlatego, że jedziesz w stronę
wschodu? – Brunet powoli kiwną głową.- To tu są ludzie, którzy
mogą zrobić to samo, tylko dlatego, że masz blachy zachodnie.
-
Rozumiem. – Mruknął Sasuke, chłopak nie chciał, żeby mu się
coś stało. To było miłe.
-
Dzięki za pomoc. – Naruto sięgną dłonią w stronę klamki, ale
Sasuke był szybszy i wcisną guzik na desce rozdzielcze, który
zablokował wszystkie drzwi. Blondyn spojrzał niepewnie na chłopaka
siedzącego obok. – Co robisz?
-
Nie sądzisz, że powinieneś mi się odwdzięczyć?- Uchiha
uśmiechnął się tajemniczo.
-
Niby, w jaki sposób? - Niebieskooki się spiął.
-
Nie bój się nie zrobię ci w żaden sposób krzywy, chce ci
zaproponować spotkanie. - Odparł Sasuke
-
Jakie? - Zapytał niepewnie.
-
Normalny wieczorny wypad na piwo. – Odpowiedział chłopak.
-
A potem? - Naruto przyjrzał mu się uważnie.
-
Odwiozę cię do domu i obiecuję, że nie przekroczę linii
nadgarstka. - Na potwierdzenie swoich słów położył lewą rękę
na sercu, a u prawej dłoni poniósł w górę dwa palce.
-
Ta, jasne. – Prychnął chłopak
-
Czemu mi nie wierzysz?- Brunet zmarszczył brwi.
-
Bo jesteś z zachodu. - Powiedział blondyn. Już by chciał wyjść z
tego samochodu, to jednak nie był dobry pomysł żeby z nim jechać.
-
I co z tego? - Zdziwił się czarnooki.
-
To wszystko tłumaczy. - Oznajmił jakby to był oczywista
oczywistość.
-
Mi nic. - Zmrużył oczy.
-
A mi wiele. - Mruknął.
-
Naruto, nic ci nie zrobię. Jak bym chciał ci coś zrobić, to bym
to zrobił. Po prostu mi się podobasz i chcę cię lepiej poznać. -
Sasuke spojrzał na niego przekonywająco.
-
Skąd ma mieć pewność, że nic mi nie zrobisz? - Zapytał
niebieskooki.
-
Musisz mi zaufać. - Brunet się do niego uśmiechną.
-
A co jeśli ci zaufam, a ty mi coś zrobisz? - Chłopak spojrzał na
niego niepewnie.
-
To wtedy twój dobrze postawiony tatuś dobierze mi się do dupy. -
Powiedział z powagą.
-
Ale ty wcześniej dobierzesz się do mojej. - Sarknął chłopak.
-
Już ci pozwiedzałem, że nie. - Sasuke spojrzał prosto w niebieskie
oczy chłopaka.
-
No dobra niech ci będzie. Kiedy ci pasuje? - Namizake dobrze
wiedział, że chłopak się nie odczepi jeśli się nie zgodzi.
-
Ja jestem elastyczny, więc podaj mi termin. – Sasuke wyją telefon
i otworzył kalendarz.
-
Naprawdę? A wyglądasz jakbyś kij połkną. – Naruto uśmiechną
się złośliwie. – Piątek o dwudziestej przy głównej bramie
cmentarza przy alejach Poległych sześć. – Blondyn nacisną guzik
i drzwi się odblokowały. – Nie spóźnij się, bo nie będę
czekać.
-
Ok, podaj mi swój numer. - Uchiha spojrzał na niego wyczekująco.
-
Nie. - Odparł chłopak.
-Dlaczego? -
Zdziwił się brunet.
-
Bo, nie daję numeru nieznajomym. - Oznajmił blondyn.
-
Ale musimy mieć kontakt, jakbyś chciał odwołać czy coś. –
Sasuke spojrzał na niego wyczekująco.
-
Nie bój się nie odwołam.- Uśmiechnął się do niego.
-
Jaką mogę mieć pewność, że mnie nie wystawisz? - Zapytał
zdziwiony.
-
Żadnej, musisz mi zaufać. - Naruto spojrzał mu prosto w oczy.
-
Hmm…- Uchiha uśmiechną się pod nosem.- Ok. Ufam ci Naruto z
Konohy pięćdziesiąt trzy.
Ciekawie, nie powiem, że nie :P
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńmusze powiedzieć, ze ciekawy rozdział, ta myśl Sasuke, że może mu zająć nawet całą wieczność boska... ciekawe jak to dalej rozwiniesz...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
Te myśli Sasuke xD Aż na początku ciary przeszły "Ty możesz mi zająć choćby i całą wieczność". Rycerz w czarnym bmw... czemu bmwuuuu? Nie wiesz co się mówi o kolesiach w bmw? D:
OdpowiedzUsuńA Kiba to to faktycznie kiepski kumpel...