Rozdział 4
Blondyn
obudził się pierwszy. Na swojej klatce piersiowej poczuł coś
ciężkiego. Gdy spojrzał na dół zobaczył bruneta i od razu
przypominał sobie wczorajszą noc. Odgarną czarne włosy z twarzy
Itachiego i chwilę się mu przyglądał. Czarnooki wygląda słodko,
kiedy spał wręcz, jak aniołek. Zamkną oczy i zaczął myśleć,
jak wybrnąć z tej sytuacji. Nie chciał skrzywdzić chłopaka, ale
również zdawał sobie sprawę z tego, że nie może z nim być. Z
rozmyślań wyrwał go ciepłe usta Itachiego.
-
Witaj słoneczko - Itachi się przeciągną i zaczął zwiewać.
-
Cześć. – Minato pocałował chłopaka w ramie.- Jak się spało?
-
Całkiem dobrze, chociaż nie jesteś najwygodniejszy. – Przewrócił
się na plecy i spojrzał na blondyna, który zaczął się ubierać.
– A tobie?
-
Dobrze, spałem jak zabity. – Uśmiechną się do chłopaka. –
Wstawaj i idź się umyj, a ja przygotuję śniadanie. Za dwadzieścia
minut wychodzimy.
-
Gdzie? - Itachi wstał zapinając, że jest nagi.
-
Do pracy. No już idź się myć. – Minato spojrzał na chłopaka i
dostrzegł liczne malinki.
-
Może pójdziesz ze mną? – Czarnooki zaczął zbierać ubrania z
podłogi.
-
Nie. – Blondyn wszedł do łazienki i wyją ręcznik dla gościa.
-
Dlaczego?! – Brunet spojrzał na Minato z oburzeniem i od razu
ruszył w stronę łazienki.
-
Bo jak już wcześniej powiedziałem, to za dwadzieścia minut
wyjeżdżamy, a jeżeli pójdę z tobą pod prysznic to obaj wiemy, jak to się skończy.- Położył ręcznik na szafce.
-
A nie chcesz żeby się tak skończyło? – Itachi oblizał się
prowokacyjnie.
-
Nie. Za dwadzieścia minut masz być na dolę i wybij sobie z głowy,
że będę na ciebie czekał, choćby minutę dłużej. - Blondyn
wyszedł z łazienki i skierował się w stronę kuchni gdzie zaczął
przygotowywać drugie śniadanie. Spakował kanapki i owoce do torby.
Po chwili usłyszał zbiegającego bruneta po schodach. Itachi
wparował do kuchni dopinając koszulę. – Gotowy?
-
Tak. – Uśmiechną się.
-
To dobrze. – Minato zabrał kluczę i skierował się razem z
Uchihą do garażu. Obaj weszli do samochodu i w ciszy dojechali do
firmy. Niebieskooki dziwnie się zachowywał, a brunet zastanawiał się, czy jest to może spowodowane wczorajszą nocą. Miał nadzieję, że
po wczorajszym wieczorze niebieskooki zmieni nastawienie do niego, a
jednak wyczuwał, że to może nie pójść tak łatwo. Kiedy oboje
weszli do firmy szarowłosy mężczyzna z maseczką na twarzy
podszedł do szefa.
-
Witam mam kilka korespondencji do pana.- Kakashi podał mu kilka
listów.
-
Dzięki Kakashi.- Mrukną ponuro blondyn. – Coś jeszcze?
-
Tak dzwonił pan Hiashi Hyuga i powiedział, że przyjedzie za dwie
godziny.- Odpowiedział szarowłowsy.
-
Tutaj? –Dwudziestoośmiolatek zdziwił się mocno.
-
Tak mówił, że to pilna sprawa i musi z panem bardzo poważnie
porozmawiać. – Spojrzał na bruneta, a później przeniósł wzrok
na szefa.- Był bardzo zirytowany, ale również dało się słyszeć
zmartwienie w głosie pana Hyugi, a wie szef, że to rzadkie. -
Spojrzał sugestywnie na blondyna.
-
Tak, zdaje sobie z tego sprawę. Jak przyjedzie to od razu zaprowadź
go do mnie dobrze? – Uśmiechnął się do pracownika.
-
Tak. – Kiwnął głową.
***
-
Witaj Hiashi
miło
cię widzieć.- Blondyn uśmiechną się do przyjaciela.
-
Czy miło to się okaże po rozmowie.- Odparł szatyn.
- No
tak, jeśli powiedziałeś Kakashiemu, że się martwisz to czeka
mnie bardzo długie kazanie…- Namikaze uśmiechnął się pod
nosem, jak on dobrze znał szatyna.
- Minato
masz na karku trzydzieści lat, a zachowujesz się jak byś miał
dziesięć. Przyjechałem tu żeby porozmawiać o pierworodnym
Uchihy. - Usiadł na fotelu i spojrzał na blondyna.
-
Wydaje mi się, że nie mamy, o czym rozmawiać, on tu tylko
pracuje. - Blondyn przeniósł papiery na telefon, przez co
nieumyślnie zadzwonił do biura Itachiego. Brunet podniósł
słuchawkę i zamarł słysząc znajome głosy.
-
I z tobą mieszka. - Odparł mlecznooki.
-
Nie miał się gdzie podziać, więc go przenocowałem. – Rzekł
Minato.
-
Ma dom i rodzinę. Wiesz, co zrobi jego ojciec jak się o tym dowie?-
Szatyn posłał blondynowi zaniepokojone spojrzenie.
-
Nie robię nic złego. - Odpowiedział niebieskooki.
-
To, z kim sypiasz mnie nie obchodzi, ale innych tak, jeśli to się
wyda to cię zniszczą.- Warknął Hyuga. Rozmowa z Minato go
drażniła, to jak gadanie do ściany.
-
Mam dość kasy, żeby wyjechać na wyspy Salomona i tam doczekać
starości. - Skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-
I zaprzepaścić ciężką prace swoich przodków? - Zapytał zły.
-
Nie, ja pierwsze….
-
Minato opanuj się, powtarzam ci to przy każdym twoim związku. Moje
rady zawsze się sprawdzały, więc powiem to jeszcze raz nie angażuj
się, bo ten dzieciak cię wykiwa. - Powiedział dosadnie szatyn.
-
Jak mam się nie angażować? A jak mam ufać? - Blondyn zmarszczył
brwi.
-
Nie ufaj! Żyj, bawi się. - Niebieskooki pokręcił tylko głową.
-
Kilka minut temu powiedziałeś, że mam trzy dychy na karku i przez
to zrozumiałem, że mam spoważnieć i się ustatkować. - Namikaze
uśmiechnął się z kpiną.
-
Ale nie z nim! - Zacisną dłonie na spodniach. Każda rozmowa z
blondynem była taka sama.
-
Dlaczego? On mnie kocha. - Blondyn zawzięcie bronił swojej racji.
-
Ma osiemnaście lat, dziś kocha jutro zapomni. - Warknął zirytowany
szatyn.
-
A jeśli się mylisz i on naprawdę mnie kocha? To, co? - Zapytał z
nadzieją.
-
To jego problem. - Rzekł Hyuga.
-
No proszę, co za dojrzałość… - Minato spojrzał ironicznie na
szatyna.
-
Ty za każdym razem w związku byłeś empatyczny oraz zaślepiony i jak
to się kończyło? - Zapytał grzecznie mlecznooki.
-
Przestań. - Spuścił wzrok na swoje dłonie. Blondyn wbrew pozorów
bardzo nie lubił jak ktoś ma rację, co do jego osoby. A szatyn
miał rację zawsze.
-
Nie! Jestem twoim przyjacielem i chcę żebyś był szczęśliwy,
założył rodzinę i dał sobie spokój z tymi ludźmi. - Krzyknął
zdenerwowany. Miał już serdecznie dość tej całej kłótni.
-
Ale mnie nie pociągają kobiety, więc jak mam założyć rodzinę? -
To była jego ostatnia deska ratunku. Przyjaciel niebieskookiego
potrafił zawsze znaleźć odpowiedni argument.
-
Udawaj. - Odpowiedział, jakby od niechcenie Hyuga.
- Wiesz,
że nie potrafię. – Westchnął zrezygnowany blondyn.
-
To bądź szczery. - Odparł szatyn.
-
I co uważasz, że któraś się zgodzi?! Chyba tylko za kasę. -
Prychnął rozzłoszczony
blondyn.
-
Jest pewna, która się zgodzi… - Hiashi
spojrzał
sugestywnie na niebieskookiego.
-
Nie! Ona jest przyjaciółką. – Spojrzał surowo na Hyuge. - Nie
mieszaj jej w to.
-
Warto spróbować, a dobrze wiesz, że z tym chłopakiem nic nie
wyjdzie, wiec spław go teraz zanim będzie za późno. –Szatyn
spojrzał na niego łagodnie. Minato był dla niego jak syn i chciał
dla niego jak najlepiej.
-
Ale… - Niebieskooki sam już nie widział co ma myśleć o tej
sytuacji. Chciał dobra i dla siebie i dla Itachego, ale dobrze
wiedział, że tak się nie da.
-
Nie ma żadnego, ale zrób to dla własnego dobra. Ok? - Blondyn
pokiwał niechętnie głową.
-
Ech… postaram się, ale to nie będzie łatwe. – Mruknął.
-
Wiem, ale tak będzie lepiej. – Itachi wkurzył się jak to
usłyszał. Tak się starła, już miła niebieskookiego w swoich
rękach i przez tego starucha miało wszystko stracić? Nie
doczekanie! No i do tego ta nieznana kobieta. Kim ona jest? I z tego,
co zrozumiał jest nie tylko przyjaciółką… Z rozmyślań wyrwał
go głos blondyna żegnający się z Hyugą. Delikatnie odłoży
słuchawkę od telefonu.
***
Minato
przez cały dzień zastanawiał się jak ma zachować się przy
Itachim. Czuł coś do chłopaka i nie chciał go skrzywdzić, ale z
drugiej strony Hiashi miał rację. Ojciec Itachiego nigdy nie
pozwoli na to żeby byli razem. Minato westchną i przejrzał jeszcze
raz dokładnie program, miał dziś dzwonić do Uchihy, że jutro
może go odebrać. Od jutra Itachi nie będzie musiał przychodzić
do pracy i prawdopodobnie zniknie raz na zawsze z jego życia. Będzie
musiał porozmawiać dziś o tym z brunetem. Z rozmyślań wyrwała
go głośna kłótnia dochodząca za ścinany. Niebieskooki spojrzał
na zegarek, który wskazywał za dziesięć dwudziesta pierwsza.
Większość osób kończyła o osiemnastej, a o dwudziestej już
nikogo nie było. Wyszedł ze swojego biura i spojrzał na otwarte
drzwi gabinetu Itachiego. Na środku pomieszczenia stał Fugaku i
krzyczał na syna.
-
Mówiłem ci tyle razy, że masz się uspokoić! Przynosisz hańbę
swojej rodzinie! Jesteś mniej wart niż Sasuke! Jesteś
nieopowiedziany i nie liczysz się z własną rodziną. Wstyd mi, że
mam takiego syna! Od tej pory nie licz na żadną pomoc z mojej
strony! Nasza rodzina nie chce mieć z tobą nic wspólnego! W naszej
rodzinie nigdy nie było dziwek! – Wrzasnął mężczyzna.
-
Tato to nie tak! Dlaczego nie rozumiesz, co do ciebie mówię?!-
Itachi wpadał powoli w panikę, bał się co może ojciec zrobić
Minato, a wiedział, że kiedy Fugatu się wścieka jest
nieobliczalny.
-
Nie przerywaj mi! Od dziś masz nie wracać do domu. Nie jesteś już
moim synem, brzydzę się tobą! – Uderzył ręką w blat biurka.
-
Ale ojcze…
-
Nie jestem twoim ojcem, zapamiętaj to sobie. – Warknął
rozwścieczony Uchiha.
-
Fugaku chyba przesadzasz, porozmawiamy na spokojnie. Pozwól, to
wszystko wyjaśnić.- Brunet się odwrócił i spojrzał na opartego
o futrynę blondyna.
-
Tu nie ma, co wyjaśniać, bo wszystko jest jasne. A co do ciebie, to
nie sadziłem, że jesteś zboczeńcem. Ja za zlecenie płacę ci
gotówką, a nie tyłkiem mojego syna! – Niebieskooki odepchną się
od futryny i powoli podszedł do biurka Itachiego.
-
Za szybko oceniasz mnie i Itachiego, opierając się tylko na słowach
ludzi, którzy mi źle życzą.- Niebieskooki spojrzał na
roztrzęsionego chłopaka. I jak on miał go teraz zostawić?
-
Więc chcesz powiedzieć, że pomiędzy tobą, a moim synem nic nie
ma? – Itachi spojrzał na blondyna i przygryzł wargę. Bał się
tego, co usłyszy. Nie chciał żeby, Minato skłamał, bo to by go
zraniło, ale z drugiej strony wiedział, co się stanie, jeśli
powie prawdę.
-
Nie, nie chcę tego powiedzieć. – Spojrzał prosto w oczy swojego
kolegi. – Tak samo jak nigdy nie powiem, że traktuje twojego syna,
jako formę zapłaty za zlecenie. To, co łączy mnie z twoim synem
to uczucie, które ludzie nazywają miłością, a nie zboczeniem. A
i jeszcze coś… -Z kieszeni wyją nośnik pamięci i podał go
brunetowi. – Skończyłem program, nie powinno być żadnych
problemów.- Uchiha odebrał od niego program i schował do
kieszonki.
-
Dla mnie, to zboczenie tak jak dla większości społeczeństwa.
Jesteś od niego o dziesięć lat straszy! Wykorzystujesz jego
naiwność. Nie masz prawa spotykać się z moim synem!- Fugatu
zacisnął dłoń w pięść. Przecież to było nie do pomyślenia.
Jego dobry kolega i jego syn ze sobą sypiali i na do datek nie
widzieli w tym nic złego! To przechodziło ludzkie pojęcie.
-
Jeszcze chwilę temu obrzucałeś go obelgami i twierdziłeś, że
nie jest twoim synem, oraz że nie chcesz mieć z nim nic wspólnego.-
Przypomniał mu grzecznie blondyn.
-
Minato pożałujesz, że dotknąłeś mojego syna obiecuje ci to. –
Itachi złapał ojca za rękaw.
-
Tato proszę…
-
Nie dotykaj mnie dziwko! – Fugaku podniósł rękę, żeby uderzyć
chłopaka, ale cios został zatrzymany przez blondyna. Niebieskooki
staną pomiędzy ojcem, a synem.
-
Jeśli jeszcze raz go obrazisz lub spróbujesz uderzyć to wtedy ty
pożałujesz. – Uchiha wyszarpał rękę z uścisku blondyna.
-
Pożałujesz! Gorzko tego pożałujesz! – Fugaku wyszedł trzaskając
drzwiami. Minato spojrzał na Itachiego, który od wrócił wzrok.
-
Itachi wszystko w porządku? - Zapytał zmartwiony.
-
Tak. -Pokiwał delikatnie głową, chociaż dalej na niego nie
patrzył.- Postaram się przekonać ojca, żeby ci nie szkodził.
-
Nie chce żebyś to robił. – Itachi spojrzał na niebieskookiego.
-
Dlaczego? – Uchihę zaskoczyła odpowiedź blondyna.
-
Bo to, co powiedziałem jest prawdą. Nie obchodzi mnie zdanie
twojego ojca ani innych ludzi. – Uchiha opar się o biurko i zaczął
się głośno śmiać. – Co Cię tak bawi? – Minato zmarszczył
czoło.
-
Jeszcze rano jak rozmawiałeś z Hyugą mówiłeś, że lepiej będzie
ja skończysz ze mną tą „zabawę”. Mam to rozumieć, że
kłamałeś, czy może zrobiłeś to przed chwilą żeby wkurzyć
mojego ojca?- Brunet spojrzał na niego zły.
-
Skąd wiesz, o czym rozmawiałem z Hiashi?- Blondyn uważnie się
przyglądał, Itachiemu.
-
Przez pomyłkę zadzwoniłeś do mojego biura i wszystko słyszałem.
– Czarnookiemu było już wszystko jedno. Miał to załatwić
inaczej, ale po dzisiejszej awanturze z ojcem chciał wiedzieć, na
czym stoi.
-
To, dlaczego nie odłożyłeś słuchawki? – Minato zmrużył
podejrzliwe oczy.
-
A ty byś to zrobił? - Brunet skrzyżował ręce na klatce
piersiowej.
-
Tak. – Odpowiedział niebieskooki.
-
Jasne. To odpowiesz mi na moje poprzednie pytanie? – Uchiha
spojrzał w niebieskie oczy. Bał się odpowiedzi blondyna. Jeszcze
bardziej się bał, że blondyn może go okłamać. – Jeśli
chciałeś wkurzyć mojego ojca i zrobić sobie z niego wroga to
jesteś samobójcą.
-
Boisz się, że mnie zabije? - Minato uśmiechnął się pobłażliwe. -
Twój ojciec wbrew pozorom jakie stwarza, nie jest mordercą. Jedyne,
co może to tylko wyjawić moją tajemnicę, którą bardzo dobrze
strzegłem przez tyle lat. Nic więcej mi nie zrobi.
-
Jesteś idiotą! Tak nie zabije cię, ale cię zniszczy! Odbierze ci
wszystko, na czym ci zależy! Firmę, przyjaciół i uwierz mi na tym
się nie skończy. Upokorzy cię! Nie zostanie ci nic! Żaden
najmniejszy powód do życia a wtedy… - Itachi potrząsną głową,
żeby odgonić złe myśli. Odwrócił się do biurka i wziął z
niego swoją torbę. - Postaram się przekonać ojca żeby tego nie
robił. - Przerzucił torbę przez ramię. Odwrócił się i zaczął
iść w stronę drzwi. Nagle poczuł szarpnięcie za ramię i że
ktoś go gwałtownie odwraca. Minato postawił go przed sobie i
złapał go również za drugie ramie.
-
A ty gdzie się wybierasz? – Blondyn spojrzał na niego surowo.
-
Do domu! Musze porozmawiać z ojcem na twój temat. – Zaczął się
szarpać.
-
Do domu to i tak cię nie wpuści. A co do rozmowy, to on musi się
uspokoić, tak samo jak ty. - Itachi spuścił głowę.
-
Ok. Przyznaje masz rację. – Szepną. Minato puścił go.
-
Chcesz wiedzieć, dlaczego powiedziałem Fugaku prawdę? – Itachi
od razu podniósł głowę i spojrzał na blondyna z zaciekawieniem.
– Chociaż powiedziałem Hiashiemu, że postaram się zarwać z
tobą wszelakie stosunki i choć o tym dużo myślę i wszystko mi
mówi, że mój przyjaciel ma rację. To mimo to nie chce tego robić.
Zależy mi na tobie. I chociaż wiem, że jestem od ciebie o dziesięć
lat starszy, a twój ojciec będzie mi chciał zaszkodzić i sądzę,
że nie tylko on. To pomimo tego i tak chcę spróbować, o ile ty
też tego jeszcze chcesz…- Spojrzał z wyczekiwaniem na bruneta.
Czarnooki w odpowiedzi staną na palcach i pocałował go gwałtownie.
Minato pogłębił pocałunek obejmując chłopaka. Po chwili oderwał
się od bruneta i szeroko się uśmiechną. - Rozumiem, że się
zgadzasz.
-
Oczywiście, że tak! Ale i tak będę musiał pogadać z ojcem. -
Itachi wtulił się w swojego chłopaka.
-
Wiesz, nie sądzę, że to coś pomoże. - Oparł brodę o jego głowę
i westchną. - Ale coś wymyśle, ale to jutro. Teraz chodź trzeba
uczcić nasz związek czymś dobrym. – Uśmiechną się do bruneta.
Czarnooki spojrzał figlarnie na blondyna.- Nie miałem tego na
myśli!- Minato się zarumienił. - Chodziło mi o jedzenie!
-
I z góry ci mówię nie zgadzam się na ramen.- Chłopak posłał mu
chłodne spojrzenie.
-
Ale Itachi! Nie będziemy jeść ranem z torebki pojedziemy do
restauracji gdzie robią najlepsze ramen na świecie! – Itachi
podniósł jedną brew do góry. - Tam też są inne dania nie musisz
jeść akurat ramen. Skarbie zrób mi tą przyjemność proszę. –
Minato spojrzał na niego błagalnie.
-
Mogę ci zrobić inną przyjemność.- Oblizał się prowokująco.
-
Itachi! – Niebieskooki zarumienił się jeszcze bardziej.
-
No dobrze, choć na ten ramen. Ale jutro, to ja wybieram, co będziemy
jeść. – Uchiha pocałował go w policzek i pociągną w stronę
drzwi. - Choć bo jestem głody, jak wilk. A musisz wiedzieć, że
głodny ja, to zły ja. – Uśmiechną się do blondyna i obaj
wyszli z firmy.
Witam,
OdpowiedzUsuńświetne, świetne, bardzo mi się podobało, Fukagu wkurzony, ale Minato nie ma zamiaru rezygnować z Itachiego...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie