Życie jest przewrotne. Wydaje się być stabilne i proste,
a tak naprawdę jest strasznie łamliwe i kruche. Moje było takie zawsze, jednak
nigdy nie zdawałem sobie z tego sprawy. A może zdawałem? Tylko wypierałem i nie
chciałem uwierzyć, że żyje w taki bagnie. A jednak taka była prawda, żyłem w
morzu bagna przez tyle lat i dopiero teraz sobie, to uświadomiłem. I ta
przeklęta samo świadomość okazała się dla mnie mieczem obusiecznym, który podwójnie
przebiła moje serce.
Do tej chwili myślałem,
że jestem inny. Zawsze uśmiechnięty, radosny i szczęśliwy. Zawsze dobre
poczucie humoru i pełen optymizm. Ciągle się śmiałe, i zawsze odwalam, coś z
kumplami. Zawsze otwarty i beztroski. Zawsze na zawołanie innych, kiedy ich
życie się waliło. Zawsze za nimi, kiedy wpadali w tarapaty. Nosz kurwa ZAWSZE!
A teraz nie mogę powstrzymać łez płynących po moich
policzkach. Teraz ich nie ma i nie ma niczego z mojego poprzednie ja. Straciłem
wszystko, moją beztroskość, mój optymizm, poczucie humoru nawet mój uśmiech, a
nawet ludzi, których uważałem za przyjaciół. Odwrócili się od mnie jak od
popsutej zabawki, bo przestałem być już zabawny. Bo gdzie oni są? Kiedy teraz
ich potrzebuje, ich bliskości, porad, nawet głupich komentarzy, czy docinek. Nie
ma ich, rozpłynęli się jak mgła o poranku i pozostawili po sobie tylko złudne
uczucie przyjaźni.
Teraz mam innego przyjaciela, który otacza mnie jak matka
tulące swoje dziecko. Jednak nie jest to przyjemny dotyk, bo mym przyjacielem
jest ból i to nie fizyczny tylko ten o wiele gorsz... Ból, którego nie da się
powstrzymać. Nawet ból fizyczny nie przyćmiewa cierpienia mej egzystencji.
Otacza mnie ze wszystkich stron, paraliżuje i pochłania. A ja sam nie potrafię
się wyrwać jego okropnych macek. Wyciągam rękę przed siebie, ale nikt jej nie
chwyta, bo już nie mam nikogo. Fałszywi ludzie odeszli, a Ci, co byli prawdziwi
straciłem.
Straciłem Cię przez moją beztroskę, przez moją głupotę.
Chciałem posiadać Cię na własność, żebyś był tylko i wyłącznie mój. Chciałem
żebyś patrzył na mnie tymi pięknymi szmaragdowymi oczami, żeby twój uśmiech
cały czas był kierowany tylko do mnie. Przecież było nam ze sobą tak dobrze.
Rozumieliśmy się bez słów. Nasze spotkanie nigdy nie wyglądały na tylko przyjacielskie.
Przy tobie mogłem milczeć cały dzień, a i tak czułem się wspaniale. A w tym
momencie czuję się pusty, niechciany i zbrukany, bo słowa, jakie od Ciebie
usłyszałem zabolały mnie jak żadne inne. Moje serce pękło na miliony kawałków i
nikt już go nie złoży.
Jedyne, co mi pozostało to śmierć. Ta stara przyjaciółka,
która chodzi za mną już od kilku dni. A przyjaciołom nigdy nie kazałem czekać,
więc jej już też nie pozwolę. Nawet nie wiem, kiedy na moich stopach pojawiły
się trampki. Poszedłem przed siebie, tak jak stałem, nawet nie zamykając drzwi.
No, bo po co? Moje nogi same mnie prowadziły, a w środku czułem dziwne
podniecie i szczęście, bo wiedziałem, że ból za chwile minie. Chciałem mieć
pewność, że nikt mi nie przeszkodzi z powitaniem jedynej istoty, która mnie
pragnie. Chciałem mieć pewność, że śmierć dostanie mnie jeszcze dziś. Szedłem
żwawym krokiem na spotnienie z przyjaciółką, bo już sam nie chciałem czekać, widziałem,
co mam zrobić i gdzie. Wiedziałem gdzie znajduje się most, pod którym przejeżdżają
pociągi, wystarczyło tylko skoczyć i nie martwić się już niczym.
Niestety nie było mi dziś dane umrzeć, a wszystko przez
jeden mały, banalny przedmiot. Przez cholerną kulkę, na której stanąłem i
wyciąłem perfidnego orła. Upadek był mocny i bolesny, bo aż pociemniało mi
przed oczami. Kiedy mroczki zaczęły odchodzi zaważyłem nad sobą pochylająca się
postać, był to młody chłopak o przepięknych oksynowych oczach i bladej cerze, a
na dodatek był moim największym wrogiem. A był to Sasuke Uchiha. Przyglądał mi
się bacznie, a jego nos zmarszczył się jakby zobaczył coś ohydnego. Czekanem
tylko na jeden z jego gardzący komentarz, jednak go się nie doczekałem. Chłopak
bez żadnego słowa pomógł mi wstać, a na jego twarzy widziałem, coś bardzo
dziwnego, coś na kształt troski. Czarnooki przez chwilę przyglądał się mi
bacznie, a później bez żadnych słów przyciągną mnie do siebie, wtulając moje
ciało w swoje. Poczułem od niego bijące ciepło, a po moim ciele przeszedł
ogromny dreszcz. Dopiero teraz zorientowałem się, że wyszedł w krótkich
spodenkach i koszulce, a było cholernie zimno. Od razu wtuliłem się w to
przyjemne ciepło nie słuchając głosu rozsądku, że osoba, której się kurczowo
trzymam jest moim największym fatum. Jednak chłopak nie pozwolił mi długo
absorbować swojego ciepła i odsuną mnie od siebie. Moim ciałem po raz kolejny
wstrząsną wyraźny dreszcz. I w tym samym momencie Uchiha ściągną z siebie swoją
bluzę i zarzucił na mnie. Ja od razu się nią opatuliłem i poczułem, że chłopak
łapie moją dłoń i bez żadnych pytań, wyjaśnień, czy czegokolwiek ciągnie mnie
w nieznanym mi kierunku. Szczerze powiedziawszy nie obchodzi mnie, co chce ze
mną zrobić, było mi wszystko jedno. Jedyne, co teraz czułem to przyjemną ciepłą
bluzę i słodkie perfumy chłopaka.
Po pewnym czasie poczułem otaczające mnie ciepło ze
wszystkich stron. Nim się zorientowałem znalazłem się w jakimś mieszkaniu.
Uchiha pomógł mi się rozebrać i zaprowadził do pokoju gościnnego. Kiedy
usiadłem na kanapie od razu otulił mnie grubym kocem i na chwile wyszedł z pomieszczenia.
Spojrzałem na pokój, w którym się znajdowałem i musiałem powiedzieć, że był
urządzony prosto, a nawet surowo. Ściany były śnieżnobiała, a regał był prosty,
nie znajdowały się na nim żadne przedmioty typu, zdjęcia, misy, wazoniki, czy
figurki. Nic, co byłoby uważana za niepotrzebne. Byłem pewny, że kiedy coś
powiem moje echo mi odpowie. Zanim zdążyłem zrobić ten mały eksperyment do
pomieszczenia wkroczył jak mniemam gospodarz tego mieszkania. W dłoni trzymał tace,
na której parowały dwa kupki. Jeden postawił przede mną i mogłem określić, że
to jest herbata. Do tego drażnił mnie stołki zapach malin wydobywający się wraz
z parą. Wpatrywałem się w ten przyjemny widok i nie mogłem oderwać oczu. Para
tak mocno wydobywała się znad poziom naczynia, walcząc o swoją wygraną jednak
zimne powietrze było o wiele silniejsze od niej i od razu ją pochłaniano. Od
tego przepięknego widoku oderwał niski głos Sasuke.
- Co się stało młotku?
- To zdrobnienie w ogóle do niego nie
pasowało, a na dodatkowo wyczuwałem dziwny uczucie w jego głosie, coś na
kształt zmartwienia, współczucia, zaciekawienia, no sam chyba z siebie teraz
żartuje.
-Nic.- Odpowiedziałem
zachrypniętym głosem, którego sam nawet nie poznawałem.
- Chcesz mi powiedzieć,
że masz głupi kaprys jedynaka i przez niego przestałeś uczęszczać na zajęciach?
–Czułem jak jego wzrok wykręca mi dziurę w głowie… cholera to tak boli!- Dobrze
wiem, dlaczego siedzisz cały czas w domu, z resztą nie tylko ja. Cały uniwerek o
tym wie. Twój pseudo przyjaciel Gaara chwali się wszystkim dokoła. – Jego słowa
mnie zaskoczyły, tak bardzo ze spojrzałem na niego. Jego twarz była chłodna i nie
wyrażała żadnych emocji, jednak jego oczu płynęła złość.
- Kłamiesz. Gaara by
nigdy…
- Nie powiedział, że
jesteś gejem, który się w nim zakochał? I uwierz mi, powiedziałem to w
delikatnych słowach. – Łzy mi napłynęły do oczu. Jak o mógł? A myślałem, że
jest inny! A jest wrednym sukinsynem! Jak go dorwę do go zabije!- Nie pojmuje
jak można być tak głupim i bystrym za razem. Nie rozumiem jak mogłeś się z nimi
zadawać z tymi idiotami, który na każdym kroku Cię wykorzystywali?
- Nic nie rozumiesz,
więc przestań się wymądrzać! W ogóle, co Cię nagle zaczęło interesować moje
życie?! Nudzi Ci się? Nie masz już pomysłów jak mi bardziej docinać? Bo sądzę,
że teraz masz ich mnóstwo!
- O czym ty mówisz?
Uderzyłeś się w głowę? Zawsze mnie interesowałeś! A to, że wyrażałem opinię na
temat głupiego zachowania twoich „przyjaciół”, to nie oznacza, że myślę tak też
o Tobie! Zawsze chciałem się z Tobą zaprzyjaźnić!
- A to niby z jakiej
intencji?
- Jesteś chyba ostatnią
osobą na naszej uczelni, która nie zaważyła, że mi się podoba!- Spojrzałem
zaszokowany na chłopaka. On chyba sobie robił ze mnie jaja.
- Daruj sobie Uchiha te
głupie żarty. Nie jestem dziś w nastroju.- Schowałem twarz w rękach i westchnąłem,
nie miałem już na nic sił, to wszystko mnie dobiło. Teraz już naprawdę chciałem
tylko śmierci. Poczułem jak kanapa obok mnie się ugina, a Sasuke łapie mnie za
dłoń. Spojrzałem na niego. Siedział bardzo blisko, wręcz za blisko.
- To nie są, żarty
Naruto. Zakochałam się w Tobie odkąd pierwszy raz Cię zobaczyłem. Liczysz się
dla mnie tylko Ty. Próbowałem zwrócić na siebie Twoją uwagę, ale zawsze
wszystko szło w przeciwnym kierunki, niż to planowałem. Nawet nie wiesz jak
bardzo się ucieszyłem, kiedy dowiedziałem się, że jesteś gejem. Wiedziałem, że
mogę mieć u Ciebie jakieś szanse, ale gdy dowiedziałem się, że twoje serce
zajmuje ten palant, moje pękło na milion kawałków. – Patrzyłem w jego oczy i
wiedziałem, że słowa, które powiedział były prawdziwe. Nie wiele myśląc wbiłem
się jego cudowne usta, w odpowiedzi dostałem zadowalający mnie jęk. Całowałem
go namiętnie chcą wynagrodzić mu swoją głupotę. Całowałem każdy skrawek jego
szczęki i idealnej szyi. Pragnąłem jego i tylko jego. Ściągnąłem z niego
niepotrzebną koszulkę i zacząłem pieścić jego sutki. Nawet nie zdawałem sobie sprawę,
jaki jest wrażliwy. Leżał pod mną jęcząc i słodko się wyjąc z przyjemności,
jaką mu sprawiałem. Miał zaróżowione policzki, a przy ustach trzyma zaciśniętą
dłoń. Było to niesamowite, a był to dopiero początek rozkoszy, jaką chciałem mu
dać. Widać było, że to był jego pierwszy raz, dlatego musiałem zachować się
bardzo delikatnie. Zjechałem jeszcze niżej i ucałowałem jego podbrzusze,
jednocześnie rozpinając mu spodnie. Zsunąłem z niego niepotrzebną odzież
uwalniając tym samym jego pobudzoną męskość. Przejechałem językiem po jego
kości biodrowej, a następnie nachyliłem się nad jego skarbem. Uchyliłem usta i
Czarnowłosy
mężczyzna przewrócił kartę na drugą stronę, ale tam nic nie było. No kurwa nic!
Zmarszczył groźnie brwi i ruszyło do swojej torby. Wyją wszystkie prace swoich studentów
w poszukiwaniu zgubionej stron, ale nie znalazł. To oznaczało, że nie dostało
całości! Wrócił powrotem na swoje miejsce i jeszcze raz przejrzał strony, które
czytał. Niestety nigdzie nie było dalszej części. Warkną ze złości i rzucił
kartki na biurko, jednak po chwili pod jego nosem pojawił się cwaniacki uśmiech.
- Będzie pan się musiał bardzo natrudzić, żeby
zaliczyć ten semestr panie Uzumaki…
***
Stałem
ze wszystkim przed salą. Dziś nie było mi do śmiechu wręcz przeciwnie, czułem
się strasznie. Powód był oczywisty. Już za chwilę miałem się dowiedzieć, czy
zaliczę ten semestr już za moment dostanę wyniki z pracy kontrolnej od
największej kosy na tym wydziale. A nad tą pracą siedziałem bardzo długo
musiała być napisana na minimum cztery, a dostanie u tego drania oceny
pozytywnej było już ogromną trudnością. Oczywiście nie dla wszystkich, taki
problem miałem tylko i wyłącznie ja. Facet mnie nie lubił i nie wiem nawet
czemu. A najgorsze w tym wszystkim było to, że mi się strasznie podobał! I
przez to ciężko było mi się skupić na zajęciach, a jest wymagający. Dlatego
przed oddaniem mu pracy pokazałem ją kujonom z mojego roku i poprawiłem według
ich wskazówek. Dlatego miałem ogromną nadzieję, że może jakimś cudem mi się to
uda. Nim się spostrzegłem tłum już wszedł do sali. Wszedłem do naszej pracowni
i usiadłem na swoim miejscu. Prowadzący zajęcia wyją ze swojej torby nasze
prace i zaczął chodzić po sali i je nam oddawać. Ostatnia praca była moja, doktor
Uchiha staną przede mną i spojrzał jeszcze raz na moją pracę.
- Panie Uzumaki. Muszę przyznać, że pana praca naprawdę
mnie zaintrygowała. Nie mogłem od niej oderwać oczu, jednak wolałbym przeczytać
całość niż kończyć w połowie tak ciekawej lektury. No i jest jeszcze jeden
problem z tą pracą. Nie jest na temat, dlatego niestety nie mogę jej panu
zliczyć. A w tej sytuacji będzie miała pan problem z zaliczeniem tego przedmiotu,
z tego powodu proszę przyjść na moje dzisiejsze konsultacje. Muszę z panem poważnie
porozmawiać. – Oddał mi moją prace i to, co zobaczyłem mnie przeraziło. To nie
była moja praca zaliczeniowa tylko moje fantazje o nim, a raczej o nas! Czułej
jak robie się blady i oblewają mnie zimne poty. Zacząłem delikatnie drzeć. O
mnie zabije. Boże! Zabije! Usłyszałem tylko jego kroki, które oznaczały, że
wrócił do swojego biurka. Przełknąłem głośno ślinę i schowałem moje bzdury do
torby. Przez całe zajęcia nie podnosiłem wzroku, a kiedy się już skończyły, to
czym prędzej próbowałem wyjść z sali. Jednak, kiedy przechodziłem obok jego
biurka usłyszałem jego głos.
- Do zobaczenia na konsultacjach panie Uzumaki. – Zerknąłem
na niego i zobaczyłem tylko ten cwaniacki uśmieszek, który nie oznaczał nic
dobrego. Wyszedłem, czym prędzej z sali w stronę wyjścia, nie miałem ochoty na
następne zajęcia. Musiałem odetchnąć i wszystko przemyśleć. Chyba pora napisać
testament.
***
Wróciłem
na uczelnie o osiemnastej na te przeklęte konsultacje. Szedłem na nie jak na
skazanie wiedząc, że ten nadgorliwy człowiek już siedzi w swojej katedrze. Stanąłem
przed drzwiami i głośno odetchnąłem. Delikatnie zapukałem modląc się w duchu,
żeby go jednak nie było. Niestety moje modlitwy nie została wysłuchane. Usłyszałem
wyraźne „wejść”. Nacisnąłem klamkę i wsunąłem ostrożnie głowę do środka.
- Chciał mnie pan widzieć. - Mruknąłem cicho, cały
zażenowany.
-Tak, czekałem na pana. Proszę wejść. – Za moją
głową wsunęło się całe ciało. Podszedłem do biurka i spojrzałem na niego nie
pewnie.
- Chciałem pana bardzo przeprosić za to, co się
stało. To opowiadanie nigdy nie powinno wpaść w pańskie ręce. To był wypadek.
Naprawdę bardzo przepraszam.- Stałem przed nim z pochyloną głową czując jak
przeszywa mnie wzrokiem. To było okropne i bardzo żenujące.
- Nie musi mnie pan przepraszać. Moje słowa, co do
tej pracy były naprawdę szczere. Podobało mi się ono i chciałbym je dokończyć. –
Spojrzałem na niego nie pewnie. Nie podobało mi się to za bardzo.
- Nie mam dalszej części przy sobie.
- Nic nie szkodzi zawsze możemy to dokończyć
realne, czyż nie? Sądzę nawet, że będzie to o wiele przyjemniejsze. – Nie chciałem
wierzyć własnym uszom. On nie był do końca normalny.
- Jest pan moim wykładowcą, nie możemy mieć ze
sobą takich stosunków.
- Jeśli nikt się nie dowie, to teoretycznie nie
będziemy ich mieć. Niech pan to dobrze przemyśli, ponieważ wydaje mi się, że to
jest jedyny sposób na zaliczenie tego przedmiotu.
- Jeżeli pan mnie „zaliczy”, to ja zaliczę ten
przedmiot.
- Och! Ująłeś to tak bardzo wulgarnie! Ale tak
masz rację, do tego nie będę Cię już nękał na ćwiczeniach w tym ani w następnym
semestrze. – Wstał i podszedł do mnie, nachylił się nad mną i szepną mi do
ucha.- To jak będzie Naruto? Czy pozwolisz mi spełnić twoje fantazję?
Nie
odpowiedziałem mu na to pytanie tylko wbiłem się namiętnie w jego usta.
Opowiedział mi gardłowy pomruk, po którym przeszły mnie dreszcze podniecenia. Całowaliśmy
się zachlanie, czułem jak jego dłonie zaciskają się na moim tyłku i delikatnie
go masują. Sunąłem z niego marynarkę i zacząłem rozpinać koszulę jednocześnie zostawiając
na jego idealnej szyi mokre ślady. Moje dłonie zjechały na pasek od jego spodni
i go rozpięły. Następnie to samo stało się z jego spodniami, które od razu sunąłem
razem z bokserkami. Poczułem jak ciągnie mnie w dół. Wiedziałem, czego chce, wiedziałem,
na czym skończył opowiadanie. Postanowiłem zrobić, to tak samo jak w mojej
wymyślonej historii. Klęknąłem przednim przejechałem językiem po jego kości biodrowej
i nachyliłem się nad jego męskością. Zerknąłem na niego i wiedziałem, że jest
już bardzo podniecony. Oblizałem główkę jego członka i wsunąłem ją sobie do
ust. Zacząłem powoli poruszać głową. Słyszałem jak zaczyna ciężej oddychać. Ja
sam byłem już mocno podniecony, zacząłem się pieścić przez spodnie jednocześnie
przyśpieszając ruchy mojej głowy. Zassałem się na czubku jego męskości patrząc
mu przy tym w oczy. Uchiha jękną głośniej łapiąc mnie za włosy. Odsunął mnie od
siebie nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Jesteś niesamowicie uzdolniony. Aż szkoda, że
nie poznałem Cię od tej strony wcześniej. – Po ciągnął mnie do góry i zaczął
szybko rozpinać moje spodnie. Ściągnąłem ze siebie sweter i koszulkę,
jednocześnie czując jak moje spodnie wraz z bielizną opadły mi do kostek.
Zostałem postawiony twarzą do biurka i zmuszony do pochylenia się na nim. Poczułem
jak moje pośladki zostają rozchylane, a na swojej dziurce czułem mokry i zwinny
język mojego prowadzącego.
- W moim opowiadaniu to Ty jesteś uke. – Poczułem jak
wsuwa we mnie dwa palce, które z idealną precyzja trafiają w moją prostatę. Zacieniłem
dłonie na biurku i jęknąłem głośno.
- Wybacz, ale dzisiaj to ja jestem na górze.- Po
tych słowach wyją palce i wszedł we mnie do końca. Czułem jak dokładnie mnie wypełnia.
Nie czekają nawet chwil, od razu zaczął się we mnie poruszaj. Z każdą sekundą
robił to mocniej i agresywnie. Z moich ust uciekały zawstydzające odgłosy.
Złapał mnie za włosy i przyciągnęła do siebie, tym samym sprawiając, że moja
męskość zaczęła się ocierać o blat biurka. Odchyli moją głowę w swoją stronę i mocno
mnie pocałował.
- Patrz na mnie. Chce widzieć jak jest Ci dobrze.-
Po tych słowach ugryzł mnie w ramie, cały czas na mnie patrząc. Nie mogłem
oderwać od niego wzroku, jakby mnie zahipnotyzowałam. Słyszałem dookoła nas
nasze przeplatające się jęki oraz dźwięk uderzających o siebie ciał. Nie mogłem
już dłużej wytrzymać i doszedłem brudząc biurko. W tym samym momencie poczułem
jak i mój prowadzący dochodzi rozlewając się w moim ciele. Przed moimi oczami
świat zaczął wirować i gdyby nie silne ramie Sasuke wyładowałbym na podłodze. Przytrzymał
mnie czekając jak dojdę do siebie, jednoczenie wysuwając się ze mnie.
- Jesteś niesamowity Naruto. – Poczułem jak pocałował
moje ramie.
- Niesamowity to był seks i chętnie bym go
powtórzył. – Spojrzałem na niego i oblizałem się prowokująco.
- W takim razie będę musiał zrobić dla Ciebie
dodatkowe konsultacje w moim domu. – Pocałował mnie czule i posadził na
biurku.- A tak po za tym, to twoja praca kontrolna była bardzo dobra, widzę, że
zasięgnąłeś porady u Shikamaru. – Z biurka wyją plik kartek, które mi wręczył.
Była to moja praca kontrolna, którą jednak oddałem. Na pracy widniała ocena pięć.
Zdziwiony spojrzałem na niego.
- Ale jak to? To jednak się nie pomyliłem? I skąd
miałeś moje opowiadanie?
- Opowiadanie było wsunięte w prace. Dlatego przy
następnej pracy chce mieć kolejne opowiadanie tylko, że tym razem całe. – Uśmiechał
się w moją stronę.- A i nie chce, żeby tego typu opowiadania trafiały przez
przypadek do inny belfrów, bo nie mam zamiaru się z nikim Tobą dzielić Uzumaki.
– Te słowa wypełniły radością moje serce. Nie dość, że zaliczyłem najgorszy
przedmiot, to na dodatek znalazłem cudnego faceta, który ma na moim punkcie
fioła. Już nie mogę się doczekać kolejnych konsultacji.
Witajcie moi mili! Wszystkie opowiadania, które są zaczęte będą kontynuowane. Kiedy będą się pojawiać opowiadania tego nie wiem, to zależy od mojej weny.
Co do tego one-shota mam nadzieję, że wam się spodobał. A co do powtórzeń to są one zrobione z premedytacją!
Życzę miłej nocy,
Cuks!
Fajnie i studyjnie. Szkoda ze to tak nie dziala na mojej uczelni XD
OdpowiedzUsuńPodoba sìę. Pisz dalej, bo czekamy... Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z komentarzem wyzej. Nie moge sie doczekac nastepnej notki
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńmatko tekst, och to było opowiadanie, które czytał Sasuke, ach rewelacja naprawdę, był nim zainteresowany i to bardzo, całe szczęście, ze nikt nie wszedł w tamtym momencie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam,
OdpowiedzUsuńmatko ten tekst, jest boski, och to było opowiadanie, które czytał Sasuke, ach rewelacja naprawdę, był nim zainteresowany i to bardzo, całe szczęście, że nikt nie wszedł w tamtym momencie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie